Religijne, antychrześcijańskie źródła faszyzmu

(Fot. sxc.hu)
ks. Andrzej Zwoliński

Zarodki tzw. faszyzmu ezoterycznego zawierały już idee Aleistera Crowleya – twórcy nowożytnego satanizmu. W jego Księdze Praw czytamy: „A zatem Królowie tej ziemi muszą być Królami na zawsze; niewolnicy zaś muszą im służyć. Nikt nie będzie poniżany ani wywyższony: wszystko pozostanie tym, czym było zawsze. Jednakże moi słudzy bywają zamaskowani – być może ów żebrak jest Królem. Król może wybierać szaty według upodobania... żebrak zaś nie może ukryć swojego ubóstwa”.

Grupy odwołujące się do ezoterycznych tradycji germańskich pojawiły się w Niemczech na początku XX wieku. W 1908 r. Guido von List, interesujący się okultyzmem, założył Związek Pangermański. Jego członkowie zbierali w jeden nurt wszystkie wątki mitu germańskiego, odwołując się chętnie do swych protoplastów, wykorzystując jednak nie nauki historyczne, lecz refleksję mitotwórczą.

Wagnerowskie inspiracje

Jednym z ważnych dla tego wątku myśli pangermańskiej dzieł była opera Ryszarda Wagnera pt. Parsifal, która na modłę rytuału lub misterium średniowiecznego wyrażała neognostycyzm autora, odwołującego się do sił nadnaturalnych i obficie posługującego się symboliką starogermańską. Zwolennik Crowleya, C.S. Jones, opublikował magiczną interpretację Parsifala, zatytułowaną The Chalice of Ecstasy (Kielich ekstazy).

Twierdził, że dzieło Wagnera zawiera ważne prawdy okultystyczne; gdy przetłumaczył imiona głównych bohaterów na hebrajski, a każdej literze przypisał tradycyjną wartość numeryczną, ujawniły się wówczas niezwykłe formuły magiczne, np. imię niegodziwca Klinsera sumowało się w liczbę 333 – przypisaną diabłu Choronzenowi, którego Crowley wywołał kiedyś, podczas podróży przez Saharę, i którego ofiarą opętania później został.

Największe wrażenie mistyczny antysemityzm i pangermanizm Wagnera wywarł na jego zięciu, którym był Houston Stewart Chamberlain, urodzony w 1855 r. w Anglii. Dziełem pt. Fundamenty dziewiętnastego wieku (1899), napisanym – jak twierdził – pod natchnieniem demonów, wywarł znaczny wpływ na narodowych okultystów i niemieckie sekty ezoteryczne.

Wierzył, że „germański umysł musi poprowadzić ludy aryjskie ku rasowej supremacji i panowaniu nad światem”. Uważał, że chrześcijaństwo nie pasuje do Niemiec.

 

Pisał, że „w potrzebie prawdziwej religii, która wyrosła z naszej indywidualności i jest z nią zgodna, kryje się też największe niebezpieczeństwo dla Teutonów [...] Germanin stoi z boku i czeka, aż jakiś bóg zstąpi z nieba”. W 1923 r. swoją nadzieję, którą początkowo wiązał z cesarzem Wilhelmem, przeniósł na Adolfa Hitlera. Pisał do niego:

„To, że w godzinie największej potrzeby Niemcy zrodziły Hitlera, dowodzi ich żywotności, tak jak i siły wpływu, która z niego emanuje, bowiem te dwie rzeczy, osobowość i wpływ, idą z sobą w parze. Niech Bóg cię chroni!”. Hitler odpowiedział na pozdrowienia Chamberlaina, podziwiając w nim zwiastuna narodowego socjalizmu.

Hitler i nazizm magiczny

Niemcy stały się terenem działania wielkiej liczby lóż masońskich, towarzystw różokrzyżowych, mistycznych zakonów i konfraterni. Wiele wskazuje na to, iż właśnie w tym obszarze kultury niemieckiej należy poszukiwać źródeł nazizmu. W 1989 r. A. Allaud w swej książce pt. Początki tajemne nazizmu oraz G. Galli w publikacji Hitler i nazizm magiczny, przedstawili hipotezę, że zjawisko hitleryzmu należy tłumaczyć głębokim wpływem swoistej doktryny ezoterycznej, a nie szaleństwem Hitlera. Istotne znaczenie miało Stowarzyszenie Thule, zrzeszające ok. 1,5 tys. członków, wśród których byli m.in. Adolf Hitler, Rudolf Hess, Heinrich Himmler, Alfred Rosenberg, Hans Frank, Martin Bormann, a więc przywódcy reżimu nazistowskiego.

