Wiemy, jak pokonać AIDS [WYWIAD]

(fot. AHAPPY)
Pauline Wanjau/ Karol Wilczyński

"Co mówisz, gdy dajesz im prezerwatywę?". "Nic, bo ona nie daje im żadnej szansy ani wsparcia" - mówi Pauline z Kenii, koordynatorka programu przeciwdziałania AIDS.

Karol Wilczyński, DEON.pl: Naprawdę wierzysz, że nauczysz młodych ludzi w Kościele czegoś o HIV, bezpiecznym seksie itp.?

DEON.PL POLECA

Pauline Wanjau, AJAN: Pewnie. Kościół katolicki ma możliwość tworzenia efektywnych programów, przede wszystkim ze względu na liczbę ludzi, do których dociera. Na przykład w Kenii Kościół jest drugą największą instytucją edukacyjną po rządzie. To potężna organizacja, która jest w stanie dotrzeć do wielu młodych i może efektywnie podjąć wyzwania. Aby tak się stało, instytucje kościelne skupiają się na perspektywie społecznej związanej z nauczaniem Kościoła, tak aby zmienić życie nie poszczególnych jednostek, ale całych wspólnot.

Co więcej, jako pracownicy z tego środowiska pracujemy z ludźmi. Nie przebywamy w jakichś wieżach z kości słoniowej, nie dyktujemy im, co mają robić. Przede wszystkim rozpoznajemy potrzeby ludzi, aby odpowiadać na nie jak najbardziej skutecznie.

Ale jeśli nawet profesjonalne organizacje nie mogą rozpoznać potrzeb ludzi, to…

Właśnie dlatego tak wiele młodych osób jest zagubionych. Albo nie wiedzą prawie nic o HIV, albo dostają zbyt wiele informacji, które wcale im nie pomagają. Nie są kształceni we właściwy sposób. To jest największa potrzeba. Oznacza to, że mamy do czynienia z poważnym brakiem, który musi zostać uzupełniony edukacją opartą na konkretnych wartościach, a nie doraźnym rozwiązaniu.

Dobrze. Zatem jaka jest wasza strategia w AJAN (African Jesuit AIDS Network)?

Utworzyliśmy program AHAPPY (AJAN HIV Prevention Programme for the Youth) dla młodych. Są dwa sposoby przeciwdziałania (ang. prevention): przeciwdziałanie nowym zakażeniom oraz przeciwdziałanie skutkom AIDS wśród tych, którzy już zostali zakażeni. AHAPPY zostało oparte na duchowości ignacjańskiej, szczególnie pedagogice Ignacego. Naszą grupą docelową są przede wszystkim osoby w wieku 10-24 lat.

Głównym celem programu jest efektywne dotarcie do młodych, objętych opieką instytucji katolickich w Afryce i na Madagaskarze. Program pilotażowy, który realizowaliśmy w latach 2013-2014, pracując w siedmiu krajach (Kenii, Burundi, Kongu, RŚA, Togo, Nigerii, Zimbabwe), zakończył się sukcesem. Spośród osób, z którymi wówczas pracowaliśmy, wybraliśmy grupę trenerów i nauczycieli. Rozpoczęli oni program ToT (Training of Trainers, ‘trening dla trenerów’). W jego ramach trenerzy działają ze starszymi studentami i uczniami, którzy później sami są w stanie efektywnie pomagać swoim kolegom.

(fot. AHAPPY)

Czy pracujecie z dorosłymi dlatego, że oni też nic nie wiedzą o HIV?

Pracujemy, bo rozpoznaliśmy taką potrzebę. Oni również potrzebują edukacji, która polega nie tylko na przedstawianiu faktów, ale przede wszystkim na udzielaniu praktycznych wskazówek, jak rozmawiać z młodymi ludźmi, jak pomagać im w tej sytuacji. Dlatego drugą grupę docelową w AHAPPY stanowią dorośli: nauczyciele, animatorzy młodzieży, liderzy wspólnot. Chcemy pomóc im zrozumieć, dlaczego bardzo ważne jest, by ludzie byli świadomi zagrożeń związanych z HIV. Uczestnicy naszych programów pracują w szkołach, na uniwersytetach czy w rozmaitych centrach społecznych.

