Domownicy czy tylko lokatorzy?

ks. Marek Dziewiecki / "Sygnały Troski"

Nieobecność bliskich boli równie mocno jak zła obecność. Małżeństwo i rodzina są oparte na wzajemnej miłości męża, żony i dzieci. Na co dzień ta wzajemna miłość objawia się poprzez radosne przebywanie ze sobą wszystkich domowników, gdyż nie istnieje miłość bez obecności.

Kto kocha, ten znajduje sposoby, by każdego dnia wiele czasu spędzać z tymi, których kocha i przez których jest kochany. Jeśli domownicy przebywają ze sobą rzadko, to znaczy, że słabnie ich wzajemna miłość i że dana rodzina przeżywa kryzys. W jednej ze swoich piosenek Ryszard Rynkowski stawia pytania, które wiele dzieci i wielu dorosłych może postawić swoim rodzicom czy swojemu małżonkowi: "Powiedz mi, / Dlaczego z naszych domów wieje chłód? / W dotyku klamek mieszka tylko lód? / A ludzi bliskich zamiast czułych słów / Łączy tylko… ten sam klucz".

Niestety, coraz częściej w polskich rodzinach dom staje się jedynie hotelem, do którego bliskie sobie osoby schodzą się tylko na noc. Coraz częściej jest to "hotel" całkiem elegancki, a przez to jeszcze bardziej smutny. Zdarza się i tak, że nawet wtedy, gdy domownicy są w domu, to i tak każdy z nich zamyka się w swoim pokoju, przed swoim komputerem czy telewizorem. Fizycznie przebywają w domu, ale nie są dla siebie obecni. W takich domach rzadko spożywa się wspólny posiłek.

Wielu rodziców uważa za coś normalnego fakt, że ich dorastające dzieci wracają do domu bardzo późno albo że śpią u kolegów czy koleżanek (przynajmniej tak deklarują). Dramatem wręcz są sytuacje, gdy ktoś ma czas na jakieś hobby, na telewizję, na czytanie gazet, ale nie ma czasu dla swoich bliskich. Ktoś taki zapomina o tym, że od momentu zawarcia małżeństwa i założenia rodziny może być szczęśliwy tylko razem z małżonkiem i dziećmi, a nigdy niezależnie od nich i od ich sytuacji. Nie da się być szczęśliwym kosztem bliskich sobie ludzi.

Brak czasu dla bliskich oraz rosnący dystans między małżonkami, rodzicami i dziećmi nie dadzą się wytłumaczyć jedynie "obiektywnymi" czynnikami. To, co dzieje się w naszych domach, zdecydowanie bardziej zależy od priorytetów, którymi kierują się członkowie danej rodziny, niż od uwarunkowań zewnętrznych czy pracy zawodowej. Dom, w którym bliscy nie mają dla siebie dużo czasu, to zwykle dom, którego mieszkańcy kierują się błędnymi priorytetami, gdyż zbyt mało kochają. Wydaje im się, że w obecnych uwarunkowaniach nie da się żyć inaczej. W rzeczywistości można, jednak pod warunkiem że się naprawdę kocha.

Zaimponował mi jeden z moich znajomych, który jest mężem, ojcem dwóch córek. Otóż poprosił on swoich przełożonych o to, by pozwolili mu zaczynać pracę już o godzinie 6:00 rano, czyli godzinę wcześniej niż innym pracownikom. Dzięki temu po powrocie z pracy ma więcej czasu na kontakt ze swoimi bliskimi. W pustym domu nikt nie może czuć się kochanym. Nikt nie nakarmi się przecież miłością na odległość. Kto o tym pamięta, ten znajduje sposoby, by komunikować miłość do bliskich poprzez obecność pracowitą i czułą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Domownicy czy tylko lokatorzy?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.