Syndrom londyńskiego metra

(fot. xrrr / flickr.com)
Paweł Sawiak SJ

Dla praktykującego katolika, zwłaszcza z takiego kraju jak Polska, przyjazd do Londynu może okazać się nie lada wyzwaniem. Oto bowiem, żyjąc dotąd na własnym podwórku, gdzie ryba w piątek, w poście Gorzkie Żale i "święconka" w Wielką Sobotę trafia nagle do zupełnie innego świata.

Na początku można dostać zawrotu głowy. Życie toczy się tu bardzo szybko - od poniedziałku do zbawiennego piątku, kiedy to po skończonej pracy ludzie tłoczą się masowo w licznych pub’ach.

Czas tu leci nieubłaganie z małą przerwą na lunch. Łatwo można zauważyć, że w takim środowisku nie ma mowy o ciszy, zatrzymaniu, refleksji, duchowości, Bogu, bo i mowy być nie może. Tutaj odpoczywa się w metrze, a książki czyta przez słuchawki. Odnosi się wrażenie, że ludzie nie chcą wchodzić w głębsze relacje, bo się śpieszą, bo to własność prywatna, bo to nie kulturalne. Na pytanie "How do you do?" musisz się nauczyć odpowiadać zawsze tak samo zdawkowo, bo to tylko grzeczność, a nie prawdziwe zainteresowanie życiem drugiego. Czasami pytanie o głęboki sens życia przychodzi dopiero po śmierci kogoś bliskiego, choć i to zdaje się nie zostawiać jakichś trwalszych śladów. W kraju, w którym nawet najmniejsze dziecko ma iPod’a i dotykowy telefon, nikt nie widzi powodów, dla których byłoby warto decydować się na duchowy wysiłek.

Metro londyńskie to nie tylko pośpiech tysięcy ludzi, ale i niesłychana wręcz różnorodność. Nie chodzi tutaj tylko o turystów, których przecież nie brakuje w Krakowie czy Warszawie. Londyn to aglomeracja mieszcząca w sobie wszystkie narody pod słońcem w takim stopniu, że rdzenni Anglicy niekiedy stanowią mniejszość. Jeśli więc znajdują się tu ludzie wszystkich ras i kontynentów to siłą rzeczy mamy do czynienia z niezwykłą mieszanką religii, wierzeń i sekt. Wszystko w ramach multikulturowego społeczeństwa, które nie chce przyznać się do jednego nurtu, czy systemu moralnego, żeby nie urazić pozostałych, nawet gdyby to był dobry i sprawdzony system.

DEON.PL POLECA

Nic więc dziwnego, że setki tysięcy Polaków, przyjeżdżających na Wyspy, zwłaszcza do Londynu, ma ogromne trudności z przeżywaniem swojego katolicyzmu z dumą i przekonaniem, przeciwnie, można odnieść czasem wrażenie, że bycie katolikiem w Wielkiej Brytanii u niejednego powoduje wypieki na twarzy. I chyba nic dziwnego, jesteśmy tu przecież w mniejszości. A jednak po dłuższym pobycie w stolicy Anglii tutejszy katolicyzm, ten rdzennie angielski, odkrywa swoją prawdziwą twarz, jakiej my, Polacy nie znamy i na którą patrzymy się z podziwem.

Weźmy na przykład taką Mszę Świętą. Jest wiele różnic, ale to, co chyba najbardziej zwraca uwagę polskiego przybysza do angielskiego kościoła, to niezwykłe zaangażowanie parafian. Często ktoś jest już przy drzwiach, rozdając śpiewniki, uśmiechając się, witając przybyłych na Eucharystię. Potem są czytania, które prawie zawsze po równo czytają panowie i panie, co daje ciekawe poczucie równowagi i wspólnego zaangażowania, tak samo jest ze zbieraniem tzw. "tacy" (nigdy nie robią tego duchowni).

Kolejny raz zostaniemy zaskoczeni przy Komunii Świętej. Najpierw, gdy kątem oka zobaczymy długość procesji i kolejkę do przyjęcia sakramentu, bo komunię w Anglii przyjmuje prawie 100 procent będących na Mszy. Kiedy następnie ujrzymy nadzwyczajnych szafarzy komunii świętej, którymi są mężczyźni, kobiety, czasem młodzież - zwykli ludzie, parafianie, nie mamy już wtedy złudzeń, że jesteśmy na innej planecie.

