Większy i cięższy niż kiedykolwiek

(fot. PAP/Waldemar Deska)
Marcin Kaczmarczyk / artykuł nadesłany

Raz w życiu byłem w Licheniu, kilka razy w Gietrzwałdzie, w telewizji mignął mi kilka razy świebodziński Jezus, a w mojej parafii zobaczyłem monstrancję, która ma, bagatela, 150 cm wysokości i proboszcz sam nie może jej dźwignąć. Zbierał na nią pół roku. Wkurza mnie to wszystko

Tak często zastanawiamy się nad słowami papieża Franciszka, w których mówił o Kościele ubogim i dla ubogich. Ba, nawet filozofię z tego zaczynamy robić. A co to znaczy biedny? Jak biedny? Tylko dla biednych? Co z bogatymi? Czy biedny to ubogi? Ubogi tylko materialnie czy też duchowo? W kółko cytujemy: "Niech ksiądz sam to założy. Karnawał się skończył". Przestaliśmy pytać, czy czekają nas zmiany w Kościele. Teraz pytamy, jak duże to będą zmiany. Chyba w myślach sięgamy do ostatniego Soboru i czekamy na replay, tylko taki bardziej na maxa.

Jak przystało na XXI wiek

W sobotę przeczytałem o nowym pomniku Jana Pawła II w Polsce. 14 metrów wysokości, 10 ton wagi. To największy pomnik Jana Pawła II na świecie. Stoi w Częstochowie, w Parku Miniatur Sakralnych.

DEON.PL POLECA

Patrząc na wymiary pomnika i nazwę parku, można przypuszczać, że będzie się tam trochę wyróżniał. Z balkonu mojego mieszkania mógłbym oglądać co najwyżej pępek papieża (mieszkanie jest na drugim piętrze). Chyba nawet nie chcę wiedzieć, ile kosztował ten pomnik. Zastanawia mnie tylko, po co to nam? Po co nam taki gadżet?

Może zamiast stawiać pomnik, warto przeczytać encykliki Jana Pawła II? Może zamiast dziesięciu ton betonu warto poszukać wspólnego języka z drugim człowiekiem? Czy nie kłóci się to z tym, o czym mówi papież Franciszek? Wiem, że każdy ma prawo wydawać swoje pieniądze tak, jak chce. Wiem, że jeśli ktoś chce mieć 14 metrowego Jana Pawła II, to może sobie takiego postawić. Tylko jak to ma świadczyć o "końcu karnawału", jak karnawał w pełni. Pomijam już fakt, że Karol Wojtyła był przeciwny stawianiu pomników i chyba nie byłby zadowolony z takiego kolosa.

A może to po prostu jest pycha?

Muszę szczerze przyznać, że dawno nic mnie tak nie wkurzyło, jak ten pomnik. Z jednej strony chcemy pokazywać pełne miłości i skromne oblicze Kościoła, a z drugiej stawiamy coś takiego. Chcemy iść drogą nakreśloną przez Franciszka, a w praktyce robimy coś zupełnie odwrotnego.

Raz w życiu byłem w Licheniu, kilka razy w Gietrzwałdzie, w telewizji mignął mi kilka razy świebodziński Jezus, a w mojej parafii zobaczyłem monstrancję, która ma, bagatela, 150 cm wysokości i proboszcz sam nie może jej dźwignąć. Zbierał na nią pół roku. Wkurza mnie to wszystko i ciężko mi się tego wyzbyć. Nie chce o tym myśleć, a lata mi to po głowie. Wiem, że obraz Kościoła jest dużo szerszy od wspomnianych miejsc i nie można sprowadzać go do powyższych przykładów, ale te przykłady są i nie wiem czy do końca dobrze świadczą o wartościach, jakie Kościół chce przekazywać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Większy i cięższy niż kiedykolwiek
Komentarze (4)
A
Andrzej
20 kwietnia 2013, 22:46
Przyłączam się do opinii theONA
20 kwietnia 2013, 22:11
Nie mam nic przeciwko pomnikom, zwłaszcza ludzi wielkich i wspaniałych tak, jak Jan Paweł II. Ale pamiętam jego słowa wypowiedziane za życia, kiedy w Polsce stawiano mu już pomniki z powodu całkowicie moim zdaniem uzasadnionego zachwytu nad faktem, że Polak jest papieżem i to tak wspaniałym papieżem: prosił, by zamiast figur fundowano stypendia młodzieży zdolnej i z rodzin niezdolnych finansowo do opłacenia nauki swoich zdolnych dzieci.
MK
Marcin Kaczmarczyk
20 kwietnia 2013, 21:49
Dużo rzeczy mi się wydaje. Jedne wydają mi się bardziej, inne mniej. Jedni chcą Kościoła pełnego złota, obrazów, 14 metrowych gadżetów, a inni chcą Kościoła, w którym człowiek będzie chciał nawiązać żywą relację z Bogiem. Jedni chcą pieniądze przeznaczać na pomniki, monstrancje, obrazy i złoto, a inni na biednych i potrzebujących. Jeden zadowala się tym co widzi, inny tym co czuje. No, ale przecież poglądy inne niż twoje, trzeba zignorować.
jazmig jazmig
20 kwietnia 2013, 17:50
Ludzie w różny sposób okazują swoją pobożność. Oprócz uczestnictwa w liturgiach, pewna grupa ludzi wydaje swoje PRYWATNE pieniądze na różne religijne sprawy. Jedni ludzie sfinansowali budowę sanktuarium maryjnego w Licheniu, inni budowę innych kościołów, a jeszcze inni - budowę figur różnych świętych i błogosławionych. To są ich pieniądze, taka jest ich pobożność i nic nikomu do tego. Jeżeli p. Kaczmarczyka to wkurza, to on ma problem i to poważny. Zamiast podejrzewać innych o pychę, niech najpierw sam pozbędzie się pychy. KK potrzebne są różne formy pobożności, a Panu Bogu daje się to, co ma się najlepszego. Św. Jan Maria Vianney bardzo pilnował, aby jego parafialny kościół był pięknie wymalowany i udekorowany. Nie żałował pieniędzy na figury, obrazy itp. Uważał on, że jest to niezbędne, aby ludzie chcieli przychodzić do kościoła i uczestniczyć w liturgii. Należy brać przykład z niego, ponieważ on odniósł sukces. W jego kościele były tłumy wiernych, chociaż był zwykłym, kiepsko wykształconym kapłanem. Papież Franciszek nie ma w swoim dorobku nawet ułamka dokonań, które osiągnął św. J. M. Vianney. Kościoły w Argentynie są pustawe, jego seminarium duchowne ma mało kleryków, a sama Argentyna jest krajem misyjnym, o czym mówi abp Budzik <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,14141,w-ojczyznie-papieza-franciszka-abp-budzik.html">tutaj</a>. Dlatego gdy papież Franciszek mówi o ubogim Kościele, to należy poczekać, co on pod tym pojęciem rozumie. Jeżeli to, co się wydaje p. Kaczmarkowi, to należy te poglądy zignorować i stosować poglądy św. J. M. Vianneya.