Chrześcijanin na rozdrożu

Ks. Robert Skrzypczak, "Chrześcijanin na rozdrożu", Wydawnictwo WAM
ks. Robert Skrzypczak / Wydawnictwo WAM

Sobór Watykański II był wydarzeniem opatrznościowym. Jednak ogólny klimat epoki, naznaczonej uporczywym obwieszczaniem śmierci Boga i rewolucją kulturową 1968 roku, wydatnie utrudnił recepcję postanowień ostatniego Soboru wśród wiernych.

Wypowiedzenie posłuszeństwa Pawłowi VI przy okazji ogłoszenia encykliki Humanae vitae pokutuje do dzisiaj, a obecny skandal pedofilii, najbardziej bolesny skutek kryzysu wiary i kapłaństwa, sprawia, iż wiele osób traci zaufanie do Kościoła. I tak owce zaczynają atakować swojego pasterza. Chrześcijanie, także w Polsce, stanęli na rozdrożu. Chcą zniesienia celibatu, dopuszczalności eutanazji czy taryfy ulgowej dla "dorosłych dzieci" żyjących wspólnie bez ślubu. Ksiądz Robert Skrzypczak pisze o zaistniałych zjawiskach z właściwą sobie wnikliwością i swadą. Przekonuje jednak, że wyjście z impasu wiedzie poprzez indywidualne nawrócenie i ponowne odkrycie obecności Chrystusa w Kościele.

Starałem się opisać mój Kościół według standardów Pawłowych, to znaczy "unikając postępowania ukrywającego sprawy hańbiące". Bez retuszu, ale i bez histerii, za to z augustyńską pokorą... Autor

Pisanie o kryzysie Kościoła na pierwszy rzut oka wydaje się nie w porządku względem samego Kościoła. Czyż nie przyzwyczailiśmy się raczej do myślenia o nim z apologetycznym nastawieniem, że skoro wrogowie go atakują, to niechże, na miły Bóg, synowie zapewnią mu dobre traktowanie. Jakże złudnym i nikomu niepotrzebnym byłoby pielęgnowanie fałszywego obrazu Kościoła wykazał tymczasem kard. Joseph Ratzinger, który nie bał się poddać Kościół drobiazgowej radiografii w swych rozważaniach podczas pamiętnej wielkopiątkowej Via Crucis w rzymskim Koloseum w 2005 roku.

Ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary aktualną sytuację Kościoła porównał do łodzi napełniającej się brudną wodą. Mówił o chrześcijaństwie, które - znużone wiarą - opuściło Pana, oraz o Chrystusie cierpiącym w swoich wyznawcach.

Przy innej okazji kard. Ratzinger wyraził tę myśl bardziej precyzyjnie: "Obraz Kościoła czasów współczesnych można określić tak, że stawał się on i staje w sposób wciąż nowy
Kościołem pogan. Lecz nie jak dotychczas Kościołem pogan, którzy stali się chrześcijanami, lecz Kościołem pogan, którzy mają się jeszcze za chrześcijan, lecz w rzeczywistości stali się poganami. Pogaństwo zagościło wewnątrz Kościoła i to, co cechuje Kościół dzisiejszy, to nowe pogaństwo. Mamy do czynienia z pogaństwem w Kościele i z Kościołem, w którego sercu żyje pogaństwo"2. To nowe pogaństwo, w przekonaniu hierarchy, oznacza "banalizację człowieka, który w nic już nie wierzy i po prostu żyje, nie przejmując się niczym".

Kilka lat później, na pytanie o sukces liczebny katolicyzmu, jaki dokonał się za pontyfikatu Benedykta XVI, Papież przytomnie odpowiedział: "Wśród 1,2 miliarda jest wielu, którzy tak naprawdę wewnętrznie wcale nie przynależą do wspólnoty.

Święty Augustyn powiedział już o swoich czasach: Wielu jest na zewnątrz, którzy sprawiają wrażenie bycia w środku, i wielu jest w środku, którzy sprawiają wrażenie bycia na zewnątrz".

Oczywiście, według Papieża, ci, którzy mają przed oczami jedynie negatywny obraz Kościoła, nie widzą go w całości. Bo Kościół jest rzeczywistością Boga. "Zło zawsze będzie częścią tajemnicy Kościoła. To, co ludzie, co księża zrobili w Kościele, dowodzi, że Chrystus założył Kościół i go podtrzymuje.

Gdyby Kościół zależał tylko od ludzi, już od dawna leżałby w gruzach"5. Dokładne przyjrzenie się i zmierzenie z kryzysem w Kościele ma na względzie przynajmniej dwa cele. Jednym z nich jest podjęcie decyzji o tym, że "wszystko, co jest kłamstwem i zatajeniem, musi zostać usunięte".

Drugi natomiast polega na uznaniu, że "te okropne rewelacje były aktem opatrzności, który nas upokorzył i zmusił, aby raz jeszcze rozpocząć na nowo"7. A w Kościele rozpocząć można jedynie od Chrystusa. To, co przywaliło wspólnotę eklezjalną wraz z upadkiem wielu ludzi i co wypełnia świat szyderczym śmiechem Szatana przekonanego, że tym razem upadek okaże się definitywny, zostanie na nowo podźwignięte mocą Zmartwychwstałego.

Chrześcijaństwo bowiem - jak prognozuje Papież - stoi przed epoką nowego dynamizmu i "rozwijają się w nim obecnie całkiem nowe twórcze siły".

Wszyscy, którzy - wraz z pojawiającym się w Kościele rzymskokatolickim niejako apogeum kryzysu związanym z licznymi i bezprecedensowymi oskarżeniami o pedofilię wśród duchownych - wróżyli ostateczne załamanie się świetlanej epoki Jana Pawła II i pogrzebanie ambitnej idei nowej ewangelizacji ponowoczesnego świata, z pewnością zapomnieli bądź zignorowali wcześniejsze doświadczenia Kościoła, który po udrękach grzechu i niewierności odzyskiwał apostolską gorliwość ze zdwojoną mocą. Dość przypomnieć świętego Pawła: "Chociaż ucierpieliśmy i - jak wiecie - doznaliśmy zniewagi w Filippi, odważyliśmy się w Bogu naszym głosić wam Ewangelię Bożą" (1 Tes 2, 2).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chrześcijanin na rozdrożu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.