Co jest właściwym celem waszych działań?

Chcemy, by młodzi, którzy są narażeni na zagrożenia - nie tylko związane z HIV czy AIDS, ale na przykład na wykorzystywanie seksualne, krzywdzące praktyki kulturowe, wojny domowe czy wczesne ciąże - znaleźli odpowiedź na swoje potrzeby. Najlepszym sposobem, by to zrobić, jest edukacja, która opiera się nie tylko na zebraniu informacji, ale obejmuje też udzielanie praktycznych wskazówek, kształci umiejętności, które pozwalają zmierzyć się z tymi zagrożeniami.

Statystyki są alarmujące. W okresie, gdy powstał program AHAPPY, coraz więcej osób w przedziale wiekowym 10-19 było zainfekowanych wirusem HIV, szczególnie w Afryce Subsaharyjskiej. Ten trend może doprowadzić do kataklizmu, który zniszczy wszelkie dokonania na polu walki z HIV czy AIDS.

Dojrzewanie jest ważnym etapem, na którym dzieci stają się dorosłymi. Oznacza to, że muszą nauczyć się żyć w społeczeństwie, nad którym wisi groźba pandemii. W 2015 roku w skali globalnej w każdej godzinie 29 młodych osób zarażało się wirusem.

Myślisz, że jesteście w stanie zapobiec katastrofie?

Tak, dlatego AHAPPY nie tylko uczy zapobiegania HIV lub AIDS wśród młodych ludzi. Nie chcemy być traktowani jako "moralne buldożery". Program ma na celu pomaganie młodym ludziom przez pokazanie im, jak żyć zdrwo, być zdolnym do krytycznego myślenia, podejmować dobre decyzje w obliczu napotkanego ryzyka. Chcemy, by stawali się przedstawicielami pozytywnych zmian w ich społecznościach, co także pomoże im stworzyć pokolenie wolne od HIV i AIDS.

Jak osiągacie swój cel? To wydaje się być bardzo poważne.

To jest poważne. Przede wszystkim nie chcemy mówić młodym ludziom tylko "nie uprawiajcie seksu" lub podarować im prezerwatywy i powiedzieć "teraz jesteście bezpieczni". To jest podobne do kampanii prowadzonych przez inne organizacje. To byłoby kłamstwo. Chcemy przyjąć zupełnie inny sposób komunikowania się.

Co masz na myśli?

Próbujemy dostarczyć im informacje oraz zapewnić edukację, w której uczymy ich o wszystkich etapach ich dorastania. Ostatnie badania wykazują, że w Afryce Subsaharyjskiej zaledwie 26% nastoletnich dziewczyn i 36% nastoletnich chłopców w wieku od 15 do 19 lat posiada gruntowną wiedzę o sposobie przekazywania HIV.

Próbujemy promować rozwój wśród młodych i pomóc im poznać wszystkie jego aspekty: fizyczne, emocjonalne, społeczne, duchowe i intelektualne. Chcemy, żeby dobrze siebie rozumieli i mieli szansę rozpoznawania i pielęgnowania swoich talentów w pełni. Najlepiej, jeśli zrobią to jeszcze w czasie dorastania.

Czy ludzie nie powinni się tego uczyć w domu lub w szkole? W kościele lub w meczecie?

Być może tak powinno być w Europie. Ale musimy zapytać, dlaczego tak wielu młodych ludzi nadal zostaje zarażonych HIV. Młodzi ludzie w Kenii i w innych częściach Afryki spędzają większość swojego czasu w domu lub w szkole. Czy mają już odpowiednią wiedzę na tn temat? Wiele rodzin, społeczności i szkół nie potrafi informować młodych ludzi o tym, jak uniknąć ryzykownych sytuacji lub jak zmniejszyć ryzyko. Żeby powstrzymać ich od ryzykownych "przygód" seksualnych, potrzebujemy przede wszystkim efektywnej edukacji. Inaczej będą coraz bardziej zdezorientowani.

