Miłość w czasach tęczowej kultury

(fot. sylvar/flickr.com)
Łukasz Kaźmierczak / "Przewodnik Katolicki"

Gdyby chodziło o jeden, dwa artykuły w tygodniu, można byłoby jeszcze od biedy machnąć na to ręką. Ale sześć, siedem, dziennie? Nie ma mowy o przypadku, to zorganizowana propagandowa akcja "Gazety" na rzecz usankcjonowania homoseksualizmu jako kulturowej normy - i to normy wartej ochrony i wsparcia ze strony państwa i społeczeństwa. To taki homoseksualny "plan pięcioletni", drobiazgowo rozpisany, z podziałem na etapy, role i głosy. Wszystko wygląda zresztą dokładnie tak, jak w owej bierutowskiej pięciolatce: jedna, z góry przyjęta teza, a to, co do niej nie pasuje, jest odrzucane, ignorowane, obśmiewane i brutalnie niszczone. W końcu założenia są "jedynie słuszne".

Problem w tym, że nie są. Bo oto w chwili, kiedy grozi nam katastrofa demograficzna i emerytalna zapaść na niewiarygodną skalę, "Wyborcza" cynicznie, na "bezczela", postanawia podeptać swoim medialnym buciorem tradycyjny model rodziny. Doprawdy trudno o większą głupotę i większe ideologiczne zaślepienie.

Najpierw trzeba oczywiście dowartościować ów "nowy wspaniały świat". "Gazeta" lubuje się zwłaszcza w ckliwych relacjach z tęczowych "rodzinnych" pikników, na które przychodzą homoseksualne "rodziny", by wspólnie poplotkować, powymieniać rodzicielskie uwagi i pokrzepić się w walce z dyktatem homofobicznej większości. Reszty sztafażu dopełnia wata cukrowa, baloniki, szczudlarze plus uśmiechnięte zdublowane mamusie i tatusiowie. Ot, zwykłe, sympatyczne rodziny. Takie "normalne"…

Na podobnej zasadzie konstruowane są gazetowowyborcze relacje z parad równości i antydyskryminacyjnych manif, happeningów i nasiadówek. Nigdy na pierwszy plan nie wybija się tych najbardziej agresywnych i wyzywających przedstawicieli społeczności LGTB. Czasami tylko mignie gdzieś na moment jakaś pojedyncza transseksualna postać albo stary satyr w peruce na głowie i damskich łaszkach, ale są to jedynie takie kolorowe "dodatki".

Akcent medialnych przekazów kładziony jest na "normalność" - słowo, które w odniesieniu do gejów, lesbijek i transseksualistów odmieniane jest może nawet częściej niż "równość" i "dyskryminacja". Jeśli więc przeczytamy o parce radośnie obściskujących się chłopaków, to możemy być niemal pewni, że obok nich pojawi się zaraz jakaś prawdziwa, damsko-męsko rodzina, dzierżąca w dłoniach tęczowe flagi w geście solidarności z "prześladowanymi" gejami. Najlepiej z dziecięcym wózkiem w tle. Albo głos zabierze postępowa babcia, która przyprowadziła na paradę swojego wnuczka, aby zobaczył na własne oczy, czym jest "prawdziwa tolerancja".

W "Gazecie" nie uświadczymy również ani słowa o ciemnej stronie homoseksualnego światka: o obrazoburczych publicznych wystąpieniach gejów na zachodzie Europy, o zakłócaniu nabożeństw, o fizycznej i słownej agresji wobec "bigotów", o perwersjach modnych gejowskich klubów, o zdradach, samotności, chorobie i opuszczeniu.

Zamiast tego dziennikarskie pióra "Wyborczej" wolą piać z zachwytu nad widokiem przytulających się na stacji warszawskiego metra par, wśród których prym wiodą oczywiście homoseksualiści - uczestnicy jednego z modnych ostatnio, pozornie przypadkowych zbiegowisk nazywanych "flashmobami". Albo cmokać i "ochować" nad burmistrzem z SLD, co to nie boi się wieszać tęczowej flagi przed budynkiem ursynowskiego ratusza.

