Janusz Korczak. Dziecko i wychowawca

Janusz Korczak. Dziecko i wychowawca Wydawnictwo WAM
Maria Chymuk / Wydawnictwo WAM

22 lipca 2008 roku minęła 130 rocznica urodzin Janusza Korczaka - wielkiego myśliciela, reformatora, wychowawcy, pisarza, lekarza, który żył i działał w Polsce. Reprezentował wartości, które łatwo znajdują oddźwięk uczuciowy wśród ludzi różnych kultur. Niniejsza publikacja stanowi krótką prezentację jego myśli pedagogicznej, odzwierciedlającej umiłowanie dziecka w sposób bezwarunkowy.

O Boże!

Wierzę: nie mam sił ani mocy, aby rozumować.

Wierzę. Nie chcę wnikać w istotę tej wiary.

Wierzę. Niech każda myśl krytyczna opuści mnie.

Wierzę. Chcę być sługą i niewolnikiem

Twym, chcę być prochem i pyłem.

Wierzę. Wierzę, że będziesz mnie bronił, o Boże!

Sam nie chcę walczyć, bom drobny i słaby.

Ty mnie bronisz.

Wierzę.

J. Korczak, Spowiedź motyla (Wybór pism, t. 2, Warszawa 1958)

Z twórczością Janusza Korczaka zapoznają się u nas dzieci. Przeważnie czytają one „Króla Maciusia Pierwszego”, „Króla Maciusia na bezludnej wyspie”, „Ban­kructwo małego Dżeka”, „Kajtusia czarodzieja”.

To dla nich i o nich pisał Janusz Korczak, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Henryk Goldszmit. Urodził się w Warszawie 22 lipca 1878 lub 1879 r. Był synem adwokata Józefa Goldszmita i Cecylii z Głębickich. Z zawodu był lekarzem, lekarzem z powołania, a przede wszystkim lekarzem dzieci, ich ciał i dusz. Im poświęcił swą twórczość, serce i życie. To z dziećmi znalazł się prawdopodobnie 5 sierpnia 1942 r. w ko­morze gazowej w Treblince, bo chciał dzieciom, które prawdziwie ukochał, towarzyszyć w ostatniej chwili ich życia.

Henryk jako dziecko wychowywał się w rodzinie żydowskiej, ale przesiąkniętej polską kulturą. Zamożni rodzice zapewnili mu dobrobyt, otoczyli go swoją troskliwą miłością. Starali się o dobre wychowanie syna i jak w ówczesnych czasach było to modne, odizolo­wali go od dzieci z „niższych sfer”.

Gdy miał 8 lat, rozpoczął naukę w prywatnej szkole początkowej Szmurły przy ul. Freta. Na szczęście uczęszczał do niej krótko, gdyż szkoła ta stosowała tradycyjne metody, a więc i rózgi. Było w niej nudno, obco, duszno i zimno. Z kolei był uczniem filologicznego ośmioklasowego gimnazjum na Pradze.

W 1896 roku ciężko zachorował na chorobę psychiczną jego ojciec i w tym samym roku zmarł. Dla syna był to wielki cios, gdyż był do ojca niesłychanie przywiązany. Wraz z jego śmiercią odszedł jedyny mę­ski powiernik w domu, gdyż reszta rodziny to same kobiety. Wraz ze śmiercią ojca skończył się domowy dobrobyt. Trzeba było zlikwidować duże mieszkanie i służbę. Henryk przejął niejako obowiązki ojca i stał się jedynym żywicielem rodziny. Na utrzymanie zara­biał korepetycjami, które były rozrzucone w różnych stronach już niemałej wtedy Warszawy.

Obok tych licznych obowiązków znalazł jeszcze czas, by chwycić za pióro, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Miał wtedy 18 lat. Wysłał do ilustrowanego tygodnika humorystyczno-satyrycznego „Kolce” swoją pierwszą humoreskę pt. „Węzeł gordyjski”. Podpisał ją pseudonimem Hen. Temat narodził się najpraw­dopodobniej w wyniku obserwacji swoich uczniów, którym udzielał korepetycji w domach ludzi bogatych. W tym środowisku wychowaniem dzieci zajmowały się niańki i bony. Młody chłopiec doszedł do wniosku, że procesem wychowawczym swych dzieci powinni kierować rodzice. Tą humoreską rozpoczęła się kilku­letnia współpraca młodego Goldszmita z „Kolcami”.

Prawdopodobnie trwała ona jeszcze, gdy był już studentem medycyny na Uniwersytecie Warszawskim.

Wybrany kierunek studiów to nie przypadek. Pamiętamy, że jest to rok 1898, a wiec okres „Judymów”. A do tego trzeba dodać i tradycję rodzinną, gdyż dzia­dek Henryka był lekarzem w Hrubieszowie. Jako stu­dent pierwszego roku medycyny Henryk wziął udział w konkursie literackim im. I. Paderewskiego ogłoszo­nym przez „Kurier Warszawski”. Na konkurs wysłał dramat w 4 aktach pt. „Którędy”. Podpisał go pseudo­nimem Janasz Korczak, bo gdy miał wymyślić sobie pseudonim, popatrzył na znajdującą się w pokoju książkę I. Kraszewskiego „Historia o Janaszu Korczaku i pięknej Miecznikównie” i pod tym nazwiskiem wysłał swój dramat na konkurs. Został w konkursie wyróżniony, ale przez pomyłkę zamiast Janasz wydru­kowano na liście najlepszych prac Janusz. Odtąd tym nazwiskiem H. Goldszmit podpisywał wszystkie swoje utwory.