Na tej planecie, jeśli się przyjrzeć dokładnie, dostrzeżemy jeszcze wiele innych ciekawych i bardzo pozytywnych zjawisk. Żeby wymienić kilka, włącznie z prowadzeniem finansów parafii przez świeckich, istnieniem Rady Parafialnej, bez której nie podejmuje się większych decyzji, powierzaniem parafianom organizacji wydarzeń religijnych, kulturalnych, sportowych, itp. To całkiem niezwykłe. Jest w tym wiele mądrości i wydaje się oczywiste, że dopiero kiedy człowiek pozwoli sobie "ubrudzić ręce", będzie potrafić docenić wkład pracy innych, będzie postrzegał coś jako swoje.

Ponad to wszystko istnieje jeszcze w angielskim katolicyzmie coś, co nazwałbym "syndromem londyńskiego metra". Mówi ono o chrześcijańskiej tolerancji, która nie tylko przyjmuje wielość kultur z całego świata, ale też potrafi docenić inność, nie patrząc na kolor skóry i język. W katedrze Westminster - największej katolickiej katedrze w Londynie, w Wielki Piątek można przeżyć na przykład niezwykłą Drogę Krzyżową, gdzie w całkiem sporym tłumie wiernych, idących za Krzyżem, zobaczymy Anglików, Polaków, Afrykańczyków w kolorowych strojach, Hiszpanów, Włochów, Meksykanów, Azjatów, itd. Poza tym, w tej samej katedrze w Wielką Sobotę ogromna liczba Polaków stanowi niespotykaną atrakcję dla odwiedzających, kiedy to nagle, całymi rodzinami, rodacy przychodzą - o zgrozo - z jedzeniem do kościoła. Widać zainteresowanie, czasem uśmiechy, ale generalnie wielki szacunek dla czyjejś tradycji. W Londynie, jak chyba w żadnym innym mieście, bardzo łatwo znaleźć w Niedzielę Mszę "po portugalsku", "niemiecku" czy choćby "po czesku". I choć Anglicy nie gęsi, swój katolicyzm mają, cieszy fakt, że są otwarci na inne oblicza tej samej wiary.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Syndrom londyńskiego metra
Komentarze (44)
E
emigrant
26 sierpnia 2013, 02:03
[url]http://tygodnik2003-2007.onet.pl/1546,1322647,0,418166,dzial.html[/url] wywiad z byłym "prymasem" Anglii i Walii ciągle aktualny
A
Anglia
26 sierpnia 2013, 00:29
Tez kiedys bylem w milym szoku. Ale po latach przygladania sie, nie jestem juz taki pewien. 1. "Dodałabym jeszcze, że księża wychodzą po mszy z kościoła i rozmawiają z wiernymi, nawet tymi których nie znają i widzą ich pierwszy raz na oczy To jest bardzo miłe." To mile, niestety ksieza angielscy (jak wiekszosc Anglikow) nie chca wcale glebszej dyskusji. To jest sposob bycia, tradycja. Ciesze sie jesli ktos ma inne doswiadczenia w swojej parafii. 2. 100% do komunii - czy jednak wszyscy wierni rozumieja na czym polega stan laski uswiecajacej? Slyszalem o ludziach idacych do Komunii Sw. choc np. nie praktykowali regularnie. 3. Otwartosc na inne kultury. Ostatnio u nas w gazetce parafialnej, oglaszano "open days" w lokalnym meczecie. Moje zwrocenie uwagi ksiedzu asystentowi na pewne jednek niebezpieczenstwo popychania ludzi do meczetow, zakonczylo sie jego ucieczka do kosciola po krotkiej wymianie zdan. Glowny argument to ze trzeba pomoc muzulmanom bo maja "bad publicity". 4. Anglicy swoj katolicyzm maja. Jednal w tym katolicyzmie nie ma raczej miejsca na procesje (publiczny wyraz wiary); szkoly (nawet przedszkola) katolickie ucza o hinduskich bostwach; harcerki spotykajace sie w sali parafialnej "nie sa zwiazane w kosciolem" (fakt, wlasnie wladze ruchu usunely Boga z przesiegi). 5. Podzial zadan miedzy kobiety i mezczyzn. Pomysl moze i ok ale nie jestem zwolennikiem dziewczat-ministrantek ani lektorek ktore nie wiedza jak wypada sie ubrac. Sa tez oczywiscie dobre rzeczy (piekne piesni, wiara oparta na decyzji). Pisze te powyzsze zeby jednak nie przyjmowac wszystkiego bezkrytycznie. Pozdrawiam.
K
Kasia
25 sierpnia 2013, 22:56
Rzeczywiście, tak wygląda w londyńskim kościele. Dodam, że muzyka jest jakaś taka bardziej przyjemna. Niby ludzie zawodzą tak samo, ale linie melodyczne i improwizacje wydają się bardziej przyjemne. Niestety mam też smutną refleksję. Poznałam bardzo biednego człowieka, Anglika, potrzebował doraźnej pomocy i ponieważ był katolikiem, wpadłam na pomysł, żeby poprosić o to kościoły. Będąc w Polsce wysłałam wiele e-maili do kościołów i do ludzi zaangażowanych w prace kościoła. Niestety, nie napłynęła żadna odpowiedź. Nie mówię już o pomocy, nawet odpowiedzi nie było. To mi się nie podobało i myślę sobie, że w Polsce jednak tak by nie było.  