Barwne, wesołe i fantazyjne inicjatywy środowisk homoseksualnych zderzane są na łamach "Wyborczej" z zaciętością, ponuractwem i bezdusznością konserwatywnych "zacofańców". I w tym miejscu kończy się łagodny język "Gazety", a zaczyna brutalne tropienie rodzimych "homofobów". To zresztą ulubiona metoda "debaty" z adwersarzami, stosowana przez tych, "którym nie jest wszystko jedno": wykpić, wytknąć, opluć, opluskwić, zdeptać, odmówić honoru, uczciwości, przyzwoitości, prawa do innego zdania. Wszystkie chwyty dozwolone w obronie "prześladowanych". Szydzenie "po nazwiskach", ale i potępianie zbiorowe. Modne jest zwłaszcza odcinanie się na wyprzódki od ciemnego Polaka-katolika i całego tego jego bagażu głupawego przywiązania do tradycji, rodziny i wiary.

Warto w tym miejscu może przywołać fragment tekstu Zmiana? To straszne autorstwa Marka Beylina - komentarza bardzo charakterystycznego dla aktualnej gazetowowyborczej stylistyki: "Dziś już nie naród jest w niebezpieczeństwie, lecz rodzina - ostatni filar anachronicznego polskiego konserwatyzmu. I to rodzina nie byle jaka, tylko skonstruowana na wzór jednolitego narodu. Złożona z figur Ojca i Matki ma stanowić zaporę przed złym, rozchwianym światem. Musi być więc tradycjonalna, konserwatywna i hierarchiczna. (…) Nawet jeśli życie w takiej rodzinie przysparza cierpień, jest ona i tak bardziej słuszna niż związki partnerskie, zwłaszcza homoseksualne" - kpi autor.

A jeżeli to za mało, jeżeli taka "wyrafinowana" publicystyczna retoryka nie wystarcza, zawsze można odwołać się do chwytów bardziej łopatologicznych i udowodnić na przykład, że przeciwnicy legalizacji związków partnerskich w istocie nie różnią się w niczym od faszystów i dyktatorów. Wystarczy przywołać opinię na "te sprawy", wygłoszoną przez białoruskiego kołchoźnika Łukaszenkę: "Przyjeżdżają tu znane osoby, orientacji homo i hetero, i wyrzucają mi, że potępiam gejów. Cóż, nie lubię ich. (…) My na Białorusi nie akceptujemy tego, co nienormalne. I nie zmuszajcie nas do tego" (Wojciech Karpieszuk Wolność na pięć minut - "Gazeta Wyborcza/Duży Format"). To co, chcecie być tacy, jak ten białoruski satrapa?! - zdaje się pytać gazeta.

Prawda, jakie to cudownie proste?

Cała ta taktyka nie miałaby jednak najmniejszego sensu, gdyby redaktorzy z Czerskiej nie zadbali o pozory otwartej dyskusji. I tu znów zasada działania jest banalnie prosta i stara jak dzieje propagandy w służbie ideologii. Otóż, zaprasza się na łamy "Gazety" jakiegoś wyrazistego przeciwnika legalizacji związków homoseksualnych w typie posła Jarosława Gowina i przeprowadza z nim wywiad. Wszystko niby pięknie, ładnie, w zgodzie z kanonami sztuki dziennikarskiej.

Tylko że zaraz potem następuje taki wysyp artykułów, opinii i głosów z drugiej strony barykady, że argumenty Gowina z miejsca nikną w jazgotliwym, stokroć potężniejszym wielogłosie. Przypomina to do złudzenia publiczne chłostanie skazańca ku uciesze zgromadzonej pod pręgierzem gawiedzi: "Posłowi Gowinowi związki partnerskie kojarzą się wyłącznie z legalizacją małżeństw homoseksualnych" - trzęsie się z oburzenia Monika Olejnik w tekście o jakże neutralnym tytule Letni napad męczącej seksofobii. W sukurs idzie jej zaraz głos podbudowujący naukowo "słuszny gniew" sławnej dziennikarki: "Poglądy posła łączą w sobie katolicką obsesję na punkcie płodzenia dzieci z brutalnym realizmem politycznym" - stwierdza filozof dr Tomasz Żuradzki w kolejnym, utrzymanym w "przyjaznym" tonie artykule zatytułowanym Homolęki posła Gowina.

