Papież Franciszek o Kościele
Kościół nigdy się nie starzeje, gdy kocha miłością Jezusa Chrystusa. Miłość szuka jednak sposobu, aby ujawnić swą moc i piękno. Przez ponad dwa tysiące lat miłujący Chrystus odnawia swój Kościół, Kościół ciągle się reformujący. Dopóki kocha, ma szansę znowu stać się młodym
W eklezjologii po Soborze Watykańskim II dominowało nastawienie antropologiczne. Wyrażane ono było w stwierdzeniu - drogą Kościoła jest człowiek. To określenie stało się wiodące dla duszpasterstwa. Tę wizję wzmocniła personalistyczna koncepcja Jana Pawła II.
Za pontyfikatu Benedykta XVI nastąpiło przesunięcie akcentów. Nie umniejszając nic z antropologii, wzmocniono teocentryzm. Papież Benedykt XVI powiedział: "Musimy odważyć się na nowo na eksperyment z Bogiem. Bóg ma znowu znaleźć się na pierwszym miejscu. Drogą Kościoła jest miłość".
Papież Franciszek wprowadza natomiast nowe spojrzenie, które można streścić w stwierdzeniu: "zadaniem Kościoła jest wyjście". Bardzo często papież Franciszek podkreśla słowo: "wyjście". To zachęta do rozpoczęcia jakiegoś procesu, jakiegoś działania. Innym słowem kluczem w mówieniu Papieża o Kościele jest słowo "ruch". Ruch, który powinien ożywiać Kościół. Ruch ten oddają trzy czasowniki: "iść", "budować", "wyznawać".
Pierwszy z nich opisuje wędrowanie w obliczu Boga. Drugi - to wezwanie do budowania na fundamencie, jakim jest Chrystus. Trzeci odnosi się do ogołocenia się z ducha światowości. Ruch jest potrzebny, ponieważ kiedy nie idziemy, to stajemy. Kościół, jak jego Zbawiciel, jest w drodze, ponieważ jest posłany do tych, którzy się źle mają. Trzeba iść z Chrystusem aż na peryferie - nawołuje papież Franciszek. "Peryferie" to kolejne pojęcie, które zajmuje ważne miejsce w papieskim nauczaniu.
Benedykt XVI stwierdził: "Wiele osób żyje na pustyni. Pustynia posiada kilka form. Istnieje pustynia nędzy, pustynia głodu i pragnienia, pustynia porzucenia, samotności i zniszczonej miłości". Istnieje też pustynia ciemności Boga, wypalenia duszy, gdzie zanika świadomość godności człowieka. Trzeba tam pójść.
Z kolei papież Franciszek używa metafory peryferii. Mówi: trzeba wyjść na peryferie, tam, gdzie jest cierpienie, rozlew krwi, ślepota. Termin "peryferie" nie pojawił się niespodziewanie. Używał tego określenia Jorge Bergoglio jako pasterz swojej diecezji. W notatkach z jego przemówienia wygłoszonego podczas konklawe czytamy, że "Kościół jest wezwany do tego, aby wyszedł na zewnątrz i skierował swe kroki na peryferie. Nie tylko te geograficzne, ale także egzystencjalne: peryferie tajemnicy grzechu, bólu, niesprawiedliwości, ignorancji; peryferie wszystkich rodzajów biedy". Jako papież użył po raz pierwszy pojęcia "peryferie" podczas Mszy krzyżma św. w Wielki Czwartek. Od tego czasu pojęcie "peryferie" stale towarzyszy papieskiemu nauczaniu.
Pojęcie "peryferie" można rozumieć w trojaki sposób. Po pierwsze - peryferie to miejsca i ludzie, gdzie nie ma Boga. Trzeba tam iść, aby Go zanieść. Po drugie - istnieją tzw. peryferie egzystencjalne. Obejmują one bardzo różnorakie doświadczenia, które sytuują się w obszarach takich jak: bieda materialna, ubóstwo duchowe, samotność, smutek, choroba, więzienie, cierpienie, obojętność, ignorancja, ból itd. Po trzecie - można rozumieć pojęcie "peryferie" w sensie teologicznym. Określa się nim wszelkie sytuacje, "gdzie wierni są najbardziej narażeni na napaść tych, którzy pragną ograbić ich z wiary". To ograbianie nie musi się dokonywać jako bezpośredni atak na wiarę, przekonania religijne czy walkę z Kościołem. Owo "ograbianie" dokonuje się o wiele bardziej i o wiele częściej wówczas, gdy jakiekolwiek negatywne doświadczenia rzutują na postawy religijne i skutkują zwątpieniem w otrzymane zbawienie. A jeszcze głębiej - "peryferie" to stan braku nadziei, peryferie to stan utraty wiary. Papież Franciszek podpowiada: Kościół musi tam iść z Chrystusem.
Ostatni papieże są papieżami wyjścia i ewangelizacyjnej ofensywy. Jeden każe wyjść na pustynię ludzkiej egzystencji, drugi - na peryferie życia. Wydaje się, że obaj noszą w sobie tę samą soborową wizję świata: "Boga, który chce wejść w ten świat".
W tym momencie warto przypomnieć wołanie bł. Jana Pawła II, który mówił o wyjściu na drogi świata. Wszystkim tym ostatnim papieżom bliska jest również ta sama wizja Kościoła, który jest posłany, by przemieniać ten świat od środka. Słowami kluczami ułatwiającymi zrozumienie koncepcji wyjścia Kościoła są następujące słowa: opieka, troska, straż.
