Czy nasza ojczyzna jest chora?

Uczestnicy "Marszu Niepodległości" zorganizowanego przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny w Warszawie. Kontrdemonstrację urządziły środowiska antyfaszystowskie (fot. PAP/Tomasz Gzell)
Jan Galarowicz / "Dziennik Polski"

Katastrofa pod Smoleńskiem, "sprawa krzyża", jak również będący efektem narastającej nienawiści politycznej mord w Łodzi skłaniają do pytania o duchową kondycję naszego narodu.

Niedawne Święto Niepodległości sprzyja takiej refleksji. Jacy my właściwie jesteśmy? Oczywiście, społeczeństwo polskie jest bardzo zróżnicowane. Dlatego każdy opis, zwłaszcza publicystyczny, traktujący je jako monolit, musi być z konieczności uproszczony.

Mimo że w sytuacjach ekstremalnych potrafimy się wspaniale jednoczyć, na co dzień ciągle jeszcze jesteśmy indywidualistami, a może lepiej mówiąc - monadystami, samotnymi wyspami. Nie dostrzegamy zatem związku między dobrem indywidualnym, np. wyrzuceniem niepotrzebnego sprzętu gospodarstwa domowego do lasu, a dobrem wspólnym - zaśmieconym lasem. A nawet więcej - dobra te przeciwstawiamy sobie. Na szczęście ta postawa Polaków zmienia się na lepsze, co można łatwo zauważyć na poziomie bloków mieszkalnych, samorządów itp.

DEON.PL POLECA

Bez wątpienia jesteśmy jako Słowianie obdarzeni bogatą emocjonalnością. Niestety, często nasza sfera uczuciowa jest niedojrzała, infantylna, a jednym z jej przejawów jest ślepa miłość - obecna m.in. w wychowywaniu dzieci oraz w życiu społeczno-politycznym. Bardzo łatwo zakochujemy się w atrakcyjnych (co w istocie znaczy: przedstawianych przez media jako atrakcyjni) politykach. Przez całe lata znaczna część mieszkańców naszego kraju była zakochana w Aleksandrze Kwaśniewskim, a obecnie - powtarza się to w stosunku do Donalda Tuska. Miłość dojrzała różni się od ślepej tym, że - w przeciwieństwie do niej - dostrzega wady przedmiotu swojego uwielbienia. Publicyści się dziwią, jak to się dzieje, że premier Tusk podnosi podatki i robi wiele innych wątpliwych czy negatywnych rzeczy, a jego poparcie społeczne rośnie. Wyjaśnienie jest banalnie proste: duża część Polaków jest w nim nadal zakochana - są oni głęboko przekonani, że jest to po prostu fajny facet. A jeśli jeszcze porówna się go z odpychającym i znienawidzonym Jarosławem Kaczyńskim, jego atrakcyjność się potęguje. Nie twierdzę, rzecz jasna, że jest to jedyny element decydujący o popularności obecnego premiera.

Głód uznania

My, Polacy, jesteśmy spadkobiercami wielu negatywnych doświadczeń historycznych. Frustrują nas zarobki wielokrotnie niższe niż na Zachodzie. Media postkomunistyczne i liberalne od dwudziestu lat "dołują" nasz naród, eksponując z upodobaniem i dziwną satysfakcją tylko jego słabe strony. Trudno w tej sytuacji nie mieć wątpliwości co do swojej wartości i wartości własnego narodu.

Wątpliwości te pogłębia nasza niedojrzałość emocjonalna, co się wyraża w naszych kompleksach wobec Zachodu oraz w głodzie uznania ze strony innych osób i narodów. Nie daje nam zatem spokoju pytanie, co o nas naszych zachowaniach, naszych politykach itd. pomyślą sobie mieszkańcy Zachodu. Przecież w mediach tak często słyszymy: "Zachód się z nas śmieje". Z kolei wpadamy w euforię, gdy jakiś polityk czy dziennikarz z innego kraju obdarzy nas komplementem. A jak bardzo jesteśmy wdzięczni rodzimym politykom, którzy nas zapewniają, jacy to jesteśmy wspaniali - "młodzi, wykształceni i z dużych miast". Wybory wygrywają na ogół ci działacze, którzy bardziej skutecznie się nam podlizują. Natomiast denerwują nas politycy, którzy nam mówią gorzką prawdę i stawiają nam wymagania.