Kropkę nad "i" stawia zaś Małgorzata Kidawa-Błońska, partyjna koleżanka konserwatywnego posła, zapewniając gorliwie, że ona oczywiście jest zwolenniczką jedynie słusznej ustawy o partnerstwie.

A reszta kręci się już sama.

No i jest jeszcze wróg najgorszy: polski Kościół z jego rządem dusz nad "ciemnymi Polakami". Ale od czego są "dyżurni katolicy" redakcji z Czerskiej, którzy od lat usiłują lepić coś na kształt gazetowowyborczego wyznania postępowej wiary? A niełatwy to kawałek chleba. Trzeba wszak odsączyć polski katolicyzm z nagromadzonego w nim przez lata zacofania, ciemnoty i zabobonu. Wyplenić ludową pobożność i płytkie, kościółkowo-naiwne interpretacje Ewangelii, zupełnie nieprzystające do kanonów współczesnego europejskiego "katolicyzmu otwartego". Żadnego biblijnego "tak, tak; nie, nie", a raczej "tak, ale" lub "owszem, aczkolwiek".

Taki nowy kanon "wiary" potrzebuje oczywiście swojego Świętego Oficjum strzegącego dogmatycznej gazetowowyborczej ortodoksji. Tę rolę spełnia zgrany dziennikarski tandem, w osobach Jana Turnaua i Katarzyny Wiśniewskiej, co to niejedno aggiornamento ma już na rozkładzie. Cepem najcięższego kalibru na konserwatywnych "ciemniaków z kruchty" jest oczywiście cykliczna rubryka Pani Redaktor Wiśniewskiej pod cudownie adekwatnym tytułem "Stronniczy przegląd prasy katolickiej". Tam właśnie dokonuje się cotygodniowe rozliczanie katolickich publicystów i hierarchów, łapanie za słówka, postępowa egzegeza połączona z wytykaniem i demaskowaniem postaw niegodnych "prawdziwego" chrześcijanina. "Widmo ustawy o związkach partnerskich krąży po Kościele" - stwierdza np. Wiśniewska na łamach swojej rubryki. Ojej, jaki ten Kościół paskudny, no kto by się spodziewał, że zechce bronić tradycyjnej rodziny i że będzie przeszkodą dla szczęścia tylu kochających się ludzi. A fe, jakie to "niechrześcijańskie".

Innym znów razem rozlega się z łamów "stronniczej rubryki" głośny rechot nad przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, co to "interesuje się ostatnio wpływami złych mocy", ponieważ ośmiela się stwierdzić, że "siły zła spod znaku szatana mobilizują się w systemy, żeby znieważyć rodzinę". Ha, ha, co za ciemnota, co za nieuctwo, co za obciach...

Nade wszystko jednak spod piór gazetowowyborczych chrześcijan płynie nieprzerwany potok nawoływań do "miłości" i "tolerancji", bo - jak twierdzą - "tolerancja to nie jest brzydkie słowo wymyślone przez uczestników parad równości: to chrześcijański obowiązek". No cóż, zaiste, mamy się od kogo uczyć, śledząc owe "życzliwe" uwagi pod adresem tradycyjnych katolików, pełne miłości bliźniego, wręcz kipiące szacunkiem i tolerancją dla poglądów innych…

***

Wszystkie te działania razem i z osobna przynoszą oczywiście pewien określony efekt. Dobrze ujął to ks. Marek Dziewiecki, nazywając "Gazetę" nieformalną władzą ustawodawczą i wykonawczą naszego kraju, mogącą za pomocą jednej publikacji wywołać do tablicy choćby samego premiera i zmusić go do stosownej "propartnerskiej" deklaracji. Ale elity, to akurat nie jest żaden problem. Nadspodziewanie opornie idzie za to urabianie polskich mas. No bo jak to jest, że na tak wspaniale reklamowaną Paradę Równości przychodzi tysiąc, góra dwa tysiące osób i to w przytłaczającej większości tęczowych aktywistów? I jak tu się dziwić łzom redaktora Pacewicza, wstydzącego się za swoich współobywateli?