R
Radek
25 sierpnia 2013, 16:16
mała uwaga: w słowie "pub'ach" nie powinno być apostrofu, bo "pub" kończy się na spółgłoskę. Pozdrawiam :)
S
Sabina
25 sierpnia 2013, 16:09
Dodałabym jeszcze,że księża wychodzą po mszy z kościoła i rozmawiają z wiernymi, nawet tymi których nie znają i widzą ich peirwszy raz na oczy To jest bardzo miłe.
N
Natalia
25 sierpnia 2013, 16:08
Ja będąc na Wyspach doświadczyłam zupełnie czegoś innego. Wybrałam się do Polskiej parafii, na mszę świętą w języku Polskim i patrząc trochę z boku, zauważyłam ogromne poczucie wspólnoty wśród wiernych. Tu, w Polsce, Pan Bóg dał mi wspaniałą parafię, wspaniałych kapłanów, więc nigdy nie musiałam męczyć się z podejściem, że niedzielna msza jest powtarzalną, przenudną czynnością. Jednak jest to wspólnota ludzi młodych, bo msze akademickie. Kiedy jednak czasem poszłam na "zwykłą" mszę, to zauważałam ten "niedzielny katolicyzm". W to bardzo łatwo się wpada. Potrzebujemy wspólnoty ! Wracając do tematu: W Wielkiej Brytanii, kościół Polski daje wiele do myślenia. Po każdej mszy jest spotkanie przy kawie i polskim cieście. Wszyscy się znają i zabiegają o relację. Msza nie jest schematem: przyjść, przyklęknąć, wstać, usiąść, wstać, usiąść, przyklęknąć, wyjść. To jest ważne spotkanie, w rodzinie. Wszystkie dzieci, przy jednym stole z Ojcem, ukochanym tatą. Dlatego też nie zgodzę się do końca, że Wyspy utrudniają bycie katolikiem. Pan Bóg nie mówił, że będzie nam łatwo, ale że z nim damy radę ! Utrudnieniem jest jedynie wieczne potępianie Księży katolickich przez anglikanów. Uczepili się i nie chcą dać spokoju... Bezustanna walka na argumenty. Całkowicie przyklasnę opisowi "angielskiego katolicyzmu". Aż się płakać chce, że w Polsce tak nie jest. Ale nie pytajmy co wspólnota może zrobić dla nas, a co my możemy zrobić dla współnoty.
E
ell
26 sierpnia 2011, 23:42
Barbaro Magdaleno, jeszcze dodam, że nawet jeżeli faktycznie "obcy" czasami spotykają się z jakimś życzliwym zainteresowaniem, to tych gorszych sytuacji jest na tyle dużo, że można naprawdę mówić o poważnym problemie. U nas jest problem z akceptacją inności, nawet w sprawie tak nieistotnej jak wygląd zewnętrzny.
E
ell
26 sierpnia 2011, 23:35
Którzy Polacy przejawiają niechęć wobec innych ludzi?? Mam zupełnie inne spostrzeżenia. Widzę z jaką życzliwością traktują rodacy gości z innych krajów. Nasi zagraniczni przyjaciele zachwyceni są polską gościnnością i serdecznością. A motłoch jest w każdym kraju. U nas również. To ten motłoch, co wypisuje bezmyślnie rasistowskie hasła lub szydzi z modlących się pod krzyżem, lub drwi z cudzego bólu i żałoby. Barbaro Magdaleno, ale o jakich zagranicznych gościach piszesz: z bogatych krajów zachodnich? A znasz tych, którzy mieszkają na stałe, a nie tylko w gościach w Polsce, rodziny mieszane, które mają dzieci w szkołach, codziennie chodzą po ulicach? Nie chodzi o rasistowskie hasła, bo to faktycznie może zdarzyć się wszędzie, ale o codzienne sytuacje. Niestety, nie jest tak pięknie, jak mogłoby się wydawać, kiedy czytasz wywiad z kimś, kto odwiedził nasz kraj na kilka dni. Tutaj za granicą też nasi często niestety nieładnie zachowują się wobec innych. Twoi przyjaciele są zachwyceni? A moi specjalnie wyjechali do innego kraju i tutaj również kiedy spotykają naszych mają przykre sytuacje. W tym absolutnie nie dam się przekonać, że jest inaczej. Najgorsze jest to, że jest to temat tabu. Nigdy nie jest poruszany przez duszpasterzy. Mnie jako katoliczce bardzo tego brakuje. Oczywiście jest wiele różnych problemów gdzie indziej również, tylko, że o innych się mówi, a o swoich wadach jakoś nic.
