1. Nie będziesz miał....
Ile na godzinę musi poruszać się kot, żeby przyniosło to nieszczęście? Co jeśli w czasie tego biegu zatrzyma się i spojrzy na nas? Czy wtedy liczy się czy nie? A co jeśli pójdę za tym kotem jak dzik w kasztany, złapię go i zobaczę, że na łapce miał małą białą plamkę? To już nie będzie nieszczęścia?
Często zastanawiam się, jakbym zareagował na opublikowane na pierwszej stronie gazety zdjęcie Boga? Jaka byłaby pierwsza myśl? Co byłoby, gdyby Bóg okazał się czarnoskórą kucharką, jak u Williama P. Younga w "Chacie" (polecam książkę)? Załamałbym się, czy śmiał od ucha do ucha? Przeraził czy doznał błogiego spokoju, bo w końcu wiem, jak wygląda Bóg? Takie tam gdybanie podobno nie ma sensu. A może jakiś sens ma? Może zmusza mnie do uruchomienia przyrdzewiałych zwojów mózgowych i pogłębienia mojej wiary? Może kogoś zaskoczę, albo nie ale wielu z nas już widziało Boga. Wielu widzi go codziennie i nie robi to na nich żadnego wrażenia.
Ojcze jedyny zielony dolarze
Kiedyś dziadek powiedział mi bardzo ważną rzecz. Spytał się mnie: Kiedy chłopak staje się mężczyzną? Z racji, że miałem wtedy jakieś 17 lat, to odpowiedzi buszujących w ciele hormonów nie trudno się domyśleć. Dziadek oczywiście uśmiechnął się pod nosem i stwierdził: "To, że wejdziesz pod pierzynę z kobietą, wcale nie robi z ciebie mężczyzny. Mężczyzną staniesz się wtedy, kiedy założysz rodzinę i będziesz ją utrzymywał, będziesz odpowiedzialny. To jest bycie mężczyzną." Nawet gdybym chciał coś wtedy powiedzieć, to obojętnie, co by to było, i tak byłoby głupie, więc siedziałem cicho. Siedzisz, zarabiasz kasę i ją wydajesz, ot co to znaczy być mężczyzną. Tak to wtedy rozumiałem. Dzisiaj zdaję sobie sprawę z tego, że nie chodzi o kasę, ale o odpowiedzialność, miłość i troskę o drugiego człowieka. Niestety dzisiejszy świat odwrócił pewne zależności. Zamiast ojca, kontrolującego kasę, mamy kasę kontrolującą ojca. Ludzie zajeżdżają się w pracy, byle tylko zarobić jak najwięcej. Dziesięć godzin, dwanaście godzin, a znam przypadki 24h na dobę w pracy. Kariera i chęć posiadania przysłaniają zdrowy rozsądek i rozwój ducha. Głowa jest pełna, a serce puste. Kieszeń wypchana, a sumienie zamurowane. Na pracę znajdę kilkadziesiąt godzin w tygodniu. A na modlitwę ile? Czy pieniądze nie stały się naszym bożkiem?
Enter Boże
Jeszcze dwadzieścia lat temu znalezienie informacji o plantacjach bananów w Afryce wiązało się z zajrzeniem do książki. Dzisiaj wystarczy uruchomić jakąkolwiek wyszukiwarkę internetową i nie dość, że dowiemy się, gdzie są takie plantacje, to jeszcze zobaczymy, ile ich jest i kto zrywał banany w zeszłym tygodniu na trzeciej zmianie. Internet stał się informacyjną potęgą. Szkoda, że nie tylko informacyjną. W sieci znaleźć możemy wszystko. Możemy zrobić zakupy, nie ruszając się z domu, porozmawiać twarzą w twarz z kuzynem z USA, sprawdzić datę swojej śmierci, wygrać mistrzostwa świata w piłce nożnej, nie ruszając nawet nogą, czy też sprzedać nerkę. Pytanie tylko czy to internet służy nam, czy my jesteśmy posłuszni Internetowi? Co robię kiedy szukam sposobu na depresję? Czy nie wpisuję "sposób na depresję" w znaną nam wszystkim wyszukiwarkę? Czy chcąc się spotkać z kimś, idę do niego, czy ograniczam się do klikania w klawiaturę? I absurdalny zupełnie pomysł: Jak chcę iść do spowiedzi to odwiedzam konfesjonał, czy też czekam kiedy będzie można wyspowiadać się przez internet? Mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że bez internetu "świat" wielu ludzi rozpadłby się jak domek z kart. Czy internet nie stał się bożkiem?
