Zimny prysznic na 61%

(fot. incurable_hippie/flickr.com)
BS_LeX

Niedawno Polskę obiegła wiadomość o tym, że 61% Polaków życzyłoby sobie zaproszenia Jaruzelskiego do wspólnego lotu z obecnym Prezydentem RP na uroczystość beatyfikacji Jana Pawła II. Na to „pomieszanie czarnego z białym” zawrzało. Czy jednak owo „święte oburzenie” jest słuszne?

Zacznę nietypowo bo od przykładu z innej dziedziny. Pamiętam wypowiedź jednego ze współczesnych „rycerzy” odtwarzających po wiekach bitwę pod Grunwaldem. Zastanawiał się on, czy tym razem nie powinni wygrać Krzyżacy, bo przynajmniej ktoś zbudowałby nam autostrady. Zdaję sobie sprawę z faktu, że owego „rycerza” łączy z Zawiszą Czarnym głównie fakt posiadania zbroi. Czy jednak nawet taki „rycerz” może zapominać że w 1939 roku już spełniły się jego „rycerskie marzenia”? Tyle, że zamiast autostrad pozostało po niemieckim tryumfie kilka obozów koncentracyjnych i ruiny Warszawy. Można by tu mówić o wątpliwej jakości dowcipie przed mikrofonami, o jednostkach nie reprezentujących społeczeństwa itp. Trudniej jednak w ten sposób wytłumaczyć niechęć Polaków do powrotu z emigracji, bo to już nie jednostki zauważyły, że przez te 20 lat wolności wielu rzeczy nie zrobiono. Czy oni nie mają choć trochę racji?

Cóż ma wspólnego ze sprawą autostrad problem owych 61% Polaków? Chodzi mi o wspólny powód obu ocen wystawionych Polsce: obserwacja rzeczywistości.

DEON.PL POLECA

Udało się ekipie Hitlera wywołać entuzjazm społeczeństwa i w ciągu kilku lat zbudować autostrady. U nas w dobie znacznie wyższej techniki udało się skutecznie rozmienić entuzjazm roku 89-tego „na drobne” metodą utarczek polsko – polskich. Oczywiście trudno zaprzeczyć tezom, że mając agenta Bolka na czele można było się spodziewać problemów z jednością prawicy. Jeszcze długo historycy będą się zastanawiać, ile osób ów agent potrafił na wysokie szczeble władzy wciągnąć i na czyj rozkaz skłócano prawicę. Fakt pomieszania „czarnego z białym” stał się rzeczywistością. Sam nie umiałem swego czasu uzasadnić zaufania do tak kierowanych struktur. Czy jednak w ten sposób można tłumaczyć wszystko? Każde państwo i każde społeczeństwo musi liczyć się z takim zagrożeniem i uodpornić się na nie, bo każdy ma jakichś wrogów czy sprzeczne z kimś tam interesy. Takie rzeczy nie mogą same tłumaczyć rozmycia "Solidarności", pomylenia lewicy z prawicą czy aparatu nacisku z ich ofiarami.

Wciąż myślę o tych 61% Polakach, dla których twórca stanu wojennego ma być uhonorowany i wspólnie z Prezydentem RP polecieć na beatyfikację największego Polaka w historii. Ma więc Wojciech Jaruzelski odbierać honory ,wynikające z uznania zasług Papieża Polaka, którego inwigilował aparat bezpieczeństwa, należący właśnie do reżimu Jaruzelskigo?

Wszystko to wyglądałoby na jakąś zbiorowa shizofrenię, gdyby decyzje ludzi były podejmowane z pełną znajomością faktów historycznych i świadomością realiów przeszłości. Do uzyskania takiej wiedzy przez społeczeństwo powołano między innymi IPN. To ta instytucja miała zdobywać i przekazywać społeczeństwu rzetelną wiedzę historyczną. Do tego potrzeba jednak autorytetu, bo przepracowani ludzie na prawdę mają inne zajęcia niż czytanie źródłowych tekstów historycznych. Tu musi wystarczyć krótka informacja bez dowodzenia, ale za to poparta zaufaniem do IPN. Jak jednak można oczekiwać zaufania do instytucji, której autorytet wciąż zwalczają różne grupy i grupki w ramach własnych chwilowych interesów wynikłych ze sławnej „lustracji”?

