Najbardziej ekologiczna forma pogrzebu? Jak to jest być pochowanym w takim miejscu?
Jedna z amerykańskich firm chce "przeprojektować całe doświadczenie końca życia". Na czym polega ich zmiana w podejściu do pochówku?
Chociaż wydaje się, że firmy pogrzebowe oraz cały "przemysł" pochówków to branża nad wyraz skostniała, a liczne religijne i kulturowe aspekty każą myśleć bardziej o konserwowaniu zastanych zwyczajów niż modernizacji, to jedno z kalifornijskich przedsiębiorstw postanowiło naruszyć ten wiekowy kompromis.
Zawodowo zajmuje się programowaniem, ale odnalazł swoje powołanie w pomocy zwierzętom >>
Better Place Forest chce stworzyć "lepszy cmentarz". Na południu Doliny Krzemowej rozwija więc projekt, który może być początkiem dużej zmiany.
(fot. materiały prasowe)
"Cmentarze są naprawdę drogie i straszne, po prostu wiedziałem, że musi być coś lepszego od tego. Staramy się więc zaprojektować całe doświadczenie końca życia na nowo" - mówi Sandy Gibson, szef firmy w rozmowie z New York Times.
Cel firmy jest dwojaki: po pierwsze chronić lasy przed ich zagospodarowaniem (np. przez firmy deweloperskie), po drugie stworzyć cmentarze, gdzie ludzkie prochy posłużą za czynnik użyźniający glebę.
Pierwsze drzewa, pod którymi będą pochowani ludzie, zostały już sprzedane. Większość zamawiających to ludzie w średnim wieku, zdrowi, jednak decydujący się już teraz na pochówek wśród konarów drzew.
(fot. materiały prasowe)
Nic nie wskazuje na to, że biuro firmy to trochę inna wersja zakładu pogrzebowego. 45 osób pracujących w kalifornijskim startupie codziennie odwiedza niczym nie wyróżniający się biurowiec, którego okna wychodzą na wody zatoki.
Czy Kościół w Polsce nie lubi tej encykliki Franciszka? >>
Osoby, które decydują się na pochówek w lesie muszą liczyć się z tym, że kiedy drzewo rosnące na ich prochach obumrze, zostanie zasadzone nowe. Zważywszy jednak na długość życia drzew (sekwoja może przeżyć nawet 700 lat) oraz tendencję, z której wynika, że długowieczność startupów jest niska, problem ten jest jedynie teoretyczny.
(fot. materiały prasowe)
"Jesteś częścią tego lasu, tworzysz ten las" - powiedział Sandy Gibson. Jak wyglądają koszty pochówku "po drzewami"? 3 tys. dolarów za miejsce pod młodym drzewem lub pod gatunkiem, który jest "mniej pożądany". 970 dolarów za zbiorową mogiłę. Za miejsce pod sekwoją… 30 tys. dolarów. W żadnej z tych cen nie zostają uwzględnione koszty kremacji. Nagrobek oznaczony jest małą okrągłą tablicą leżącą na ziemi.
Pierwsza faza pochówku polega na wykopaniu niewielkiego rowu w ziemi. Tam umieszczony zostaje popiół z kremacji, który miesza się z ziemią oraz wodą.
Obszar gospodarowany przez firmę oficjalnie nie jest uznawany przez cmentarz, dlatego ma wiele bardziej liberalne prawo dotyczące pochówku. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby być pochowanym z prochami psa lub innego ulubionego zwierzęcia.
(Sandy Gibson / fot. materiały prasowe)
"To twoje drzewo, jeśli chcesz, każdy z twojej rodziny może być tutaj pochowany, także zwierzęta, która są ważną częścią naszego życia" - mówi Gibson.
Na pochówku i tablicy z nazwiskiem sprawa się nie kończy. Za dodatkową opłatą można zafundować sobie tabliczkę z kodem, który pozawala na odtworzenie filmu mówiącego o zmarłej osobie. Ustawienia prywatności filmu (kto będzie mógł go zobaczyć po śmierci) zostają ustalone przed śmiercią.
(fot. materiały prasowe)
Jednak zachowanie firmy to nie tylko techniczna nowinka, czy trend, ale odpowiedź na realną potrzebę. W rejonie Doliny Krzemowej ceny pogrzebów i trumien rosną w szybkim tempie. Większość ludzi decyduje się na kremację, ponieważ koszt "klasycznego" pogrzebu waha się między 15 a 20 tysiącami dolarów.
Skomentuj artykuł