Świat jest pełen niezadowolonych ludzi, narzekających na pracę, na władze państwowe, na księży, na tłok w autobusie, na wszystko. Jeśli ktoś cieszy się „z byle czego” uchodzi za naiwniaka, nawiedzonego lub uważany jest za „duże dziecko”.
Spośród różnych notatek wygrzebałem zasłyszana gdzieś historię. Samolot awaryjnie ląduje na autostradzie. Ludzie wychodzą z katastrofy bez szwanku. Jedni dziękują Bogu za ocalenie, inni klną. Rozmawiają ze sobą dwie kobiety: „To dzięki temu, że ksiądz z nami był, nic nam się nie stało”. Dwóch mężczyzn natomiast komentuje: „Gdy ten klecha wsiadał, to od razu wiedziałem, że coś się stanie”.
Narzekanie i niezadowolenie jest zaraźliwe. Świat chce nas zarazić przygnębieniem i bezsilnością. Dając się wciągnąć w nieustanne narzekania, stajemy się ofiarami przygniecionymi trudami życia. Ale są ludzie, którzy zarażają radością. Przebywając z nimi, uczymy się zauważać przebijający się przez chmury promyk słońca. Misjonarze nadziei. Ilu ich znasz?
Kardynał Adam Kozłowiecki, jeden z najwspanialszych i najradośniejszych jezuitów, jakich kiedykolwiek w życiu spotkałem, opowiadał mi, jak otrzymał kiedyś telefon od kardynała Dziwisza:
– Wasza eminencjo, Ojciec Święty już długo się z wami nie widział.
– To wiele nie stracił – odrzekł kardynał. Zaraz potem umówił się jednak z Papieżem na śniadanie.
Ojciec Święty zwrócił się do niego:
– Dobrze się trzymasz. Jak to możliwe, ojcze, że masz w sobie tak wiele energii, mimo że jesteś ode mnie o 10 lat starszy? Przeżyłeś obóz koncentracyjny w Dachau i wiele lat na misjach w afrykańskim buszu, a wciąż jesteś młody i radosny jak dziecko.
– Ojcze Święty – odparł ojciec Adam – po pierwsze, to nie był obóz koncentracyjny tylko wakacje, jakie zafundował mi niejaki Adolf Hitler. Po drugie, to właśnie w Dachau zdobyłem hart ducha, który pozwolił mi przetrwać trudy afrykańskiego buszu i być szczęśliwym jak dziecko.
To nie dobre uczynki są w życiu chrześcijanina najważniejsze lecz wdzięczność Bogu. Wielbienie Go za wszystko, dziękowanie Mu za wszystko, radowanie się każdym dniem, który otrzymaliśmy w prezencie, nawet jeśli słońce chwilowo nie świeci. Radosną tęsknotę za jego blaskiem i ciepłem świętujmy oczekując Świąt Bożego Narodzenia. I choć przez ten adwentowy czas nie narzekajmy.
Skomentuj artykuł