Gdzie jesteśmy - oburzeni katolicy?

(fot. Pulpolux !!! / sxc.hu / CC BY)
Frassq / artykuł nadesłany

Homilia papieża Franciszka, w której mówi o salonowych chrześcijanach, dała mi do myślenia, dlaczego jest tak mało oburzonych katolików, dlaczego ja często nie jestem takim?

Kilka dni temu wysłuchałem audycję w radiu dotyczącą tego, że w Polsce, według badań ankietowych, rośnie liczba "oburzonych" - na sytuację w Polsce, na rządzących. Niedawna homilia papieża Franciszka, w której mówi o salonowych chrześcijanach, dała mi do myślenia, dlaczego jest tak mało oburzonych katolików, dlaczego ja często nie jestem takim?

I nie mam na myśli tych "oburzonych" - że komunia nie na kolanach, że liturgia nie po łacinie, że za mało mówi się o piekle - to jest parodia, a nie oburzenie. Mam na myśli tych oburzonych, że tak mało gorliwymi jesteśmy chrześcijanami w głoszeniu Ewangelii, w przyznawaniu się do Chrystusa w pracy, podczas uroczystości rodzinnych. Tak mało oburzonych na to, że sąsiadka jest chora, nie jest w stanie sama pójść do lekarza i nie ma na lekarstwa, a wszyscy dokoła się od niej odwracają. Tak mało oburzonych, że bezdomny śpi w śmietniku osiedlowym, a nikt nie zapyta, dlaczego jest bezdomny i jak można mu pomóc, lepiej jest od razu oskarżyć i pozbyć się... problemu.

DEON.PL POLECA

Gdzie są Ci oburzeni, że tak wielu jest letnich katolików, że brak odwagi, wiary, a tak wiele wygodnictwa i rozmiękczania Ewangelii? Takim oburzonym trudno być. Dlaczego? Bo łatwiej walczyć o to, by komunia była na kolanach niż o to, bym odwiedzać dawno zapomnianą sąsiadkę, czy zapytać bezdomnego, jak się czuje i zaprosić go do siebie na obiad.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdzie jesteśmy - oburzeni katolicy?
Komentarze (12)
A
A.M.
29 maja 2013, 23:51
Ja tam nie wiem, ja się oburzam. I głośno mówię, że nie podobają mi się próby włożenia mi do głowy jakiegoś dziwnego tzw. światopoglądu, a grzechy są po prostu grzechami. I w pracy opowiadam, że dziś znowu byłam rano na Mszy Św i że to Pan Bóg tak bardzo mi pomaga w życiu; jakoś mało mnie obchodzi, że w oczach innych mogę uchodzić za tzw. dewotkę czy jak to tam zwą. Bo to i tak nie moje to wszystko ale od Pana Boga pochodzi. I choć jestem człowiek grzeszny i najmarniejsza z marnych to jednak z nadzieją i ufnością proszę Pana Boga o miłosierdzie dla mnie. A On podaje mi rękę i ratuje mnie na każdym kroku. Więc jak Mu nie dziękować i nie opowiadać o Nim na prawo i na lewo? Zresztą to jest silniejsze ode mnie. I chciałabym powtórzyć kiedyś za św. Pawłem "teraz już żyję nie ja, ale żyje we mnie Chrystus". Amen
.
.m
28 maja 2013, 08:24
Chciałem tylko zauważyć, że dbałość o piękno liturgii wcale nie musi wykluczać się wzajemnie z troską o chorą sąsiadkę :)
A
Andrzej
28 maja 2013, 06:16
Jak można nazwać to, że jeden Proboszcz wspiera dążenie do wiary, pomaga w założeniu Scholi, a drugi ją rozwiązuje bo potrzeba na renowację sprzętu, który jest własnością prywatną i dzieci chcą zarobić na prezentacji swoich umiejętności. To może nie jest potrzebująca starsza sąsiadka ale potrzeby też są.
A
Alfista
27 maja 2013, 09:32
Fajny artykuł.
W
wojtek
27 maja 2013, 08:57
@Sasin Przestrzeganie prawa nie jest sednem katolicyzmu. Rzeczywiście wydaje mi się czasami, że jest ono sednem niektórych katolików, którzy prawo litery traktują ponad prawo miłości. Gdzie nie jest ważniejszy człowiek, a w nim Chrystus, tylko różnej maści prawo, a w tym liturgiczne przepisy. Jednak jeszcze raz chcę wyrazić, że nie zgadzam się z takim uogólnieniem, o którym piszesz, bo to oznacza, że albo prowokujesz (co bywa dobre;-)), albo nie znasz "katolicyzmu"
S
Sasin
25 maja 2013, 20:28
Bo to jest sedno katolicyzmu - każdy katolik ma ego rozdęte do rozmiarów wszechświata i wydaje mu się, że najistotniejszą sprawą na świecie jest to co zrobi bóg w którego wierzy katolik, kiedy ten złamie jakieś "przykazanie". To jest mentalność katolików - ich własna dupa i czubek nosa.
jazmig jazmig
25 maja 2013, 07:30
Kiedy prof. Pawłowicz powiedziała kilka zdań w duchu św. Pawła, to salonowi katolicy z Deonu wycierają sobie nią gębę, tj. klawiatrurę, jak chociażby Makowski. Oni chcą, żeby wszystko było ulizane, ugłaskane, nic nie doskwierało wrogom KK, boto przecież nie wypada. Do takich salonowych katolików zaliczam ks. Bonieckiego, ks. Sowę, o. Prusaka i wielu innych. Skoro księża są tacy, to nie ma się co dziwić temu zjawisku.
A
Anglia
24 maja 2013, 22:05
Proponuje autorowi rozpoczac swoje oburzenie od podpisania sie imieniem i nazwiskiem.
24 maja 2013, 13:31
(...) Pokarzmy się !! ;-) Bóg podobno karze odbierając rozum ... :-)
P
pannaxd
24 maja 2013, 13:22
Według mnie autor tego tekstu ma dużo racji.. Oburzmy się krzyczmy na ulicach : JEZUS....... Pokarzmy się !!
MB
Mateusz Bendek
24 maja 2013, 09:53
"I nie mam na myśli tych "oburzonych" - że komunia nie na kolanach, że liturgia nie po łacinie, że za mało mówi się o piekle - to jest parodia, a nie oburzenie" Ciekawy... aksjomat? Wiele rzeczy mnie oburza, ale w szczególności tendencyjne tekściki roszczące sobie pretensję do artykułu, opublikowane nie wiem czyją łaską - Opatrzność Ci najwyraźniej sprzyja.
R
refleks
24 maja 2013, 08:49
Z komunii na kolanach i piękna liturgii rodzi się postawa wobec człowieka. Dość jadu. Pierwszym dokumentem soborowym była konstytucja o liturgii. Nie twórz sobie chrześcijaństwa bez czci Boga.