Jakby tego było mało, za chwilę okazuje się jeszcze, że ponad 65 proc. ankietowanych przez CBOS sprzeciwia się legalizacji związków partnerskich dla homoseksualistów. W tej sytuacji "Wyborcza", ustami dr. Wiesława Baryły z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej, zmuszona jest więc zadekretować, że "Polacy byli homofobami, są i jeszcze długo będą. Gdy mają okazję to zamanifestować, to tak robią".

Ale nie martwmy się zbytnio. Ci z Czerskiej będą nas przecież kochać dalej… Aż do skutku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłość w czasach tęczowej kultury
Komentarze (39)
RB
rysiek bonowski
9 lipca 2011, 16:35
jak się zachowujecie tak i was odbiorą, katolik winien przede wszystkim zachęcać do swojego wyznania i Boga poprzez to jak się zachowuje, jakiego używa języka, jak zwraca się do ludzi, jak o nich się wypowiada, co robi dla innych. Katolicyzm zaserwowany w powyższym artykule oraz niektóre komentarze poniżej to parodia chrześcijaństwa,  
Z
Zdzichu
9 lipca 2011, 11:14
Na szczęście "Nasz Dziennik" to nie cały świat! Chcą Polaków nauczyć perfidnego fałszerstwa i taki mają swój los: perfidnie fałszywy. A pomimo to Bóg też ich kocha, wcale nie akceptując tego, co robią.
A
anonim
9 lipca 2011, 11:12
Na szczęście "Gazeta Wyborcza" to nie cały świat! Chcą Polaków nauczyć perfidnego fałszerstwa i taki mają swój los: perfidnie fałszywy. A pomimo to Bóg też ich kocha, wcale nie akceptujac tego, co robią. Chciałeś powiedzieć, że ich kochasz, choć nie akceptujesz tego, co robią? Lepiej odwoływać się do autorytetu Boga z umiarem. Zbyt często w takich sprawach stwarza się boga na swój obraz i podobieństwo.
X
xyz
9 lipca 2011, 09:03
Na szczęście "Gazeta Wyborcza" to nie cały świat! Chcą Polaków nauczyć perfidnego fałszerstwa i taki mają swój los: perfidnie fałszywy. A pomimo to Bóg też ich kocha, wcale nie akceptujac tego, co robią.
S
Słaba
9 lipca 2011, 00:40
Bracie_robocie do kogo się zwracasz? Do ciebie przede wszystkim. Ciekawe!... A na jakiej podstawie twierdzisz, że moje podejście do aborcji to: "oficjalnie faryzejskie nie, ale przyzwolenie na podziemie już tak"? "No i" że "Smoleńsk," to moja "prawdziwa współczesna i jedyna Golgota."? Sugerujesz też, że odwołam "te wszytskie brednie" (czyli co?) "kiedy okaże się, że wasz syn/córka kocha nie tak jak trzeba". No cóż mam nadzieję, że moje jedyne dziecko, będąc już w Niebie, "kocha tak jak trzeba" :-) Naprawdę!
A
anonim
8 lipca 2011, 23:44
ten artykuł znięchęca mnie do katolicyzmu i katolików dużo mocniej i dużo bardziej niż cała wyborcza i wszyscy homoseksualiści świata. Obrzydliwy tekst, udana antyreklama chrześcijaństwa, oby tak dalej...a do Kościoła już nikt nie przyjdzie No, jeżeli sobie wyrabiasz zdanie na podstawie jakiegoś artykułu, a nie na podstawie tego, co w katolicyzmie stanowi istotę, to już dawno się musiałeś zniechęcić. Nie martw się, dopóki będą ludzie chętni do czerpania z głębi, z czystych źródeł katolicyzmu, dopóty KRK będzie istniał. A jeśli takich ludzi zabraknie, to i świat się nie ostanie.