Wprawdzie komunizm już dawno upadł, ale jego skutki pozostały w naszych duszach. Jednym z najbardziej doskwierających w życiu społecznym jest mentalność monopolistyczna. Od samego początku, tzn. od 1989 roku, mieliśmy kłopot z rzeczywistym pluralizmem - przede wszystkim medialnym i politycznym. Niestety, przez dwadzieścia lat nie wypracowaliśmy autentycznego ładu medialnego: nie udało się stworzyć z prawdziwego zdarzenia telewizji publicznej; brakuje nam prawicowego odpowiednika TVN; nie ma na rynku ogólnopolskiego dziennika, który wyrażałby poglądy zwolenników PiS-u, a wśród tygodników dominują pisma lewicowo-liberalne. Ciągle jeszcze mamy kłopoty z pluralizmem politycznym. Mentalność monopolistyczna daje o sobie znać również w obrębie polskiego katolicyzmu.

Homo sovieticus, który, niestety, jest w nas ciągle żywy, przejawia się również w "przewartościowaniu wartości" - w zamienianiu aksjologicznych i etycznych "plusów dodatnich" na "plusy ujemne" - i odwrotnie. Krótko mówiąc: rzeczy dobre, np. obrona symboli religijnych, są oceniane jako złe, a złe, np. obrażanie innych, jako dobre. Marksistowska etyka klasowa zmieniła po 1989 roku twarz - została zastąpiona przez "etykę plemienną". Pokrewna "etyce Kalego", "etyka plemienna", niszcząca życie społeczne w Polsce, polega na tym, że inaczej oceniamy słowa i czyny osób, które uznajemy za "nasze" - posiadające takie same jak my poglądy religijne, polityczne, a całkiem inaczej słowa i czyny osób, które nie należą do "naszego plemienia". To samo obraźliwe sformułowanie raz jest haniebne - jeśli wyszło od przedstawiciela, który nie należy do "naszego plemienia", innym znów razem - jeśli jego autorem jest osoba, którą cenimy - stanowi ono tylko przejaw spontaniczności, która zwłaszcza u twórców jest czymś naturalnym.

Usankcjonowanie nienawiści, pogardy, szyderstwa itd. wobec osób należących do innego od "naszego plemienia", jest jednym z "owoców" wyznawania przez część społeczeństwa "etyki plemiennej". Jesteśmy w swoim mniemaniu wspaniali, ponieważ darzymy szacunkiem, podziwiamy i kochamy "swoich" - swoje dzieci, swoich idoli politycznych. Miłość do "swoich", ślepa miłość, zdaje się usprawiedliwiać nienawiść, agresję, pogardę wobec innych, należących do "obcego plemienia". Istota politycznej nienawiści i agresji w Polsce, która przyniosła pierwszy polityczny mord po 1989 roku, sprowadza się do tego, że jest ona wprawdzie - jak słusznie twierdzi Rafał Ziemkiewicz - produkowana sztucznie, ale napotyka na podatny grunt "mentalności plemiennej".

Jeśli część Polaków nadal tęskni za życiem w komunizmie, to m.in. dlatego, że system ten, zabierając ludziom wolność, gwarantował im poczucie bezpieczeństwa. Potrzeba ta wydaje się obecnie zaspokojona - duża część Polaków ma, jak za czasów Edwarda Gierka, poczucie małej stabilizacji. Wprawdzie bardzo dużo narzekamy, a to na służbę zdrowia, a to na fatalny stan dróg, a to na drożyznę w sklepach i zadłużanie kraju, ale w istocie czujemy się jednak pod względem materialnym dość bezpiecznie. Stopniowo przyjmujemy również zachodni, konsumpcyjno - hedonistyczny model życia. Tak naprawdę ważne jest dla nas to, co dzieje się tu i teraz. Używamy świata, póki służą lata. Żyjemy dniem dzisiejszym. Nie przejmujemy się natomiast losem przyszłych pokoleń: radykalnie malejącą liczbą urodzeń, potęgującym się zadłużeniem narodu itd.

