Zasiądźmy wszyscy do wigilijnego stołu

(fot. Vitek Kloc / flickr.com)
Artykuł nadesłany / ks. Arkadiusz Lechowski

Stół wigilijny ma w sobie coś uniwersalnego. I to nie tylko, dlatego że zasiadają do niego w naszym kraju niemal wszyscy. Bez względu na przynależność partyjną, czy społeczną. Wierzący i niewierzący. Po prostu praktycznie każdy. A jeśli nawet słyszymy o takich, którzy zasiąść do niego nie mogą to oczywiście wzbiera w nas litość i współczucie.

Wigilia w naszym kraju to taki czas, kiedy nikt nie powinien być sam. Z tego założenia wziął się również tak ważny symbol pustego miejsca przy stole pozostawionego dla niespodziewanego wędrowca.

Dla nas chrześcijan, ów wigilijny stół ma znaczenie szczególne. Jest on nie tylko istotnym symbol życia rodzinnego, dialogu, rozmowy, spotkania i przebywania z sobą. To również stół „ofiarny”. Stół rodzinny powinien być zawsze przedłużeniem stołu Eucharystycznego. Tak jak pierwsi chrześcijanie gromadzili się na ucztach agape, tak my gromadzimy się przy naszych stołach.

Myślę, że ta świadomość powinna nam mocno towarzyszyć przy wieczerzy wigilijnej. Nie chodzi oczywiście o to, aby nasza wigilijna kolacja zamieniła się w sztuczne i pompatyczne wydarzenie para liturgiczne. Wzorem dla nas powinien być Chrystus, którego na kartach ewangelii często widzimy właśnie za stołem. A że nie były to rzadkie sytuacje wiemy, gdyż sami faryzeusze wyrzucali mu to, że jest „żarłokiem” i „pijakiem”. Chrystus daje nam wzór budowania relacji międzyludzkich.

DEON.PL POLECA


Tym, którzy zapraszali go w gościnę nigdy nie odmawiał. Siadał do stołu nawet z tym, których uznalibyśmy za niegodnych czy zdrajców. Byli tacy, którzy przychodzili do niego nocom i tacy, którzy wspólne biesiadowanie łączyli z kontemplacją jego osoby. A wszystko zmierzało do stołu w wieczerniku. Do ołtarza. Ofiary Chrystusa na krzyżu, którą złożył za wszystkich, tych „godnych” i „niegodnych”, „grzesznych” i „prawych”. Na tym ołtarzu Jezus dopełnił wszystkiego.

Nasz stół wigilijny niech będzie pełen radości wypływającej z faktu przyjścia Boga na ziemię. Niech będzie również wzorem tego stołu, przy którym zasiadał Chrystus. Niech nie będzie nieobecnych i „wykluczonych”. Tradycyjnie pozostawione wolne miejsce niech nie będzie tylko pustym symbolem. Nie chodzi mi o konieczność przygarnięcia jakiegoś „nędzarza”, choć niewątpliwie warto się zainteresować, czy przypadkiem nasza sąsiadka nie jest w tym czasie całkowicie sama i opuszczona.

Chodzi mi w tym miejscu o nieco głębszy wymiar spotkania. Żyjemy w społeczeństwie, które bardzo łatwo „wyklucza” ze swojego życia własnych przeciwników i oponentów. Widać to w świecie polityki, jak również w naszych relacjach sąsiedzkich. Często nie potrafimy się słuchać i kompletnie się nie rozumiemy. Wówczas łatwo jest odmówić komuś „polskości”, „rozsądku”, „poczucia rzeczywistości” czy nawet „dobrej woli”. Łatwo nam wówczas przyklejać łatkę „oszołoma”, „liberała”, „mohera”, „faszysty” czy „masona”. To przecież są nasi bracia „wykluczeni”. I to „wykluczeni” przez nas. Dlatego może warto zaprosić ich do wspólnego stołu. Przecież powinno tam być zawsze dla nich wolne miejsce.

Postawa jedności powinna oczywiście być widoczna najpierw w gronie najbliższej rodziny. Jeśli tam brakłoby miłości, to wydaje się nieroztropnym zapraszać do niej w gościnę przybysza. Wówczas mogłoby się okazać, że usadzimy go w samym środku „piekła”. Dlatego spójrzmy dzisiaj na nasze więzy rodzinne. Spójrzmy również na nasze więzy chrześcijańskie i te w gronie Kościoła Katolickiego.

Na temat jedności w Polskim Kościele pisał w swoim liście O. Ludwik Wiśniewski OP. Wielu miało mu za złe, że szuka dziury w całym, że osłabia Kościół i że list został opublikowany w przedświątecznym czasie, aby zburzyć atmosferę tych świąt. Osobiście myślę, że te zarzuty były bardzo krzywdzące i wynikały z całkowitego niezrozumienia autora listu, który kierował się autentyczną troską o Polski Kościół. Kościół, który niestety jakoś niespostrzeżenie się podzielił i doszło w nim do wzajemnych „wykluczeń”.

Może właśnie wigilijny wieczór powinien stać się wieczorem jedności. Wszak gromadzimy się przy stole, aby radować się z przyjścia Pana. A On przyszedł do wszystkich bez wyjątku. Czy zatem jest przy naszym stole miejsce dla naszych oponentów? Dla tych, których nie lubimy i z którymi się nie zgadzamy? Czy potrafimy ogarnąć ich swoją modlitwą? Oczywiście nie tą faryzejską w formie, „aby się drań i grzesznik w końcu nawrócił i zmienił swoje życie i żył tak wspaniale jak ja”, ale tą Ewangeliczną: „abyśmy wspólnie poznali Wcielonego Pana i kroczyli jego drogami.

Abyśmy wspólnie potrafili zmieniać własne życie krocząc drogą prawdy Chrystusowej”. „Aby nastała jedna owczarnia i jeden Pasterz, a wówczas wszyscy poznają, że do Niego należymy i poznają jak bardzo On umiłował świat. Że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy miał w Nim życie wieczne.”

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zasiądźmy wszyscy do wigilijnego stołu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.