8 lipca 2011, 23:04
Kościół to nie kawiarnia, teatr, klub, stadion, kino czy kwiaciarnia, człowiek ma wolną wolę, nikt go nie zmusza, chyba, że sumienie i dusza, Albo miecz nad głową, ku chwale bożej.
Martino
8 lipca 2011, 23:01
Moj biedny velario, piszesz, ze " az takich problemow ze wzrokiem nie mam". Az takich jeszcze nie, ale przyjda, bo juz sie zaczely.Problem to Ty masz ale z dusza. Dziekuje Autorowi za swietny artykol i trafne spostrzezenia! Z tego, co piszesz, wynika, że albo jesteś okulistą, albo jasnowidzem:-)
DB
do Boga gdy trwoga
8 lipca 2011, 21:38
ten artykuł znięchęca mnie do katolicyzmu i katolików dużo mocniej i dużo bardziej niż cała wyborcza i wszyscy homoseksualiści świata. Obrzydliwy tekst, udana antyreklama chrześcijaństwa, oby tak dalej...a do Kościoła już nikt nie przyjdzie Kościół to nie kawiarnia, teatr, klub, stadion, kino czy kwiaciarnia, człowiek ma wolną wolę, nikt go nie zmusza, chyba, że sumienie i dusza, Kościół to wierni, uczy pokory, prowadzi do Boga a wierni są śmiertelni. O, EWANGELIO i DEKALOGU iluż macie wrogów, a bez Was bieda wejść do Nieba.
Jurek
8 lipca 2011, 21:23
Powiem szczerze nie przebijałem się przez komentarza widząc brylujacego tu brata_robota (szerzacego nienawiść swoim awatorem - gdzie moderacja) i velario. Swietny artkuł. Trzeba w kazdym miejscu i czasie głośno wołać o zgniliźnie moralnej jaką nam chce się serwować i o tych, którzy to robią. A jakis czas temu ktos się obrazał, że to szmatławe pismo nazywałem Gazeta Wybiórcza.
A
Alu
8 lipca 2011, 21:09
Moj biedny velario, piszesz, ze " az takich problemow ze wzrokiem nie mam". Az takich jeszcze nie, ale przyjda, bo juz sie zaczely.Problem to Ty masz ale z dusza. Dziekuje Autorowi za swietny artykol i trafne spostrzezenia!
RB
rysiek bonowski
8 lipca 2011, 20:58
ten artykuł znięchęca mnie do katolicyzmu i katolików dużo mocniej i dużo bardziej niż cała wyborcza i wszyscy homoseksualiści świata. Obrzydliwy tekst, udana antyreklama chrześcijaństwa, oby tak dalej...a do Kościoła już nikt nie przyjdzie 
Martino
8 lipca 2011, 10:49
Zgadzam się chyba ze wszystkim, co napisała autorka tego tekstu i w pełni ją popieram. I zauważyłeś to zdjęcie <a href="http://republika.pl/blog_zm_3696326/4585971/tr/gay7_402.jpg">republika.pl/blog_zm_3696326/4585971/tr/gay7_402.jpg</a> oraz tekst ale i tacy, ktorym zalezalo chyba tylko na jej zaszokowaniu i zniesmaczeniu (te dwa zdjecia ponizej to jedne z lagodniejszych, tych ostrzejszych nie odwazylabym sie tu zamiescic) Zauważyłem. Aż takich problemów ze wzrokiem nie mam.
FP
fajna parada
8 lipca 2011, 08:26
Zgadzam się chyba ze wszystkim, co napisała autorka tego tekstu i w pełni ją popieram. I zauważyłeś to zdjęcie <a href="http://republika.pl/blog_zm_3696326/4585971/tr/gay7_402.jpg">republika.pl/blog_zm_3696326/4585971/tr/gay7_402.jpg</a> oraz tekst ale i tacy, ktorym zalezalo chyba tylko na jej zaszokowaniu i zniesmaczeniu (te dwa zdjecia ponizej to jedne z lagodniejszych, tych ostrzejszych nie odwazylabym sie tu zamiescic)
