I. Na czym polega odpowiedzialność filozoficznych poszukiwań Boga?

WSFP "Ignatianum"/ Ks. dr hab. Krzysztof Śnieżyński

Część I

Postawa filozofa wobec ludzi wierzących

1. Szacunek dla wyobrażeń Boga, które ludziom wierzącym dają siłę i nadzieję

Mówienie o Bogu, nawet trudnym językiem filozofii i teologii, jest mówieniem o Bogu do ludzi wierzących w Boga (a przynajmniej takie mamy tu w większości audytorium). Są to ludzie, którzy zanim usłyszą jakieś filozoficzne myśli o Bogu, już mają swoje własne wyobrażenie o Bogu ukształtowane przez wiarę religijną i bagaż życiowych doświadczeń. Dlatego filozof, któremu przyszło mówić o Bogu do nie-filozofów, musi mieć na uwadze, że dotyka tematu najbardziej delikatnego w życiu człowieka – a mianowicie problemu mocy i nadziei. Obraz Boga, jaki nosi w sobie człowiek wierzący jest dla niego źródłem nadziei i mocy życiowej. Ten obraz Boga daje nie tylko moc w życiu, ale i ufność w godzinie śmierci; człowiek wierzący w Boga wchodzi w wymiar wieczności z własnym wyobrażeniem Boga – to nic, że wyobrażenie Boga nie przystaje do rzeczywistości Boga, która jest zawsze wspanialsza niż to, co człowiek sam może sobie o Bogu wyobrazić. Podobnie jest z fotografią człowieka, która nigdy nie zastąpi nam żywego człowieka, ale kiedy patrzymy na fotografię osoby, którą kochamy, to fotografia przypomina nam tę osobę i dlatego ta właśnie fotografia, czasem już podniszczona, jest nam bardzo droga. Podobnie ma się sprawa z naszymi wyobrażeniami o Bogu: wyobrażenia o Bogu nie są żywym Bogiem, ale za to przez całe ziemskie życie wyobrażenia o Bogu dają człowiekowi siłę i nadzieję. Dają ją zwłaszcza w godzinie śmierci.

W warunkach doczesności nie mamy o Bogu żadnego jasnego pojęcia, bo jak powie św. Paweł: „Teraz widzimy sprawy Boże niejasno, jakby w krzywym zwierciadle”. Mimo to możemy jednak na ziemi „rumienić się wobec Boga” (A. J. Heschel) – i tym właśnie jest wiara religijna, która pozwala spojrzeć żywemu Bogu prosto w twarz, choć jest to spojrzenie w oślepiający blask. Możliwość wiary w Boga sprawia, że choć nie widzimy Boga, to jednak mamy jasne i wyraźnie przeczucie Jego żywej obecności w świecie i możemy słuchać Jego Słowa. To przeczucie obecności Bożej onieśmiela nas, fascynuje i pociąga. Przeczucie obecności Boga pozwala nam mieć nadzieję, że nasze niedoskonałe wyobrażenia o Bogu nie są wcale skierowane w próżnię, lecz Ktoś za nimi rzeczywiście stoi. Dlatego jesteśmy tak bardzo przywiązani do naszych wyobrażeń o Bogu (jak do fotografii drogich nam osób), wiedząc, że one same nie są Bogiem, ale są „oknami”, przez które do naszego wnętrza wpada blask Bożej tajemnicy i pociąga nas ku wieczności.

2. Konkurencyjność filozoficznych i religijnych wyobrażeń o Bogu nie ma żadnych podstaw

Filozof nie może zapomnieć, że on sam nie jest w lepszej sytuacji, niż jego słuchacze. Filozof myślący o Bogu nie ma przed swymi oczyma Boga w Jego „własnej osobie”, lecz jedynie swoje wyobrażenie o Bogu. Nie ma żadnej istotnej różnicy między wyobrażeniem o Bogu jakie ma filozof, a wyobrażeniem o Bogu jakie ma człowiek nieuczony, lecz głęboko religijny. Kategoria: „lepsze-gorsze”, „mądrzejsze-głupsze” w ogóle nie pasuje do tych wyobrażeń. W sprawie poznania tajemnicy Boga wszyscy: filozofowie i ludzie religijni, jedziemy „na jednym wózku”. Nie ma żadnego sensu wprowadzać atmosfery konkurencyjności wyobrażeń o Bogu. Nie ma sensu pytać, które z wyobrażeń Boga są lepsze i bliższe prawdy: czy te wyjęte z traktatów filozoficznych, czy te wyjęte z ludowej pobożności. Każde z nich jest na równi uprawnione, bo każde staje przed absolutną tajemnicą Boskiego Ty. Każde z nich też się zmienia pod wpływem zmian jakie następują w kulturze i osobistym myśleniu ludzi. Nawet Biblia, która jest słowem ludzi o tym, że Bóg przemówił, stawia nas zawsze przed Bogiem tajemnicy. Bóg Biblii nigdy nie odsłania swej twarzy przed człowiekiem; Bóg nawet sam stał się człowiekiem, aby nie pokazać nam swojej boskiej twarzy.

