Jakie są zadania biskupa? To nie tylko zarządzanie i bierzmowanie

Fot. Caroline Hernandez / Unsplash

Jakie są zadania biskupa w Kościele? Skąd w ogóle wzięła się ta posługa? Po czym poznać, że biskup wypełnia swoją misję tak, jak powinien? Na te pytania odpowiada ks. Grzegorz Strzelczyk w swojej książce „Szósty zmysł codzienności. Klucz do lepszego życia”.

Publikujemy fragment książki.

Skąd w Kościele wzięli się biskupi?

Dzieje Apostolskie wspominają, że Paweł w pewnym momencie wraca do wspólnot, które założył, i ustanawia w nich „starszych”. To jest dość istotny moment dla rodzenia się pierwotnej świadomości kościelnej, bowiem wtedy Kościół uświadamia sobie, że sami apostołowie wszystkiego nie ogarną – trzeba we wspólnotach ustanawiać przełożonych. Robi to poprzez włożenie rąk, czyli szczególny dar Ducha Świętego, który ten gest symbolizuje.

Jeśli pytamy, z czym apostołowie wyszli z Wieczernika, w sensie świadomości tego, jak konkretnie Kościół ma wyglądać, to nie wydaje się, żeby tam były od razu jakieś konkrety organizacyjne oparte wprost na nauczaniu Jezusa. Jakie zatem mają wyposażenie? Nie ma prawa kanonicznego, nie ma katechizmu, nie ma wykształconej nauki o sakramencie święceń… Ale jest Duch Święty, żydowska tradycja oraz pamięć o nauczaniu Jezusa i pewnych akcentach, które Jezus nadał już wewnątrz tej pierwszej wspólnoty wokół niego zgromadzonej. Zwróćmy uwagę, że wśród tej grupy uczniów jest jakichś „dwunastu”, których Jezus szczególnie mocno związał ze Sobą i im wyjaśniał nawet osobno niektóre rzeczy. Wśród tych dwunastu był potem Jakub, Jan i Piotr, którzy towarzyszyli Jezusowi w pewnych wyjątkowych momentach, a potem jeszcze sam Piotr, wskazany jako ten, który ma utwierdzać swoich braci. Zatem pewna struktura była tam od początku. Z czasem, w ciągu I i II wieku ona się rozwinęła w świetle doświadczeń takich, jak Pawłowe z Koryntem. W II stuleciu już mamy sytuację taką, że jest biskup (gr. episkopos = nadzorca), wokół którego są starsi, prezbiterzy (po grecku presbyteroi), i diakoni (gr. diakonoi = słudzy), którzy zajmują się zasadniczo różnymi posługami i na nich też nakłada się ręce.

Ten gest nałożenia rąk jest związany już ze świadomością przekazywania Ducha Świętego i urzędowej odpowiedzialności. I szczególna jest rola biskupów, którzy są następcami apostołów: to oni nakładają ręce, przekazując Ducha Świętego innym święconym, ale też innym członkom wspólnoty w czasie udzielania sakramentów inicjacji (początki bierzmowania). Oni też przewodniczą Eucharystii.

Który biskup jest prawdziwy? 

W II wieku niejaki Ireneusz z Lyonu musiał się mierzyć z sytuacją, w której wśród chrześcijan rozlewały się tendencje gnostyckie. Powstawały grupy, w których nauczyciele byli przekonani, że mają lepsze nauczanie, wzięte bezpośrednio z duchowego doświadczenia i poznania, które do nich przyszło od Jezusa, ale reszta Kościoła go nie zna, tylko oni mają do tego dostęp. To było gigantyczne wyzwanie dla głównego nurtu Kościoła. Ireneusz pisze wtedy dzieło Adversus haereses czyli „Przeciwko herezjom”, ale tak naprawdę nosi ono po grecku trochę inny tytuł, akcentujący wyraźniej cel dzieła, którym jest zdemaskowanie fałszywej gnozy. Wpada wtedy na niezwykle istotny dla Kościoła pomysł. Wskazuje, jak odróżnić wspólnotę, która rzeczywiście ma oryginalne nauczanie Chrystusa, od jakiejś innej, która zwodzi, która oddala się od prawdy, idąc za ludzkimi tylko naukami. Podpowiada, że jeśli można pokazać nieprzerwany ciąg nakładania rąk od biskupa, który jest teraz w danej wspólnocie, aż do apostołów, to właśnie to daje pewność trwania w ortodoksji.