Martino
8 lipca 2011, 00:06
<a href="http://kamionkowo.blog.onet.pl/Czemu-sluza-Parady-Gejow,2,ID225191628,n">kamionkowo.blog.onet.pl/Czemu-sluza-Parady-Gejow,2,ID225191628,n</a> poprawiony link, Zgadzam się chyba ze wszystkim, co napisała autorka tego tekstu i w pełni ją popieram.
Martino
7 lipca 2011, 22:24
Problem w tym, że nie są. Bo oto w chwili, kiedy grozi nam katastrofa demograficzna i emerytalna zapaść na niewiarygodną skalę, "Wyborcza" cynicznie, na "bezczela", postanawia podeptać swoim medialnym buciorem tradycyjny model rodziny. Doprawdy trudno o większą głupotę i większe ideologiczne zaślepienie. Mam problem z tym fragmentem, bo jakoś nie mogę uwierzyć, że on jest na serio. Czy Autor naprawdę wierzy, że uznanie prawne związków jednopłciowych będzie miało jakiekolwiek znaczenie z punktu widzenia grożącej nam katastroy demograficznej? Małżeństwa i inne pary hetero dotknie wtedy plaga bezpłodności czy jak? 
Martino
7 lipca 2011, 22:19
Artykuł rzeczywiście jest marny. I nie chodzi mi wcale o poglądy Autora, lecz o to, że sam wpada dokładnie w ten sam ton, który wytyka Wyborczej. W "Gazecie" nie uświadczymy również ani słowa o ciemnej stronie homoseksualnego światka: o obrazoburczych publicznych wystąpieniach gejów na zachodzie Europy, o zakłócaniu nabożeństw, o fizycznej i słownej agresji wobec "bigotów", o perwersjach modnych gejowskich klubów, o zdradach, samotności, chorobie i opuszczeniu. Dokładnie tak samo w tekście Pana Kaźmierczaka nie przeczytamy o tym, że co trzecie małżeństwo w Polsce się rozwodzi, nie przeczytamy o psychopatycznych mężczyznach, którzy znęcają się nad swoimi żonami i dziećmi w sposób, na jaki nie wpadliby twórcy horrorów klasy B (znam konkretne przypadki), nie przeczytamy o kwitnącej wzdłuż głównych dróg (i nie tylko) prostytucji - bynajmniej nie homoseksualnej, o zatrważających rozmiarach alkoholizmu w heteroseksualnym w większości społeczeństwie, o fizycznej i słownej agresji np. kiboli, o paniach tańczących przy rurze ku uciesze... nie, nie innych pań, panów właśnie! Itp, itd.
K
kemot
7 lipca 2011, 21:32
<a href="http://kamionkowo.blog.onet.pl/Czemu-sluza-Parady-Gejow,2,ID225191628,n">kamionkowo.blog.onet.pl/Czemu-sluza-Parady-Gejow,2,ID225191628,n</a>  poprawiony link,
K
kemot
7 lipca 2011, 21:29
Jest wolność słowa. Co to znaczy odmienny strój? Ksiądz też ma odmienny strój a nikt nie zakazuje mu go nosić. Kto będzie decydował, jaka manifestacja ma się obdyć a jaka nie? Ty? Biskup? Nie rozśmieszaj mnie. Nie podobają mi się parady, to nie chodzę. Tak jak nie chodzę na kibicowskie spędy ani 1-majowe manifestacje pogrobowców PRLu. Albo klerykalne spędy wyznawców Tadeusza Rydzyka. Nie napisałem odmienny strój, tylko wyzywajacy strój.  