(fot. AHAPPY)

Jaki jest prawdziwy powód tego zdezorientowania?

Oczywiście istnieją różne powody. Przyczyną dezorientacji wielu osób jest Internet, w którym większość informacji ma wartość "śmieciową" i bardzo trudno je kontrolować. Na przykład w mediach społecznościowych pojawiają się wszelkie rodzaje dyskusje i czasami to, co mówi się o seksie w programach telewizyjnych i reklamach, może być bardzo mylące i zachęcać do wielu "eksperymentów". Z jednej strony Internet może być bardzo pomocny i inspirujący, ale z drugiej także niebezpieczny, jeśli brać pod uwagę na przykład pełny dostęp młodych do pornografii. Wielu ludzi ignoruje negatywne efekty tego ryzyka. To ważne, żeby nauczyć ich, jak zdobywać informacje na temat seksu i zagrożeń.

Na przykład?

Czy naprawdę muszę mówić, jakich absurdów możemy dowiedzieć się na temat HIV i kwestii związanych z seksualnością, czerpiąc wiedzę z Internetu?

Chyba mogę to sobie wyobrazić. Co robicie z tymi fałszywymi informacjami? Czy naprawdę walczycie z Internetem? To brzmi jak żart.

Ale to nie jest żart. Nie możemy się poddać. Kolejne wyzwanie, z którym mamy do czynienia dzisiaj, to CSE (Comprehensive Sexuality Education, ‘kompleksowa edukacja seksualna’). Jakie informacje chcemy dać dzieciom lub młodym ludziom w szkołach lub w naszych sąsiedztwach o ich seksualności? Jak mówić im, że mają wolność i mogą decydować? Jak mówić na przykład dziesięciolatkom o używaniu prezerwatyw? Jaka jest intelektualna zdolność chłopca lub dziewczyny do odpowiedniego pojmowania tego, czym są seks i używanie prezerwatyw? Czy mówienie im o tym, jak mieć dzieci i jak mają żyć ze swoją seksualnością jest rozwiązaniem czy pewnego rodzaju prowokacją? Moim zdaniem to w niczym nie pomaga, ale sprawia, że problem staje się jeszcze bardziej skomplikowany. CSE nie jest rozwiązaniem na wszystko.

Ale co, jeśli rodzice nie pomagają swoim dzieciom?

Często to jest bardzo trudne dla rodziców. Seks nie jest tematem, o którym rozmawiamy z mamą lub tatą! Dlatego próbujemy pomóc rodzicom i nauczyć ich rozmowy z dziećmi.

Wiemy, jak ważna dla dzieci jest sama świadomość takiej możliwości. Dzięki temu nie są narażone na zagrożenia czerpania wiedzy z Internetu, ale są poprawnie poinformowane przez swoich rodziców lub opiekunów w dobrym środowisku.

Czy macie także program dla rodziców i opiekunów?

Tak. W AHAPPY mamy program dla rodziców. Będziemy ich szkolić i dzielić się z nimi najważniejszymi informacjami o różnych kwestiach związanych z HIV, tak żeby potrafili poradzić sobie z młodymi w domu. Wskazujemy na wpływ nastoletniego buntu, mówimy, czym jest HIV i AIDS, pokazujemy, jak prowadzić rozmowy z dziećmi tak, żeby nie czuły się nieswojo, i tak, żeby zmniejszyć piętno związane z HIV w naszych społecznościach. Wielu rodziców nie potrafi rozmawiać z dziećmi o seksie.

W Afryce istnieje dużo barier kulturowych, ponieważ seks jest jednym z tematów, o których nie rozmawia się w sposób otwarty. W niektórych społecznościach to temat tabu. Nasz program pozwala przełamać bariery i uczy rodziców, jak ważna jest delikatna rozmowa z dziećmi oraz unikanie przez nie informacji pochodzących ze wszystkich niewłaściwych źródeł, w których mogą napotkać wiele zagrożeń.

Ale to samo dzieje się w Europie. Ludzie często nie rozmawiają o seksie ze swoimi rodzicami. Pornografia i rozmaite strony internetowe są głównymi źródłami wiedzy o stosunkach seksualnych.