Jeśli rzeczywiście chcemy przyczynić się do zmiany tej sytuacji, spróbujmy odważnie zapytać media i spokojnie przemyśleć kilka spraw. Czy faktycznie Polacy tak strasznie się nienawidzą? Czy to przede wszystkim politycy są odpowiedzialni za potęgującą się w Polsce agresję polityczną? A może odpowiada za nią tylko kilku polityków, przede wszystkim Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski, oraz "producenci nienawiści", np. niektóre media i ich mocodawcy? Czy agresja i nienawiść mają rzeczywiście charakter symetryczny? Czy obydwie strony sporu są w takim samym stopniu winne? Czy wolno utożsamiać piętnowanie i potępianie zła z agresją i nienawiścią? Czy nie ma różnicy między krytyką, czasami bardzo ostrą, a agresją, nienawiścią i poniżaniem?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy nasza ojczyzna jest chora?
Komentarze (12)
A
adam.V
15 listopada 2010, 17:52
z małymi wyjątkami, jacy jesteście tragicznie głupi.Gdybyscie chociaż na kilka mlat mogli zapamietac swoja paplaninę.Byłaby nadzieja, ze mózgi nieco się uchylą.Poza paplaniną nie macie do przekaznia zadnych trasci, wartości.
Andrzej Szymański
15 listopada 2010, 17:17
Gdy rozpadnie się w proch i w pył kaczystowska zawierucha-będzie lżej. Ufajmy-to już niedługo.
P
PiotrP
15 listopada 2010, 10:08
Potrzebna jest Prawdziwa Prawica (PiS to lewica udająca prawicę) konserwatywno-republikańska. Zbudowana na wolności jedności (to straszenie liberałem jest z PRL rodem) i społecznej nauce Kościoła Katolickiego.
T
toMira
15 listopada 2010, 10:00
Tak, póki Kościół pozwala sobie na kompromisy, Ojczyzna będzie chora.
Jadwiga Krywult
15 listopada 2010, 07:55
Trzeba dbać o poprawne wyrażanie się i zachowanie. Nie interesują mnie wymienione przez Kingę osoby ani Panowie P. i N., ani pan K., tylko sposób podchodzenia do człowieka, do ludzi... Czy znasz powiedzenie: 'modli się pod figurą, a diabła ma za skórą'  ? Sednem jest co innego niż poprawne wyrażanie się i zachowanie, to mogą być tylko pozory. 'Nie ten kto woła Panie, Panie...' Najgorsze są wilki w owczej skórze.
&
<><
15 listopada 2010, 07:49
Trzeba dbać o poprawne wyrażanie się i zachowanie.  Chyba, że się ktoś uważa się za osobę ponad wszystkimi  i nie ma ksztyt szacunku do tych co słuchają lub czytają, wręcz gardzi nimi - widzi w ludziach  motłoch  potrzebny jeno chwilowo do głosowania...   Nie interesują mnie  wymienione przez Kingę osoby ani Panowie P. i N., ani pan K., tylko sposób podchodzenia do człowieka, do ludzi...
A
Adam
15 listopada 2010, 07:41
Do "~1960": nadzieja jest martwa, gdy nie starasz sie najpierw czynić pokój w sobie, a potem wokół siebie. Wszystkie zewnetrzne czynniki są "mocne", rozsiewana nienawiść jest bardzo "wpływowa", ale można być oazą pokoju i go wokół rozsiewać. Najpierw trzeba wyłączyć telewizor i postarać się bez niego żyć. Świat się wtedy wprawdzie "skraca", ale robi się prawdziwy - obcuje się z żywymi - nie patrzty się na świat poprzez "techniczne" osoby. To pierwszy krok, ale jest wiele kolejnych, które w końcu sprowadzą Cię do samego siebie, czyli do odczytania obrazu Boga w Tobie.
Jadwiga Krywult
15 listopada 2010, 07:38
Atykuł bardzo stronniczy. "Palikot i Niesiołowski winni", bo "palną prosto z mostu", ale Kaczyński niewinny, chociaż mówi to samo, tyle że "owija w bawełnę", dba o formalną poprawność. "Publicyści się dziwią, jak to się dzieje, że premier Tusk podnosi podatki i robi wiele innych wątpliwych czy negatywnych rzeczy, a jego poparcie społeczne rośnie." To proste 'jak budowa cepa': wątpliwe i negatywne rzeczy, które robi Tusk to pikuś w porównaniu z tym, co zrobiłby Kaczyński: zero zainteresowania gospodarką i cała para w gwizdek smoleński.
1
1960
14 listopada 2010, 23:08
Mam nadzieję, że wolna Polska jeszcze powróci...
S
slash
14 listopada 2010, 20:30
 rozumiem, ze deon zamierza byc tubą pis, gratuluje ojcowie jezuici podlizywania się prezesowi
T
terry
14 listopada 2010, 18:32
To poniżej trzeba koniecznie przeczytać !!!! http://pl-pl.facebook.com/note.php?note_id=10150095214771929&id=279230960724
Bogusław Płoszajczak
14 listopada 2010, 18:15
Gdybym czytał tylko ten artykuł to pomyślałbym, że wszystko złe powstało teraz. Czy już zapomniano u nas że kiedyś był "przewrót majowy" i ofiar znacznie więcej niż teraz? Ów przewrót też nie wzią się znikąd.... Myślę, że przeanalizowanie skutków wydarzeń z tamtych lat znacznie lepiej przemówi do społeczeństwa niż najbardziej wnikliwe analizy stanu obecnego.