Istotną kategorię w eklezjologii papieża Franciszka stanowi "bliskość". Wspomniane obrazy Kościoła - miłosiernego Samarytanina oraz uczniów będących w drodze do Emaus - mówią o "bliskości w drodze", o "Panu, który się do nas zbliża", kiedy jest nam źle, i niesie na ramionach do najbliższego schronienia. O bliskości, jaką powinien odznaczać się Kościół, papież Franciszek mówi w następujący sposób: "Bliskość jest potrzebna, by mogły być głoszone: słowo, sprawiedliwość, miłość w tak doskonały sposób, by odpowiedzią na nie była postawa wiary. Spotkanie, nawrócenie, jedność, komunia i solidarność wymagają «bliskości» jako konkretnego ewangelicznego kryterium".
Doświadczanie bliskości Kościoła, który mówi o bliskości zbawiającego Chrystusa, stanowi warunek ewangelizacji. Bez bliskości, zdaniem Papieża, my jako Kościół stajemy się jedynie "członkami organizacji pozarządowej czy wyznawcami międzynarodowego koncernu".
Kościół nie może utracić tego, co jest jego istotą - obecny w nim Chrystus towarzyszy ludziom, jest z nimi w ich egzystencjalnych doświadczeniach.
Mówiąc o stylu duszpasterskim, Papież przestrzega przed lansowaniem duszpasterstwa "odległego", pozbawionego bliskości, czułości, bez serdeczności. Od tego typu duszpasterstwa można oczekiwać najwyżej jakiegoś wymiaru prozelityzmu, ale nigdy nie prowadzi ono do włączenia w Kościół. Bliskość natomiast tworzy komunię i przynależność, umożliwia spotkanie i tworzy kulturę spotkania. W obraz bliskości wpisuje się postać Kościoła jako Matki, która uczy nas dobrze przejść przez życie. Ale kiedy dzieci dorastają i usamodzielniają się, to czasami się gubią. Jednak Matka w każdej sytuacji zachowuje cierpliwość, towarzyszy dziecku, a kiedy popełnia błędy, stara się je zrozumieć. Kościół jest miłosierną Matką. Nie osądza, lecz daje Boże przebaczenie.
Papież Franciszek przestrzega też Kościół przed tak zwaną duchową doczesnością. Chodzi tutaj o to, że jesteśmy przyzwyczajeni do duszpasterstwa dość statycznego i w dużej mierze zbiurokratyzowanego. Wyraża się ono w konkretnych normach, przepisach, nakazach. Papież niejednokrotnie podaje takie duszpasterstwo w wątpliwość, nazywając je klerykalizacją Kościoła. Punktem wyjścia tej krytyki jest dla niego postawa faryzeuszów: "To oni przesądzali o bliskości Boga wędrującego ze swoim ludem, o Tym, który stał się człowiekiem, by być jednym z nas i wędrować. Przefiltrowali przez swoje tradycje, zrobili z niego ideę, z tej prawdy zrobili zwykłe przekonanie i oddalili Boga od ludzi". Papież nazywa taką postawę "duchową doczesnością", która cechuje tych, którzy są "kontrolerami wiary". "Myślę - mówi Franciszek - że wielokrotnie Jezus puka od środka, abyśmy pozwolili Mu wyjść. Kościół zachowuje się, jakby pragnął zamknąć Jezusa wewnątrz i nie pozwolił Mu wyjść".
Z homilii wygłoszonych w latach, gdy Papież był arcybiskupem Buenos Aires, i z wywiadów udzielonych przed kilkoma laty wyłania się obraz człowieka, który przejęty jest nie tyle losem Kościoła, co człowieka. Nawiązując do Ewangelii Łukasza, Papież stwierdził: "Biada wam uczeni w Piśmie, bo wzięliście klucz poznania". Papież ponadto powiedział: "Pan Jezus przebywający w Kościele nie może wydostać się na zewnątrz. To obraz zamknięcia, obraz tych chrześcijan, którzy mają klucze, ale zabierają je ze sobą, nie otwierając drzwi. Nawet gorzej - dodał Franciszek - zatrzymują się w drzwiach i nie pozwalają innym wejść do środka, sami też nie wchodzą. To postawa braku świadectwa chrześcijańskiego, którą Franciszek określił słowami: "klucz w kieszeni i drzwi zamknięte". Kościół, który zamyka się w sobie i w przeszłości, zdradza swoją tożsamość.
Wizja duszpasterska papieża Franciszka polega na przejściu od Kościoła "porządkującego wiarę" do Kościoła "przekazującego i dającego wiarę". Papież mówił o konieczności przeorientowania naszego duszpasterstwa. Stwierdził, że należy "zmienić zamknięty model działalności ewangelizacyjnej, który ogranicza się do tego, co już było, a w jego miejsce stworzyć Kościół otwartych drzwi".
Mówił też o tzw. nawróceniu pastoralnym. Rozumie on przez to pojęcie zrównoważenie wysiłków Kościoła. Kościół większość sił poświęca tym, którzy do niego przychodzą. Papież sugeruje, aby te siły podzielić. Połowę z nich zadedykować tym, których nie ma w Kościele. Nawrócenie pastoralne oznacza też zmniejszenie biurokracji na rzecz budowania bliskości. Oznacza także przesunięcie akcentów z moralizatorstwa na miłosierdzie.
Skomentuj artykuł