Bóg chodzi po ulicach

(fot. victoriapeckham / flickr.com)
www.marcin1985.blogspot.com

Taki pstryczek w nos od Pana Boga "I co chłopcze? Dalej we mnie nie wierzysz?". Sam Jezus wielokrotnie mówił, że, prosząc, można od Boga dostać wszystko.

Jak przywitałbym Boga, mijając go na pasach największego skrzyżowania w mieście? Dzień dobry? Szczęść Boże? Niech będzie pochwalony? A może zwyczajne, kumplowskie cześć wystarczy? Sytuacja wydaje się absurdalna i niemożliwa z prostego powodu - Bóg nie chodzi po ulicach tego świata. Boga nie można spotkać na ulicy. Bóg fizycznie nie ingeruje w życie człowieka. Jego działanie pozostaje tylko w sferze duchowej każdego z nas. Czy aby na pewno?

Przytoczę przykład namacalnego i fizycznego, według mnie, działania Boga na tym świecie, a konkretnie w moim życiu. Obecnie pracuję jako przedstawiciel handlowy. Często wyjeżdżam i odwiedzam moich klientów w ich firmach. Pracuję od niedawna i jak powszechnie wiadomo początki bywają ciężkie.

Pierwszy wyjazd w nieznany teren.

Jestem 400 km od domu. Od rana leje i jest zimno. Zdecydowanie najlepsza pogoda do siedzenia w domu, czytania książek, oglądania TV, rozwiązywania krzyżówek bądź przegrywania z żoną w Scrabble. No ale wsiadam do samochodu z myślą, że mam do odowiedzenia dziesięciu klientów i do przejechania ponad 350 km. Odpalam auto i okazuje się, że mój samochód nie chce jechać.  Dzięki właścicielowi domu, w którym nocowałem, szybko znalazłem mechanika. Holowanie, jeżdżenie za częściami i ciągle upływający czas zaczynał wyraźnie działać mi na nerwy. Kiedy już uporałem się z niesprawnością rzeczy martwych, ruszyłem do klientów. Nic się nie zgadzało. Adresy, które dostałem z centrali firmy były błędne. Dwa ze sklepów w ogóle nie istniały.

Ciągle leje.

Boże czemu mi to robisz? Czy nie może być prościej? Czemu nie chcesz mi pomóc? Przecież tak się staram, a ty nic nie robisz. W tym momencie rzuciłem telefon i dokumenty na siedzenie pasażera, a głową zacząłem walić w kierownicę. Nie mam już sił ani pomysłów - rezygnuje. Gdy podniosłem głowę z kierownicy zauważyłem, że na przystanek, po przeciwnej stronie ulicy, podjeżdża autobus. Patrzę na niego, coraz szerzej otwieram oczy i nie mogę uwierzyć. Na autobusie, dużymi niebieskimi literami na żółtym tle namalowana jest reklama firmy, której szukam. Jest nazwa, adres, a jakby tego było mało, to jeszcze numer telefonu. Przypadek? Być może. Dla mnie to taki Boży palec, który pomógł mi tego dnia.