Jak twierdzi G. Galli: „[...] znajdowało się tam po trosze wszystko: gnoza rasistowska, snobizm kierowniczych klas europejskich oddanych kultom ezoterycznym (tajemnym), obecność służb tajnych i potężnych lobby (związków) finansowych, łajdacy i prawdziwi magowie okultystyczni”.

Owa tajna organizacja okultystyczna miała istotny wpływ na powstanie Niemieckiej Partii Pracy (DAP – Deutsche Arbeiter Partei), która w 1920 r. przekształciła się w Narodowo-Socjalistyczną Niemiecką Partię Robotniczą (NSDAP – Nationalistische Deutsche Arbeitspartei). Na procesie przywódców nazistowskich w Norymberdze (1945-1946) Rosenberg, czołowy ideolog hitlerowski, zeznawał:

„Thule? Ależ wszystko wyszło stamtąd! Pouczenie tajne, któreśmy mogli stamtąd zaczerpnąć, pomogło nam więcej w dojściu do władzy niż dywizje SA i SS. Ludzie, którzy założyli to stowarzyszenie, byli prawdziwymi magami”.

Towarzystwo Thule (w nazwie nawiązywało do odkrytej w IV w. przed Chr. wyspy na Morzu Północnym, uznanej przez Ptolemeusza za kraniec świata) powstało w 1918 r., jako „bawarska loża” masonerii staropruskiej, w szczególności jej Zakonu Germanów. Kierował nim człowiek znany jako „baron Sebottendorf” (w rzeczywistości Adam Glauer), niemiecki podróżnik i biznesmen, honorowy obywatel Turcji, posiadający poważne wpływy na dworze osmańskim. Finansował on i nadzorował m.in. wyprodukowanie niemieckich gazów bojowych podczas I wojny światowej. Podawał się za „mistrza Zakonu Różokrzyżowego”.

Thule przyjęło za symbol swastykę. Została ona przedstawiona Hitlerowi w 1920 r., jako element narodowosocjalistycznego sztandaru w projekcie dra Friedricha Krohna, dentysty ze Sternbergu, „narodowego” okultysty, który od dawna należał do Thule. Projekt Krohna, swastyka w białym kole na czerwonym tle, został pomyślany jako symbol idei ruchu: czerwień miała wyrażać jego ideę społeczną, biel – nacjonalizm, znak swastyki – „walkę o zwycięstwo aryjczyków”.

Na fladze Krohna widniała swastyka o ramionach załamanych w lewo – tradycyjny symbol szczęścia, duchowego rozwoju i triumfu ducha nad materią; Hitler nalegał jednak, by zastąpić ją swastyką o ramionach załamanych w prawo, rozumianą przez okultystów jako odwrócony krucyfiks, znak zła, duchowego upadku i czarnej magii.

Thule było organizacją antychrześcijańską i antysemicką, która podporządkowała sobie niebawem cały ruch pangermański i nawiązała ścisłą współpracę z Niemiecką Partią Robotniczą. Do stłumienia rewolucji lat 1918-1919 w Bawarii, zwieńczonej utworzeniem przez komunistów Bawarskiej Republiki Rad, przyczyniły się w dużej mierze „oddziały samoobrony”, zorganizowane przez Sebottendorfa z członków i sympatyków Stowarzyszenia.

Wkrótce jednak, w 1923 r., wskutek politycznych rozgrywek, Sebottendorff musiał wyjechać do Turcji, zostawiając po sobie opublikowane we własnym czasopiśmie „Astrologische Rundschau” horoskopy państw, którymi długo jeszcze posługiwali się przywódcy hitlerowskich Niemiec. W 1923 r. opublikował broszurę Praktyka operatywna Franc-Masonerii Tureckiej, w której wyjawił cel dotychczasowej swej działalności. Było nim znalezienie przywódcy dla wielkiej krucjaty mającej na celu „oczyszczenie krwi rasy aryjskiej”.

Wpływ Nietzschego i nazistowska gnoza

Ideologowie faszyzmu niemieckiego odwoływali się do koncepcji F. Nietzschego: „wiecznego nawrotu tego samego”. Ten prastary mit obecny był również, w ogólnych swych zarysach, w najstarszej tradycji indyjskiej, a także w przekazach germańskich. Mircea Eliade pisał:

„Wiarę w okresowe zniszczenie oraz tworzenie się świata odnajdujemy już w »Atharwawedzie«. [...] Przetrwanie podobnych idei w tradycji germańskiej (powszechna pożoga, ragnarok, a po niej nowe stworzenie) potwierdza indoaryjską strukturę tego mitu”.

