Język uznany za martwy
Licea wycofują się z nauczania łaciny, gdyż dla nich to kosztowny, a dla uczniów podobno jedynie nieprzydatny obowiązek. Znajomość podstaw tego języka nie jest wymagana podczas rekrutacji na jakikolwiek kierunek studiów, ani na medycynę, ani na prawo, ani nawet na filologię klasyczną.
Według danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, łaciny w Polsce uczy się 0 proc. gimnazjalistów i 3,8 proc. licealistów, co daje ok. 1,5 proc. uczniów szkół średnich ogólnokształcących. Dla porównania w krajach Unii łaciny uczy się nadal 20-30 proc. młodzieży szkół ogólnokształcących. Nic więc dziwnego, że w informacjach dotyczących rekrutacji na filologię klasyczną na polskich uniwersytetach wszędzie liczą się punkty z języka polskiego i obcego, natomiast matura z łaciny nie jest wymagana. Można nawet zapisać się na dwuletnie studia magisterskie na kierunku "filologia klasyczna" bez znajomości łaciny, np. na Uniwersytecie Gdańskim wystarczy legitymować się dyplomem licencjackim lub magisterskim dowolnego humanistycznego kierunku studiów. Nie jest potrzebna znajomość łaciny na medycynie. Uniwersytet Medyczny w Łodzi nawet nie uruchomił nauczania tego przedmiotu. Na innych uczelniach, np. na Uniwersytecie Śląskim, zmniejszono liczbę zajęć obowiązkowych. Coraz częściej jest to przedmiot fakultatywny, od dobrej woli przyszłego lekarza zależy więc, czy zechce go w ogóle poznać. "Łacina jest matką nauki, ale skoro prawie nikt na maturze jej nie wybiera, nie ma sensu organizowanie egzaminu z tego przedmiotu. To niepotrzebne koszty" - zaopiniował prof. Adam Hamrol, rektor Politechniki Poznańskiej i wiceprzewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, która 6 maja 2011 r. przyjęła uchwałę rekomendującą rezygnację z organizowania matury z łaciny w ogóle.
Kampania w obronie
Po takiej wypowiedzi wysoko postawionego przedstawiciela "inteligencji technicznej", najgłośniej krzyknął "nie" dr Rafał Toczko z Katedry Filologii Klasycznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Wraz z kolegami z wydziału, Barbarą Bibik i Przemysławem Nehringiem, założyli fundację Traditio Europae, której celem jest promowanie języka łacińskiego i kultury antycznej. Efektem tego jest kampania "Polska w Europie - łacina w szkole", która zaczęła się 13 czerwca 2011 r. W petycji do byłej minister edukacji narodowej Katarzyny Hall, podpisanej przez ponad 120 profesorów różnych dziedzin, w tym nauk medycznych i technicznych, postawili trzy postulaty. Możliwość rozpoczęcia nauki łaciny już w pierwszej klasie liceum. Zachowanie matury z łaciny i kultury antycznej zarówno na poziomie podstawowym, jak i rozszerzonym. Wprowadzenie języka łacińskiego do szkół gimnazjalnych, być może jako drugiego języka obcego do wyboru.
W Poznaniu popularyzacją łaciny i kultury antycznej zajmuje się dr Magdalena Stuligrosz, hellenistka z UAM. Uczestniczyła w akcji "Polska w Europie - łacina w szkole". - Rozdawaliśmy w gimnazjach i liceach ulotki informujące o zaletach nauczania łaciny i zachęcające uczniów i rodziców do wyboru tego języka - wspomina dr Stuligrosz. Akcja spotkała się z przychylnym odzewem. Szczególne zainteresowanie okazali rodzice, ale jak zwykle słuszna kwestia rozbija się o dodatkowe pieniądze na naukę. - W mniejszych miastach często brakuje nauczycieli, którzy mogliby uczyć łaciny - zaznacza. - Ministerstwo Edukacji Narodowej odpowiedziało nam w styczniu tego roku. Okazało się, że młodzież jednak będzie się uczyć łaciny już od pierwszej klasy liceum - podkreśla dr Toczko. Choć to mały krok na trudnej drodze, to jednak od czegoś trzeba było zacząć. - W praktyce dotyczy to tylko niewielkiej grupy młodzieży. Cała reszta uczniów 240 godzin nauki języka łacińskiego ma od drugiej klasy - wyjaśnia.
