To już jest koniec?

(fot. jbachman01 / flickr.com / CC BY)
www.marcin1985.blogspot.com

I w tym miejscu zaczyna się cała zabawa, bo cywilizacje zachodnie chyba nie do końca obchodzi fakt, że Majowie wyznaczyli na ten dzień koniec trzynastego baktunu, a nie świata. No ale kogo to obchodzi? Przecież koniec świata tak dobrze się sprzedaje.

Im więcej człowiek ma lat, tym więcej rzeczy wie o świecie. Jedne są bardziej przydatne a inne mniej, ale co by nie mówić, to wiedzy z wiekiem człowiek posiada coraz więcej. Dzisiaj wzbogaciłem swoją wiedzę o rozszerzenie terminu głupota. Otóż, według Wikipedii głupota to: niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości, nieumiejętnością rozpoznawania istoty rzeczy, związków przyczynowo-skutkowych, przewidywania i kojarzenia. Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji.

Jest nas wielu?

DEON.PL POLECA

Jakby tego było mało, to możemy wyróżnić jeszcze rodzaje głupoty:
1. Głupota teoretyczna to przekonanie o posiadaniu wiedzy, której w rzeczywistości się nie posiada.
2. Głupota praktyczna to nieumiejętność odpowiedniego postępowania i zachowania.
3. Głupota społeczna to brak samodzielnego myślenia i działania grup społecznych mogąca być przyczyną powstawania fanatyzmu i łatwości ulegania manipulacji.
4. Głupota kojarzona jest często z brakiem inteligencji kognitywnej.
5. Głupota salonowa - termin zaproponowany przez Hochego wobec osób określanych debilami, którzy na tyle opanowali trudną terminologię, że niektórzy mogliby ich uważać za osoby inteligentne. Określenie tego typu głupoty jako salonowej oznacza, że mogli oni "przebywać na salonach".

Aż ciężka nie załapać się w którąś kategorię. Ale do czego biję? Do końca świata, który według wielu znanych mi osób, zbliża się nieuchronnie. A to wszystko przez Majów, którzy, zdaniem maniaków apokalipsy, wyznaczyli na 21 grudnia 2012 roku koniec świata. Czy aby na pewno?

Majowie?

Trzymając się Wikipedii możemy powiedzieć, że Majowie to: grupa ludów indiańskich mówiących językami z rodziny maja, zamieszkujących południowo-wschodni Meksyk (półwysep Jukatan i stan Chiapas), Gwatemalę, Belize i zach. Honduras; w węższym znaczeniu nazwa "Majowie" odnosi się wyłącznie do grupy zamieszkującej półwysep Jukatan (tzw. Majowie jukatańscy). Szczyt tej cywilizacji datowany jest od IV do X wieku. W tym czasie bardzo rozwinęli astronomię (nie mylić z astrologią). Ich kalendarz rozpoczyna się w roku 3114 p.n.e. wyznaczając trwające mniej więcej 394 lata okresy zwane baktunami. Dla Majów szczególne znaczenie miała liczba 13, a trzynasty baktun kończy się właśnie 21 grudnia 2012 roku. I w tym miejscu zaczyna się cała zabawa, bo cywilizacje zachodnie chyba nie do końca obchodzi fakt, że Majowie wyznaczyli na ten dzień koniec trzynastego baktunu, a nie świata. No ale kogo to obchodzi? Przecież koniec świata tak dobrze się sprzedaje. Może zamiast tworzyć bajki i bezmyślnie powtarzać, wyżej wspomnianą datę, warto rozszerzyć swoją wiedzę na ten temat.

Co się czepiasz chłopie? Przecież większość ludzi w żartach mówi o tej dacie. Może i część mówi w żartach, ale są też tacy, którzy podchodzą do tematu całkiem serio. Ale to nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że Ci, którzy w żartach posługują się tą datą, nie mają najmniejszego pojęcia o cywilizacji Majów, kalendarzu Majów, a tym bardziej o tym co to są baktuny. I cholera czemu takie głupoty często opowiadają katolicy? Czyżby głupota teoretyczna?

Człowiek, jako istota wyposażona w rozum, powinien filtrować informację, które podaje mu świat. Jeśli nie jestem czegoś pewien albo nie znam się na tym, to nie powtarzam bezmyślnie jak papuga, tylko sprawdzam czy mówiąc, to czy tamto, nie zrobię z siebie idioty. Jeśli zadaje katolikowi pytanie "Skąd wiesz, że Majowie wyznaczyli koniec świata na 21 grudnia 2012 roku? Skąd wiesz czy to jest prawda? Czy wiesz cokolwiek o cywilizacji Majów i ich kalendarzu?" A on wypala do mnie, że czytał artykuł na ten temat w internecie i oglądał program w telewizji, to ręce opadają. Druga strona medalu dotyczy, tłumaczenia katolikowi przez katolika, katolickiego podejścia do końca świata i ustosunkowania się do daty Majów: "Nie wierz w to, to bzdury", "Tyle razy już miał być koniec świata i co?", "Jak możesz wierzyć w te herezje?!" i kilka innych przykładów też można byłoby wygrzebać. Żadnych konkretów i argumentów, tylko emocje.

Pytanie w co my tak naprawdę wierzymy? W to co poda telewizja, internet lub wróżka czy to co jest w Piśmie Świętym? Wydaje mi się, że Chrystus nie będzie rozbił przedsprzedaży biletów na swoje powtórne przyjście na ziemię. Z resztą co to byłby za koniec świata, gdybyśmy wszyscy o nim wiedzieli. Przecież Chrystus wyraźnie powiedział: "o owym dniu i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec. A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego" (Mt 24,36-39).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To już jest koniec?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.