Last Christmas

4 grudnia- wigilia Bożego Narodzenia. Dzielenie się opłatkiem przy wigilijnym stole w jednym z olsztyńskich domów (fot. PAP/Tomasz Waszczuk)
www.marcin1985.blogspot.com

Kiedy siedzieliśmy tak wszyscy razem przy wigilijnym stole, "złapała mnie" pewna refleksja. Kurde, przecież w czasie narodzin Jezusa Chrystusa wcale nie było tak kolorowo. Józef z Maryją musieli uciekać. Trzy gwiazdkowego hotelu w zasięgu wzroku na pewno nie było.

Można by rzec - święta, święta i po świętach. Wigilia, kolędy, żłobek, pasterka, rodzinne rozmowy przy stole i prezenty, to schemat, który powtarza się co roku. W pewnym momencie uwierzyłem nawet, że święta będą bez Kevina. Cóż, mój błąd. Może za rok rodzice Kevina w końcu zabiorą go ze sobą, przecież dziecko może popaść w depresje. Rok w rok znęcać się nad tymi samymi włamywaczami. Co by nie mówić, w te święta było wszystko. I w tym największy problem.

Na stole i pod stołem

Nie pamiętam Świąt, w czasie których czegokolwiek by zabrakło, a już najmniej jedzenia. Wprost przeciwnie. Tym wszystkim, co było na stole i w lodówce, najeść by się mogła kompania wojska, wracająca z tygodniowego marszu. Krokieciki, paszteciki, śledziki, sałatki, surówki, uszka i barszczyk oczywiście na stole być musiały. Mikołaj w tym roku też o nas pamiętał. Prezenty, jak to prezenty, jedne bardziej, inne mniej przydatne, ale wszystkie cieszę - są przecież ofiarowane przez najbliższych. Całe szczęście nie było tak jak u Jasia:
Zbliżają się święta, lecz w rodzinie Jasia się nie przelewa. Zdesperowany Jasio pisze list do św. Mikołaja: "Drogi św. Mikołaju, jestem bardzo biedny, ale chciałbym dostać na gwiazdkę klocki Lego, piłkę i kolejkę elektryczna." Panie na poczcie nie bardzo wiedzą, co zrobić z tym listem, gdyż Jasio nie napisał adresu do Mikołaja. Postanawiają przeczytać list. Tak się wzruszają losem biednego Jasia, że postanawiają spełnić jego życzenia. Jednak pracownice poczty same dużo nie zarabiają, więc pieniędzy starczyło tylko na piłkę i klocki. Wysyłają prezenty do Jasia. Po jakimś czasie przychodzi list od Jasia, panie na poczcie otwierają go i czytają: "Drogi Mikołaju dziękuję Ci za wspaniale prezenty, a tę kolejkę to pewnie te wstrętne baby z poczty ukradły".

Nic nie mieli

Kiedy siedzieliśmy tak wszyscy razem przy wigilijnym stole, "złapała mnie" pewna refleksja. Kurde, przecież w czasie narodzin Jezusa Chrystusa wcale nie było tak kolorowo. Józef z Maryją musieli uciekać. Trzy gwiazdkowego hotelu w zasięgu wzroku na pewno nie było. Maryja była tuż przed rozwiązaniem, a św. Józef uzbrojony dosłownie jak Shrek, tylko w osiołka. Nie mieli bogactw, zastawionego w dwanaście potraw stołu, prezentów, ani rodziny, która mogłaby pomóc. Po ludzku byli sami, zdani tylko i wyłącznie na siebie.

Refleksja ta, nie bez przyczyny, pojawiła się w mojej głowie, ponieważ w czasie, gdy siedzieliśmy przy wigilijnym stole nagle zgasło światło. Okazało się, że w rozdzielni, która była, po przeciwnej stronie ulicy, topiący się śnieg spowodował awarię. Nie mogliśmy przez to podłożyć do pieca (ogrzewanie centralne sterowanie elektronicznie) i zaczęło się robić zimno. Oczywiście było też ciemno. Stół rozświetlała nam tylko świeca Caritas. Niby to tylko brak głupiego prądu, ale przez to, święta były piękniejsze, bo czegoś zabrakło. Czegoś nie było i nie wszystko szło starym sprawdzonym schematem.           

Mam nadzieję, że Jezus Chrystus, który przez ostatnie dni był "na tapecie" w wielu domach i sercach, pozostanie tam przez cały rok. Jemu jest tam dobrze, człowiekowi jest z tym dobrze i bliźnim, też przez to będzie dobrze. Z Bogiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Last Christmas
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.