Żeby Ci zobrazować, co mam na myśli wpisałem w google "parada gejów" i wyskoczył mi ten link kamionkowo.blog.onet.pl/Czemu-sluza-Parady-Gejow,2,ID225191628,n  Wiesz, myślę, że przenoszenie na ulice naszych miast zachowań rodem z filmów pornograficznych nie służy dobru społecznemu. To jest po prostu wulgarne. I to wulgarne z założenia. Przychodzi gej do magistratu i mówi: Zamierzamy za tydzień w centrum miasta zorganizować wesoły korowód. Będziemy zachowywać się obscenicznie i wulgarnie.  Jak byś zareagował?  Wiem, że na razie w Polsce te parady wyglądają inaczej ale na Zachodzie też tak się zaczynało. Małymi kroczkami zmierzamy do tego samego.
A
anonim
7 lipca 2011, 21:01
To może chociaż w swojej miejscowości zorganizujesz? 2005 rok: <a href="http://www.forum.polityka.org.pl/printview.php?t=1809&start=0&sid=f1de5234956b29ec616db53fe4d5cd03">http://www.forum.polityka.org.pl/printview.php?t=1809&start=0&sid=f1de5234956b29ec616db53fe4d5cd03</a> 2010 rok: <a href="http://libertarianie.wordpress.com/2010/07/10/marsz_wyzwolenia_onanistow/">http://libertarianie.wordpress.com/2010/07/10/marsz_wyzwolenia_onanistow/</a>
7 lipca 2011, 20:30
Tzn. też się wybierasz? Liczyłem, że wiesz, a tu taki zawód ;( Jakoś to sobie wynagrodzisz.
A
anonim
7 lipca 2011, 20:19
Tzn. też się wybierasz? Liczyłem, że wiesz, a tu taki zawód ;(
7 lipca 2011, 20:17
Czy w tym roku odbył się też Marsz Onanistów z Trzepaczkami, jak to było jakiś czas temu? No to już Ty powinieneś nam powiedzieć.
A
anonim
7 lipca 2011, 20:16
Czy w tym roku odbył się też Marsz Onanistów z Trzepaczkami, jak to było jakiś czas temu?
A
anonim
7 lipca 2011, 20:15
Dobrze, że nie organizacji "walczących" z klerofobią, bo zwiększyłaby się liczba takowych. Ruchy LGTB nakręcają gejofobię.
7 lipca 2011, 20:14
No cóż... - do brata - robota - Batman nie pomoże, a Jezus, którego oblicze zasłoniłeś - tak. Nie mam pojęcia, gdzie Ty tam widzisz Jezusa.
7 lipca 2011, 20:11
Niech nie wmawiają społeczeństwu, że ktoś ich dyskryminuje, ale niech też nie zmuszają nikogo do ich oglądania Ja tam ich nigdzie nie widzę, to normalni ludzie. A Ty gdzie ich dostrzegasz? Może chodzi koledze o parady homoseksualistów. Wyzywające stroje i wyzywające zachowanie. Manifestowanie się ze swoją odmienną seksualnością. Pochwalasz to? Jest wolność słowa. Co to znaczy odmienny strój? Ksiądz też ma odmienny strój a nikt nie zakazuje mu go nosić. Kto będzie decydował, jaka manifestacja ma się obdyć a jaka nie? Ty? Biskup? Nie rozśmieszaj mnie. Nie podobają mi się parady, to nie chodzę. Tak jak nie chodzę na kibicowskie spędy ani 1-majowe manifestacje pogrobowców PRLu. Albo klerykalne spędy wyznawców Tadeusza Rydzyka.
A
anonim
7 lipca 2011, 20:05
Bracie_robocie do kogo się zwracasz? Sfrustrowany zwraca........... się do sfrustrowanych. ale mi dopiekłeś, no naprawdę Dopiekają to gdzie indziej, hehe ;) W Twoim komentarzu tyle rozgorczenia. A przecież są w katolicyzmie czyste źródła.
K
kemot
7 lipca 2011, 19:20
Niech nie wmawiają społeczeństwu, że ktoś ich dyskryminuje, ale niech też nie zmuszają nikogo do ich oglądania Ja tam ich nigdzie nie widzę, to normalni ludzie. A Ty gdzie ich dostrzegasz?  Może chodzi koledze o parady homoseksualistów. Wyzywające stroje i wyzywające zachowanie. Manifestowanie się ze swoją odmienną seksualnością. Pochwalasz to?
