Nasze Westerplatte. Jak realizujemy nauki bł. Jana Pawła II

Elżbieta Morawiec

W pierwszą rocznicę beatyfikacji Jana Pawła II, wobec dramatycznej sytuacji w Polsce, pora zapytać: Jak realizujemy nauki naszego wielkiego rodaka? Co zapamiętaliśmy z jego homilii, głoszonych do wielkich rzesz podczas pielgrzymek do ojczystego kraju?


Wszyscy pamiętamy historyczne słowa Jana Pawła II, wypowiedziane na placu Zwycięstwa w Warszawie podczas pierwszej pielgrzymki w 1979 r.: "Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!". Bóg uczynił zadość słowom Jana Pawła II i odnowił oblicze polskiej ziemi. I Europy. Ale czy dziś ta ziemia jest na miarę jego i naszych marzeń? Może wolimy dziś pamiętać z jego przesłania anegdoty o kremówkach wadowickich?

Egzamin z pamięci...

Jan Paweł II był człowiekiem wielkiej modlitwy, pokory, ale był też osobą wielkiej pamięci, można powiedzieć - uosobieniem pamięci o rodzinnym kraju, gdziekolwiek był: w Gnieźnie, Bydgoszczy, Drohiczynie, Starym Sączu czy kiedy Kaszubom w Gdyni w czerwcu 1987 r. przypominał patriotyczną tradycję, cytując hymn Hieronima Derdowskiego: "Nie ma Kaszeb bez Polonii i bez Kaszeb - Polści". W ukochanych Wadowicach czy w Krakowie - wszędzie stawał się kronikarzem odwiedzanej ziemi czy regionu, uczył nas na nowo historii Polski, wydobywał zapomniane skarby pamięci: jej bohaterów, męczenników. Kochał Polskę każdym fibrem swojej świadomości. Z Wadowic nasza mizerna pamięć wybiera kremówki, a czy pamiętamy, jak precyzyjnie opisał Ojciec Święty okolice swojego rodzinnego miasta? A w Starym Sączu, kiedy wynosząc na ołtarze św. Kingę, opowiedział cały szlak górsko-wodny przemierzany przed laty? Jak zdaliśmy egzamin z pamięci dzisiaj, w roku 2012, kiedy władze coraz częściej próbują eliminować historię i literaturę ojczystą, marginalizować je w nauczaniu polskiej młodzieży. Trzeba było aż głodówki zdeterminowanych działaczy podziemia z Krakowa, aby coś w tej sprawie drgnęło w społecznym, bo jeszcze nie rządowym sumieniu...

Jan Paweł II, będąc świadomy, jak ważnym elementem tożsamości narodowej jest pamięć, wielokrotnie uwypuklał znaczenie wiary katolickiej jako składnika pamięci i tożsamości, przypominał o świętych znakach wiary. W czerwcu 1997 r. podczas Mszy św. pod Wielką Krokwią w Zakopanem mówił do górali, ale i do nas wszystkich: "(...) kiedy kończył się wiek XIX(...) ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż stoi tam i trwa. (...) Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr do Bałtyku.(...) Nie wstydźcie się tego krzyża. (...) Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym i społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości".