W bazylice św. Pawła za Murami w Rzymie umieszczone są w plafonach dookoła całego kościoła portrety papieży. To nie jest tylko ozdoba. To jest też symboliczne wyrażenie sukcesji, o której również pisał Ireneusz. Był przekonany, że czymś szczególnym dla chrześcijaństwa jest ciągłość świadectwa właśnie Rzymu, bo Rzym jest zbudowany na fundamencie wiary dwóch apostołów: Piotra i Pawła. Gdy szukamy prawdziwej wiary, to spoglądamy na Rzym: od Piotra aż do Franciszka. A gdy Franciszek umrze lub zrezygnuje, będą kolejni biskupi Rzymu, czyli papieże.

Główne zadania biskupa w Kościele

Jeśli jesteśmy przy temacie hierarchii, zapytajmy jeszcze, jakie jest główne zadanie biskupa w Kościele? W zasadzie od strony praktycznej jest to rządzenie. Jakbyśmy jednak popatrzeli od strony jego wyjątkowej funkcji, to jest nią przekazywanie Ducha Świętego. Chrystus po zmartwychwstaniu, wedle Ewangelii Jana, staje wśród apostołów i mówi im: „pokój wam” (J 20,19), a potem tchnie na nich i mówi: „Weźmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone…” (J 20,22–23).

Na samym początku chrześcijaństwa, bardzo szybko w zasadzie, zaczyna się zwracać uwagę na to, że wszyscy wierzący mają Ducha Świętego, charyzmatycy mają bardzo żywe doświadczenie Jego działania, ale tym, kto niejako „zarządza” rozdzielaniem Ducha Świętego w Kościele, jest jednak biskup. I charyzmatyk powinien słuchać biskupa. Dla charyzmatyków bywa nieraz trudne uświadomienie sobie, że Duch Święty może też mówić „instytucjonalnie” przez następców apostołów i to jest bardziej stabilne w Kościele, najwyraźniej z woli samego Jezusa. Tego od wieków trzymamy się dość mocno.

Do biskupów należy ocena prawdziwości charyzmatów

Kiedy Drugi Sobór Watykański opisuje rzeczywistość charyzmatyczną w Kościele, to mówi parę ciekawych rzeczy. Po pierwsze przypomina, że jak Duch Święty nam się w jakikolwiek sposób ujawnia, to dziękujemy za Niego i cieszymy się. Ale po samych charyzmatach nie należy pochopnie się spodziewać owoców duszpasterskiej działalności. Czasami myślimy, że jak mamy Ducha Świętego, to nawrócimy od razu pół Polski. Łatwo jest mylić szybki i widoczny efekt silnego przeżycia emocjonalnego z działaniem Bożego Ducha, zwłaszcza że rzeczywiście bywa tak, że występują one razem. Ale charyzmaty są dane z myślą o służbie, nie o cudach.

Dalej Sobór mówi, że do pasterzy Kościoła należy sąd o prawdziwości charyzmatów i o sposobie wprowadzania ich w życie. Czyli jeżeli ktoś jest przekonany, że ma przykładowo dar proroctwa i Duch Święty do niego mówi, to może być to prawda. Ale on to swoje rozeznanie powinien przedstawić wyświęconemu pasterzowi – w pierwszym kontakcie wikariuszowi czy proboszczowi, bo biskup go posłał i on jest „przedłużaczem” do biskupa. On wydaje sąd i co do prawdziwości, i co do sposobu wprowadzania w życie.

