Wypalenie się to wejście w "nieczysty ogień", "poparzenie się" własną niedojrzałością

Wypalenie się to wejście w "nieczysty ogień", "poparzenie się" własną niedojrzałością
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Depositphotos
RTCK Wojciech Jędrzejewski OP

"Człowiek może się tak bardzo przywiązać do wyobrażenia samego siebie i swojej gorliwości, że nie zauważy momentu, w którym jego gorliwość stanie się już tylko przeszłością. Któregoś dnia obudzi się i zorientuje, że jego obecne życie to jedna wielka porażka, a wówczas może utracić sens dalszego życia" - pisze Wojciech Jędrzejewski OP w książce "Płomień pasji. Jak rozpalić w sobie radość, twórczość i zaangażowanie". Autor zdradza w niej, jak poradzić sobie z wypaleniem i marazmem codzienności.

Gdy mówię o żarliwości, myślę przede wszystkim o zaangażowaniu woli oraz o intensywności i głębi decyzji. A jednak jasne staje się, że nie sposób oddzielić przestrzeni woli od sfery emocji i uczuć, jakie towarzyszą podejmowanym decyzjom. Uczucia mogą być niesłychanie pomocne do odnalezienia w sobie na nowo pasji i zaangażowania się w pełni w jakieś dobre działanie.

Wielu chrześcijan przywykło traktować emocje z dystansem i odnosić się do nich z ostrożnością. Często słyszeliśmy: "Uważaj, bo emocje mogą ci zmącić umysł" albo "Nie poddawaj się emocjom, bo mogą cię odwieść od czegoś…". Zgoda, emocje mogą odwodzić od wartościowego działania albo nawet skłaniać do destrukcyjnych decyzji, co widzieliśmy choćby na przykładzie Samsona zapalającego pochodnie lisom. Jednakże emocje w takiej samej mierze, w jakiej mogą oddalić człowieka od dobra, mogą też stać się paliwem do ruszenia naprzód - ku wspaniałym i miłym Bogu dziełom!

DEON.PL POLECA

Jak zatem podchodzić do świata emocji? Warto wrzucić swoje emocje i swoje uczucia - zarówno te łatwe, jak i te trudne - do Boskiego ognia, aby w nim zostały one oczyszczone, a następnie potraktować je jako narzędzia do rozwoju swojego człowieczeństwa. Nawet tak trudna do okiełznania emocja jak gniew może stać się źródłem dobrej energii, która da człowiekowi napęd do tego, by nie poddać się złu, postawić granice i zawalczyć o dobro. Bez wątpienia warto w ten sposób spojrzeć na gniew. Jeśli jego żar zostanie dobrze spożytkowany, może on znakomicie przssłużyć się dobru.

Emocje są sposobem na przeżywanie świata. Dają nam żywy kontakt nie tylko z otoczeniem, ale też z naszymi wartościami, pomagają intensywniej przeżyć to, co jest naszym świadomym wyborem. Są źródłem energii niezbędnej do umocnienia tych wartości, które z różnych przyczyn zaczynają w nas słabnąć. Smutek daje dotkliwy dostęp do poczucia straty, radość unosi człowieka, daje spełnienie w obszarze realizowanych wartości, gniew pozwala walczyć o to, co zagrożone w tym, co się kocha (jest to parafraza słów J. Bourbona de Busseta: "Kochać, to ruszać na ratunek temu, co zagrożone w tym, kogo się kocha), i sprzeciwiać się wszystkiemu, co niszczy nas albo innych ludzi.

Przypuszczam, że takie właśnie niedobre przeżywanie pasji, także na płaszczyźnie emocjonalnej, może być jedną z przyczyn częstego dzisiaj zjawiska wypalenia. Im głębiej wejdziemy w nieczysty ogień, tym mocniej potem możemy doświadczyć tego zagrożenia. W książce W. Goldinga "Wieża" jest przywołana historia pewnego proboszcza w małym miasteczku, który postanawia powiększyć wieżę kościoła. W amoku megalomańskiego pomysłu realizuje swój szaleńczy pomysł, podczas gdy wśród jego parafian narasta groza. Wieża, która grozi zawaleniem konstrukcji kościoła, kładzie się  złowrogim  cieniem  na całym miasteczku. Proboszcz żarliwie kontynuuje budowę pomimo ostrzeżeń, co - jak można się domyślić - doprowadza do katastrofy. Na końcu powieści widzimy pogrążonego w depresji, złamanego człowieka, który zapada się w sobie - zgaszony i wypalony. Podobny obraz wypalenia, apatii, znajdujemy w historii Eliasza. W Księdze Królewskiej jest opowieść o tym, jak prorok Eliasz w swojej gorliwości wymordował 450 proroków Baala i 400 proroków Aszery (1 Krl 18,18). Zaraz po tym wydarzeniu w życiu Eliasza dzieje się coś zadziwiającego. Opowiada o tym obszernie rozdział dziewiętnasty:

Kiedy Achab opowiedział Izebeli wszystko, co Eliasz uczynił, i jak pozabijał mieczem proroków, wtedy Izebel wysłała do Eliasza posłańca, aby powiedział: "<chociaż ty jesteś eliasz, to jednak ja jestem izebel!> Niech to sprawią bogowie i tamto dorzucą, jeśli nie postąpię jutro z twoim życiem, jak [się stało] z życiem każdego z nich". Wtedy zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam na [odległość] jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: "Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków". Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: "Wstań, jedz!". Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: "Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga". Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb. Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: "Co ty tu robisz, Eliaszu?". A on odpowiedział: "Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie". Wtedy rzekł: "Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!". A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: "Co ty tu robisz, Eliaszu?". Eliasz zaś odpowiedział: "Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie" (1 Krl 19,1-14).</chociaż>

Dlaczego wielki człowiek, prorok, który był "jak ogień", kładzie się na ziemi i prosi Boga: "Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków"? Co się wydarzyło?