I tak jak w Europie wielu młodych ludzi uczestniczy w przygodnych stosunkach seksualnych. Próbują używać prezerwatyw, ponieważ teraz jest to najbezpieczniejsza metoda. Ale prezerwatywy nie są rozwiązaniem. Według mnie one dają młodym pewnego rodzaju przyzwolenie na to, żeby jeszcze bardziej eksperymentować. A dobrze wiemy, że prezerwatywy nie uchronią nas całkowicie przed HIV.

Ale dobrze, podzielę się pewną historią. Joanne jest dziewczyną z Eldoret, miejscowości położonej niedaleko stolicy Kenii - Nairobi, w którym się uczy. Ma piętnaście lat i jest chora na HIV nie dlatego, że zdecydowała się na stosunek płciowy, ale dlatego, że jej mama, która teraz już nie żyje, była nosicielką HIV. Spotkałam Joanne na warsztatach prowadzonych przez nas w jednej ze szkół. Po sesji poprosiła mnie na bok i zaczęła płakać. Opowiedziała mi o ciężarze, który nosi. Jej terapia antywirusowa została wstrzymana blisko dziewięć miesięcy temu. Mówiła mi o tej odmowie - powiedziano jej, że nie jest chora. Mówiła o tym, jak nieprzychylnie traktował ją lekarz i klinika, do których uczęszczała co miesiąc na badania kontrolne i po kolejne tabletki. Nie zwierzyła się z tego swojemu opiekunowi.

Jak każda inna młoda dziewczyna ma wiele marzeń związanych z przyszłością. Teraz jest w szkole średniej, ale kiedy będzie miała 25 lat, chciałaby wyjść za mąż i mieć dzieci. Nie wie nic o konsekwencjach tej choroby, nie wie o tym, co się stanie, gdy nie będzie przyjmowała leków. Nie ma pojęcia o konsekwencjach aktywności seksualnej, o tym, że to nie jest to tylko kwestia zarażenia kolejnej osoby, ale tego, że może otrzymać kolejny szczep bakterii HIV, jeśli zarazi swojego partnera. Jej chłopak albo przyszły mąż i dzieci także mogą być zarażone, ponieważ ona nie posiada wiedzy na temat tych zagrożeń. Porozmawiałam z nią i z pomocą mojego kierownika wróciła na leczenie do centrum przyjaznego młodym. Co by się stało, gdybyśmy nie przeprowadzali warsztatów jej szkole? Czy byłaby kolejnym przypadkiem osoby chorej na HIV, której śmierć mogłaby być związana z brakiem podstawowej wiedzy na temat choroby?

Inny przypadek to bezbronność młodych dziewczyn wobec biedy. Dziewczyny potrzebują podpasek, to bardzo ważna rzecz dla kobiet, ale wiele dziewczyn w Kenii, zwłaszcza pochodzących ze wsi, nie chodzi do szkoły ze względu na ich brak.. Dziewczyny zmagające się z biedą są zdesperowane, a mężczyźni czerpią korzyści z ich bezbronności. Są kuszone prezentami lub pieniędzmi w zamian za zabawę.

Matka takich dziewczyn dziewczyny nie potrafiła zapewnić jej podstawowych warunków, przez co ta stała się ofiarą i ten sposób zachowania został utrwalony jako nawyk. Ubogie dziewczyny zachodzą potem w ciążę, chorują na HIV lub spotykają je obie te rzeczy.

Czyli te problemy są związane tylko z biedą?

Nie tylko. Afryka zmaga się obecnie nie tylko z biedą, ale z wieloma poważnymi kłopotami takimi jak konflikty wewnętrzne, z których sporo krajów czerpie korzyści.

Wśród tych problemów/kłopotów można wymienić także przemoc seksualną wykorzystywaną w wojnach jako broń, zmiany klimatyczne powodujące susze czy praktyki kulturowe krzywdzące wiele osób.

