Proboszcz otworzył kościół, by chronić bezdomnych i młodych imigrantów

(fot. unsplash.com)
Tomasz Lipa SJ / www.elperiodico.com

Przez cały dzień w jednej z parafii w Barcelonie przebywają ludzie: śpią, jedzą, odpoczywają. Można więc zadać sobie pytanie dotyczące tego, na ile jest to jeszcze przestrzeń sacrum.

Katolicka świątynia, dzięki obecności Najświętszego Sakramentu, jest miejscem gdzie Bóg przebywa w sposób rzeczywisty. To fakt i jako katolicy nie możemy nigdy o tym zapominać. Jednak wydaje się, że są momenty i sytuacje, w których nie tylko warto, ale nawet trzeba tę przestrzeń otworzyć na “nie-świętą" rzeczywistość. Przykładem tego jest postawa proboszcza, który już od dwóch lat otwiera kościół na bezdomnych, a teraz też na imigrantów.

Barcelona dla wielu Polaków kojarzy się z wakacjami, bądź też z klubem piłkarskim. Jednak jest to też miejsce, gdzie świat bogatych spotyka się ze światem biednych. Portal El País w tamtym roku informował, że na ulicach Barcelony i w ośrodkach pomocowych dziennie przebywa nawet 3,5 tysiąca osób. Natomiast inny portal, El Periódico, na początku tego roku poinformował, że liczba nieletnich osób żyjąca na ulicach Barcelony w ciągu ostatnich trzech lat wzrosła dwukrotnie.

DEON.PL POLECA

W związku z tą sytuacją jeden z tamtejszych proboszczów już dwa lata temu postanowił otworzyć świątynię dla bezdomnych w trakcie okresu zimowego. Wolontariusze łączą wtedy ławki i kładą na nich materace, tworząc łącznie 50 łóżek na których mogą spać potrzebujący. Dodatkowo przygotowują im też śniadania. W świątyni mogą spać jedynie od 8 rano do 8 wieczorem, gdyż urząd miasta nie wydał zezwolenia na przebywanie tych osób w godzinach nocnych.

Ostatnio o pomyśle proboszcza zrobiło się głośno w związku z tym, że pojawiła się nowa grupa korzystająca z jego gościnności. Są nimi młodzi z Maghrebu, a więc z północno-zachodniej Afryki, w dużej mierze z Maroka i Algierii. Również oni zaczęli prosić o schronienie w świątyni. Tę potrzebę potwierdza sam proboszcz, który dostrzega szkody psychiczne jakich doświadczają młodzi - “Niektórzy są wykorzystywani w prostytucji" - alarmuje ksiądz.

Do kościoła przychodzi średnio 250 osób, aby odpocząć, a około 30 % z nich stanowią wspomniani młodzi imigranci. Ta inicjatywa jest rodzajem szpitala polowego, które istnieją w San Francisco, Rzymie, czy w Madrycie. Tym, co go odróżnia od pozostałych, jest właśnie obecność ludzi młodych. Młodzi są wyniszczeni fizycznie i umysłowo, zaznacza probosz, dlatego to miejsce jest tak dla nich ważne. Co gorsze, młodzi stają się często ofiarami mafii. “W zamian za kradzież telefonów komórkowych dają im narkotyki, czy markową odzież" - komentuje ksiądz. Młodzi ją zakładają i robią sobie zdjęcia, którymi się chwalą na portalach społecznościowych. Dzięki temu ich znajomi w Maroko, czy Algierii myślą, że odnieśli oni sukces.

Proboszcz, otwierając świątynię, stara się więc uchronić młodych przed dewastującym życiem na ulicy. Dlatego wchodząc do tej świątyni w ciągu dnia możemy zobaczyć śpiące osoby, a w tle usłyszeć religijną muzykę. Przebywający tutaj mają możliwość napicia się szklanki mleka i zjedzenia herbatników rozprowadzanych przez wolontariuszy. Ich rówieśnicy w tym samym czasie na pobliskim placu wąchają klej, używając do tego reklamówek z plastiku.

Według mnie to ostatnie porównanie to prawdziwy podział na sacrum i profanum. Na sacrum, a więc miejsce, gdzie człowiek może nabrać siły, nie tylko tej duchowej. To przestrzeń do wzrostu i do uświęcenia. Miejsce do spotykania Boga nie tylko w Najświętszym Sakramencie, ale i w drugim człowieku. Natomiast profanum to miejsce, gdzie człowiek umiera duchowo, zapomina, że jest wezwany do tworzenia wspólnoty z Bogiem i ludźmi.

Wspomniany kościół Świętej Anny w Barcelonie jest dla mnie miejscem sacrum. Może nie tak cichym, pachnącym i spokojnym jak nasze najpiękniejsze świątynie, ale na pewno Bożym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Proboszcz otworzył kościół, by chronić bezdomnych i młodych imigrantów
Komentarze (1)
KN
Krzysiek Niepiekło
13 lipca 2019, 09:41
Zamknąć Boga na cztery spusty, i nie dopuszczac do niego nikogo żeby Mu ktoś krzywdy nie zrobił, to jest iście szatański pomysł. Bóg ma dość władzy żeby mógł się sam obronić. To są tylko pomysły władców, krórzy się reklamują, że mają nieograniczoną władzę nad Bogiem. (sami bogami się zrobili)