Miłość w Malawi i smutna panna młoda
Welon z pieluszek, prosta sukienka, podkolanówki w czerwono-białe paski i trampki. W takim stroju Panna Młoda idzie do ślubu. Jej narzeczony ma na sobie o dwa numery za duży garnitur. Oboje pożyczyli te ubrania w miejscowej wypożyczalni strojów. Pan Młody występuje w dzień ślubu w obowiązkowych czarnych okularach – to szczyt mody, zwłaszcza na wioskach.
– Chociaż w czasie przysięgi pozwól, by Panna Młoda na ciebie spojrzała, żebyś się potem nie wymigiwał, że to nie o nią chodziło – żartuje polski misjonarz, ksiądz Paweł Skolasiński, błogosławiący Młodą Parę w jednej z malawijskich wiosek.
Państwa Młodych do ślubu wiozą świadkowie, dlatego najlepiej nadają się na nich ci, którzy posiadają własne rowery. Podczas ślubnej Eucharystii kościół tętni życiem. Konstrukcja kaplicy jest skromna: pokryty słomą dach w wielu miejscach ma prześwity nieba (dobrze, że to pora sucha, nie chcę wiedzieć, co by się tu działo podczas pory deszczowej!). W środku sporo ludzi – ubogich mieszkańców wioski. Słychać przepiękny, wielogłosowy śpiew chóru, gra orkiestra wybijająca rytm bębnami. W jej składzie jest też oryginalna perkusja, którą zrobiono z… kapsli od butelek. W wielu momentach Mszy św., chór tańczy.
Smutna Panna Młoda
W stolicy kraju, Lilongwe, podczas wesela, które odbywa się w wynajmowanej od księży salezjanów salce, zauważyłam, że Panna Młoda siedzi przy stole z bardzo poważną miną. Zamiast się cieszyć z uroczystości, wygląda na przygnębioną.
– Nie jest szczęśliwa? – pytam mojego znajomego, Josepha.
– Nie o to chodzi – odpowiada Joseph – Jeśli byłaby wesoła, okazałaby niewdzięczność dla swoich rodziców, u których przez cały czas się wychowywała.
Dziewczyna swoją miną musiała pokazać, jak ciężko jej opuszczać swój rodzinny dom. Pomimo, że zapraszano mnie do zabawy, ciężko mi się było bawić patrząc na twarz smutnej Panny Młodej. Dobrze, że inni nie mieli z tym problemów.
Okup lub porwanie
Jeśli chcesz się żenić, musisz być bogaty. Przynajmniej na tyle, by ofiarować coś rodzicom Panny Młodej. W tym celu wysyłasz swojego wujka do rodziców twej wybranki. On wyjawia im twoją propozycję małżeństwa, a także podaje oszacowaną przez ciebie wysokość „okupu”. Jeśli rodzina jest z niego zadowolona, wszystko gra, ale gdy uznają, że ich córka jest warta więcej – musisz podnieść cenę. Jeśli cię nie stać, a dziewczyna jest ci przychylna – zawsze możesz ją porwać.
Kupujesz żonę, bo ona wraz z dziećmi, które urodzi, będzie do ciebie należeć. Jeśli żona będzie dla ciebie niedobra, możesz ją odesłać i żądać oddania okupu. Razem z żoną będziesz musiał jednak zwrócić i dzieci. Jeden z misjonarzy, z którym rozmawiałam o tych afrykańskich zwyczajach, tłumaczył mi, że w jakiś sposób zabezpieczają one trwałość tamtejszej rodziny.
Będąc w Afryce, biała kobieta może się spodziewać wielu matrymonialnych propozycji. Bywa, że od zupełnie nieznanych osób. Pewien wioskowy katecheta żartował, że mnie kupi za 10 krów. Później młody mechanik samochodowy, Harold, chciał mnie kupić za jedną kurę. Gdy oburzałam się w żartach, czemu tak słabo mnie ceni, ten ze spokojem i uśmiechem odparł:
– Ale jak damy twoim rodzicom krowę, to za co będziemy żyli?
Zaskoczyła mnie ta rozsądna wypowiedź. Wolałam jednak, by tym rezolutnym chłopakiem cieszyła się Malawijka.
Adam i Ewa
Malawijska kobieta nie ma lekkiego życia. Gdy wraca z targu, zakupy niesie na głowie, w jednej ręce trzyma za skrzydła żywą kurę, w drugiej dłoni ściska rączkę dziecka, w chuście na plechach śpi jej niemowlę. Misjonarze twierdzili, że zdarza się, że kobieta idzie przed zupełnie swobodnym mężczyzną i toruje mu drogę. Gdy w domu czy podczas oficjalnego spotkania zabraknie krzesła, to mężczyzna siedzi na krześle, a kobieta tuż przy nim, na ziemi.
Powoli te zwyczaje się zmieniają. W prowadzonym przez salezjanów technikum w Lilongwe trwa debata o równouprawnieniu. Wśród wielu głosów, poruszona tematem, wypowiadam się i ja, interpretując mit o stworzeniu Adama i Ewy, zgodnie z myślą Jana Pawła II (użyłam tego argumentu, bo uczniowie w swych wypowiedziach często powoływali się na Biblię). Później kilka osób podchodzi porozmawiać. Emmanuel, który ma swój zespół muzyczny, chce napisać o tym piosenkę. Słowa refrenu ułożyliśmy razem: “There were together he and she, created at the same moment” – „W tym samym momencie zostali stworzeni on i ona”. Chyba się zrozumieliśmy.
*Malawi – niewielki kraj we wschodniej części Afryki, uznawany za jeden z najbiedniejszych na świecie. Niepodległy od 1964 r. Największym jego skarbem jest bogate biologicznie, zajmujące blisko jedną piątą powierzchni państwa jezioro Niasa, a także przyjaźni i gościnni mieszkańcy, dzięki którym Malawi nazywane jest „gorącym sercem Afryki”.
Skomentuj artykuł