Richard Leonard jest jezuitą. Kiedy jego dwudziestoletnia siostra, Tracey, została sparaliżowana, matka zadała mu dramatyczne pytanie: Gdzie, do diabła, jest Bóg?
Gdy cierpienie spotyka kogoś innego, mamy usta pełne frazesów. Gdy dotyka nas, wątpimy. Doświadczywszy tego, Autor napisał książkę o sensie cierpienia. Nie podaje gotowych recept na radzenie sobie ze zmaganiami, ale każdemu, kto je przeżywa, daje nadzieję, jaka płynie z wiary. Zaprasza do odważnego zmierzenia się z dręczącymi rozterkami, czy to za moje grzechy?
Uchyla się jednak od taniego pocieszania, a równocześnie demaskuje stereotypy o Bogu zadającym ból lub czyhającym na człowieka.
Gdzie, do diabła, jest Bóg? WŁAŚNIE TU, na kartach tej książki, która pomoże odnaleźć Go nawet w najtrudniejszych okresach życia. James Martin SJ
Wstęp
Filozoficzne i teologiczne książki próbujące odpowiedzieć na pytanie, gdzie i jak odnaleźć Boga w ludzkim cierpieniu, mają na ogół dość formalny, naukowy charakter. Chociaż nie zawsze zgadzam się z przedstawianą w nich argumentacją i wnioskami autorów, to jednak uważam je za bardzo ważne. Odkryłem nawet, że ich intelektualny dystans w pewnym sensie pomaga mi prowadzić rozważania na ten, bynajmniej nieobcy mi, temat.
Mam wprawdzie nadzieję, że ta książka zasługuje na miano inteligentnej, nie pisałem jej jednak z myślą o środowiskach akademickich. Nie będę w niej na nowo rozważał ze wszystkich stron prastarych argumentów, przytaczanych w ramach intelektualnych poszukiwań, które obecnie nazywamy teodyceą.
Książka ta zrodziła się z osobistego doświadczenia zmagań z rodzinną tragedią, która zmusiła mnie do zmierzenia się z fundamentalnymi pytaniami dotyczącymi zachowania wiary w kochającego Boga w obliczu zła. Nie mam zamiaru przypisywać zbyt dużego znaczenia tej skromnej pracy, która mieści się idealnie w ramach tak zwanej teologii spekulatywnej. Od wielu stuleci umysły większe niż mój podejmują podobne zagadnienia i dochodzą do różnych wniosków. I bardzo dobrze. Problem jednak w tym, że w chwilach kiedy najbardziej potrzebowałem ich inspiracji, udzielane odpowiedzi okazywały się najmniej przydatne. Nie winię ich za to. Zdecydowana większość nie mogła przecież korzystać ze współczesnych badań biblijnych, teologicznych, naukowych i psychologicznych.
Poza tym, Kościół zdaje sobie sprawę, że nie może wygłaszać rozstrzygających opinii na ten temat, ponieważ dopóki znajdujemy się po ziemskiej stronie życia, nie wiemy, gdzie i jakie jest miejsce Boga w cierpieniach świata. Pisanie tej książki po prostu pomogło mi zachować wiarę w kochającego Boga, kiedy przechodziłem przez "ciemną dolinę".
Podróż w te rejony najlepiej chyba zacząć od pewnej historii. Elie Wiesel, Żyd ocalały z Holocaustu, napisał kiedyś: "Chcecie usłyszeć o królestwie ciemności? Nie da się opisać królestwa ciemności, ale pozwólcie, że opowiem wam pewną historię…
Chcecie poznać kondycję ludzkiego serca? Nie da się opisać kondycji ludzkiego serca, ale pozwólcie, że opowiem wam pewną historię…
Chcecie opisu tego, co nie do opisania? Nie da się opisać tego, co nie do opisania, ale pozwólcie, że opowiem wam pewną historię…"
Skomentuj artykuł