Niebo z moich stron

(fot. monkeyatkarge/flickr.com)
http://marcin1985.blogspot.com/

Siedzę i czekam na pociąg, który gdzieś mnie zabierze. Nie wiem gdzie ale w głębi serca wierzę, że tym kierunkiem będzie niebo. Bardzo chcę tam jechać i staram się ze wszystkich sił w pełni uwierzyć w to, że ten pociąg przyjedzie, choćby z wielkim opóźnieniem.

Właśnie siedzę w fotelu i zastanawiam się nad bardzo przyziemnymi rzeczami. Przydałaby się lepsza praca. W tej już radość Myszki Miki przeszła we wściekłość Kaczora Donalda. Przydałoby się własne mieszkanie, żeby rodzina w pełni mogła się rozwinąć. Samochód mógłby już odebrać dowód osobisty, więc jakiś niepełnoletni by się przydał. Reprezentacyjnym piłkarzom prezes Lato mógłby doszyć orzełki na koszulkach, bez nich jakoś tak słabo na razie latają. Polskim politykom przydałby się jubileuszowy recital Cezarego Pazury i przydałoby się jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Aż tu nagle spada mi na głowę, jak Palikot do sejmu, myśl że przecież i tak umrę. Trumna jest zbyt mała, żeby to wszystko zabrać ze sobą. Zresztą ciekawe czy Bóg ma dla mnie tak duże mieszkanie w niebie? W czyśćcu pewnie tłok straszny, to nie ma co pchać się z bagażami, a piekło śmierdzi saunowym klimatem więc trochę za ciepło. A tak naprawdę to bardzo ciekawe jak wyglądają te trzy owiane tajemnicą miejsca?

Na myśl o piekle pojawiają się w mojej głowie wizje z lat kiedy mazałem ściany kredkami bez zastanawiania się, ile kosztuje 10 litrów białej farby. Wielki, brzydki, wypełniony wrzącą wodą kocioł, wokół niego same rogate belzebuby podrzucające drewno pod naczynie, a ja siedzę w tej wodzie i wrzeszczę jak mi gorąco. Drugą opcją jest wspomnienie z "Boskiej Komedii" Dantego. Piekło przez, które przemieszczam się spotykając różnych ludzi. Aż strach bierze kiedy w jednym czasie znalazłbym tam moją matematyczkę i dentystę, który rwał zęby bez znieczulenia. Nie obyłoby się bez ofiar (ale chwila…. przecież wszyscy nie żyją). Trzecia wersja piekła, to najbardziej przerażająca mnie konieczność spędzenia wieczności kompletnie samemu. Bez nikogo, bez niczego i z wielką tęsknotą za miłością i radością.

Czyściec

W tym miejscu nie ma innej opcji niż dworzec kolejowy. Siedzę i czekam na pociąg, który gdzieś mnie zabierze. Nie wiem gdzie, ale w głębi serca wierzę, że tym kierunkiem będzie niebo. Bardzo chcę tam jechać i staram się ze wszystkich sił w pełni uwierzyć w to, że ten pociąg przyjedzie, choćby z wielkim opóźnieniem (przyzwyczajenie z polskich stacji PKP) ale przyjedzie. Mimo wielkich chęci czegoś cały czas brakuje. Może to bilet, może skradzione tory kolejowe, może ukochana osoba, a może nie powierzenie się w całości Bogu. Może to jedno proste zdanie: Jezu powierzam Ci się w 100%, na maksa, bez asekuranctwa i z sercem pełnym skruchy za grzechy mojego ziemskiego życia.

Niebo

Wizje nieba są chyba najczęstszym cyfrowym obrazem jakiego poszukujemy. Piękny ogród, fontanny, różnokolorowe kwiaty, wiecznie kwitnące drzewa, na samym środku ogrodu stolik, a przy nim Jezus czekający na nas z kawą i ciastkami. Dosłownie Raj, utracony przez naszych prarodziców, przepełniony pięknem i śródziemnomorską pogodą. Z ręką na sercu i bez bicia musze przyznać się do tego, że moja pusta ale duża głowa, pewnego pięknego dnia, wymyśliła inne niebo. W dzieciństwie z językiem na brodzie oglądałem dalekowschodnią bajkę, był to "Dragon Ball". Bohater tej bajki Son Goku miał swoją własną chmurkę, na którą wskakiwał i latał tam gdzie chciał. Głupie to trochę ale może jak już, daj Boże, trafię do nieba, to Bóg da mi w leasing jakiś obłoczek, żebym mógł tak pohasać.

Wy pewnie macie jeszcze inne pomysły na niebo, piekło czy też czyściec. Tylko, że to wszystko jest jedynie naszą wyobraźnią. Człowiek stara się zmaterializować wszystko co tylko możliwe bo przecież musi wiedzieć jak będzie wyglądało jego M-4 po odejściu z tego świata. Nie wspominając o tym w jakiej dzielnicy będzie położone. Na szczęście w przypadku życia wiecznego sami możemy zdecydować, czy chcemy cieszyć się wieczną radością obok Boga czy też cierpieć samotność, tęsknotę i histeryczny brak jakiejkolwiek miłości, bo czy nie tym może być piekło?

Tak na koniec coś na wesoło:
Jan Paweł II umarł, poszedł do nieba i przyjmuje go św. Piotr:
- Ty, Janie Pawle II, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz najszybszą brykę i najlepszą chatę w niebiosach!
JPII zadowolony jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich zadowolony z siebie, a tu nagle wyprzedza go jadący wiele szybciej piękny, czerwony, sportowy samochód, w którym mignął mu za kierownicą młody, nieogolony facet z długimi włosami. JPII zawraca z piskiem opon, wraca do Św. Piotra i mówi:
- Ja tu św. Piotrze poczyniłem takie zasługi dla ludzkości i naszej matki Kościoła, a tu mnie jakiś brodacz w czewonym Lamborghini na Niebieskiej Autostradzie wyprzedza!!! Zrób z tym coś!!!
Św. Piotr z zadumą w głosie:
- Ciężka sprawa, syn Szefa.

Z Bogiem

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niebo z moich stron
Komentarze (2)
F
facetka
26 listopada 2011, 01:59
Wszystko ok...oprócz samozadowolenia Bł.JPII w roli "kierowca bombowca-arystokrata szos"... Od razu można zgadnąc,że autor to facet , na dodatek myśli po ludzku...
G
gość
25 listopada 2011, 22:48
fajny kawał ale w niebie właśnie tak już nie będzie....i to będzie najbardzej super w niebie.nie będzie zazdrości, rywalizacji, niespełnionych marzeń, niedosytu...(rzecz jasna nie tylko to)