To wszystko ma ogromny wpływ na gospodarkę, ale też na motywację i świadomość ludzi. Dziewczynki są bardzo często molestowane seksualnie, bo systemy prawne w wielu krajach nie funkcjonują tak, jak trzeba. I to ma wpływ na statystyki: według UNICEF-u w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie mieszka 70% osób zainfekowanych HIV, ponad trzy czwarte nowych zakażeń wśród młodych (w wieku 10-19 lat) dotyczy dziewcząt.

Dlaczego jednak tej sytuacji nie da się zapobiec?

W niektórych sytuacjach samo zgłoszenie gwałtu jest bezcelowe, ponieważ wiąże się z hańbą, którą okrywa się ofiarę. Poza tym rzadko podejmuje się poważne działania przeciw napastnikowi. Ofiara udaje się do starszych, którzy rządzą społecznością i określają, co ma się stać w danym przypadku. Bardzo często napastnik zobowiązany jest do zapłaty określonej liczby kóz lub krów i odchodzi wolny. Starsi nie rozważają tego, jak zraniona została dziewczyna: fizycznie i psychicznie.

W wielu przypadkach dziewczęta nie mogą już pójść do szkoły jak ich bracia. Bardzo często wychodzą za mąż we wczesnym wieku. Niestety te i inne praktyki kulturowe mają negatywny wpływ na wspólnoty. Jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia w kwestii edukacji społeczeństwa. Szczególnie dotyczy to sytuacji, w której znajdujemy się dzisiaj, gdy HIV i problemy związane z rozwojem gospodarczym są ogromną przeszkodą w wychowaniu dzieci: chłopców i dziewczynek.

Czy udało wam się pomóc tej dziewczynce z Eldoret?

Oczywiście, choć cały czas jest pod naszą obserwacją. Obawiamy się, że będzie ofiarą stygmatyzacji. Najgorsze w tym wszystkim jest samooskarżanie, zabijające bardziej niż sam wirus.

Dlatego musimy umacniać młodych, dając im umiejętności życiowe takie jak samoświadomość, opanowanie, asertywność, krytyczne myślenie, podejmowanie właściwych decyzji, aby mogli oni zmierzyć się z rozmaitymi wyzwaniami.

Co rozumiesz przez "stygmatyzację"?

To jeden z ogromnych problemów, z którym zmagają się młodzi zarażeni HIV. Podam przykład ucznia szkoły podstawowej. Inni uczniowie zawsze go pytają: "Jakie leki bierzesz? Po co?". Jeśli nie daje jasnej odpowiedzi, to tworzy to atmosferę niezdrowej ciekawości. Uczniowie szukają nazwy leku w Internecie. Potem zaczynają plotkować i tworzy się okropny bałagan. To samo dotyczy uczniów, którzy stracili krewnych w wyniku działania wirusa HIV, a cała społeczność o tym wie.

Niedawno podczas sympozjum w Nairobi poświęconego braniu leków przeciwwirusowych wysłuchałam świadectwa czternastoletniej Alisy.

Powiedziała, że była tak zmęczona braniem leków i stygmatyzacją, że zdecydowała się na "wakacje od leków", jak nazywają to młodzi. Po pewnym czasie zapadła w tygodniową śpiączkę. Na szczęście udało się ją z tego wyciągnąć. Alisa nigdy nie sądziła, że będzie musiała przechodzić przez coś takiego i obiecała sobie, że nigdy więcej nie zrobi sobie takich "wakacji" i że będzie robić wszystko, by ostrzec swoich kolegów.

Dlaczego jednak ludzie tak się zachowują? Naprawdę nie wiedzą, co oznacza walka z HIV?

W oczach wielu HIV to choroba związana z "cudzołóstwem". Dlatego naszym priorytetem w AHAPPY jest przekazanie najbardziej podstawowych informacji o HIV i obalenie najbardziej rozpowszechnionych mitów mówiących o przekazywaniu choroby. Na przykład: faktem jest, że nie możesz zarazić się HIV przez podanie ręki, przytulanie, ubranie tych samych ciuchów czy spanie w tej samej pościeli, oddychanie tym samym powietrzem czy jedzenie z tego samego talerza. Informujemy też o tym, że choroba jest przekazywana nie tylko w trakcie seksu, ale na przykład podczas porodu, skaleczenia czy transfuzji krwi. Zarazić się można też na przykład w trakcie wypadku samochodowego, jeśli dojdzie do kontaktu z krwią zakażonego.