Bolesław Zawal
7 lipca 2011, 17:55
Świetny parasol, a gdzie taki można kupić?
M
Małażonka
7 lipca 2011, 16:39
Do zamieszczonego w artukule tekstu Marka Beylina... W obecnym "Gościu Niedzielnym" (na tę niedzielę) czytam wywiad z egzorcystą, który pisze o wielkiej sile posłuszeństwa kapłana wobec biskupa i o strachu, wrzasku, ucieczce szatana przed tym własnie przymiotem posługi kapłańskiej. Czy nie jest też tak w małżeństwie, że nawet gdy staje się ono pomału ciężarem, "Nawet jeśli życie w takiej rodzinie przysparza cierpień", to jeśli działa ono na zasadzie posłuszeństwa sakramentowi, współdziała (nawet jedno z małżonków) z Jezusem, to często jest to taki "egzorcyzm", gdzie szatan ucieka, a życie małżonków wraca do stanu pierwotnej miłości, a nawet lepiej - gdy tej prawdziwej miłości nie bylo od początku - relacje małżeńskie takie się stają. No cóż... - do brata - robota - Batman nie pomoże, a Jezus, którego oblicze zasłoniłeś - tak.
7 lipca 2011, 14:52
Bracie_robocie do kogo się zwracasz? Sfrustrowany zwraca........... się do sfrustrowanych. ale mi dopiekłeś, no naprawdę
A
anonim
7 lipca 2011, 14:45
Bracie_robocie do kogo się zwracasz? Sfrustrowany zwraca........... się do sfrustrowanych.
7 lipca 2011, 14:39
Bracie_robocie do kogo się zwracasz? Do ciebie przede wszystkim.
7 lipca 2011, 14:38
Niech nie wmawiają społeczeństwu, że ktoś ich dyskryminuje, ale niech też nie zmuszają nikogo do ich oglądania Ja tam ich nigdzie nie widzę, to normalni ludzie. A Ty gdzie ich dostrzegasz? W internecie? Uzależniła cię pornografia gejowska? 
P
polak
7 lipca 2011, 13:58
[Usunięta treść komentarza narusza regulamin forum] chcą aby ich orientację uznać za prawidłową!!! Oni chcą przywilejów, a nie praw, bo prawa mają takie same, jak wszyscy ludzie. Niech nie wmawiają społeczeństwu, że ktoś ich dyskryminuje, ale niech też nie zmuszają nikogo do ich oglądania i akceptacji. Są, niech sobie będą, ale niech swoich dewiacji nie reklamują, bo po prostu rzygać się chce na ich widok.
S
Słaba
7 lipca 2011, 13:51
Bracie_robocie do kogo się zwracasz?
7 lipca 2011, 13:40
Bawi mnie to zadziwienie, że GW popiera zawsze prawa korzystne dla homoseksualistów. To jakby się dziwić, że Przewodnik Katolicki jakoś zawsze dziwnym trafem broni katolickiej nauki społecznej. :) A sam artykuł szczególnie nie zaskoczył. Biadolenie nad GW, homoseksualny plan pięcioletni a niedługo się dowiemy pewnie, że dążą do władzy nad światem. No jasne... :)
7 lipca 2011, 13:30
I tak odwołacie te wszytskie brednie kiedy okaże się, że wasz syn/córka kocha nie tak jak trzeba. Podobnie jak z aborcją - oficjalnie faryzejskie nie, ale przyzwolenie na podziemie już tak. Dziś katolicyzm to nie Bóg, wiara, dusza, zbawienie, ale homoseksualizm, komisja majątkowa, biskupi, kult Wojtyły, prezerwatywy. No i Smoleńsk, wasza prawdziwa współczesna i jedyna Golgota.