"Moje plany". A co z Bożą wolą?

(fot. sxc.hu)
www.marcin1985.blogspot.com

"Będę policjantem!!!". Tak krzyczałem jak skończyłem 4 lata. Po kilku minutach stwierdziłem, że policjant to strasznie nudne zajęcie i postanowiłem, że jak dorosnę zostanę piłkarzem. Jak nalatałem się za piłką, to znowu zmieniłem zdanie. Jak dorosnę, to zostanę żołnierzem i będę biegał z karabinem.

Dzisiaj dorosłem i wygląda to tak: karabinu nie dostałem, bo do wojska nie poszedłem (armia zawodowa- trudno), trener powiedział mi, że moja prawa noga przeszkadza lewej w bieganiu więc piłkarskiej kariery też nie zrobiłem, a jeśli chodzi o policjantów, to powiedzmy, że wszyscy w komendzie głównej powinni się cieszyć, że policjantem nie zostałem.

Plany też z biegiem lat trochę się zmieniają. Zaczynają być bardziej życiowe. Wybór szkoły średniej, później studia i poszukiwanie pracy. Chociaż z tym ostatnim niestety często bywa tak, że bierze się co jest i specjalnie z tego powodu nie narzeka. Sytuacja w kraju taka a nie inna i pracę trzeba szanować.

Przeważnie mamy też jakiś wzór domu, który chcemy stworzyć, ba niektórzy wyliczone mają metry kwadratowe mieszkania, piętro, ustawienie mieszkania względem słońca, rodzaj komody w pokoju i lustra w łazience. Nie chce już nawet wspominać o wymarzonych idealnych partnerach. Mój przyszły mąż to będzie mądry, zaradny, męski, porządny, uczciwy, ładny, pokorny, spokojny, romantyczny, słuchający mnie blondyn o niebieskich oczach, długich rzęsach. Jeszcze koń, miecz i tarcza a wyjdzie z tego rycerz w lśniącej zbroi. Drogie Panie przykra wiadomość: ostatnią populację rycerzy na tej planecie wyżarły smoki w średniowieczu. Żeby panowie nie byli pokrzywdzeni, to w drugą stronę działa to podobnie.

DEON.PL POLECA

A tak już na poważnie, to plany są w życiu ważne i motywują nas do działania. Problem jest tylko jeden. To są nasze plany i nie uwzględniają w sobie tego co przygotował na nasze życie Pan Bóg. To On jako stwórca każdego człowieka ma dla swoich dzieci plan. Plan, na którego końcu jest coś pięknego, ale droga do niego niestety jest ciężka i kręta.

Ile to razy w swoim życiu plan Boga na moje życie nie pokrywał się z moim planem. Ile to razy miałem pretensje do Boga i wykrzyczałem mu jak on tak może. Jak może wystawiać mnie na takie próby, ośmieszenia i całą resztę beznadziejnych historii, których nie sposób teraz przytoczyć? Oj może.

Jaką postawę przyjąć dla woli Bożej w życiu człowieka? Postawę Maryi. Za każdym razem kiedy czytam fragment Ewangelii, w którym mowa jest o zwiastowaniu, jestem w szoku. Jak mogła tak bez buntu, bez pretensji? Przecież była zaręczona z Józefem, podejrzewam, że wiedziała skąd biorą się dzieci. Pewnie miała też plany na stworzenie szczęśliwej rodziny, a tu przychodzi anioł i odwraca wszystko do góry nogami. Całe jej życie w tym jednym momencie nabiera zupełnie nowego znaczenia.

Zwykłe ludzkie pytania: Jak ja to wytłumaczę Józefowi? Czy on mnie nie zostawi jak się dowie? Jaka będzie nasza przyszłość? Dlaczego akurat ja? Czemu nie ktoś inny? Nic z tych rzeczy. Maryja pełna wiary przyjmuje wolę Bożą. Przyjmuje to, co Pan Bóg przygotował dla niej. Bez gadania, narzekania i zbędnych pytań. Pełen spokój. Ja tak nie potrafię. Jak Bóg po raz kolejny wywraca coś w moim życiu, to mam ochotę mu wyrzucić co mi leży na wątrobie, bądź też innym narządzie wewnętrznym. A Maryja nie. Maryja jest niedoścignionym wzorem, na który człowiek powinien patrzeć jeśli "ma problem" z pogodzeniem się z wolą Bożą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Moje plany". A co z Bożą wolą?
Komentarze (4)
J
Joanna
6 września 2012, 20:55
Do koment. Tomasza :Także uważam, że naszym pragnioniom możemy i powinniśmy ufać, choć wiem to dopiero od niedawna, bo Kościół niestety raczej uczy niezdrowego moim zdaniem dystansu, zakłada, że codzienność bożego życia to trudy i cierpienie.  W razie wątpliwości czy są dla nas dobre pragnienia można przemodlić, oddać w Boże Ręce, ale wierzę, że to właśnie przez nie Pan Bóg mówi mi, jak dziś mogę Go uwielbić - będąc sobą! A jesli gdzieś się rozmijamy, nie rozumiemy - przyjąć wszystko jak Maryja.
J
Joanna
6 września 2012, 20:54
 Także uważam, że naszym pragnioniom możemy i powinniśmy ufać, choć wiem to dopiero od niedawna, bo Kościół niestety raczej uczy niezdrowego moim zdaniem dystansu, zakłada, że codzienność bożego życia to trudy i cierpienie.  W razie wątpliwości czy są dla nas dobre pragnienia można przemodlić, oddać w Boże Ręce, ale wierzę, że to właśnie przez nie Pan Bóg mówi mi, jak dziś mogę Go uwielbić - będąc sobą! A jesli gdzieś się rozmijamy, nie rozumiemy - przyjąć wszystko jak Maryja.
A
andrej
6 września 2012, 15:18
Dobrze gadasz ;-P
T
tomasz
6 września 2012, 08:31
 Elvisowi odradzano śpiewanie, bo podobno Bóg tego nie chciał,  Schliemann już jako 7latek deklarował, że znajdzie Troję.  I znalzał, wbrew szyderstwom innych.  Bądź mądry i pisz wiersze :)  Jak żyć, by nie patrzeć na wszystkie plany, marzenia i serce podejrzliwie...? Może pewne pragnienia są właśnie dla nas... - Maryja musiała "wiedzieć", że to co Jej zaproponowano, to właśnie TO!  I chyba każdy musi znaleźć TO w swoim scenariuszu... - niekoniecznie scenariusze innych ludzi były pisane dla nas. Czasem tak, ale chyba nie zawsze, co ?