Naszym zadaniem jest demitologizacja HIV w oczach społeczeństwa. Chcemy, by ludzie zaczęli rozumieć, czego tak naprawdę dotyczy ten problem i zaczęli pomagać nam w jego rozwiązaniu. Wierzymy, że kiedy zyskujesz wiedzę, zmieniasz swoje podejście.

HIV i AIDS nie będą pokonane po prostu poprzez dystrybucję kondomów i mówienie, że likwidują one ryzyko. OK, redukują one ryzyko zakażenia, ale nie niwelują go. Co robić z pozostałym odsetkiem osób, które zaufały w potęgę prezerwatywy jako "bezpiecznej metody"? Czy będziemy w ten sposób bawić się życiem?

Ludzie sądzą, że Kościół katolicki zakazuje kondomów. Czy uczestnicy waszego programu są zmuszani do tego, by nie korzystać z antykoncepcji?

Nie, nie zmuszamy nikogo. Do niczego. My kształcimy. Chcemy, by młodzi znali ryzyko i poznali podejście alternatywne. Dlatego nie możemy nikogo zmuszać. Żyjemy w bardzo dynamicznym społeczeństwie, które jeśli poczuje, że jest do czegoś zmuszane, odmówi współpracy. A my przegramy wojnę z AIDS.

Nie jestem ekspertem, ale wystarczy przecież podstawowe rozumienie problemu. Prezerwatywy są obecnie reklamowane wszędzie. To jest właśnie biznes firm, które je produkują. Naszym natomiast jest to, by pokazywać młodym perspektywę ich zdrowia. W AHAPPY mówimy jasno, że kondomy nie dają stuprocentowej pewności, jeśli chodzi o przeciwdziałanie HIV, i staramy się przekazać stanowisko Kościoła na temat abstynencji oraz wierności.

Wierzymy, że prezerwatywa - promowana przez tak wiele rozmaitych grup - nie jest odpowiedzią na wyzwanie HIV. Kościół był wielokrotnie oskarżany o "surowość" i "brak realizmu". Osobiście - jako trenerka i nauczycielka w szkole oraz w AJAN - uważam, że edukacja biorąca pod uwagę całość osobowości, oparta na wartościach, jest najlepszym sposobem, by pomagać młodym. Prezerwatywa i inne środki antykoncepcyjne to tylko krótkotrwały środek zapobiegawczy.

Osobiście uważam też, że młodzi - szczególnie dotyczy to osób uczęszczających do szkół - naprawdę mają co robić. Powinni zajmować się wykształceniem, edukacją, rozwijaniem swoich talentów danych przez Boga. Prawdą jest, że w przypadku Afryki mamy naprawdę mało miejsc, gdzie mogą to robić, ale nie mogą się poddawać. Nie mogą uciekać w rozpaczliwe związki i przygody seksualne. Dlatego staram się inspirować ich, by robili coś więcej.

Wiem, że młodzi mogą uniknąć zarażenia HIV, jeśli zdobędą dobre wykształcenie, jeśli pomoże się im zrozumieć, czym jest życie w społeczeństwie, czym jest rodzicielstwo, bycie mentorem czy przewodnikiem dla swoich dzieci… W szkołach nie możemy być teoretykami, ale musimy dawać młodym ludziom umiejętności, o których już mówiłam.

Czasem dostaję pytanie: "co z osobami, które wywodzą się z klasy pracującej i nie mają czasu dla swoich dzieci dorastających w trudnych warunkach?". Moja odpowiedź brzmi: jeśli te dzieci przyszły na świat, to są darem od Boga i musimy próbować wyciągnąć je z trudnej sytuacji, mimo wszystko. W Afryce mamy takie powiedzenie: "słoń zawsze jest w stanie podnieść swoje kły". Jako rodzice musimy robić wszystko, by być istotną częścią życia naszych dzieci, by tworzyć im dobre warunki życia i w naszym zapracowaniu znajdować dla nich czas.