U Eliasza nastąpiło pewne niedobre przesunięcie w podejściu do własnej pasji. Bóg - kiedy już Eliasz, posilony przez anioła, doszedł po czterdziestodniowej wędrówce do góry Horeb - pyta go: "Co ty tu robisz, Eliaszu?", a ten odpowiada: "Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie".

Ładna mi żarliwość… Dopiero co leżał ledwo żywy na ziemi, anioł przynosił mu jedzenie, trącał go, każąc mu się posilić… To nie jest obraz żarliwości! To jest tylko wspomnienie dawnej żarliwości, która nie może już człowieka w żaden sposób rozgrzać. Na przykładzie Eliasza widać, że człowiek może się tak bardzo przywiązać do wyobrażenia samego siebie i swojej gorliwości, że nie zauważy momentu, w którym jego gorliwość stanie się już tylko przeszłością. Któregoś dnia obudzi się i zorientuje, że jego obecne życie to jedna wielka porażka, a wówczas może utracić sens dalszego życia i powie jak Eliasz: "Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków".

Eliasz mówi Bogu, że Izraelici porozwalali ołtarze… Tyle że ci ludzie, zebrani tam na górze, wyznawali chwałę Boga! Dopiero co nastąpiło wielkie nawrócenie. Jeśli już ktokolwiek rozwalił ołtarze, to nie zrobili tego Izraelici, tylko kapłani pogańscy, słudzy Baala. Eliasz totalnie przeinacza więc rzeczywistość. W dodatku skarży się, że "twoich proroków zabili mieczem". Nie do końca tak było. To on, Eliasz, kazał wymordować wszystkich proroków Baala. Gdy ogień Boży zstąpił i rozpalił ofiarę, Eliasz przypisał sobie zwycięstwo i postanowił sam "ogrzać się w tym ogniu". Dopuścił się strasznej zbrodni na ogromnej rzeszy mężczyzn. Mówi: "pozabijali twoich proroków", a nie widzi tego, że on sam pozabijał proroków Baala, chociaż Bóg wcale tego mordu od niego nie żądał.

Na końcu Eliasz mówi rzecz kompletnie już wyssaną z palca, mianowicie, że został tylko on  jeden. Czyżby zapomniał o niedawnym spotkaniu z Obadiaszem, zarządcą króla Achaba, człowiekiem dobrym i sprawiedliwym? Eliasz polecił Obadiaszowi, by ten udał się do króla Achaba i przekazał mu informacje na temat Eliasza, na co Obadiasz zareagował takimi słowami:

Czym zgrzeszyłem, że wydajesz twego sługę na śmierć z ręki Achaba? Na życie Pana, Boga twego! Nie ma narodu ani królestwa, do którego by nie posłał mój pan, aby cię odszukać. Gdy zaś powiedziano: "Nie ma", to kazał przysięgać każdemu królestwu i każdemu narodowi na to, że ciebie nie można znaleźć. Ty zaś teraz mówisz: "Idź, powiedz twemu panu: Oto jest Eliasz". Przecież może się zdarzyć, że kiedy ja odejdę od ciebie, to tchnienie Pańskie uniesie ciebie, nie wiem dokąd. Gdy zaś przyjdę powiedzieć Achabowi, a on cię nie znajdzie, to wówczas może mnie zabić! A wszak twój sługa boi się Pana od swojej młodości. Czyż nie oznajmiono memu panu, co uczyniłem, kiedy Izebel zabijała proroków Pańskich? Jak wówczas ukryłem stu ludzi spośród proroków Pańskich, po pięćdziesięciu w grocie, i żywiłem ich chlebem i wodą. A ty teraz mówisz: "Idź, powiedz twemu panu: Oto jest Eliasz!". Ależ on mnie zabije! (1 Krl 18,9-14).

Eliasz wie od Obadiasza, że przy życiu pozostało stu proroków, a jednak twierdzi, że został on sam jeden - w tak wielkim jest rozżaleniu. Na szczęście Bóg objawia się swemu słudze w znaku delikatnego powiewu. Ten powiew zaprasza Eliasza do tego, by dał się Bogu unieść  w nowym, łagodnym zaangażowaniu. Ów powiew jest zapowiedzią zesłania Ducha Świętego, który ma moc przełamywać apatię człowieka "poparzonego" przez własną niedojrzałość.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Wojciech Jędrzejewski OP

Kiedy brakuje w życiu pasji, w to miejsce wchodzą „zmory”, które sprawiają, że życie staje się tylko „popłuczynami” życia. Bóg nie zgadza się na to.

Bóg jest źródłem wszelkich pasji i wszelkiego zaangażowania. On nigdy...

Skomentuj artykuł

Wypalenie się to wejście w "nieczysty ogień", "poparzenie się" własną niedojrzałością
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.