Rekolekcje dla niewierzących na Facebooku
Typowa rzymska zimowa niedziela: gdzieniegdzie słonce przebija się przez chmury, w powietrzu czuć nadchodzący deszcz przeplatany zapachem świeżo palonej kawy. W takiej atmosferze miała miejsce rozmowa o „Prawdopodobnie pierwszych rekolekcjach dla niewierzących” jakie organizują na Facebooku polscy jezuici z Włoch i Danii.
DEON.pl: Zacznijmy może od bardzo prostego pytania: Co o ateistach może powiedzieć osoba wierząca?
Paweł Kowalski SJ. To nie jest proste pytanie. W historii znamy szkodliwą w dłuższym okresie zasadę Nihil novi, rozumianą potocznie jako „Nic o nas bez nas”. W tym powiedzeniu jest jednak coś prawdziwego. Nikt nie zna drugiego tak, jak ja on sam. Zatem, aby mieć całościowy obraz drugiego, trzeba go się go po prostu zapytać.
Trochę to niejasne. Czy księża muszą tak ciągle mieszać?
Jeżeli mieszamy to tylko w głowach... Przecież o jezuitach mówi się od dawna, że to wywrotowcy. [śmiech]
Ale rekolekcje dla niewierzących? Przecież rekolekcje są właśnie dla tych, co chcą być bliżej Boga.
PK. To taki wybieg językowy...
Chyba raczej „jezuicka sztuczka”
Tak też można powiedzieć. Chcemy, żeby nasza inicjatywa była miejscem spotkania dwóch światopoglądów - osób niewierzących i chrześcijan. Stąd też wzięła się nazwa: Prawdopodobnie pierwsze rekolekcje dla niewierzących. „Prawdopodobnie pierwsze” - bo nigdy nie słyszałem o takowych [śmiech].
To rozumiem, ale czy to będą prawdziwe „rekolekcje”?
Na pewno nie będą to rekolekcje w rozumieniu tradycyjnym, gdzie przez trzy dni chodzi się do kościoła i przez półtorej godziny słucha się mszy z długim konferencjo-kazaniem. Ale jeżeli przez rekolekcje będziemy rozumieć odnowienie myślenia, przemianę nastawienia, to może okaże się, że nasze rekolekcje Facebookowe będą bardzo owocne.
Ale co z tego mogą mieć osoby niewierzące?
Dokładnie to samo, co wierzące. Jakiś czas temu w Mediolanie, kard. Carlo Maria Martini oddał uniwersytecką katedrę ludziom niewierzącym, aby mogli mówić kim są. Ta inicjatywa cieszyła się sporą popularnością, zarówno wierzących jaki i niewierzących. Chcemy, żeby Facebook stał się taką katedrą spotkań, tylko na szerszą skalę. Ponadto myślę, że pozwala spotkać się na wystarczająco neutralnym gruncie. Na wyjście się z osobistego, światopoglądowego getta. Niezależnie, czy jest to getto religijne, czy - powiedzmy - racjonalistyczne.
Jak będzie wyglądało to wszystko w praktyce?
Codziennie od 20 marca będziemy publikować na specjalnym profilu dwie wypowiedzi na jeden z egzystencjalnie istotnych tematów, np. cierpienie, śmierć czy seksualność. Wypowiadać się będzie osoba niewierząca i chrześcijanin - katolik. Autorzy nie będą znać swoich tekstów przed publikacją, żeby się wzajemnie nie inspirowali. Aby w rekolekcjach wziąć udział wystarczy odnaleźć na Facebooku profil „Prawdopodobnie pierwsze rekolekcje dla niewierzących” i kliknąć „lubię to!”... oczywiście jeżeli ma się odwagę.
Odwagę? Żeby kliknąć?
Nie żeby kliknąć, ale żeby zmierzyć się z innym światopoglądem. To trochę tak, że spotykając się z każdym człowiekiem, odkrywam go jako „Innego”, jako mającego inną niżeli ja historię, doświadczenia, charakter... Drugi jest inny w każdym wymiarze, a to w sposób naturalny kwestionuje moje podejście, stawia pytania. Zatem jeżeli zaangażuję się na serio w rekolekcje, to muszę się liczyć z tym, że będzie to rodziło we mnie pytania, które będą kwestionowały mnie samego. To nie jest łatwe do przełknięcia. Poza tym jesteśmy po prostu ludźmi, którzy muszą funkcjonować w społeczeństwie, nawiązują przyjaźnie, miłości i nie uciekniemy przed konfrontacją. Od nas zależy tylko w czy w tej konfrontacji będziemy przyjmować postawę ucieczki, agresji, czy otwarcia.
Każdy powinien umieć obronić swoją wiarę przed szkodliwymi wpływami?
Nie, nie to mam na myśli. Nie chodzi o to, żeby się bronić, ale żeby reorganizować, dekonstruować - nie kogoś, a samego siebie. Pytanie, jakie stawia nam Drugi pokazuje, gdzie nasze uporządkowane miasteczko przekonań wymaga przebudowania, albo może po prostu zburzenia. Ucieczką od tego jest jedynie zasłonięcie uszu, by nic nie słyszeć i uniknąć rozmowy, albo paplanina tak głośna, by głos Innego nie mógł się do nas przebić. Jednym słowem, by nie zostać broń Boże dotkniętym, urażonym. Trzeba odwagi, by dać się dotknąć i urazić.
Czyli jeszcze raz, jaki jest program?
Oficjalnie startujemy 20 marca, wcześniej będziemy jeszcze publikować informacje rozgrzewkowe, które będą miały przygotować do rekolekcji. Inicjatywa będzie trwała 10 dni, w tym czasie będziemy również do dyskusji i dzielenia się życiowym doświadczeniem.
Skomentuj artykuł