Karta prawdę Ci powie
- Mój mąż strasznie denerwuje się w czasie jazdy samochodem. Nie mogę już tego słuchać. Ma pani coś, co by go uspokoiło?
- Tak oczywiście. Kamień Onyksu pomaga zwalczyć kompleks niższości. Wycisza i uspokaja. Jest cichy, ale pełen mocy. Noszony bezpośrednio na ciele, daje ochronę przed obcymi wpływami. Niech go pani podrzuci mężowi do schowka w samochodzie a powinno pomóc.
- Ile płacę?
- 120 złotych.
- Dziękuję.
Może ten kamień tak silnie promieniuje, że inni nie zajeżdżają drogi, nie wyprzedzają z prawej strony i nigdy na ciebie nie trąbią? Ręce opadają, kiedy słyszę o czymś takim. Własnym oczom nie wierzyłem, kiedy widziałem wywiad z panią święcie przekonaną, że ten kamień pomoże mężowi. To jeszcze nic. Cała ezoteryka, tarot, wróżbiarstwo i przepowiadanie przyszłości śmierdzi dobrze malowanym podstępem. Doszło nawet do tego, że w Polsce mamy zatwierdzony zawód astrolog (wróżka).
W 1995 roku minister pracy Leszek Miller zatwierdził takie zmiany. Jak nie radzę sobie z życiem, to idę do wróżki. Ona złapie nas za rękę i znajdzie receptę na to, że mąż pije i leje dzieci. Rozłoży karty i powie, że w tym roku to będzie pan/pani miał/miała dożo dobrych chwil, ale pojawią się też i te złe. Arystoteles, Sokrates i Platon mogą wiązać pani wróżce sznurowadła. Przeszły mnie dreszcze, proszę o jeszcze.
Mój znajomy jest na 100% pewny nadchodzącego nieszczęścia. Kiedy czarny kot przebiegnie drogę, potrafi zatrzymać się i zawrócić albo przejść na drugą stronę ulicy. Ciekawe skąd on wie, kiedy kot biegnie, a kiedy idzie. Ile na godzinę musi poruszać się kot, żeby przyniosło to nieszczęście? Co jeśli w czasie tego biegu zatrzyma się i spojrzy na nas? Czy wtedy liczy się czy nie? A co jeśli pójdę za tym kotem jak dzik w kasztany, złapię go i zobaczę, że na łapce miał małą białą plamkę? To już nie będzie nieszczęścia? Paranoja. Żadnych rozsądnych argumentów za związkiem kota z nieszczęściem. "To się czuje", mówi mój znajomy. Albo się czuje, albo się nie czuje. Jak dam w żyłę, to widzę Ali Babę i 40 rozbójników i problemu nie ma, chyba że zabieram ich wszystkich do domu i robię espresso. Też czuję, że są, ale ich naprawdę nie ma. Zamiast rozwiązywać życiowe problemy uciekamy w horoskopy, wróżby i całą resztę bezsensownych New Age-owych treści. Już nie wspomnę o przypadku w mojej rodzinie, kiedy to ciocia wyczytała w horoskopie, że w połowie miesiąca czeka ją duży przypływ gotówki, więc wydała wszystko na początku miesiąca, a pod koniec tego samego miesiąca przyszła pożyczać pieniądze. Czy wróżbiarstwo nie stało się bożkiem?
Żaden pieniądz czy też wróżka nie znajdzie dla dziewczyny rycerza (wszystkich wyżarły smoki w średniowieczu). Żaden internet nie zastąpi rozmowy z Bogiem. Kiedy wszystko dookoła się wali, Google nie dadzą odpowiedzi ani rozwiązania. Serce nie ma loginu ani numeru IP. Serce potrzebuje pokarmu. Pokarmu, które będzie go rozwijać i ubogacać. Ja taki pokarm odnajduję w modlitwie. Tam jest siła, o jakiej przez wiele lat swojego życia nie miałem pojęcia. Codziennie dziękuję Bogu za to, że zmienia moje słabe serce.
Z Bogiem
Skomentuj artykuł