Teoretykiem gnozy nazistowskiej był Rosenberg. Swoją wizję dziejów świata przedstawił w Der Mythus des XX. Jahrhunderts (Mit XX wieku, 1930), uważanym za „księgę świętą” NSDAP. Mit ten opierał się na pojęciu hierarchii ras, z rasą nordycką na szczycie jako liderem całej rasy aryjskiej. Rosenberg opierał się także na micie krwi jako zasadzie mistycznej i tworzywie tego, co ma być „nową religią”. Na początku dziejów umieszczał wysoko rozwiniętą cywilizację prehistoryczną, wypływającą z „centrum nordyckiego” wraz z jego mitem solarnym. Miała ona rozwijać się, docierając aż do Indii i Persji.

 

Chrześcijaństwo - skażone przez Semitów - mogło się szerzyć, jego zdaniem, tylko przy słabości upadającego Imperium Rzymskiego. Jezus nie był Żydem, lecz Rzymianinem przez ojca, a Syryjczykiem - przez matkę. Ewangelie Rosenberg uważał za legendy, uznając jedynie Ewangelię św Jana (jako gnostyk). Odrzucał też naukę św. Pawła, zwłaszcza o ukrzyżowaniu, na rzecz „chrześcijaństwa pozytywnego”, które może „rozbudzić moce krwi” i służyć w ten sposób nowej ideologii.

Faszystowski antychrystianizm

Od samego początku hitleryzm zwalczał chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolicki. W 1939 r. Hitler mówił:

„Można zrobić z Chrystusa szlachetną osobę i przeczyć jednocześnie jego boskości. Czyniono tak w każdym czasie [...]. Ale w ten sposób nigdy nie uda nam się uwolnić od ducha chrześcijańskiego, którego chcemy zniszczyć. Nie chcemy już ludzi, którzy zezują w kierunku »zaświatów«. Chcemy ludzi wolnych, którzy wiedzieliby i czuli, że Bóg jest w nich”.

Teoretycznie tępiono hebrajskie i „aryjskie” źródła katolicyzmu. Praktycznie żądano konsekwentnego występowania z Kościoła esesmanów, wyższych funkcjonariuszy partyjnych i próbowano tego samego w odniesieniu do nauczycieli szkół podstawowych. Prowadzono, rozdmuchiwane przez propagandę, procesy przeciwko oskarżonym o homoseksualizm nauczycielom w szkołach klasztornych, zamykano w więzieniach i obozach duchownych, którym przyczepiono etykietkę „duchownych politycznych”.

Pierwsze święta Bożego Narodzenia po zagarnięciu Austrii, „Wielkoniemieckie Boże Narodzenie 1938”, obchodzono wyłącznie jako „święto niemieckiej duszy”, „zmartwychwstanie Rzeszy Wielkoniemieckiej”, a tym samym jako narodzenie ponowne światła, wskutek czego całą uwagę skupiono na kole słonecznym i swastyce, a „Żyd Jezus” został usunięty poza przywoływane treści.

Kiedy wkrótce, na urodziny Himmlera, ustanowiono Order Krwi, upamiętniający pucz hitlerowski z 1923 r., był to wyraźnie „order krwi nordyckiej”. Powszechnie wykorzystywano w propagandzie symbolikę i terminologię religijną. Will Vesper, kierownik saskiego krajowego oddziału Izby Literackiej Rzeszy, przy okazji „Tygodnia Książki”, ogłosił: „»Mein Kampf« jest świętą księgą narodowego socjalizmu i nowych Niemiec”. Führer ogłoszony został przez propagandę nowym Chrystusem, osobnym niemieckim zbawicielem. Jego książka jest „ewangelią Niemców”, a jego wojna obronna „jest świętą wojną”.

Państwo faszystowskie zdecydowanie uderzyło w działalność wszelkich organizacji typu katolickiego. Nastąpił atak na biskupów, zwłaszcza tych, którzy w swych kazaniach próbowali polemizować z założeniami rasizmu.