3. Co innego mieć wyobrażenie o Bogu, a co innego oglądać Boga „twarzą w twarz”

Filozof powinien koniecznie ludziom uświadomić, że czymś innym jest mieć wyobrażenie o Bogu (do którego ma prawo każdy człowiek), a czymś zupełnie innym jest oglądanie żywego Boga twarzą w twarz (co dla człowieka w warunkach ziemskich jest nieosiągalne); zaletą takiego rozróżnienia jest to, że kiedy nagle komuś zawali się jego dawne wyobrażenie o Bogu, to nie będzie rozpaczał, gdyż wie, że żywy Bóg jest większy niż każde ludzkie uczucie i myśl o Bogu. Bóg żyje i kocha nas nadal, nawet jeśli walą się nasze wyobrażenia o Nim – nawet te uświęcone tradycją, jak metafizykalny obraz „Boga jako najwyższego bytu”. Wyobrażenia o Bogu trzeba mieć koniecznie (bo one przypominają nam o Bogu), ale nie trzeba aż tak koniecznie się do nich przywiązywać. Z wiekiem bowiem wyrastamy z jednych wyobrażeń i wrastamy w nowe wyobrażenia o Bogu. Dziecko ma inne wyobrażenie o Bogu, niż dorosły człowiek – co jest normalne. Św. Paweł mówił sam o sobie: „Gdy byłem dzieckiem myślałem jak dziecko, mówiłem jak dziecko i czułem jak dziecko. Kiedy stałem się mężem wyzbyłem się tego, co dziecięce”.   

4. Filozofowi nie wolno odbierać ludziom ich wyobrażeń o Bogu, choćby tylko niedoskonałych

Wyobrażenie Boga na ziemi, choć niedoskonałe, jest dla człowieka bardzo cennym dobrem, bo jest znakiem przypominającym mu o Bożej obecności. Dlatego w żaden sposób nie można człowieka tego wyobrażenia pozbawiać. Filozof okazałby się draniem i barbarzyńcą, gdyby niewykształconym filozoficznie ludziom, którzy ufnie wierzą w Boga za pomocą swoich wyobrażeń, brutalnie odebrał ich wyobrażenia i narzucił im swoje własne, których ludzie pobożni mogą w ogóle nie zrozumieć. Filozof burząc w umysłach ludzi ich własne wyobrażenia o Bogu zostawia ich z niczym – a więc odbiera im nadzieję i siłę do życia, którą czerpali ze swoich wyobrażeń. Tego filozofowi żadną miarą czynić nie wolno! Byłoby to działanie niemoralne i nienaukowe. Niemoralne, gdyż w ten sposób okrada się ludzi z tego, co mają najcenniejsze: z ich nadziei jaką pokładają w Bogu i wpędza się ich w rozpacz. Nienaukowe, gdyż filozof narzucając innym własne wyobrażenie Boga udaje, że widzi i rozumie Boga lepiej i głębiej niż inni ludzie – co nie może być prawdą, gdyż umysł filozofa jest skończony, podobnie jak umysł człowieka niewykształconego filozoficznie.

5. Pogarda intelektualistów dla ludowej pobożności jest fałszywa i bezpodstawna

Gdy chodzi o myślenie i mówienie o Bogu, to filozofowie i w ogóle intelektualiści powinni zrobić sobie rachunek sumienia. Wśród  tej grupy społecznej zakorzeniło się bowiem bardzo złe umysłowe przyzwyczajenie. Polega ono na przekonaniu, że religijność profesora jest jakąś lepszą religijnością od religijności prostego człowieka, który – jak sądzi profesor – wierzy w jakieś bzdury; on, profesor, ma to za sobą i współczuje tylko, że można w takie bzdury wierzyć. Jest to fałszywe myślenie, gdyż uznaje się w nim, że profesor, intelektualista, odkrył  prawdę religijną, a inni ludzie żyją ciągle w fałszu. Tymczasem zarówno profesor jak i prosty człowiek mówią tylko o swoim własnym wyobrażeniu Boga, każdy na swoją własną miarę, ale obaj myślą o tym samym. Miarą religijności nie jest prawdziwe (lub fałszywe) wyobrażenie Boga, lecz takie wyobrażenie Boga, które daje ludziom moc w życiu i takie, które jej ludziom nie daje. Stąd zawsze z wielkim szacunkiem należy odnosić się do ludowej pobożności i piętnować butę intelektualistów, którzy mają ją w pogardzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

I. Na czym polega odpowiedzialność filozoficznych poszukiwań Boga?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.