Czy zresztą można wymagać od społeczeństwa zaufania do samych ofiar represji komunistycznych? Nieliczni choć niestety głośni ludzie w ramach „wojny o stołki” lub raczej wyścigu szczurów do owych stołków pomawiali innych o najgorsze zdrady. Rozstrzygać miał IPN, ale jeżeli rozstrzygnięcia się nie podobały to tym gorzej dla rozstrzygającego! Zamiast odwołać potwarz zawsze wygodniej powiedzieć, że to IPN źle pracuje. Kogo obchodzi autorytet instytucji państwowej?

Wydawaćby się mogło, że sprawa ofiar reżimu komunistycznego powinna być dla ówczesnych bojowników o prawa człowieka rzeczą świętą. Tak przynajmniej deklarują ci, którzy przyznają się do „wspólnej sprawy” z księdzem Jerzym Popiełuszką i podobnymi.

Wybaczcie, ale w tej sytuacji nie potrafię dziwić się społeczeństwu które bez względu na fakty nie bardzo umie sobie wyobrazić szczerość tego poświęcenia skoro widoczne są głównie objawy „wyścigu szczurów” w walce o stołki! Właśnie 61% społeczeństwa pokazało na ile umie rozróżnić twórców reżimu od jego ofiar.

Wydawaćby się mogło, że chociaż sama osoba Jana Pawła II powinna być szanowana. Niestety, osoba Papieża - Polaka okazuje się zbyt łakomym kąskiem dla propagandzistów wszelkiej maści. Niedawno dowiedziałem się, że nawet u nas w okolicy powstaje kolejny komitet budowy pomnika JPII. Dobór członków jest taki, że znajomi spece od socjologii już się zakładają, którzy członkowie tego komitetu i w jaki sposób przemienią swoje „pomnikotwórcze” wysiłki na miejsca na listach wyborczych. Nie ja będę pił piwo po tych zakładach, bo w nich nie uczestniczyłem, ale mogę chyba zaapelować o opamiętanie dopóki jacyś ludzie faktycznie pragnący uczcić JPII jeszcze do jakichkolwiek grup przystępują i pracują. nstrumentalizacja JPII nie powinna mieć miejsca bo wiele zniszczyć można.

Opisałem problemy zawinione. Istnieją jeszcze obiektywne przyczyny zafałszowania obrazu historii. Dla wielu dorosłych obywateli naszego kraju czas przed rokiem 89-tym to po prostu lata młodości. Ten czas zawsze wspomina się najlepiej, wtedy każdy miał swoje „różowe okulary”, przez które patrzył na rzeczywistość. Dzięki podobnemu zjawisku Niemcy kiedyś postrzegane jako ojczyzna nazizmu stały się potem bardzo popularne w USA i kilku innych krajach. Tam przebywali w ramach sił NATO poborowi, tam spędzili kawałek młodości, ten kraj widzieli przez te „różowe okulary” wspomnień. Taką „wiedzę” przynieśli do ojczyzny. To nie zależy od postawy prawicy, ale tym bardziej powinniśmy dbać o pamięć prawdy choćby po to, aby nie mylono prawdy z fałszem, katów z ofiarami. Narzekanie na prawa socjologii nic nie da.

Napisałem już chyba dość dużo. Pozostaje zakończenie. Ja osobiście jakichś wielkich ofiar w tamtych czasach nie poniosłem, ale chciałby zaapelować do osób, które cierpiały lub którym choć trochę zależy na przyszłości Polski o opamiętanie. Niech „zimny prysznic” tych 61% pomoże choć części moich rodaków wyobrazić sobie skutki kontynuowania działalności w obecnych formach i nakłoni do zmiany stylu zanim z owych 61% nie zrobi się 81% lub więcej bo stare pokolenie odchodzi!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zimny prysznic na 61%
Komentarze (1)
W
Wojtek
26 marca 2011, 19:41
Dobrze napisane. Widać, że łatwiej było zbudować II RP przełamując przeszło 100 lat zaborów, niż odrodzić Polskę po rządach komunistów. Nie jest pewne, czy się to kiedykolwiek uda, gdy rządzą ci, dla których polskość to nienormalność i antysemityzm, którzy polskością się wstydzą i grają kosmopolitów.