 

Papież Pius XII stwierdzał:

„Walka z Kościołem zaostrzyła się: było to niszczenie organizacji katolickich; kolejne znoszenie tak kwitnących szkół katolickich, publicznych i prywatnych; przymusowe odrywanie młodzieży od rodziny i od Kościoła; gnębienie sumienia obywateli, zwłaszcza urzędników państwowych; systematyczne oczernianie Kościoła, duchowieństwa, wiernych, jego instytucji, jego nauki, jego historii przy pomocy chytrze i sprawnie zorganizowanej propagandy; zamykanie, rozwiązywanie, konfiskata domów zakonnych i innych instytutów kościelnych, niweczenie katolickiej prasy i katolickich wydawnictw księgarskich”.

Nowa religia

W Rzeszy Niemieckiej powstało wiele sekt będących wyrazem tęsknoty za powrotem do germańsko-narodowych korzeni. Wychodzono w nich od narodowego i rasowego pojęcia religii, która jest wytworem życia zbiorowego „tętniącego w obrębie tej samej rasy i krwi”. Do powstałych wówczas sekt należały m.in.: Niemiecki Kościół Ludowy, Niemiecki Ruch Wiary, Wiara Niemiecka, Religia Niemiecka, Niemiecki Kościół Narodowy, Religia Germańska, Niemiecka Wiara w Boga, Nordycki Ruch Wiary, Gmina Wiary Germańskiej, Niemiecki Front, Liga Wyznawców Nordyckiego Światopoglądu.

Do wspólnych założeń doktrynalnych, nowo powstałych w Rzeszy ponad 50 ugrupowań religijnych, należały m.in. czystość i boskość rasy oraz nawrót do pogaństwa nordycko-germańskiego. Dr B. Laeve, jeden z przywódców nowego ruchu religijnego w Rzeszy Niemieckiej, tak sformułował zasadnicze tezy neopogaństwa:

„Miano pogan nie jest dla nas obelgą, ale zaszczytem. Dumni jesteśmy ze swej wiary niemieckiej, z naszego pogaństwa nordyckiego. Rzym i Palestyna nie są już dla nas miejscami świętymi; znamy tylko jedną ziemię świętą, tj. Niemcy. [...] Życie daje trzy wielkie moce: walkę, pracę i miłość, a każda z nich w założeniu jest święta. Kochamy walkę, gdyby bowiem walka zginęła w świecie, oznaczałoby to koniec wszelkiej radości żywota. [...] Młodzież niemiecka znajduje dziś moralne podstawy życia nie w Biblii, lecz w poczuciu dziedzictwa narodowego i w wierze w Niemcy.

Nie skasujemy świąt chrześcijańskich, lecz powrócimy im znowu charakter pogański. Wielkanoc np. jest obchodem czysto niemieckim i nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Dla naszych uroczystości nie potrzebujemy świątyń ani kapłanów. Ojciec rodziny, przyjaciel, dowódca oddziałów szturmowych, albo dostojnik czarnej gwardii lepiej je poprowadzą niż kapłan. [...]

Politycznie, społecznie i religijnie złączone bractwo niemieckie wprowadzi zapewne zamiast chrześcijańskiego bierzmowania czy konfirmacji wspaniałą uroczystość Trzeciej Rzeszy, podczas której młodzież hitlerowska wstępować będzie do oddziałów szturmowych. [...] Naród niemiecki nie potrzebuje Biblii. Pisarze niemieccy i niemieccy wielcy mężowie, jak Fryderyk Wielki, Goethe i Schiller, Hölderlin i Nietzsche, nie byli chrześcijanami, a wierzyli w życie, naturę i siłę ducha niemieckiego. Religia chrześcijańska dostała się do Niemiec drogą walki i przymusu do tego obcego, żydowskiego wyznania.

Wpływ okultyzmu

Drukiem ukazywało się wiele wydawnictw ruchu neopogańskiego. Należała do nich m.in. prasa, ukazująca się w łącznym nakładzie ponad 400 tys. egzemplarzy, oraz kalendarze, w których zacierano starannie ślady chrześcijaństwa - np. zamieniano imiona na starogermańskie, a święta katolickie nazywano świętami Donara, Wotana, narodzenia światła Baldura (Boże Narodzenie).

Okultyści mieli wielki wpływ na dostojników Trzeciej Rzeszy. Niektórzy badacze nazywają ich nawet wprost „pośrednikami Szatana”. Hitler, pod wpływem D. Eckarta, wierzył w tajemny spisek żydowski. Wspólnie wydali nawet broszurę pt. Bolshevism from Moses to Lenin. Ludobójstwo Żydów, jak twierdzą niektórzy badacze, miało charakter „ofiary rytualnej”, której domagała się doktryna ezoteryczna wyznawana m.in. przez Hitlera. Według Hermanna Rauscheninga, wysokiego urzędnika hitlerowskiego, Hitler przez pewien czas wierzył, że kontaktuje się z demonami. Jego lekarz, Ernst Schenck, mówił o nim jako o „żywym trupie, umarłej duszy”.

