Czy "Czarnobyl" jest wezwaniem do działania w zakresie zmian klimatycznych?

(fot. materiały prasowe / HBO)
Mike Seay

Czy staniemy po stronie prawdy oddalając ryzyko katastrofy? Czy może raczej będziemy kierować naszą planetę, aż do punktu krytycznego w którym odkryjemy, że przycisk przycisk bezpieczeństwa nie istnieje?

Pierwszy odcinek miniserialu HBO “Czarnobyl" sprawił, że popełniłem klasyczny internetowy błąd: zacząłem szukać porady medycznej w wyszukiwarce Google. Po tym, jak przez godzinę oglądałem pracowników nuklearnych i strażaków wystawionych na niewidzialne promieniowanie, moja głowa zaczęła być pełna myśli dotyczących tego, na jakie promieniowanie sam jestem narażony każdego dnia. Czy moja mikrofala jest bezpieczna? Mój telefon? Moje wifi? Czy banany nie mają potasu? Czy potas nie jest przypadkiem radioaktywny? Czy w takim razie powinienem przestać jeść banany?

“Śmierć w wyniku napromieniowania jest prawdopodobnie najbardziej przerażającą śmiercią" twierdzi Daniel Parker, specjalista odpowiedzialny za makijaż w serialu Czarnobyl. Dzięki jego pracy ten miniserial przekonuje mnie o słuszności tych słów. W trakcie horrorów mogę zawsze sobie wytłumaczyć, że nawet najbardziej krwiste i makabryczne koszmary na ekranie są jedynie efektami specjalnymi, czystą fikcją. W “Czarnobylu" również mamy do czynienia z efektami specjalnymi, jednak już nie mamy komfortu nazwania tego jedynie fikcją.

DEON.PL POLECA

Serial “Czarnobyl" zawiera wydarzenia prowadzące nie tylko do wybuchu elektrowni, ale też wszystko to, co wydarzyło się potem. Naukowcy, przedstawiciele rządu oraz przedstawiciele służb ratunkowych podjęli potężny wysiłek i niewyobrażalne poświęcenie, aby opanować rozprzestrzenianie się radioaktywnego skażenia. Wszystko to robili pomimo wysiłków kontrwywiadu Związku Radzieckiego, chcącego zatrzymać wypadek w tajemnicy, a przynajmniej rozprzestrzeniania informacji o zasięgu zniszczeń.

Katolicy apelują o neutralność klimatyczną przed 2050 rokiem >>

Polecam ten serial nie pomimo trudności w jego oglądaniu, ale właśnie te trudności wskazują, że warto. “Czarnobyl" zachodzi za skórę nie tylko z powodu bohaterów, którzy tę skórę tracą, ale z powodu powstających pytań dotyczących zaufania jakie pokładamy w instytucjach. W organach, które twierdzą, że nas chronią. Nie mogłem oglądać tego serialu bez jednoczesnego myślenia na temat światowego zaprzeczenia i nieadekwatnej odpowiedzi związanej ze zmianą klimatyczną.

Serial zaczyna się i kończy następującym pytaniem: “jaka jest cena kłamstw?" Dramat obecny w tym serialu wynika głównie z niepełnej informacji do jakiej dostęp mają bohaterowie. “Cena kłamstw" jaką przedstawia serial w kolejnych pięciu odcinkach okazuje się niebywale wysoka.

W pierwszym odcinku technicy przekazują swojemu szefowi, zastępcy głównego inżyniera Anatoylowi Dyatlov, że dozymetr mierzący promieniowanie wskazuje 3.6 rentgenów. “Nie za dobrze, ale nie tragicznie" reaguje Dyatlov. Kiedy technicy odpowiadają, że maksymalna wartość dla urządzenia to właśnie 3.6 rentgenów, więc promieniowanie może być znacznie wyższe, inżynier ignoruje ich.

Rdzeń wybuchł, jednak Dytalov jest w pełnym zaprzeczeniu, ponieważ według posiadanej przez niego informacji nie jest to możliwe. Nakazuje technikom aktywować przycisk bezpieczeństwa, jednak nie wie, że posiada on wadę. Ten błąd w konstrukcji sowieckich elektrowni jądrowych został wymazany ze wszystkich dokumentów do jakich miał dostęp. Zamiast podjąć koszt naprawy tej wady konstrukcyjnej, rząd podejmuje ryzyko zamiecenia tego pod dywan.

Związek Radziecki żąda kozła ofiarnego. Oczywistym kandydatem jest Dyatlov. Jest winny za katastrofę, ponieważ to on w nieracjonalny sposób doprowadził reaktor do warunków przekraczających granice. Jednak skupiając się jedynie na tym inżynierze w tę noc wybuchu, ignorujemy szereg instytucjonalnych błędów, które umożliwiły katastrofę i zagroziły milionom. “Czarnobyl" wskazuje katastrofę jako symptom lekceważącej władzy, a nie jedynie inżyniera.

