Zielonoświątkowiec, który został męczennikiem
Katolicy nie są jedyną grupą w Ameryce Łacińskiej z której wywodzą się męczennicy. Manuel Gutiérrez, młody zielonoświątkowiec, oddał swoje życie, broniąc biednych.
Stało się to podczas fali protestów, jaka przetaczała się przez Chile w latach 2010‑2012. Była ona znana jako "Chilijska Zima" lub "Chilijski Konflikt Uczelniany". Demonstracje rozpoczęli studenci, którzy domagali się nowych zasad w edukacji; między innymi większego wsparcia dla szkół średnich i zaprzestania finansowania komercyjnych uczelni wyższych przez rząd. W szerszej perspektywie protesty wyrażały frustrację młodych Chilijczyków utrwalającymi się w ich kraju nierównościami.
Chile ma najwyższy średni dochód na głowę w całej Ameryce Południowej, jednak występują tam największe dysproporcje pomiędzy biednymi a bogatymi. W miarę rozszerzania się protestów, do studentów dołączali też robotnicy, zwłaszcza pracujący w górnictwie - strategicznym dla państwa sektorze gospodarki.
Manuel Gutiérrez był jednym z młodych Chilijczyków domagających się sprawiedliwości. Był aktywnym członkiem Metodystycznego Kościoła Zielonoświątkowego z Villa Jaime Eyzaguirre - dzielnicy Santiago, które jest stolicą kraju. (Ruch zielonoświątkowy w Chile narodził się wewnątrz Kościoła Metodystycznego i ma w sobie wiele z jego dziedzictwa, chociaż metodyści zbulwersowani głośnym zachowaniem i mówieniem językami wyrzucili hałaśliwych zielonoświątkowców ze swoich szeregów w 1910 roku).
Manuela opisywano jako radosnego i głęboko wierzącego członka wspólnoty. Jego marzeniem była nauka w seminarium i zostanie pastorem. Przyjaciołom mówił, że chciałby mobilizować kościół i przyczynić się do zmian. Przyjaciele i krewni określili go jako cichego nastolatka, niezwiązanego z żadnym gangiem ani radykalną grupą polityczną. Nie miał on też nigdy kłopotów z prawem.
25 sierpnia 2011 roku Manuel zabrał swojego brata Gersóna, który jest przykuty do wózka, na dwudniowy strajk zwołany przez Centrum Zjednoczonych Robotników Chile. W ciągu dwóch dni przez Santiago przeszły cztery marsze. Demonstracje odbywały się też w innych częściach kraju. Miało w nich uczestniczyć sześćset tysięcy ludzi. Setki protestujących zostały aresztowane, mnóstwo ludzi zostało też rannych podczas starć z policją. Służby użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić tłum. W końcu spanikowani policjanci otworzyli ogień do jednego ze zgromadzeń, oddając przynajmniej trzy salwy. Jeden z pocisków ugodził Manuela Gutiérreza w głowę, zabijając go na miejscu.
Jego śmierć zaogniła jeszcze i tak już napiętą sytuację, a fala gniewu przetoczyła się po kraju. Pięciu policjantów zostało zatrzymanych i przesłuchanych. Zarzuty postawiono ostatecznie Miguelowi Millacurze - funkcjonariuszowi, który według śledczych oddał feralny strzał. Ponieważ presja społeczna narastała, wydalono ze służby ośmiu policjantów, a dyrektor generalny karabinierów ustąpił ze stanowiska. Skandal okazał się przełomem w protestach. Dosłownie kilka dni później Komisja Edukacji chilijskiego senatu przyjęła pakiet reform, które odpowiadały wielu postulatom demonstrantów.
Pamięć o śmierci Manuela trwa nadal. W pierwszą rocznicę jego śmierci grupa pod nazwą Komitet Sprawiedliwości dla Manuela Gutiérreza Reinoso kontynuowała batalię z systemem, aby zmienić sposób, w jaki rozpatrywane są w chilijskich sądach zarzuty wobec policjantów.
Z wszelkich relacji wynika, że Manuel nie zginął z przyczyn religijnych i nikt nie nastawał na jego życie. Policjant, którego oskarżono o zastrzelenie chłopaka, przeprosił rodzinę i zapewniał, że nie chciał nikogo zabić. Jednak nie ma wątpliwości co do tego, że Manuel zdecydował się pójść na demonstrację z powodów, które wypływały z jego chrześcijańskiej wiary. Wiedział, że podczas demonstracji dochodzi do starć i zarówno on, jak i jego niepełnosprawny brat mogą znaleźć się w strefie zamieszek. Postanowił mimo wszystko pójść, ponieważ wierzył, że tak powinien postąpić prawdziwy chrześcijanin i przyszły pastor. Śmierć Manuela Gutiérreza jest jednak typowym przykładem na poparcie szerszej tezy: jeśli rozpatrujemy jakieś zdarzenie pod kątem tego, czy jest elementem globalnej wojny z chrześcijanami, nie wystarczy wziąć pod uwagę tylko motywy sprawcy, ale także należy przemyśleć motywację ofiary.
***
Gutiérrez został pochowany na cmentarzu nazwanym Droga do Kanaan. W pogrzebie uczestniczyły setki jego zielonoświątkowych współbraci, a także studenci, robotnicy i inni liderzy protestów. Niepełnosprawny brat Manuela, Gersón, nazwał go "męczennikiem".
Skomentuj artykuł