E
ell
26 sierpnia 2011, 23:21
<a href="mailto:S@P">S@P</a>, dzięki za odpowiedź. Ale w każdej parafii to na pewno nie, bo ja na serio nie widziałam tego. Nie wiem ile osób przychodzi na spowiedź "uszną", bo jak pisalam jest zupelnie poza Mszą, a ja do spowiedzi to chodzę do polskiego kościoła.
S
S@P
26 sierpnia 2011, 22:36
Np przed swietem Zmartwychwstania wierni ustawiaja sie w kolejce i otrzymuja po kolei rozgrzeszenie. Dwoch ksiezy jest w stanie wypowiadac Duzy kosciol (kilkuset wiernych) w dziesiec minut jako czesc niedzielnej Eucharystii. Jak wiec tu mowic o kwitnacym zyciu sakramentalnym? Byłam w kilku kosciołach w UK, nie widzialam takich cudów. Ciekawe, czy mogłabyś/mógłbyś napisać gdzie są takie praktyki? W kazdej parafii Kosciola Katolickiego w UK jest praktykowana spowiedz zbiorowa. Wierni spowiadaja sie w ten sposob przed Bozym Narodzeniem i Wielkanoca. Poza tymi swietami wszyscy co niedziele otrzymuja komunie swieta. Istnieje mozliwosc spowiedzi 'usznej' w polskim rozumieniu, ale ze tak powiem jest to niepopularne. Jak pytasz o miejsca - w parafii St Ninian's w Inverness gdzie mieszkalem przez siedem lat, na spowiedz 'uszna' przed Wielkanoca przyszlo 15-17 osob. Nastepnego dnia na mszy byl pelny kosciol przystapil do komunii. Podobnie bylo w parafii prowadzonej przez Oblatow - St Mary's Star of The Sea w Edynbugu. Pelny kosciol przystapil do zbiorowej spowiedzi w czasie mszy w Niedziele Palmowa. Wierni ustawili sie w dwoch kolejkach, kaplani nakladajac rece udzielili razgrzeszenia kilkuset wiernym w ciagu okolo dziesieciu-pietnastu minut. Podobnie jest w parafiii St Ninian's w Edynburgu. Z tego co wiem jest to praktyka powszechna. 
BM
Barbara Magdalena
26 sierpnia 2011, 22:07
  "Polacy mogą wnieść do innych krajów coś dobrego od siebie, ale może lepiej niech nie "zabierają" ze sobą do innych krajów tej niechęci i wrogości do innych ludzi." Którzy Polacy przejawiają niechęć wobec innych ludzi?? Mam zupełnie inne spostrzeżenia. Widzę z jaką życzliwością traktują rodacy gości z innych krajów. Nasi zagraniczni przyjaciele zachwyceni są polską gościnnością i serdecznością.  A motłoch jest w każdym kraju. U nas również. To ten motłoch, co wypisuje bezmyślnie rasistowskie hasła lub szydzi z modlących się pod krzyżem, lub drwi z cudzego bólu i żałoby. 
E
ell
26 sierpnia 2011, 18:14
 Np przed swietem Zmartwychwstania wierni ustawiaja sie w kolejce i otrzymuja po kolei rozgrzeszenie. Dwoch ksiezy jest w stanie wypowiadac Duzy kosciol (kilkuset wiernych) w dziesiec minut jako czesc niedzielnej Eucharystii. Jak wiec tu mowic o kwitnacym zyciu sakramentalnym? Byłam w kilku kosciołach w UK, nie widzialam takich cudów. Ciekawe, czy mogłabyś/mógłbyś napisać gdzie są takie praktyki?
1
1646
26 sierpnia 2011, 16:46
To może dobre rozwiązanie: każdy podchodzi do księdza, a ten udziela rozgrzeszenia każdemu, kto tego pragnie. Brzmi ewangelicznie.