DEON.PL POLECA


Obrona Krzyża

Czy możemy dziś powiedzieć, że ten apel wielkiego Papieża został wysłuchany? Jak się te słowa mają do aktów bezczeszczenia krzyża na Krakowskim Przedmieściu w parę tygodni po tragedii smoleńskiej? Do represji władzy powołującej się na swój katolicyzm, wobec kapłana głoszącego odważnie prawdę w warszawskiej archikatedrze? Kto pamięta o nich dziś, gdy jednym z pierwszych poczynań nowo obranego Sejmu była dyskusja wzniecona przez garstkę posłów, ale za to hałaśliwych, nad tym, czy krzyż powinien wisieć w sejmowej sali. Gdy władza próbuje wyrzucić religię ze szkół, jak to kiedyś robili komuniści. Gdy niszczone, palone w kościołach, jak niedawno w Warszawie - przez "nieznanych sprawców", są obiekty kultu. Gdy katolicy są jawnie dyskryminowani przez taką decyzję, jak odmowa przyznania miejsca na platformie cyfrowej jedynej katolickiej Telewizji Trwam, decyzję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w liczbie 5 osób, z Janem Dworakiem na czele. Kiedy ponad 2 mln obywateli katolickiego kraju, ojczyzny Jana Pawła II, składa podpisy, protestując przeciw tej dyskryminacji, a wielotysięczne manifestacje przemierzają dziesiątki polskich miast, kiedy protestuje także Polonia zagraniczna - bez żadnego efektu. Ponad 2 mln obywateli, tyle, ile zgromadziła niegdyś papieska Msza św. na krakowskich Błoniach. A przeciwko nim "pięciu wspaniałych", głównie tym, że mają władzę. Pan Dworak, jako były opozycjonista pewnie był na placu Zwycięstwa, gdy padły pamiętne słowa o odnawianiu oblicza ziemi. Ale dziś to on czuje się władny, aby po swojemu je odmieniać, odwracać bieg historii i cofać nas do epoki komunizmu.

Solidarność społeczna

Zapewne był młodym człowiekiem, kiedy to Ojciec Święty, duchowy patron "Solidarności", podczas 3. pielgrzymki do Polski 11 czerwca 1987 r. w Gdyni powiedział: "W imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo: solidarność. Dziś płynie ono szeroką falą przez świat, który rozumie, że nie możemy żyć według zasady «wszyscy przeciw wszystkim», ale tylko według zasady «wszyscy dla wszystkich»". Czy świat istotnie to zrozumiał - wątpliwe. Ale i nie wszyscy z nas, rodaków wielkiego Papieża, zrozumieli. Podobnie jak nie zapamiętali odważnych i proroczych słów z wystąpienia Jana Pawła II do przedstawicieli władz w Belwederze 17 czerwca 1983 r.: "W przypadkach, gdy dialog pomiędzy rządem a narodem przestaje istnieć, pokój społeczny jest zagrożony lub nawet całkiem zanika, powstaje jakby stan wojny". Niestety, były to słowa opisujące nie tylko sytuację nocy stanu wojennego, ale - co gorsza - i dzisiejszą, gdy rządzący na nic niebaczni stale straszą społeczeństwo jakąś wojną, przypisując w dodatku intencje jej wypowiedzenia swoim oponentom politycznym. Duchowy patron "Solidarności" pojęcie "solidarność" rozumiał ewangelicznie - bardzo szeroko: "jedni drugich brzemiona noście". I odnosił je nie tylko do klas społecznych, ale do całych narodów, czego świadectwem są dwie encykliki: "Laborem exercens" (1981) i "Sollicitudo rei socialis" (1987). W tej pierwszej, nawiązując do encykliki Leona XIII "Rerum novarum", upominał się o godność i podmiotowość ludzkiej pracy. Praca ludzka nie może być traktowana jak towar, a człowiek "czyniący sobie ziemię poddaną" - jak przedmiot. Wskazywał też: "Rodzina stanowi jeden z najważniejszych układów odniesienia, wedle których musi być kształtowany porządek pracy ludzkiej".