Sposób na Alcybiadesa
- Szczególnie skupiamy się na współpracy ze szkołami w Poznaniu i wokół miasta. Organizujemy wykłady otwarte popularyzujące świat antyku i przybliżamy metody badań naukowych - opowiada dr Stuligrosz. W akcji edukacyjnej "Wehikuł czasu", której koordynatorem jest dr Mateusz Stróżyński, biorą udział poznańskie licea: trójka, szóstka i klasy akademickie z liceum im. S. Wyszyńskiego w Opalenicy. - Ostatnio nawiązaliśmy kontakt z drugą klasą gimnazjum Sióstr Zmartwychwstanek w Poznaniu. Najczęściej wykłady odbywają się dwa razy w semestrze i jest to współpraca długoterminowa - dodaje doktor.
Mimo wydawało się ostatecznej decyzji o wykreśleniu łaciny z przedmiotów maturalnych tu również kampania łacińska przyniosła sukces. - W maju zapadła decyzja, że jednak łacina zostaje na maturze w 2015 r. - cieszy się dr Toczko. Mimo to w szkołach łacina zanika. Język jest fakultatywny i ma sporą konkurencję. W olimpiadach z języka łacińskiego również z roku na rok bierze udział coraz mniej osób. - Powstaje pytanie, czy młodzież licealna będzie wybierała świadomie ten język. Reforma edukacji wprowadziła zamęt w kwestii wyboru przedmiotów i młodzież jest zdezorientowana - przypomina dr Stuligrosz.
W 2015 r. program matur ma zostać poddany przeglądowi. Wtedy okaże się co dalej. - Trzeci postulat na razie czeka na realizację. Będziemy pilnowali, żeby jednak łacina była nauczana w gimnazjach, choćby jako drugi język obcy - deklaruje dr Toczko.
Dyskretny urok żywej łaciny
Paradoksalnie w PRL-u nauce łaciny poświęcono większą wagę i była nią objęta o wiele większa grupa uczniów. - Łacina była obowiązkowa w klasach humanistycznych i szkołach z klasami o profilu klasycznym. Tradycyjnie silną pozycję w nauczaniu łaciny miały poznańskie "Urszulanki" - przypomina dr Stuligrosz.
Sygnałem do zmiany podejścia do łaciny był przełom lat 80. i 90. powiązanych ze zmianami ustrojowymi i kultem imitacji modernizacyjnej. - Miejsce łaciny zajmował język francuski lub niemiecki. Łacina stawała się fakultatywna dla klas biologiczno-chemicznych oraz dla uczniów, którzy wybierali się na medycynę lub prawo. Ocena z łaciny była wtedy na świadectwie - przypomina dr Stuligrosz.
Jednak łacina nie jest taka martwa, jak się powszechnie uważa, i wiadomości o jej śmierci są przedwczesne. - Martwy język to taki, który się nie rozwija. Został zachowany w zabytkach piśmiennych, nie ma go w żywym obiegu. Łacina przetworzyła się w średniowieczu w języki romańskie. A łacina klasyczna zachowała się w pierwotnej formie. Nie da się całkiem od niej uciec. W praktyce nauka języka jest nawet ciekawa, a choć łacina uznawana jest za język martwy, to jakby na przekór temu Wydział Filologii Klasycznej UAM prowadzi Międzynarodową Letnią Szkołę Żywej Łaciny "Latina viva". Na zajęciach lektorzy władający potoczną łaciną rozmawiają na przykład o gotowaniu i przepisach kulinarnych. I coraz częściej na sentencje łacińskie można natknąć się przypadkowo na ulicy - coraz bardziej modne stają się bowiem… tatuaże z łacińskimi inskrypcjami. Archiwum takich zdjęć tatuaży, robionych najczęściej przypadkowym przechodniom, ma dr Sławomira Brud z wydziału. Choć matematyka jest królową nauk, bez większego ryzyka można stwierdzić, że łacina jest królową języków. Przykłady źle użytej łaciny można spotkać na każdym kroku, ale nie każdy je dostrzega. W jednym z dużych miast widziałam biuro pogrzebowe nazywające się "Feliks". A to znaczy szczęśliwy. Może rzeczywiście, jeśli ktoś jest bardzo religijny, to może czuć się po śmierci szczęśliwy, ale chyba nie o to chodzi. To po prostu niechlujstwo i skrajna ignorancja - dodaje dr Stuligrosz.
Skomentuj artykuł