E
ell
26 sierpnia 2011, 14:19
 Bo wystarczy przecież tylko miłość Boga i bliźniego. Miłość, dla której kolor skóry czy narodowość bliźniego nie jest żadną innością! To miłość, która każe kochać każdego - bez względu na światopogląd i religię,! Ale jednak wielu naszych rodaków ma z tym problem. Nie mówię już o jakiejś szczególnej miłości, wystarczyłoby nie dokuczać, nie zaczepiać w miejscach publicznych, nie kpić sobie z innych i nie poprawiać sobie samopoczucia przypisując innym jakieś negatywne cechy. ale która jednocześnie nie może spokojnie akceptować np. świętokradczej Komunii Świętej! Racja, ale kto każe Ci tolerować świętokradztwo? Dlaczego posądząsz kogoś o takie postępowanie? Spowiedź w kościele angielskim jest zazwyczaj w innym, wyznaczonym czasie, nie podczas Mszy ani nie bezpośrednio przed czy po. Czy osoby, które zarzucają innym świętokradzkie przyjmowanie Komunii mają pewność, że tak jest, czy tak im się wydaje "bo tak się mówi"? A jeżeli faktycznie zaniedbują sakrament pojednania to nikt nie zachęca Cię do tolerowania takich postaw. Jeżeli Polacy trafiają do Londynu, czy do jakiegokolwiek innego miejsca Europy czy świata, niech pamiętają choćby o tym, co mówił ostatnio Ojciec Święty, Benedykt XVI. A mówił przecież na naszej, Polaków, misji. Ojciec Święty może mieć informacje na temat liczebności, obecności na Mszy czy przystępowania do sakramentów, ale nie żyje wśród ludzi i nie zna relacji mięzyludzikich. Polacy mogą wnieść do innych krajów coś dobrego od siebie, ale może lepiej niech nie "zabierają" ze sobą do innych krajów tej niechęci i wrogości do innych ludzi.
BM
Barbara Magdalena
26 sierpnia 2011, 10:27
Co to jest "chrześcijańska tolerancja"? Tolerancja jest tylko cierpliwym znoszeniem tego, czego nie akceptujemy. Czy ta "chrześcijańska" ma być bardziej cierpliwa? Czy ma akceptować wszelkie herezje?? Drażni mnie, kiedy katoliccy duchowni mówią o "tolerancji" lub "wartościach humanistycznych". Bo wystarczy przecież tylko miłość Boga i bliźniego. Miłość, dla której kolor skóry czy narodowość bliźniego nie jest żadną innością! To miłość, która każe kochać każdego - bez względu na światopogląd i religię, ale która jednocześnie nie może spokojnie akceptować np. świętokradczej Komunii Świętej! Jeżeli Polacy trafiają do Londynu, czy do jakiegokolwiek innego miejsca Europy czy świata, niech pamiętają choćby o tym, co mówił ostatnio Ojciec Święty, Benedykt XVI. A mówił przecież na naszej, Polaków, misji.
S
S&P
25 sierpnia 2011, 22:29
Caly kosciol przyjmuje Komunie Swieta, choc do Sakramentu pojednania przystepuje tylko kilka procent wiernych. Sakrament Pojednania w kosciele Brytyjskim niemal nie wystepuje. Jest spowiedz powszechna. Np przed swietem Zmartwychwstania wierni ustawiaja sie w kolejce i otrzymuja po kolei rozgrzeszenie. Dwoch ksiezy jest w stanie wypowiadac Duzy kosciol (kilkuset wiernych) w dziesiec minut jako czesc niedzielnej Eucharystii.  Jak wiec tu mowic o kwitnacym zyciu sakramentalnym?
E
ell
25 sierpnia 2011, 18:43
żegna się z parafianami, bo ma ich czterech na krzyż, u nas to niemożliwe, zadeptaliby biedaka... Nie czterech, tylko cały kościół. Na pewno generalnie parafie są mniejsze, ale i księży mniej, zazwyczaj tylko jeden. Nie powielaj obiegowych opinii, że na Zachodzie nie ma katolików, bo to nieprawda.
S
starykiemlicz
25 sierpnia 2011, 16:39
co ja bym dodala z wlasnych obserwacji w UK - zazwyczaj przed msza i jak tylko msza sie konczy zaczyna byc bardzo, bardzo glosno w Kosciele... Po prostu bez skrepowania ludzie zaczynaja glosno gadac.. mnie osobiscie to bardzo przeszkadza, szczegolnie kiedy mam ochote po Mszy sobie troche pomedytowac w CISZY.. ludzie tutaj uwazaja to chyba za normalne.. Co do tego gadania, to nie zawsze jest normalne, bo kiedyś u nas ksiądz zwrócił uwagę gadającym. I jeszcze fajne jest to, że ksiądzp o Mszy nie chowa się w zakrystii tylko stoi przy wyjściu i żegna się z parafianami.żegna się z parafianami, bo ma ich czterech na krzyż, u nas to niemożliwe, zadeptaliby biedaka...
K
katolik
25 sierpnia 2011, 12:27
Apostazja powszechna. SW II zbiera gorzkie owoce. Gdzie ta wiosna Kościoła?