(fot. MAGIS)

W jaki sposób pomagacie teraz czternastoletniej Alisie?

Rozpoczęliśmy specjalną terapię, podczas której doradza jej profesjonalny trener. Alisa obawiała się powrotu do szkoły, ale przekonaliśmy ją, że wszystko będzie dobrze. Bała się, że ktoś znowu zobaczy, że bierze leki, że dowie się, na co one tak naprawdę są. Towarzyszymy jej cały czas, współpracujemy przy tym z dyrekcją szkoły.

Czy Alisę stać na pokrycie kosztów tych leków?

Nie, nie w tym rzecz. W Kenii to rząd sponsoruje koszt terapii lekami przeciwwirusowymi, które są dostępne za darmo w każdym publicznym szpitalu. Około 90% kosztów pokrywa rząd, a pozostałą część - inne organizacje. Pacjenci w ustalonym terminie odbierają dawkę leków.

Samą Alisę zaprosiliśmy jednak do kliniki prowadzonej przez Kościół, który prowadzi specjalny program Lea Toto. W języku kiswahili oznacza to "Podnieść dziecko". W ramach tego programu tworzy się kliniki na terenie slumsów i dzielnic biedy w różnych częściach Nairobi, stolicy Kenii.

Większym wyzwaniem jest właściwe odżywianie, które jest ważnym elementem terapii.

Czyli problem Alisy nie dotyczy finansów, ale bardziej psychiki?

Tak. I musimy podjąć kroki, by pomóc jej wyzdrowieć również w tym zakresie. Przede wszystkim pracujemy nad pokonaniem syndromu samoodrzucenia, stygmatyzacji samej siebie. Musimy pomóc jej zrozumieć, że jej życie nie kończy się na HIV. Że ludzie żyją z HIV przez wiele lat i są zdrowi i szczęśliwi.

* * *

W 2014 roku na całym świecie 2 miliony ludzi w wieku 10-19 lat zaraziło się wirusem HIV. Stanowią oni ogółem 5% osób zarażonych HIV i 12% liczby nowych zakażeń.

AIDS jest główną przyczyną śmierci nieletnich w wieku 10-19 lat w Afryce i drugą w kolejności przyczyną śmierci tej grupy osób na świecie. Około połowa nastolatków w wieku 15-19 lat, którzy są zarażeni HIV, mieszka na terenie sześciu krajów: RPA, Nigerii, Kenii, Indii, Mozambiku i Tanzanii. Szczególnie narażone są dziewczynki w regionie Afryki Subsaharyjskiej: ok. 70% nowych zakażeń w grupie wiekowej 15-19 lat dotyczy dziewcząt.

Według danych rządowych w samej Kenii wirus HIV wykryto u 435 225 osób w wieku 10-19 lat, u około 120 tysięcy "pozostaje niewykryty". Ogółem stanowi to ponad 20% całej liczby osób w wieku 10-19 lat żyjących w Kenii.

[Źródło: ONZ, badania na temat AIDS, lipiec 2015]

* * *

Czym jest AJAN?

AJAN (ang. The African Jesuit AIDS Network ‘Afrykańska Sieć Jezuitów dot. AIDS’) jest organizacją kościelną, która łączy wysiłki jezuitów zaangażowanych w walkę z HIV i AIDS na terenie Afryki Subsaharyjskiej.

Sieć powstała w 2002 roku na mocy postanowienia przełożonych jezuickich na terenie Afryki, by koordynować inicjatywy jezuickie i wspierać nowo powstałe projekty.

Jezuici, zauważając niszczące efekty AIDS w Afryce, dostrzegli potrzebę profesjonalnego zmierzenia się z problemem. Wraz ze swoimi świeckimi współpracownikami jezuici z AJAN przeciwdziałają HIV i AIDS, rozwijając liczne programy i troszcząc się o ofiary tej choroby. Centrala sieci znajduje się w Nairobi, stolicy Kenii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiemy, jak pokonać AIDS [WYWIAD]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.