Troska o rodzinę

Rodzina, ten fundament życia społecznego, była stałym przedmiotem uwagi Jana Pawła II. O rodzinie z niesłychaną u siebie pasją, rzec by można - z desperacją, tak mówił na podkieleckim lotnisku w 1991 r.: "Chciałbym tu zapytać tych wszystkich, którzy za tę moralność małżeńską mają odpowiedzialność (...) czy wolno lekkomyślnie narażać polskie rodziny na dalsze zniszczenie? (...) To jest moja matka, ta ojczyzna, to są moi bracia i siostry! (...) Te sprawy nie mogą nie boleć! Was też powinny boleć! (...) Zbyt długo niszczono! (...) nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!". Była tu w podtekście mowa o aborcji i wszelkich destrukcyjnych działaniach wobec rodziny. Jako apostoł cywilizacji życia, przeciwstawiający się żarliwie cywilizacji śmierci, w encyklice "Evangelium vitae" (1995) pisał o zabijaniu nienarodzonych: "Stajemy tu wobec olbrzymiego zagrożenia nie tylko poszczególnego jednostkowego życia ludzkiego, ale całej naszej cywilizacji. Stajemy wobec czegoś, co można określić jako «strukturę grzechu» wymierzoną przeciw jeszcze nie narodzonemu życiu ludzkiemu" (n. 59). Nigdy dość powtarzania tych słów w kraju, gdzie co i raz wraca temat rozszerzenia prawa do aborcji, gdzie w rodzinę uderza się podnoszonymi podatkami na ubranka dziecięce, gdzie próbuje się nieustannie podważać istotę małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, zrównując je z parami homoseksualnymi. A godność i podmiotowość pracy? Gdzie ona dziś jest? W "śmieciowych" umowach, w rosnącym bezrobociu, w uderzaniu w najsłabszych materialnie - w emerytów? Niepodobna w krótkim tekście ogarnąć ogromu myśli Jana Pawła II, ale koniecznie trzeba przywołać jego wielokrotne i kategoryczne przeciwstawianie się postmodernistycznemu relatywizmowi, wyrażającemu się m.in. w prostackiej dewizie: "Róbta, co chceta". Jak podkreślał w encyklice "Veritatis splendor", tylko w triadzie: Prawda - Dobro - Wolność - wolność ludzka jest rzeczywista.

Patriotyzm

O tym, że Jan Paweł II, będąc w pełnym tego słowa znaczeniu obywatelem świata, był równocześnie wielkim, żarliwym patriotą - przekonywać nie trzeba. Ukształtowany na tradycji romantyczno-rycerskiej, odwołując się do "Promethidiona" Norwida, mówił do przedstawicieli świata kultury w Warszawie w czerwcu 1991: "Piękno - praca - zmartwychwstanie - ta Norwidowa triada pozostaje zawsze w mocy. (...) zmartwychwstanie zostało przez Norwida przetłumaczone na wymóg życia narodowego, powiedziałbym nawet - społeczno-ekonomicznego, jak być narodem zmartwychwstałym, to znaczy narodem, który żyje pełnią życia (...). Tego właśnie, tego zmartwychwstania przetłumaczonego przez Norwida na wymóg życia narodowego, życzę Tobie, Polsko, Ojczyzno moja!".

Wierność sumieniu

Polska ostatnich kilkunastu miesięcy zdaje się budzić, "zmartwychwstawać", ale jeszcze nie jest to proces tak wszechogarniający, jak by można sobie tego życzyć i jak życzyłby sobie Ojciec Święty. Dlatego też wciąż pozostaje w mocy jego wołanie do młodzieży na Westerplatte w 1987 r.: "Moc ducha, moc sumień i serc, moc łaski i charakterów jest szczególnie nieodzowna w waszym pokoleniu. Ta moc jest potrzebna, aby żyć na co dzień odważnie(...), by dochować wierności sumieniu (...), by nie ulec modnemu konformizmowi, by nie milczeć, gdy drugiemu dzieje się krzywda, ale mieć odwagę wyrażenia słusznego sprzeciwu i podjęcia obrony. (...) Każdy z was (...) znajduje też w swoim życiu jakieś swoje Westerplatte (...) jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. (...) Nie można «zdezerterować»".

To wezwanie do rycerstwa prawdy i sumienia, kierowane wtedy do młodych, dziś jeszcze bardziej odnosi się do wszystkich Polaków, bo są siły gotowe w imię bardzo partykularnych interesów zniszczyć wszelkie fundamenty ludzkie i narodowe, na których wyrosła Polska.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nasze Westerplatte. Jak realizujemy nauki bł. Jana Pawła II
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.