1
1224
25 sierpnia 2011, 12:24
W "święconce" odzywają się dawne przodków obyczaje, które słowiańscy potomkowie kultywuję bez względu na stopień przywiązania do KRK. Magia, ratuj się kto może, na czele z Magami (zwanymi Mędrcami) ze Wschodu! ;-) Rodakom Harrego Potera powinno się spodobać ;-)
25 sierpnia 2011, 12:13
Bardzo dobry i myślę potrzebny  felieton  pozwalający spojrzeć poza własny czubek nosa i być może skłonić do otwarcia na innych  co w kraju tak jednorodnym religijnie jak Polska nie jest takie proste
A
autor
25 sierpnia 2011, 12:06
Autor pochodzi ze wschodu Polski, gdzie katolicyzm ma swój bardzo wyraźny charakter. Dlatego podróżując po świecie dostrzega też wyraźne różnice i dzieli się nimi na DEONie. Autorze, jeżeli można jeszcze o coś zapytać- jak należy rozumieć: wyraźny charakter katolicyzmu na wschodzie Polski? Czy ma to przełożenie na relację do bliźniego czy chodzi o praktyki pobożnościowe? Pytanie o relacje do bliźnich...nie chcę się wypowiadać za ogół społeczeństwa. Wierząc, że wcale nie jest tak źle pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi. Chodziło mi o widoczność katolicyzmu w życiu społecznym, normalność niektórych praktyk (jak choćby przydrożnych "majówek" przy-kaplicznych) czy przełożenie nauczania moralnego kościoła na głosowania w wyborach politycznych - to i wiele innych czyni katolicyzm wschodu (i południa) kraju bardzo wyraźnym. Ot i moje zdanie...
E
ell
25 sierpnia 2011, 11:15
Autor pochodzi ze wschodu Polski, gdzie katolicyzm ma swój bardzo wyraźny charakter. Dlatego podróżując po świecie dostrzega też wyraźne różnice i dzieli się nimi na DEONie. Autorze, jeżeli można jeszcze o coś zapytać- jak należy rozumieć: wyraźny charakter katolicyzmu na wschodzie Polski? Czy ma to przełożenie na relację do bliźniego czy chodzi o praktyki pobożnościowe?
E
ell
25 sierpnia 2011, 11:13
Prawie 100% do Komunii Sw.?,czy do kaplana komunikujacego po krzyzyk na czole? Bo jest w Londynie w niektorych kosciolach taki wlasnie zwyczaj,ze w czasie Komunii Sw.prawie wszyscy,ktorzy sa w kosciele podchodza do oltarza,ale do Komunii przystepuja tylko ci,ktorzy specjalnym gestem to wyrazaja,wszyscy inni otrzymuja krzyzyk na czole.Zadowoleni, calymi miesiacami nie przystepuja do Komunii Sw. Andrzej, ten "krzyżyk na czole" to błogosławieństwo kapłana. Ci, którzy nie są w stnaie łaski uświęcającej podchodzą po błogosławieństwo. (Jest ich niewielu, raczej większosć przyjmuje Komunię). Cóż w tym złego? Lepiej zostać w ławce? Dlaczego sądzisz, że są zadowoleni i całymi miesiącami nie przystępują do Komunii? Może postaw też diagnozę tym, którzy w polskich kosciołach nie podchodzą ani do Komunii, ani "po krzyżyk".
E
ell
25 sierpnia 2011, 11:06
TheOna, co do święconki, ja po prostu miałam okazję porównać ilość ludzi w kosciele podczas święcenia pokarmów i w niedziele i świeta, chociażby Wielkanoc. Róznica jest ogromna na rzecz świeconki oczywiście. Powierzchownosci w angielskim katolicyzmie nie zauważyłam ponieważ nie ma powody być katolikiem na niby, na papierze, ponieważ nie ma groźby napiętnowania społecznego za brak Komunii, chrztu itd
25 sierpnia 2011, 10:49
Bardzo podoba mi się ten artykuł. Przecież autor nie rości sobie pretensji do ostatecznego rozstrzygnięcia wszystkich kwestii z tematem związanych. Sądzę, że warto pamiętać, że katolicy są na całym świecie i wszędzie są ludzie, których wiara jest głęboka. A że powierzchowność również jest wszędzie, w tym i w polskim katolicyzmie, to nie ulega wątpliwości. Co do święconki, osobiście uważam za piękny ten polski akcent w Wielkiej Brytanii. Naprawdę, nie ma co się doszukiwać tego, że "święconka jest najważniejsza" i to wystarczy. Jest naszą tradycją i ubogaca nas, chociaż oczywiście najważniejsze jest to, co w sercu.