Korzyści z kłamstwa względem innych i samego siebie w “Czarnobylu" jest po prostu za dużo. Dyatlov ignoruje, a następnie ukrywa dowody na to, że rdzeń wybuchł. Robi to w celu uniknięcia kary. K.G.B uważa, że musi powstrzymać rozprzestrzenianie się dezinformacji, ponieważ są bardziej zainteresowani wizerunkiem Związku Radzieckiego niż ewakuacją pobliskiego miasta Pripyat. Nawet bohater serialu, naukowiec nuklearny Valery Legasov, ulega mechanizmowi kłamstw, ponieważ wypowiedzenie całej prawdy spowodowałoby utratę pracy, a może i życia. Jednak, w ostatnim odcinku, ostrzega innych o błędzie konstrukcyjnym reaktora podczas procesu Dyatlova.

W momencie w którym zdecydował się na powiedzenie prawdy, poczułem taki sam strach, jak w chwili, gdy bohaterowie byli zbyt blisko odkrytego rdzenia lub radioaktywnego grafit. Niczym w momencie, gdy pokazywano poważnie napromieniowane ofiary, a w tle można było usłyszeć ten sam, zniekształcony i złowieszczy szum. Narażenie się mechanizmowi kłamstw K.G.B wydaje się równie niebezpieczne, jak poddanie się śmiercionośnej dawce promieniowania.

Obrzydliwym jest oglądanie tego, że każda decyzja bohaterów zostaje podjęta pod wpływem kłamstw. Każda kiepski wybór wynikający z niepełnej informacji ma cenę mierzoną w ludzkim życiu. Chociaż wydarzenia w serialu mają miejsce w Związku Radzieckim w 1985 roku, to jednak ich związek z obecnym miejscem i czasem nadal istnieje. Lęk i frustracja wydają się bardzo bliskie dzisiejszej polityce.

Dla mojego pokolenia obawa o klimat wzrasta na sile. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne w swoim 70-cio stronicowym raporcie z 2017 roku podaje informacje dotyczące wpływu zmian klimatycznych na zdrowie psychiczne. Istnieje nawet organizacja przekonywująca, że nieetycznym jest rodzenie dzieci w umierającym świecie. Wzrastające temperatury i zanieczyszczenie, niczym promieniowanie, są szczególnie podstępne, ponieważ to niebezpieczeństwo jest w większości niewidoczne dla gołego oka.

"Gdyby cały świat chciał żyć jak Australia, potrzebowalibyśmy ponad 5 planet" >>

Mieliśmy dekady na zrobienie czegoś ze zmianą klimatyczną, a mimo to nie zrobiliśmy prawie niczego. Koszt tych zaniedbań jedynie rośnie. “Gdy prawda zaczyna razić", mówi Legasov w zakończeniu “Czarnobylu", “zaczynamy kłamać aż do momentu, gdy zapominamy, że prawda nadal istnieje, choć ona nadal tam jest".

“Każde kłamstwo jest zaciągnięciem długu względem prawdy" kontynuuje Legasov. “Wcześniej lub później ten dług należy spłacić".

W przypadku zmiany klimatycznej dług będzie spłacany nie przez pokolenie obecnych światowych liderów, ale przez moje pokolenie oraz te, które przyjdą potem. Dług też w sposób tragiczny jest już spłacany teraz przez biednych, jak zauważa papież Franciszek w “Laudato Si".

Czytanie nagłówków dotyczących zaprzeczania zmianom klimatycznych i niepowodzeń w walce z nimi, jest niczym oglądanie bohaterów “Czarnobyla". Patrzeniem na to, jak doprowadzają rdzeń reaktora do katastrofy, wchodzą na napromieniowany obszar bez ochrony, czy zaprzestają ewakuacji zagrożonych mieszkańców.

Naukowcy mówią, że pozostało nam jedynie 11 lat na wprowadzenie w życie drastycznych zmian w celu powstrzymania nieodwracalnych zmian klimatycznych. To nie znaczy, że możemy cofnąć już wyrządzone szkody. Nie zmieni to sytuacji tych, którzy muszą się przenieść z powodu podnoszenia się poziomów oceanu, czy cierpią na różne choroby z powodu zanieczyszczenia. Nie uratujemy też umierających w wyniku upałów, czy zmiennych warunków pogodowych. Nadal jesteśmy w bardzo trudnym punkcie.

Chociaż katastrofa w Czarnobylu kosztowała życie tysiące osób, to jednak mogły to być miliony. Serial pokazuje wysiłek podjęty, aby powstrzymać promieniowanie, a także niezbędne poświęcenie i przekroczenie kłamstw w celu realizacji tej misji.

Czy staniemy po stronie prawdy oddalając ryzyko katastrofy? Czy może raczej będziemy kierować naszą planetę, aż do punktu krytycznego w którym odkryjemy, że przycisk przycisk bezpieczeństwa nie istnieje?

tłumaczenie: Tomasz Lipa SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy "Czarnobyl" jest wezwaniem do działania w zakresie zmian klimatycznych?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.