 

W rozmowach z Rauscheningiem, Hitler mówił o idei Nadczłowieka:

„Człowiek staje się Bogiem. Taki jest w uproszczeniu sens. Człowiek jest stającym się Bogiem. Człowiek bezustannie musi wykraczać poza granice samego siebie. Jeśli tylko przystanie i odizoluje się, to zmarnieje i upadnie poniżej progu człowieczeństwa. Stanie się półzwierzęciem. Bogowie i zwierzęta, tak dzisiaj jawi się nam świat. I jakże elementarnie proste staje się wszystko. Czy podejmuję decyzję w polityce, czy wprowadzam nowy ład do naszego organizmu społecznego, to jest to jedna i ta sama decyzja. Wszystko, co izoluje się od Ruchu, co chce się zatrzymać, co trzyma się starego, wszystko to skarleje i musi upaść. Natomiast wszystko to, co słucha pragłosu człowieka, co oddaje się w służbę wiecznotrwałego ruchu, wszystko to nosi w sobie powołanie do nowego człowieka”.

Już w 1924 r. Hitler dał, w Mein Kampf, opis przebudzenia podziemnych mocy, do jakiego zamierzał doprowadzić:

„Wszystkie wielkie ruchy Historii są wulkanicznymi wybuchami namiętności oraz duchowych emocji, które wywołuje okrutna bogini Nędza bądź zarzewie słowa rzucone tłumom. Tylko wybuch rozpalonych namiętności może zmienić losy narodu”.

Tłumom nie potrzeba dawać żadnych racjonalnych argumentów, gdyż od wieków „siły, które wywoływały w świecie największe zmiany, brały się nie z wiedzy naukowej, lecz z ogarniającego masy fanatyzmu i z prawdziwej histerii popychającej je naprzód”. Gdzie indziej mówi, że jedynie „odwołanie się do tajemnych mocy” będzie w stanie osłabić „uczuciowe lub rozumowe opory” i wywołać konieczną histerię.

Heinrich Himmler uzasadniał natomiast społeczną, „germańską” korzyść z przyjęcia wiary w reinkarnację. Przemawiając w 1937 r. do generałów SS, powiedział:

„Jaki był człowiek przeszłości? Był włączony horyzontalnie w naturalną całość tworzoną przez klany, wspólnoty wiejskie, regiony, a wertykalnie był ogniwem długiego łańcucha przodków i następców, ogniwem podtrzymywanym przez wiarę w to, że jego klan wyda go ponownie na świat. Zauważcie, że u naszych przodków wnuk otrzymywał często imię swego dziada. Modlono się zawsze, by niebo zesłało syna, by nie narodzić się ponownie w obcym klanie, pod innym nazwiskiem. Można filozofować przez długie godziny, starając się dociec, czy za wiarą w reinkarnację przemawia tyle samo argumentów, co za jakąkolwiek inną wiarą. Jest ona tak samo trudna do naukowego dowiedzenia, jak chrześcijaństwo, doktryna Zaratustry, konfucjanizm i tym podobne. Ale ta wiara przedstawia wielką wartość: członkowie ludu, który wierzy w reinkarnację, szanują swoich przodków (a więc siebie samych) i zawsze będą mieli dzieci, a zatem lud ten będzie żył wiecznie”.

Jak podają autorzy The Messianic Legacy (M. Baihent, R. Leigh, H. Loncoln), Himmler zachęcał SS-manów do płodzenia dzieci na płytach nagrobnych, przekonany, że w ten sposób duchy zmarłych pokierują losem SS-mańskich dzieci. Heinrich Himmler był nekromantą – niejednokrotnie przy podejmowaniu decyzji „radził się” duchów zmarłych szlachciców niemieckich.

 

Założył (1929), jako „zakon rycerski trzeciej z kolei Rzeszy”, Sztafety Obronne NSDAP (Schutzstaff en), znane bardziej pod inicjałami SS – organ polityczno-wywiadowczy reżimu hitlerowskiego i główny realizator podstawowych założeń nazistowskiej ideologii.