A
autor
25 sierpnia 2011, 10:10
Nie rozumiem tego artykułu. To pean na rzecz "angielskiego katolicyzmu" czy przeciwnie...? Megapokręcone. Autor pochodzi ze wschodu Polski, gdzie katolicyzm ma swój bardzo wyraźny charakter. Dlatego podróżując po świecie dostrzega też wyraźne różnice i dzieli się nimi na DEONie. Nie jest to ani artykuł "pro" ani "anty", bo gdyby taki był autor obawiałby się "wylania dziecka z kąpielą", albo jeszcze gorzej, pójścia w jakąś skrajną gloryfikację - proszę więc uważać tych parę linijek za opiniotwórcze może trochę przyrównanie.
A
Andrzej
25 sierpnia 2011, 09:29
Prawie 100% do Komunii Sw.?,czy do kaplana komunikujacego po krzyzyk na czole? Bo jest w Londynie w niektorych kosciolach taki wlasnie zwyczaj,ze w czasie Komunii Sw.prawie wszyscy,ktorzy sa w kosciele podchodza do oltarza,ale do Komunii przystepuja tylko ci,ktorzy specjalnym gestem to wyrazaja,wszyscy inni otrzymuja krzyzyk na czole.Zadowoleni, calymi miesiacami nie przystepuja do Komunii Sw. 
J
ja
25 sierpnia 2011, 06:40
odniósł sukces, bo udalo mu sie zmniejszyc liczbę przystępujących do komunii. Faktycznie sukces jak ch***ra....
K
Kasia
25 sierpnia 2011, 00:27
Ktoś tutaj napisał o anglikanizmie... w tym artykule wszystkie aspekty dotyczą Kościoła Katolickiego... Tylko każdy naród nieco inaczej przeżywa mszę świętą, angażuje się w nią - chociaż tak naprawdę jest ona wszędzie taka sama to jednak właśnie poza granicami naszego państwa możemy się wiele dowiedzieć o tym jak mogą wyglądać wspólnoty parafialne... będąc w Edynburgu odniosłam wrażenie, że chociaż ludzi jest na mszy o wiele mniej niż przywykliśmy do tego w Polsce to jednak tam Kościół jest bardziej żywy niż tutaj...
E
ell
25 sierpnia 2011, 00:08
co ja bym dodala z wlasnych obserwacji w UK - zazwyczaj przed msza i jak tylko msza sie konczy zaczyna byc bardzo, bardzo glosno w Kosciele... Po prostu bez skrepowania ludzie zaczynaja glosno gadac.. mnie osobiscie to bardzo przeszkadza, szczegolnie kiedy mam ochote po Mszy sobie troche pomedytowac w CISZY.. ludzie tutaj uwazaja to chyba za normalne.. Co do tego gadania, to nie zawsze jest normalne, bo kiedyś u nas ksiądz zwrócił uwagę gadającym. I jeszcze fajne jest to, że ksiądzp o Mszy nie chowa się w zakrystii tylko stoi przy wyjściu i żegna się z parafianami.
E
ell
25 sierpnia 2011, 00:06
Zaczynało się ciekawie, ale dlaczego ojciec zachwyca się nad anglikanizmem, który dobry nie jest i nie może być? Podobał Ci isę początek, bo Ojciec krytykował inny kraj- tak? A potem Ci się nie podobało, bo chwalił innych, tak? Tylko, że to było o katolicyzmie a nie anglikanizmie.
L
Lisa
24 sierpnia 2011, 23:44
co ja bym dodala z wlasnych obserwacji w UK - zazwyczaj przed msza i jak tylko msza sie konczy zaczyna byc bardzo, bardzo glosno w Kosciele... Po prostu bez skrepowania ludzie zaczynaja glosno gadac.. mnie osobiscie to bardzo przeszkadza, szczegolnie kiedy mam ochote po Mszy sobie troche pomedytowac w CISZY.. ludzie tutaj uwazaja to chyba za normalne..
A
Alka
24 sierpnia 2011, 23:42
Czy ja wiem z ta Komunia Swieta, czy tak dobrze? Wszyscy chodza do Komunii, a tak naprawde w kosciolku (przynajmniej tu gdzie ja obecnie pomieszkiwuje) nie ma konfesjonalu. Czyli wychodzi na to, ze angielscy katolicy traktuja spowiedz jak protestnaci(masowo) w momencie aktu pokuty czynia zak krzyza. Uwazam, to za niemaly problem dla takiego katolicyzmu. Wiesz, że angielscy katolicy nie spowiadają się czy tak Ci się wydaje? Owszem, czasami nie ma takich konfesjonałów jak w Polsce, ale są pomieszczenia, do których sie wchodzi albo ksiądz stawia sobie krzesło w kościele i spowiada. Tylko, że spowiedź nie jest podczas Mszy jak u nas tylko w innym wyznaczonym czasie. Jeżlei Ty nie widzisz spowiedzi to nie znaczy, żę jej nie ma.
