Zorganizowała "okno życia" dla zwierząt. "Dużo ludzi porzuca swoje czworonogi lub je po prostu uśmierca"
Katarzyna Chruściel przygarnia porzucone psy. Pomysł na to, jak pomóc bezdomnym zwierzętom, ogłosiła na Facebooku. Ponad 26 tysięcy udostępnień robi wrażenie, a to nie koniec pomysłów wielbicielki czworonogów.
Z Wrocławia przeprowadziła się na wieś. Mówi, że kiedyś psy pomogły jej w trudnej sytuacji życiowej. Dzisiaj chce się im odwdzięczyć.
"Przeprowadziłam się z Wrocławia na wieś i odkąd tu mieszkam, zbieram z lasu porzucone psy. Nieraz muszę przez trzy miesiące, dwa razy dziennie jeździć nawet po kilkanaście kilometrów i karmić takiego luzem biegającego psa, by zdobyć jego zaufanie i zabrać go do domu. Chcę sobie zaoszczędzić pracy i pieniędzy, dlatego przed domem ustawię klatkę kenelową, by ludzie zostawiali tam psa, zamiast wywozić go do lasu" - mówi w rozmowie z wrocławską "Wyborczą".
Klatka kenelowa to specjalnie przygotowana przestrzeń dla psa w której ma on wystarczająco dużo miejsca, a jednocześnie jest odgrodzony od otoczenia metalową siatką.
Chruściel swój pomysł udostępniła na Facebooku. Po dwóch tygodniach od jego publikacji, liczba udostępnień i innych reakcji robi wrażenie.
Większość komentujących odniosła się do akcji pozytywnie. Pojawiły się jednak komentarze, które zarzucają autorce nieodpowiedzialność. "Boją się, że ludzie zaczną do mnie zwozić psy z całej Polski i nie podołam. Ale nie chce mi się wierzyć, że ktoś, kto zamierza pozbyć się zwierzaka, zada sobie tyle trudu" - odpowiada na zarzuty.
Kiedy pies znajdzie się pod jej opieką, leczy go, kąpie i opiekuje się nim tak długo, aż nie znajdzie prawdziwego domu.
"Wrzucam zdjęcia do internetu i jak pies jest młody, ładny, podobny do jakiejś rasy, to w kilka dni zgłasza się ktoś, kto chce się nim zaopiekować. W przypadku starego i schorowanego trwa to kilka miesięcy, a nawet lat, ale jakoś sobie radzę. Pomaga mi zaprzyjaźniona fundacja adopcyjna, taka mała, bo im bardziej ufam i za jej pośrednictwem Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami" - mówi w rozmowie z "Gazetą".
Pozostawienie psa w "oknie życia" jest anonimowe i nie wiąże się z żadną odpowiedzialnością.
"W moim życiu były tak trudne chwile, że miałam tylko psy. Dlatego chcę się im teraz odwdzięczyć" - stwierdza Katarzyna Chruściel.
Skomentuj artykuł