Jak leci, Szefie?
„I rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!” (Rdz 1:26)
Zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. W każdym z nas jest cząstka stwórcy, w premierze, prezesie, pijaczku spod budki z piwem, w Tobie drogi czytelniku, we mnie... w każdym. Stwórca dając nam tę cząstkę przeznaczył nas do czegoś więcej niż uganianie się za żarciem i przedłużanie gatunku, zlecił nam panowanie nad ziemią – scedował na nas część swoich obowiązków. Jak się z nich wywiązujemy to temat na osobny tekst. Spróbujmy jednak odwrócić tę prawdę...
Jeżeli w nas tkwi cząstka Boga, jeżeli jesteśmy podobni do Stwórcy, to znaczy... że sam Bóg jest podobny do nas! Ja wiem, że brzmi to jak bluźnierstwo, jakbyśmy chcieli zrzucić Go z tronu i ustawić w jednym szeregu z nami. Ale przecież logicznym jest ten wywód! Uczyńmy człowieka na Nasz obraz – powiedział Bóg! A jeżeli tak, to znaczy że On sam też czasami ma prawo do... ludzkich słabości. Zanurzmy się przez chwilę w krainie imaginacji i wyobraźmy sobie Boga siedzącego na swoim złotym tronie ze smętną miną, znudzonego (wakacje), skacowanego (urodziny św. Piotra), wkurzonego (my...), albo przeciwnie – roześmianego, radosnego... Czy odmówimy Mu prawa do humorów? Do różnych nastrojów? Do ludzkiego smutku i radości? Zastanówmy się nad tym podczas wieczornej modlitwy...
...i zapytajmy Go po prostu: Jak leci, Szefie? Tak zwyczajnie, po ludzku, jak pytamy się przypadkowo spotkanego na ulicy Przyjaciela. Zamiast Mu dziękować za łaski, przepraszać za wyrządzone zło, prosić o kolejny milion w totku zapytajmy Go po prostu jak On się czuje, jak znosi nasze wybryki, dlaczego płacze... Spróbujmy, raz, kilka razy, co tydzień, miesiąc rok zapytać Go jak się czuje. I po przyjacielsku zapewnijmy, że będzie dobrze...
Skomentuj artykuł