Program i plan - na życie

(fot. mkrigsman / flickr.com / CC BY)
Praedicatorum / artykuł nadesłany

Jaki mam program i plan na życie? Czy widzę między nimi różnicę? O pójściu za Chrystusem, rozumieniu jego nauk i moim stosunku do prawdy. Powszednie rozważanie na mój Rok Wiary.

Droga jest synonimem czegoś więcej niż tylko odniesienia do trasy. Objawia pewien proces w życiu człowieka. Jest planem, w który trzeba się zanurzyć, żeby osiągnąć cel. W tym rozumieniu cel staje się programem.

DEON.PL POLECA

Program jest nam dany - świętość. Jest celem, powołaniem, ukoronowaniem natury. Droga osiągnięcia go jest naszym planem. W życiu ważne jest, co my z tym planem zrobimy, ale też skąd pobierzemy ten plan. Jakie źródło wybierzemy i czym wypełnimy nasze dłonie, umysł i serce.

Jezus w Ewangeliach wiele razy przytacza konkretne rozwiązania, które należy powziąć, by dostąpić łaski świętości. No właśnie, czy Chrystus przytacza to tylko w Ewangelii, a może są to jego realne słowa na wieki? Nasz stosunek do Pisma Świętego zdradza naszą pozycję względem życia. Bierność rodzi w nas krótkowzroczność.

Pierwszym etapem jest twierdzenie, że nauczanie, a szczególnie przypowieści mają jedynie charakter metaforyczny. - Jeżeli Jezus mówi byśmy rozdali pieniądze ubogim, to na pewno ma na myśli ogólnie pojęte bogactwo, które trudno określić. Lekcja dotycząca oracza oglądającego się za siebie, nie ma w ogóle znaczenia, bo czasy pługu minęły - usłyszałem kiedyś na spotkaniu kręgu biblijnego. Dorabia się usprawiedliwienia do każdego słowa, przerzuca się kontekst wypowiedzi na słowo, które potwierdzi nam, że ta nauka nie ma prawa bytu we współczesnym świecie (pług). Tymczasem nic bardziej mylnego! Jezus wypowiedział prawdy, które są ponadczasowe i uniwersalne. Wiele z nich było niezrozumiałych dla ludzi epoki Heroda i wciąż wielu z nich nie rozumiemy, albo, co gorsze, nie chcemy rozumieć.

Od obrony przed dosłownym sensem chrystusowych nauk, jest krótka droga do wybiórczości względem tych nauk. Dekalog zmniejsza swoją treść do 3 przykazań, a w ostateczności ląduje w muzeum jako pomnik dawnego światopoglądu, nie mający nic wspólnego z naszym życiem. Wielu jest ludzi, którzy od samego podpierania filarów kościelnych uważa się za wierzących. Spora grupa ludzi przejęła niebywały synkretyzm kulturowy i głosi pod znakiem krzyża filozofie wschodnie, nawołuje do odrzucenia modlitwy i liturgii na rzecz życia dobrymi intencjami i pobożnymi życzeniami. Odrzuca Prawo dane nam od Boga. Ignorują całkowicie Jezusa - kochającego ojca, pod przykrywką tolerancji zniekształcają i zamazują drogowskazy, które nam pozostawił.

Ci, którzy chcą pójść za Chrystusem, prawdziwym Panem, Pasterzem, Ojcem - muszą odrzucić wszelkie renowacje, innowacje i uznać ponadczasowość Słów Mesjasza. Wiele rad przyprawi nas o smutek (Mk 10, 21-22), inne nie pozwolą nam nic zabrać z dawnego życia i każą wyruszyć nagle, bez przygotowania, zdając się na łaskę Pana (Łk 9, 57-62). Jednak zawsze będzie to miało osobisty wydźwięk w naszym życiu, należy to odkryć i skonfrontować z sobą samym.

We wszystkim czego naucza nas Jezus chodzi o prawdę. Bóg prawdziwy nie może być zanurzony w kłamstwie, to pierwsza płaszczyzna. Dlatego Jego Słowo ma moc sprawczą, każde jest już nie tyle wydźwiękiem intencji co obietnicą. Kto chce za Nim iść, musi pozostawić swoje dotychczasowe życie, by móc stanąć w prawdzie, na Jego podobieństwo: "lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi" (Flp 2,7) - druga płaszczyzna. Prawda mojego życia pozwoli mi odsłonić Boży plan, który mogę przyjąć tylko jako człowiek wolny. Od tego momentu zaczyna się życie w prawdzie, które jest następną płaszczyzną. Tymi trzema stopniami docieramy do Veritas, stanu wszechrzeczy, prawdy obiektywnej, odwiecznej, jedynej. Rozpoczyna się nasza świętość. Musimy tu rozumieć, że świętość nie jest stopniem samorozwoju lub społecznym, trzeba ją rozumieć jako pisaną wielką literą, Świętość, poziom relacji i zanurzenia w Bogu jedynym. En Theos, zanurzenie w Bogu - kompletny entuzjazm, owoc miłości.

Zostawiając sobie furtki do dawnego życia, przeskakując pomiędzy wersami, nie zbudujemy silnego fundamentu. Jeśli dążymy do czegoś, to nie można szukać tanich zamienników, substytutów czy półśrodków. Wtedy prawda o tym, do czego dotarliśmy jest inna niż wskazywał cel. Nie możemy powiedzieć, że już go osiągnęliśmy. By zarówno droga jak i jej koniec były prawdziwe, musimy je nazwać przed postawieniem pierwszego kroku. Gdy zmienimy go w trakcie, to po dotarciu uświadamiamy sobie, że wciąż pielgrzymujemy. Bo nie jest to miejscem, do którego zmierzaliśmy, ale przystankiem na trasie, z której zboczyliśmy.

Chrystus powołał nas do życia wiecznego i ono jest programem naszego życia. Drogę czyli plan możemy stworzyć sami, sprzeciwiając się woli Ojca, lub zaufać mu i, wsłuchując się w Jego rady, pójść traktem, który nam przygotował. W oczach Pana nie jesteśmy dziećmi przypadku. Stwarzając nas, nadał nam głęboki cel istnienia, tchnął w nas życie na swe podobieństwo. Każdy, kto chce iść za Jezusem musi być czytelny, nie udało się nikomu na świecie ominąć tej drogi, stając się świętym. Nawet największy w naszych oczach grzesznik musi mieć głębokie życie duchowe, by zbaczając całe życie z właściwej drogi, przed śmiercią ciała, ostatkiem sił się na nią wdrapać i osiągnąć Świętość. Prawda nie ma odcieni, jest barwą niezmienną, ona nas wyzwoli. "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie." (Łk 6,24)

Najwłaściwszym polem poznania i odpowiedzi jestem ja sam, z moim bogactwem przeżyć i przemyśleń. Dlatego rozważania te odnoszę przede wszystkim do siebie, szukając Boga na drodze, którą kroczę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Program i plan - na życie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.