Sam uważał się za wcielenie średniowiecznego króla Henryka I (Ptasznika), który miał kierować jego postępowaniem. W swoim zamku w Wawelsburgu (Westfalia) próbował odtworzyć zamek św. Graala. Powołał tajemne bractwo, krąg medytacyjny skupiony wokół okrągłego stołu, stworzył armię mnichów-wojowników oraz organizację zajmującą się tropieniem reliktów pogańskich i chrześcijańskich. Przy umieszczonym na szczycie zamku Himmlera dębowym stole mogło zasiąść 12 „rycerzy”. Na każdym z miejsc wyryto w srebrze imię rycerza SS. Jedna z tajemnych organizacji – Ahnenerbe (Dziedzictwo Przodków), założona w 1935 r. w ramach SS i być może wzorowana m.in. na okultystycznych odpryskach masonerii – poszukiwała takich przedmiotów, jak św. Graal, Arka Przymierza czy Całun Turyński. Budżet owego instytutu przekraczał sumy przeznaczone na najbardziej kosztowne programy zbrojeniowe.

Osobisty guru Himmlera, Karl Maria Wiligut (1866-1946), twierdził, że jest prawowitym dziedzicem rodu germańskich kapłanów. Jednym z jego przodków miał być Weisthor, legendarny kapłan, król i mag przedchrześcijańskiej cywilizacji. Każdy nowy męski potomek rodu Weisthora był inicjowany w tajemnice rodu. Wiligut miał przejść taką inicjację w 1890 r., a polegała ona m.in. na reinkarnacji duszy Weisthora w ciele Wiliguta. Sam ród Wiliguta-Weisthora, kapłani-królowie Wiligoci, pochodził bezpośrednio od związanych duchowym małżeństwem bożków powietrza (Asów) i wody (Wanów).

Niekiedy zbyt konsekwentne dążenie za okultystycznymi praktykami kończyło się klęską jego wyznawcy. Rudolf Hess, w wyniku kabały postawionej przez astrologów, udał się do Anglii w celu podjęcia pertraktacji z Brytyjczykami. Po jego nieudanej misji nastąpiła masowa seria aresztowań pośród mistyków. W The Labyrinth, wspomnieniach Waltera Schellenberga, oficera niemieckiego wywiadu (najbliższego adiutanta Himmlera), czytamy m.in.:

„Zdumiewające, jak Hess z całkowitym przekonaniem fanatyka czy szaleńca, wierzył w stare przepowiednie i niezwykłe objawienia. Potrafił recytować urywki z ksiąg przepowiedni Nostradamusa i innych, których nie pamiętam. Poza tym wierzył w stare horoskopy, dotyczące jego samego, a także losów jego rodziny i całych Niemiec”.

Większość autorów nie zaprzecza wpływom okultyzmu na Hitlera i jego najbliższe otoczenie, lecz najczęściej lekceważy je. Trudno dzisiaj ocenić stopień zależności między zagładą milionów ludzi i niemal całkowitym zniszczeniem Europy a okultyzmem. Z pewnością istniał, bo w porządek świata na pewien czas wprowadzona została – bezsprzecznie – „demoniczna siła”.

Jacques Maritain, spoglądając na faszyzm niemiecki w świetle kryzysu wartości moralno-religijnych i ekspansji pogaństwa, określił faszyzm mianem „świeckiej religii”, religii bez Boga. Doświadczenie zła, w czasie II wojny światowej, zbliżało cywilizację do wizji apokaliptycznych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Religijne, antychrześcijańskie źródła faszyzmu
Komentarze (5)
CC
cofox67097 cofox67097
28 czerwca 2023, 06:25
Ile to się trzeba nameczycz żeby z ideologi faszystowskiej, czysto pochodzącej z antymoraknej ideologi Konstantyna czyli KK zrobić ideologię nie związana z KK. Watykańscy degeneraci już tak mają. Nie czerwona, nie tęczowa lecz czarna, watykańska zaraza po tej ziemi stąpa.
P
poganin
30 marca 2015, 01:41
Hitler był Katolikiem. Ponadto odwoływano się w III Rzeszy do zakonu Krzyżackiego. Znowu katolicyzm. Proponuję więc przeanalizować chrześcijańskie, katolickie źródła faszyzmu, nazizmu itp.
DU
Drobna uwaga
30 marca 2015, 02:02
Palikot też był katolikiem. Zupełnie jak Hitler.
D
dociekliwy
4 kwietnia 2015, 15:09
Palikot był, ale dokanł apostazji i wciąż żyje. Hitler dokonał apostazji????
G
gf
4 kwietnia 2015, 15:32
Bardzo słuszna uwaga.