Felieton Kolędowy

fot. Materiały nadesłe
zabusia / Materiały nadesłane

Trwa Kolęda - Wizyta Duszpasterska. Jedni z większym, inni z mniejszym zaangażowaniem ją przeżywają. Są i tacy, dla których to jest wyjątkowe spotkanie...

Pani Maria mieszkała samotnie w małym drewnianym domku. Miała ponad 90 lat. Kilkakrotnie, na prośbę syna, który próbował przekonać ją, aby z nim zamieszkała, odpowiadała: "Nigdzie stąd nie pójdę. Tu z mężem rozpoczęliśmy przed laty nasze wspólne życie i tu ja je dokończę tak, jak mój mąż".

Kiedy wizyta duszpasterska dobiegła końca, ks. Tomasz chciał na pożegnanie uściskać dłoń pani Marii. Ona zwróciła się do niego słowami: "Ja księdza odprowadzę!". Nie czekając na odpowiedź, powstała z krzesła i bardzo powoli skierowała się ku drzwiom wyjściowym. Minęło kilka minut zanim wyszliśmy z domu. Pani Maria szła pierwsza, a za nią ksiądz Tomasz. Minęło następnych kilka minut, zanim doszli do końca domu.

"Proszę, niech pani już wróci. Ja bramę za sobą zamknę. Pani Mario, proszę…" - powiedział ksiądz. Kobieta zatrzymała się. Odwróciła się w jego kierunku i patrząc mu prosto w oczy powtórzyła jeszcze raz, że jednak odprowadzi. W końcu staruszka odwróciła się i powiedziała: "Proszę księdza, gdyby ksiądz przyszedł do mnie na kawę, to gwarantuję księdzu, że na pewno bym z księdzem nie szła. Moje nogi już są bardzo stare i siły słabe.

Ale ksiądz mi do domu Boga przyniósł i dom pobłogosławił. Przecież ja nie księdza, ale samego Boga odprowadzam. Tego nie może ksiądz mnie pozbawić". Ksiądz Tomasz przez chwilę stał jak osłupiały. Przy bramie uścisnął jej dłoń i wpatrywał się w jej sylwetkę. Wtedy to dopiero dostrzegł, że od bramy do domu jest wyżłobiony w śniegu tunel, że śnieg sięga do pasa, że ta ścieżka o szerokości człowieka jest wysypana piaskiem.

Przypomniał sobie słowa, które usłyszał przed kilkunastoma minutami: "Proszę księdza, mój syn i synowa są już od kilku dni chorzy na grypę. Ale jutro jest sobota i wnuczka przyjedzie. Przywiezie świeżego chleba i coś jeszcze, bo wszystkie zapasy mi się skończyły. Ostatnią kromkę chleba zjadłam na kolację". Uświadomił sobie, że pani Maria ten tunel w śniegu musiała wyżłobić sama. To jej spracowane dłonie… Ale przecież to nie dla niego... Wzruszające, prawda? Bardzo... Ale i zachęca do refleksji - czym dla mnie jest  kolęda w moim domu i kim jest dla mnie ów przychodzący po kolędzie kapłan?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Felieton Kolędowy
Komentarze (8)
AW
ada W
14 stycznia 2014, 08:16
U nas kolęda trwała krótko, nie czas tu jest ważny, ale błogosławieństwo, które niesie kapłan. Księdza można zaprosić do swojego domu w ciagu  całego roku i porozmawiać na różne tematy. To tle pozdrwaiam ada W.
K
kolęda
13 stycznia 2014, 19:26
i odwrotnie - czy ksiądz rzeczywiście zdaje sobie sprawę po co przychodzi do domów parafian? czy na pewno z błogosławieństwem? Tak prawdziwie? Czasem myslę, że tylko po kopertę, aby szybciej, aby szybciej... jak może z kimś chcieć porozmawiac, jesli nawet się  nie wysłucha, albo na wypowiedzenie mysli, ksiądz odpowiada:"no tak, tak już jest...", bierze kopertę i znika na rok... Tacy starszi ludzie wychowani są w innych czasach, kiedy ksiądz rzeczywiście był zaiteresowany parafianami, a dzisiejsi młodzi księża tylko biegną..... biegną... biegną... nie potrafią juz tak ...
M
mjas1
13 stycznia 2014, 17:11
niestety, koleda u mnie odbyla sie w formie ekspresowej. a jest to niepowtarzalna okazja aby kaplani poznali parafian
J
ja
13 stycznia 2014, 14:35
troche od innej strony, ale w temacie... był u mnie Ksiądz po tzw Kolędzie. Na powitanie powiedział: dzień dobry, wychodząc do widzenia. Był w sutannie beż komży..reszta bez zarzutu...
J
ja
13 stycznia 2014, 14:32
troche od innej strony, ale w temacie... był u mnie Ksiądz po tzw Kolędzie. Na powitanie powiedział: dzień dobry, wychodząc do widzenia. Był w sutannie beż komży..reszta bez zarzutu...
J
ja
13 stycznia 2014, 14:31
troche od innej strony, ale w temacie... był u mnie Ksiądz po tzw Kolędzie. Na powitanie powiedział: dzień dobry, wychodząc do widzenia. Był w sutannie beż komży..reszta bez zarzutu...
T
Tess
12 stycznia 2014, 19:25
Jakbym widziała moją mamę.Mama ma 91 lat.
S
Staruszek
12 stycznia 2014, 17:37
Ten "Felieton kolędowy" powinni przeczytać wszyscy, którzy przyjmują kapłana po kolędzie, oraz ci, którzy zamykają przed nim swoje drzwi, lub w czasie kolędy wychodzą z domu, by nie otrzymać Błogosławieństwa.