Ale zerknijmy do czternastego rozdziału Pierwszego Listu do Koryntian. Tam Paweł pisał, że to, iż mamy charyzmat, to jeszcze nie znaczy, że trzeba z niego korzystać bez umiaru. To podlega rozsądkowi, dlatego Paweł opisuje dokładnie zasady dotyczące korzystania z charyzmatów. Czasami, zwłaszcza ludzie świeżo nawróceni, są niezwykle gorliwi w wierze. I z tej gorliwości to oni chętnie by narzucili takie tempo życia wiarą sobie i wszystkim dookoła, że tego nikt nie jest w stanie wytrzymać – nawet ich własna rodzina. Po to też są pasterze Kościoła, żeby w takim przypadku wylać kubeł zimnej wody na głowę, powiedzieć hola, powoli, nie w tym tempie, bo tej pary nie starczy na długo.

Biskupi są także po to, by mobilizować do posługi

Ale pasterze są też w Kościele od tego, żeby kogoś we wspólnocie zmobilizować. Bo to, że ich zadaniem jest rozeznawanie charyzmatów, też przekłada się na to, że czasami widzą, że ktoś ewidentnie ma albo naturalną dyspozycję, albo charyzmatyczną i świetnie by się nadawał do jakiejś posługi, a jeszcze wygląda na to, że dysponuje czasem. No to zadaniem pasterza jest próba pobudzenia ducha służby: „droga pani, drogi panie, może jednak warto się zastanowić, czy Pan Bóg czegoś od pani/pana nie chce”. To działa oczywiście w obie strony: i studzenia, i pobudzania – oba zadania należą do odpowiedzialnych za wspólnoty.

Natomiast zawsze pilnujemy jednej rzeczy (i to jest uwaga chyba zwłaszcza do liderów różnej maści wspólnot – nie tylko do wyświęconych): Paweł, jak mówi o tym, że Kościół jest ciałem Chrystusa, to zwraca uwagę na jedną niezwykle istotną rzecz. Mianowicie, że szczególną troską otaczamy „członki z natury mało godne czci” (1 Kor 12,24). Ludzie małej wiary, lenie, grzesznicy zasługują na szczególną troskę we wspólnocie. I Kościół, prawdziwe ciało Chrystusa, poznaje się po tym, że trzyma grzeszników w środku, a nawet w centrum – mimo tego, że są niewygodni. Co więcej, Kościół się poznaje po tym, że się o grzeszników i o słabych troszczy.

Bycie liderem w Kościele polega na dostrzeganiu najpierw najsłabszych

Sekty albo wspólnoty, które ku sekciarskim mechanizmom dryfują, poznajemy po tym, że wyrzucają ze swoich struktur nieprzydatnych i zostawiają mocnych, bo potrzebują mieć dobry wizerunek. Zatem zawsze, jeżeli organizujemy życie wspólnoty, to w pierwszej kolejności myślmy o najsłabszych. Jeśli ktoś chodzi po górach, to wie, że ustawia się tempo pod najsłabszego. Odpowiedzialność kierownika wycieczki polega właśnie na tym, że uwzględnia możliwości wszystkich, w tym najmniej wytrzymałych, bo inaczej, jak ich zostawi i stracą kontakt wzrokowy z resztą, to stracą motywację. A w razie wypadku grupa nawet nie będzie o tym wiedzieć.

Liderowanie w Kościele polega na tym, że dostrzegamy tych anemicznych, nieodpornych i myślimy najpierw o nich. To nie jest łatwe, bo często sam lider chciałby narzucić inną, większą prędkość. Pojawia się pokusa związana z wyobrażeniami o tym, gdzie byśmy mogli dojść, gdybyśmy nie szli tak wolno. Ale my nie mamy się pytać, dokąd mamy dojść, tylko z kim. Nas interesuje najsłabszy. Członki z natury mało godne czci wymagają od nas największej troski. Jak to nam się wymknie, to przestajemy być Kościołem. Zamiast być Ciałem Mistycznym Chrystusa, staniemy się „korporacją” nastawioną na duchowo-emocjonalne zyski i troszczącą się jedynie o tzw. dobry PR.

---

Tekst jest fragmentem książki „Szósty zmysł codzienności. Klucz do lepszego życia” ks. Grzegorza Strzelczyka, wydanej przez Wydawnictwo WAM. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jakie są zadania biskupa? To nie tylko zarządzanie i bierzmowanie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.