Janusz Korczak to nie tylko pisarz, ale i działacz społeczny. Zaangażował się bezinteresownie w działalność w czytelniach Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Na tajnych kompletach uczył biedne dzieci. Towarzystwo jednak wkrótce zostało oskarżone o szerzenie radykalnych haseł i ateizmu. Jego dzia­łaczy aresztowano. W więzieniu Janusz Korczak miał kontakt z wielkim naukowcem i socjologiem Ludwi­kiem Krzywickim.

Społecznie prowadził też zajęcia na tajnym „Uniwersytecie Latającym”, którego był też i słuchaczem. Tutaj zapoznał się między innymi z wybitnym pedago­giem Janem Wł. Dawidem i ze Stefanią Sempołowską, z którą nawiąże ścisłą współpracę w nauczaniu bied­nych dzieci.

W 1900 r. wydrukowano jego pierwszy większy utwór – powieść pt. „Dzieci ulicy”. Sam autor z tego debiutu nie był zadowolony i niechętnie w latach późniejszych o nim wspominał.

Po ukończeniu studiów Korczak postanowił poszerzyć swą wiedzę i wyjechał za ciężko zapracowane pienią­dze do Szwajcarii, Anglii, Francji i Niemiec. Zwiedzał tam szkoły i szpitale dla dzieci. W Zurychu w Szwajca­rii miał szczęście zapoznać się z twórczością i działalnością M. Pestalozziego. Wtedy też skrystalizował się jego pogląd wyrażający się w stwierdzeniu, że w sprawach wychowawczych medycyna ma ścisły związek z pedagogiką. Ta pierwsza ma się zająć kondycją fizyczną dziecka, a druga – jego życiem duchowym. Tę swoją myśl wyraził w artykule „Okres dojrzewania” opublikowanym w „Przeglądzie Pedagogicznym”.

Po powrocie do kraju objął w roku 1903 posadę lekarza etatowego, tzw. „lekarza miejscowego” w szpitalu dziecięcym im. Bersonów i Baumanów przy ul. Śliskiej w Warszawie. Pracował tam 7 lat. Zarabiał jednak bardzo mało, co ledwie wystarczało na skromne utrzymanie gospodarstwa domowego, które prowadziła mu matka.

Rok 1904 był dla niego jako pisarza rokiem szczęśliwym, gdyż nawiązał kontakt ze świetnym pedago­giem Janem Wł. Dawidem, redaktorem tygodnika spo­łeczno-politycznego i naukowo-literackiego „Głos”. Tutaj wychodziła w odcinkach jego powieść „Dziecko salonu”, w której autor przedstawił konflikt młodego pokolenia ze starym.

Podczas wojny rosyjsko-japońskiej został zmobilizowany i pełnił funkcję lekarza w pociągu sanitarnym w Mandżurii. 23 III 1905 roku Korczak po złożeniu ostatnich egzaminów na wydziale lekarskim Uniwersy­tetu Warszawskiego otrzymał dyplom lekarza. Skrom­na płaca w szpitalu skłoniła go do założenia prywatnej praktyki. Szybko rozeszła się po Warszawie wieść, że nie tylko leczy za darmo biedne dzieci, ale też zostawia pieniądze na lekarstwa.

Niedola dzieci ubogich głęboko go przejmowała. Jeździł z nimi jako wychowawca na letnie kolonie do Michalówki i Wilhelmówki. Opiekował się zarówno dziećmi żydowskimi, jak i ariańskimi. Te wyjazdy stały się dla niego impulsem do napisania dwóch książek: „Jośki, Mośki i Srule” oraz „Józki, Jaśki i Franki”.

Los dzieci leżał mu głęboko na sercu, dlatego też włączył się do publicystycznej dyskusji prowadzonej na łamach „Głosu” na temat szkoły przyszłości. Opublikował tam artykuł pt. „Szkoła współczesna”, a w „Przeglądzie Społecznym” artykuł „Szkoła Ży­cia”, w którym przedstawił swoje dalsze rozważania nad problemami szkoły.

Szkoła i los najuboższych dzieci to odtąd dla Korczaka sprawy najważniejsze. W 1909 roku został członkiem zarządu „Towarzystwa Pomocy dla Sierot”. W związku z tym zaangażował się w projektowa­nie domu dla sierot przy ul. Krochmalnej 92 w War­szawie. W tym też czasie zaczął swoją współpracę z przytułkiem dla sierot żydowskich mieszczącym się przy ul. Franciszkańskiej. Stało się to za sprawą żony lekarza ze szpitala na Śliskiej, p. Eliasbergowej, która go do tej pracy wciągnęła.

Rok 1912 jest rokiem przełomowym w życiu Henryka Goldszmita. Do nowego Domu Sierot przy ul. Krochmalnej przeprowadziły się dzieci z ul. Fran­ciszkańskiej. Korczak porzucił pracę w szpitalu i zo­stał dyrektorem sierocińca. Sprawował tę funkcję do końca swego życia, a więc prawie 30 lat. Do tej pracy był jak najlepiej przygotowany zarówno jako lekarz (ukończone studia medyczne), jak i pedagog.

Oprócz wyżej wymienionych prac Janusza Korczaka z zakresu pedagogiki należy również pamię­tać o jego odczycie wygłoszonym w Związku Na­uczycielstwa pt. „Faworyci”, który wywołał żywą dyskusję, oraz odczycie „O rozpoznawaniu ty­pów dziecięcych” przedstawionym w Polskim Towarzystwie Badań nad Dziećmi. Był on oparty na przykładach z własnej obserwacji. W tym też czasie napisał opowieść dla dzieci pt. „Sława”, która wy­szła drukiem w 1913 r.

Maria Chymuk, Janusz Korczak. Dziecko i wychowawca, Wydawnictwo WAM 2009

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Janusz Korczak. Dziecko i wychowawca
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.