E
ell
24 sierpnia 2011, 22:12
"Dla praktykującego katolika, zwłaszcza z takiego kraju jak Polska, przyjazd do Londynu może okazać się nie lada wyzwaniem. Oto bowiem, żyjąc dotąd na własnym podwórku, gdzie ryba w piątek, w poście Gorzkie Żale i "święconka" w Wielką Sobotę trafia nagle do zupełnie innego świata. " Jeżeli dla kogoś katolicyzm to tyle co powyżej Ojciec napisał, to faktycznie poznanie angielskich katolików czy też w ogóle wyjazd za granicę może być nie lada wyzwaniem.. Zresztą w Anglii od wrzesnia też będzie ryba w piątek, bo wprowadzono tu też wstrzemięźliwość od mięsa w piątki, gorzkich żali faktycznie nie ma tutaj (ja nie spotkałam się) a na  święconkę polskie świątynie pękają w szwach tak jakby to było najwazniejsze.
E
ell
24 sierpnia 2011, 21:58
Czy ja wiem z ta Komunia Swieta, czy tak dobrze? Wszyscy chodza do Komunii, a tak naprawde w kosciolku (przynajmniej tu gdzie ja obecnie pomieszkiwuje) nie ma konfesjonalu. Czyli wychodzi na to, ze angielscy katolicy traktuja spowiedz jak protestnaci(masowo) w momencie aktu pokuty czynia zak krzyza. Uwazam, to za niemaly problem dla takiego katolicyzmu. Wiesz, że angielscy katolicy nie spowiadają się czy tak Ci się wydaje? Owszem, czasami nie ma takich konfesjonałów jak w Polsce, ale są pomieszczenia, do których sie wchodzi albo ksiądz stawia sobie krzesło w kościele i spowiada. Tylko, że spowiedź nie jest podczas Mszy jak u nas tylko w innym wyznaczonym czasie. Jeżlei Ty nie widzisz spowiedzi to nie znaczy, żę jej nie ma.
E
ell
24 sierpnia 2011, 21:55
"Na pytanie "How do you do?" musisz się nauczyć odpowiadać zawsze tak samo zdawkowo, bo to tylko grzeczność, a nie prawdziwe zainteresowanie życiem drugiego." Zależy kto i kogo pyta. Nieprawda, że nie ma w tym zainteresownaia życiem drugiego. Po co powtarzać jakieś obiegowe opinie, że niby tacy zabiegani, nie wchodzą w głębsze relację itd. To nieprawda, to normalni ludzie, przerózni- jak w innych krajach. A katolicyzm w Anglii faktycznie godny podziwu. Warto aby nasi rodacy uczyli się od nich.
P
Patrycja
24 sierpnia 2011, 21:50
 Czy ja wiem z ta Komunia Swieta, czy tak dobrze? Wszyscy chodza do Komunii, a tak naprawde w kosciolku (przynajmniej tu gdzie ja obecnie pomieszkiwuje) nie ma konfesjonalu. Czyli wychodzi na to, ze angielscy katolicy traktuja spowiedz jak protestnaci(masowo) w momencie aktu pokuty czynia zak krzyza. Uwazam, to za niemaly problem dla takiego katolicyzmu.
NN
niah niah
24 sierpnia 2011, 21:42
 "W katedrze Westminster - największej katolickiej katedrze w Londynie" - to w Londynie są jeszcze inne, mniejsze katedry? Zawsze wydawało mi się, że biskupstwo ma jedną katedrę, no ale może w Anglii jest inaczej :P
Z
zalogowany
24 sierpnia 2011, 20:31
Artykuł, choć zdawkowy nieco, to mimo wszystko fajny. Jedno małe zastrzeżenie do błędnej parafrazy cytatu z Reja - w jego sentencji "gęsi" nie są rzeczownikiem, tylko przymiotnikiem - "gęsi język" - czyli łacina...
S
starykiemlicz
24 sierpnia 2011, 19:47
A pisał pewien polski ksiądz w Niemczech pracujący,że odniósł sukces, bo udalo mu sie zmniejszyc liczbę przystępujących do komunii. Bo tam nie chodzili do spowiedzi wcale, tylko przyjmowali komunie po spowiedzi powszechnej.jak protestanci. I czym tu sie zachwycać. że 100%...
D
Dextera
24 sierpnia 2011, 19:35
Zgadzam sie z przedmowczynia - jaki jest kierunek tej notatki prasowej? - bo to groch z kapusta
W
w
24 sierpnia 2011, 19:32
@magda: to takie ignacjańskie: szukać i znajdować Boga we wszystkim. Mnie się podoba!
M
magda
24 sierpnia 2011, 19:22
Nie rozumiem tego artykułu. To pean na rzecz "angielskiego katolicyzmu" czy przeciwnie...? Megapokręcone.