Praca na bezludnej wyspie, wypłata 20 tysięcy miesięcznie. Ale potrzebny jest ktoś, kto lubi ludzi

307 hektarów dzikiej przyrody, towarzystwo maskonurów i nurzyków, a w wodzie - rekiny olbrzymie i wieloryby. To właśnie szkocka wyspa Handa, której strażnika na półroczny kontrakt poszukuje organizacja  Scottish Wildlife Trust. Za pół roku na wyspie chętny do pracy dostanie w przeliczeniu około 20 tys. złotych miesięcznie.

Ostatni mieszkańcy wyprowadzili się z wyspy po 1840 roku. Od tego czasu rządzą na niej ptaki. Latem przybywają turyści i między innymi nimi ma zajmować się poszukiwany właśnie strażnik wyspy. Praca nie jest łatwa: poza surowymi warunkami konieczne są też cotygodniowe wyprawy łodzią na ląd, by zrobić pranie i zakupy. Prom płynie tutaj 10 minut. Za sześciomięsięczny kontrakt od marca do września 2026 strażnik otrzyma 26 112 funtów. 

Wbrew pozorom nie jest to jednak praca w samotności, a menedżer rezerwatów prowadzonych przez Scottish Wildlife Trust, Rab Potter, podkreśla, że wręcz konieczna jest umiejętność dobrego odnajdywania się w grupie. Wyspa jest bowiem odosobniona, a strażnik będzie pracował i mieszkał wraz z wolontariuszami. Idealny kandydat musi umieć pokierować zespołem wolontariuszy, rozwiązywać nieoczekiwane problemy, uwzględniać w planach kapryśną pogodę i znać się na ptakach morskich - podaje RFM. 

Idealny kandydat to ktoś, kto nie tylko potrafi kierować zespołem wolontariuszy, ale także mieszkać razem z nimi. Musi być zaradny, umieć rozwiązywać nieoczekiwane problemy i planować działania z uwzględnieniem kapryśnej pogody, bo czasem promy nie kursują przez kilka dni. Wymagana jest także dobra znajomość monitoringu przyrody, zwłaszcza ptaków morskich - dodaje Potter. Jak wyjaśnia, osoba, która spełni wymagania i zostanie przyjęta do tej nietypowej pracy, będzie mogła spędzić kilka ciepłych, słonecznych dni w jednym z najpiękniejszych i najbardziej ekscytujących miejsc w Szkocji.

Źródło: RMF / mł