Bez znieczulenia czyli: Postanawiam post

ks. Jacek Zjawin / "Wieczernik"

Zawsze, kiedy siadam na fotelu dentystycznym (a dzieje się to przynajmniej raz na pół roku) zmienia się mój punkt widzenia w kwestii niezawinionego cierpienia. Tak na co dzień zgadzam się z Ewangelią, która podkreśla, że dobrowolne przyjęcie cierpienia jest wielką wartością i prowadzi do duchowego wzrostu.

Kiedy jednak dentysta wprowadza do mojej jamy ustnej wirujące narzędzia, uprzednio zręcznym chwytem unieruchamiając mnie na krześle tortur myślę sobie: "Kompletnie nie wiem o co chodzi z tym cierpieniem, chyba tym razem poproszę o znieczulenie!"

Podczas ostatniej wizyty pan doktor powiedział ciekawą rzecz: jeden z jego pacjentów - również ksiądz - odwiedza go zawsze w Środę Popielcową i prosi, by pracować przy zębach bez znieczulenia - traktuje to jako dobry początek czasu pokuty i nawrócenia. Ze wszystkim się zgodzę, dopóki sprawa dotyczy jednej czy drugiej plomby, ale gdy ostatnio dentysta zaproponował usunięcie "szóstki" z powodu jakiegoś niebezpiecznego nacisku, który wywiera na pozostałe zęby - zbladłem.

Ale przejdźmy do sedna sprawy, bo nie o moich zębach chciałem dzisiaj pisać, ale o poście, który w pewnym sensie jest przyjęciem życia bez znieczulenia.

Biblia mówi o powstrzymywaniu się od jedzenia w kontekście bitwy Izraelitów z Beniaminitami (Sdz 20, 26). Po przegranej Izraelici przez post chcą odkryć wolę Bożą w tej sprawie. Kolejna bitwa jest zwycięska. Dawid pości na wieść o chorobie swojego syna (2 Sm 12, 16n) jednak dziecko po siedmiu dniach umiera. Mieszkańcy Niniwy posłuszni prorokowi Jonaszowi podejmują post, aby odwrócić gniew Boży (Jon 3, 7). Bóg lituje się nad Niniwą widząc nawrócenie jej mieszkańców.

Warto przy tym zauważyć, że Biblia podkreśla, iż jedzenie jest darem Bożym, a więc nie można uważać postu za walkę z jakąś grzeszną albo przynajmniej niższego rzędu przyjemnością. Z drugiej strony od samego początku Naród Wybrany jest wychowywany do tego, by odkryć, że nie samym chlebem żyje człowiek (Pwt 8, 3).

W innych miejscach Biblii post pojawia się, gdy człowiek zwraca się do Boga w postawie zależności i całkowitego zaufania przed podjęciem jakiegoś trudnego zadania; żeby prosić o przebaczenie jakiegoś grzechu; spowodować uzdrowienie; odbyć żałobę po śmierci współmałżonka lub po nieszczęściu narodowym; oddalić od siebie jakąś klęskę; otworzyć się na światło Boże; otrzymać łaskę potrzebną do wypełnienia jakiegoś posłannictwa; przygotować się na spotkanie z Bogiem. Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność od czterdziestodniowego postu, który w Jego przypadku jest podjęciem bezpośredniej walki z demonem (Mt 4,1-11; Mk 1,12n; Łk 4,1-13).

Jezus nie nakazuje swoim uczniom postów w rozumieniu faryzeuszy, którzy chcieli o własnych siłach wypełnić nakazy Prawa. Zbawiciel jednak nie potępia tych praktyk, ponieważ przychodzi, aby wypełnić Prawo i nadać mu nowy sens. To, co zaleca swoim uczniom w wymiarze postu to wyzbycie się bogactw (Mt 19, 21), praktykowanie dobrowolnej wstrzemięźliwości (Mt 19, 12) a przede wszystkim samozaparcie się siebie samego, by móc dźwigać swój krzyż (Mt 10, 38-39). Ten ostatni wymiar postu jest chyba dla nas najistotniejszy, kiedy mówimy o rezygnacji z rzeczy dobrych.

Człowiek napotykając życiowe problemy szuka pociechy w tym, co daje świat. Telewizja, internet, muzyka, alkohol… stają się często ucieczką, swoistym wyobcowaniem, w języku psychologii alienacją. Kiedy podczas postu odmawiam sobie tych rzeczy, nagle staję wobec mojego życiowego krzyża i muszę się z nim skonfrontować bez znieczulenia. Tu chodzi o pokorę, czyli stanięcie przed Bogiem w postawie bezbronności i totalnego zaufania. W świecie, który pogardza słabymi a gloryfikuje silnych, trudno jest nawet przed samym sobą przyznać, że "nie daję rady". Jest to jednak fundament relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem. Każda inna postawa jest iluzją i prędzej czy później zostanie zdemaskowana.

A co z tzw. resetowaniem się, odreagowaniem stresów? Przecież higiena psychiczna tego właśnie wymaga. Gdy będę wszystko kumulował w sobie, to prędzej czy później odbije się to na moim zdrowiu. Wszystko ma swój czas… mówi Kohelet, a Ten, który panuje nad czasem zna nas lepiej niż my sami siebie. Jeśli wchodzę z wiarą w trudności życiowe, widzę wyraźnie, że Pan czasu daje mi także konieczny odpoczynek i odreagowanie.

Istnieje kilka duchowych niebezpieczeństw związanych z postem. Wśród nich trzeba wymienić ryzyko formalizmu, ryzyko pychy i pewnej ostentacji. Mogę wejść w pewne schematy i tak przyzwyczaić się do "odmawiania sobie" czegoś, że stracę z oczu cel, do którego post miał prowadzić. Gdy uda mi się wytrwać w postanowieniach przychodzi pokusa pychy i samozadowolenia, która jest zaprzeczeniem postu. Ostentacyjne "odmawianie" czegokolwiek jest również dalekie od ducha postu, który proponuje nam Ewangelia. Zabezpieczeniem przed tymi zagrożeniami, jest połączenie postu z miłością bliźniego oraz z jałmużną i modlitwą.

***

Wstaję z dentystycznego fotela i wracam do moich codziennych zajęć. Tym razem obyło się bez większego bólu. Ale czy zawsze tak będzie? Pewnie nie, ale wierzę, że Pan przygotuje mnie na trudne doświadczenia dentystyczne i wszystkie inne.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Bez znieczulenia czyli: Postanawiam post
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.