To, co usłyszałem od o. Adama Szustaka, było w moim duchowym życiu trzęsieniem ziemi

(fot. pl.depositphotos.com)
podniebem.blog.deon.pl

Nigdy nie byłem kimś, kto Boga odrzucał, w Niego nie wierzył. Był On jednak dla mnie kimś dalekim, nieosiągalnym.

Gdy zastanawiałem się na tym, co mnie zmieniło, co doprowadziło mnie do tego puntku, mojego przeżywania wiary, w którym jestem teraz nasunęła mi się jedna odpowiedź: spotkanie z drugim człowiekiem. U mnie tak naprawdę były to dwa spotkania: to w realu i to w wirtualu.

DEON.PL POLECA

Bo od spotkania wszystko się zaczyna.

Spotkanie może być zatem początkiem, końca naszej wiary. Stać może się to wtedy, gdy spotykamy kogoś, kto wciąga nas w złe towarzystwo, albo kogoś kto zaszczepi w nas miliony wątpliwości, zasieje ziarno antyklerykalizmu, albo po prostu lenistwa. Kogoś kto namówi nas, że można lepiej spędzić niedzielę niż "marnować ją na jakieś tam msze".

Spotkanie może być także początkiem fascynującej przygody z Bogiem.

Nigdy nie byłem kimś, kto Boga odrzucał, w Niego nie wierzył. Był On jednak dla mnie kimś dalekim, nieosiągalnym. Moje postrzeganie świata duchowego sprowadzało się zatem bardziej do tradycyjnych praktyk religijnych niż życia wiarą na serio. Pewnego jednak dnia, spotkałem kogoś, kto pokazał mi innego Boga: żywego, działającego tu i teraz w życiu każdego z nas, wymagającego, czasem surowego, ale też wybaczającego i bezgranicznie nas kochającego. Obraz ten wtedy odrzuciłem. Podobnie jak tamtą osobę.

Przez moment, była mi ona bardzo bliska, ale przez to jej podejście do wiary, martwiłem się nawet, że może jest w jakiejś sekcie. Nasze drogi się rozeszły, ale tamta znajomość wywarła w moim myśleniu rysę, która zmieniła mnie na dobre. Często gdy ze mną rozmawiała, powoływała się na Dzienniczek Siostry Faustyny. Chyba tak naprawdę od niej się o nim dowiedziałem. Jej w moim życiu już nie było, gdy sięgnąłem po tą lekturę, lekturę, która zmieniła mnie na zawsze.

Kolejne karty Dzienniczka i kolejne odkrywanie bliskiego, kochającego Boga. Opisane cudowne wydarzenia i niezwykłe pouczenia Jezusa, a także duchowe przemyślenia siostry Faustyny bardzo do mnie docierały. Zapragnąłem więcej. To pragnienie doprowadziło mnie do drugiego spotkania, które okazało się spotkaniem przełomowym.

Mój kolega, studiujący wtedy w Krakowie, opowiadał mi o "fajnym" duszpasterzu akademickim. Twierdził, że jego słowa zupełnie wywracają myślenie o Bogu, Kościele, wierze. Pewnego dnia podesłał mi link do nagranych rekolekcji wielkopostnych, głoszonych przez tego księdza dla studentów z Duszpasterstwa Akademickiego "Beczka" w Krakowie. Księdzem tym, okazał się - znany dziś o. Adam Szustak, a rekolekcje do których dostałem linka nazywały się: "Ewangelia dla nienormalnych".

Ojciec Adam Szustak, głosił je jeszcze w czasach, przed działalnością w internecie. Nie istniała jeszcze wówczas "Langusta na palmie", kanał youtube Szustaka, ani nie było jego wirtualnych rekolekcji. Te rekolekcje były głoszone w Kościele o. Dominikanów w Krakowie. Dostępne są w internecie, na stronie langusta na palmie. Uważam, że są to najlepsze rekolekcje, jakie wygłosił o. Adam Szustak. Przed napisaniem tego tekstu, wróciłem do tamtych nagrań. Uważam, że poziom tamtego głoszenia jest o wiele wyższy niż poziom obecnych filmów. o. Adama Szustaka. To, co wtedy powiedział, było w moim duchowym życiu trzęsieniem ziemi, było zmianą patrzenia na Boga, Kościół i wiarę i paliwem dającym energię do szukania i poznawania Boga bardziej.

To, co mnie zachwyciło, to sposób głoszenia. Tak inny od tego do czego przywykłem w Kościele, tak bardzo normalny, prosty.

Głoszenie wypełnione było treścią, tak mocną, tak pociągającą, że trudno było oprzeć się chęci poznawania Jezusa bardziej.

To, co mnie urzekło wtedy, to przesłanie, że Bóg jest inny, inny niż nasze ludzkie wyobrażenia, że jest niejako nienormalny, bacząc na porządek ludzkiego Świata. Żyjąc z Bogiem i my możemy stawać się tak nienormalnymi, tak niepasujący do tego Świata, ale jednocześnie dzięki relacji z Nim, tak mocni, tak silni. Możemy nie mieć żadnej broni, dla świata wyglądać trochę śmiesznie, ale dzięki relacji z Bogiem, możemy stać się niepokonani.

Jedna z wielu dobrych myśli z tamtych rekolekcji:

"Najgorszą rzeczą, jaka zdarza się w naszym życiu nie są nasze grzechy, oczywiście byłoby super, gdyby się nie zdarzały, ale najgorszą rzeczą w naszym życiu jest nasz strach przed tymi grzechami, jest nasza wiara w to, że te grzechy nam uniemożliwiają życie. Grzeszny i słaby jest każdy i nie ma nikogo kto, by nie był grzeszny i słaby. Zwycięstwo złego polega na tym, że uwierzyliśmy, że te grzechy są od nas mocniejsze, że te grzechy są od nas silniejsze. Padłeś. Powstań."

Dwa spotkania. Jedno z tą osobą z przeszłości, które zapoczątkowało nieodwracalne zmiany w moim myśleniu o Bogu. Nasze drogi się rozeszły, ale dzięki niej poznałem potęgę miłosiernego Boga i jego żywe działanie w naszych życiach.

No i to drugie tylko wirtualne z o. Adamem Szustakiem, które okazało się startem do poważnego szukania Boga w życiu i podejmowania prób, kroczenia Jego ścieżkami tak na poważnie. O Szustaku można powiedzieć wiele, jego działalność niektórych zachwyca innych drażni, ale ja za tamtą lekcję o "nienormowanym Bogu", będę mu wdzięczny do końca życia.

Tekst pochodzi z bloga podniebem.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To, co usłyszałem od o. Adama Szustaka, było w moim duchowym życiu trzęsieniem ziemi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.