To tylko jedna z historii, w której dostrzegam namacalną Bożą pomoc w bardzo przyziemnych rzeczach. Zawsze po takim wydarzeniu wiara człowieka jest mocniejsza. Taki pstryczek w nos od Pana Boga "I co chłopcze? Dalej we mnie nie wierzysz?". Sam Jezus wielokrotnie mówił, że prosząc można od Boga dostać wszystko. Czasami trzeba wykonać szereg pojedynczych, małych kroków, może i wydających się bezsensownymi i nielogicznymi, ale prowadzących do spełnienia prośby. Jest jeden tylko warunek - TRZEBA WIERZYĆ. Pewnie nie jeden powie, że cała ta historia to przypadek. Bóg pełen jest takich cudownych i nieoczekiwanych "przypadków".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg chodzi po ulicach
Komentarze (8)
MR
Maciej Roszkowski
6 maja 2012, 15:20
 Stale dostajemy znaki, tylko czy potrafimy je zrozumieć? I  nie są to rozstępujące się niebiopsa i Palec Boży wielkości nogi slonia. A to co dla nas jest przypadkiem, GDZIEŚ pewnie jest decyzją. 
E
ewelina
6 maja 2012, 14:23
Jest rok2000.Po raz pierwszy zwolniono mnie z pracy, i jest to  dla mnie i całej mojej rodziny szok.Tracę wiarę w ludzi,balansuję na granicy depresji,samobójstwa. Moja wiara w Boga jest minimalna. a jednak On "pilnuje" mnie na tyle,że (z przyzwyczajenia ?) co niedzielę idziemy do kościoła.Moja gorycz "wylewa się" zwłaszcza w momencie, gdy ludzie wracają od balasek z przyjętą Komunią.Patrzę w twarze tyl ludzi i.....chyba diabeł "bierze mnie " w posiadanie."Ty musisz być dobra w wykańczaniu ludzi.... a idziesz do Komuni", myślę z satysfakcją że ja taka nie jestem, i tak po kolei oskarżam każdą napotkaną wzrokiem twarz.W następną niedzielę (z satysfakcją) powtarzam to samo.Ale już w kolejną niedzielę....próbuję ale nie mogę tak myśleć mimo że chcę..Przecież"to" dawało mi satysfakcę,czułam się lesza...Gdy próbuję "się pocieszyć" w ten sposób myśl mi się urywa...?.Wreszcie dociera do mnie, że to Pan nie pozwala żle myśleć o tych do których przychodzi i daję spokój.Zostało mi "to" na stałe, i nawet gdy czasem zdarza mi się żle nyśleć o innych, to jakoś tak się męczę i daję "za wygraną"
L
Lucy
5 maja 2012, 20:47
Zbiegi okoliczności to boski sposób by pozostać niewidocznym, - tak to  ktoś kiedyś powiedział :)
L
Lucy
5 maja 2012, 20:46
Zbiegi okoliczności to boski sposób by pozostać niewidocznym, - tak to  ktoś kiedyś powiedział :)
5 maja 2012, 13:06
Sobota ok. południa. Zabrakło mi kilku składników do sałatki a po południu mają być goście. Nic - trzeba jechać do marketu ... Zakupy trwały jakieś 7 minut, ale przy kasie ... Stoję grzecznie: przede mną 5 osób, za mną 5 osób z wózkami wypakowanymi jakby mieli sklepy zamnkąć na miesiąc. Autobus też za 5 minut. Po ludzku nie ma szans żeby zdążyć, więc myślę sobie: "Boże, jeśli zechcesz ...". Widocznie zechciał  :)  Podchodzi do mnie kobieta pracująca w markecie, wyciąga mnie z kolejki i prosi żebym podeszła do pierwszej kasy, bo zaraz ją ktoś otworzy. Ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę, jak wypakowuję towar na taśmę przy zamkniętej kasie. Za chwilę kasę otwiera młoda dziewczyna, obsługuje mnie i ... zamyka kasę. Na autobus oczywiście zdążyłam  :)  Widocznie Bóg nie tylko chodzi po ulicach, jeździ autobusem z reklamą firmy, której szukamy, ale też pracuje w Tesco  ;)
AC
Anna Cepeniuk
3 maja 2012, 12:25
...... i nie tylko....... Choć miałam doświadczenie również takie, gdzie napewno GO nie było....... I to było też na ulicy........
Dorota Kusyk
3 maja 2012, 11:48
On jest chodzi ,widzi ,leczy,opiekuje się ,Jego dotyk jest lekki jak muśnięcię wiatru ,czyny ledwo widoczne chociaż bardzo stanowcze.Jeśłi tylko człowiek zechce to namacalnie Go odczuje.Po za tym w życiu nie ma przypadków one sa tylko w gramatyce. Artykuł piękny .
E
ewelina
2 maja 2012, 19:17
Nie ubrałam się odpowiednio jadąc w odległą dzielnicę miasta.Niektóre odcinki drogi pokonuję na nogach (bilety takie drogie !).Jest jesień i zaczyna wiać wiatr,a ja ostatnio tak łatwo się przeziębiam. Boże uchroń mnie przed kolejnym bólem gardła i związanymi z tym wydatkami na drogie medykamenty ! - wzdycham spiesząc się do kolejnego autobusu.Przyspieszam by krócej wystawiać szyję na wiatr.Do przystanku jeszcze spory kawałek, a wiatr nie wieje już..... ?.Przecież drzewa nadal uginają gałezie i liście nadal fruwają koło mnie..... to Pan "ubrał mnie w niewidzialny kaptur " i jest mi ciepło i w głowę i w szyję i wszędzie.Nie zapomnę TEJ JEGO WSPANIAłEJ TROSKI !