Krzysztof Hołowczyc. "Bóg jest na Dakarze"

Fot. Kanał Sportowy / Youtube

- Gdy zakładam, że jest ten inny świat, jest pięknie z tym odczuciem, istnienie Pana Boga ma sens, a ja zyskuję ogromną siłę, ogromną potrzebę bycia, czuję ją w sercu - mówi Krzysztof Hołowczyc w książce "Jak mieć w życiu frajdę" autorstwa Katarzyny Stoparczyk.

Krzysztof Hołowczyc - "Lecę jak ptak"

Katarzyna Stoparczyk: Czego pan się boi?

Braku przyszłości. To jest największy lęk - że nie będzie jutro czegoś ważnego do zrobienia. Kiedyś to były inne rzeczy: czy będzie kontrakt? Czy będę jechał? Czy następny sezon jest już zapewniony? Czy rajdówka będzie odpowiednia? Dziś to się przeniosło na poczucie, że jeżeli mam jutro pięć zadań do wykonania, to już się cieszę.

Jak wygląda prawdziwy "Hołek", który siedzi za tym uśmiechem. 

Chyba jest delikatny. Nawet bym powiedział, chociaż nie lubię tego słowa: miękki. W sytuacjach, kiedy dzieje się coś prawdziwego, kiedy są emocje, kiedy komuś się dzieje krzywda, nagle odnajduję w sobie człowieka, który chciałby komuś pomagać.

To się kryje pod maską "walczaka, który chce wszystkim pokazać, że jest najszybszy, najlepszy, najwspanialszy. Myślę, że to jest wpływ mojej żony. Przy niej zrozumiałem, co znaczy empatia. Po co ona jest, co człowiek może poczuć. Nagle zrozumiałem, że kiedy ktoś, kto potrzebuje pomocy, ją ode mnie otrzymuje, a ja potem widzę jego wzrok, to jest dopiero zwycięstwo. I taka właśnie satysfakcja nagle zaczęła być dla mnie piekielnie ważna.

Jakim był pan dzieckiem?

Szalonym. Byłem dzieciakiem, o którym dzisiaj by powiedziano, że jest ADHD razy trzy. Po prostu cały czas zasuwałem. Wciąż musiałem coś robić. Cały czas biegałem na wysokości lamperii. Ciągle wchodziłem na szafę...

Muzyka jest dla pana ważna?

Słucham dużo muzyki. Ona świetnie mi służy w momencie tuż przed startem, kiedy dużo jeszcze można głową zdziałać. Na początku sam się naśmiewałem, jak psycholog mówił: „Jesteś silny, masz skrzydła, jesteś gotowy do boju”, ale stopniowo, kroczek po kroczku, nauczyłem się wielu technik, które mi pomogły.

Jak duże dzisiaj ma pan skrzydła?

Odpowiednio duże, żeby móc się wznieść i lecieć tam, gdzie chcę.

Kiedy poleciał pan najdalej?

Cały czas się unoszę. Czasem spadam, czasem mocno stąpam po ziemi, ale bardzo lubię te chwile, kiedy czuję, że kocham. I dalej nie będę mówił.

Bóg jest na Dakarze?

Pewnie, że jest. Różni oceniacze, malkontenci i ci, którzy się znają najlepiej, powiedzą: „To dlaczego zginął ten czy tamten? Dlaczego tak się stało?”. Zawsze na coś takiego odpowiadam, że może ten, co zginął, już był gotowy, może ta armia, która gdzieś tam się szykuje w zaświatach, potrzebowała tego, a nie innego.

Gdy zakładam, że jest ten inny świat, jest pięknie z tym odczuciem, istnienie Pana Boga ma sens, a ja zyskuję ogromną siłę, ogromną potrzebę bycia, czuję ją w sercu.

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzysztof Hołowczyc. "Bóg jest na Dakarze"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.