Nowa książka biskupa Grzegorza Rysia

(fot. Adam Walanus)
bp Grzegorz Ryś / Wydawnictwo WAM

Co tak naprawdę należy do człowieka w spotkaniu wiary i co jest najtrudniejsze? - przeczytaj fragment najnowszej książki biskupa Grzegorza Rysia "WIARA Z LEWEJ PRAWEJ I BOŻEJ STRONY".

Do człowieka należy chcieć. Niesamowite w Maryi jest to, że kiedy anioł oznajmia, jakie jest słowo Boga dla niej, ona mówi: "chcę", "zrób to". Św. Maksymilian, kiedy go spytano, co trzeba robić, żeby być świętym, odpowiedział: "chcieć". Może się wydawać, że to jest program minimum, ale w rzeczywistości to bardzo wiele.

Historia św. Augustyna opisana w jego Wyznaniach to właśnie historia człowieka, który miał z tym problem. Najpierw zupełnie niczego nie chciał. Było mu całkiem dobrze - miał kobietę, z którą żył bez ślubu, miał z nią syna i wiary nie szukał. Jego matka, św. Monika, nie mogła na to patrzeć, a że była dość twarda, to udało się jej rozbić ten związek. Kobieta pojechała do Afryki i już nigdy więcej z Augustynem się nie spotkała, choć była mu wierna do końca życia, czego o Augustynie powiedzieć nie można. Zabrano mu kobietę, to znalazł sobie drugą. Miał potężny problem w tej dziedzinie.

Tymczasem Monika ciągle bombardowała go zaproszeniami do Kościoła, nakłaniała, żeby się nawrócił... Mówi, że pokazano mu Biblię, ale co to za literatura... Czytać Cycerona - to jest coś, ale czytać literaturę chrześcijańską, takie proste książki - mówi - "nie byłem ciekaw". Ani w tym poezji, ani filozofii, ani jakiejś wielkiej mądrości... Wszystko strasznie proste. Augustyn na początku odrzucił Biblię, bo mu się wydawała zbyt prymitywna. Pan Bóg posłał mu więc Ambrożego, biskupa Mediolanu, który słynął z tego, że był genialnym mówcą.

DEON.PL POLECA

Augustyn zaczął słuchać kazań Ambrożego, ale jednocześnie, jak o tym pisze, "treści nie byłem ciekaw". Chodził tam dla formy. Jednak słowo wchodziło w niego, ale powoli. I tak mijały lata. Augustyn już wiedział, co jest dobre, a co złe, wiedział, że prawda jest w Ewangelii i że to, co robi, jest niemoralne. No i co? Poszedł do chrztu? Ależ skąd... I pisze tak pięknie (bo to był przeuczciwy człowiek ten Augustyn), że walczyły w nim nowa i stara wola, dobra i zła, a on w tej walce był po obu stronach. Rzadko kiedy się tak uczciwego świętego spotyka. Zwykle mówimy, że podoba nam się dobro, a nie grzech. A Augustyn mówił szczerze, że mu się podobało i jedno, i drugie.

Chrystus go pociągał, ale zło też było atrakcyjne. Jeśli nie byłoby atrakcyjne, to ludzie by nie grzeszyli. A kiedy był już na progu decyzji, mówił sobie: "jeszcze chwilę, jeszcze chwilę", a ta chwila przeciągała się w nieskończoność. To tak, jakby sobie napisać nad łóżkiem: "Od jutra się nawrócę" i codziennie rano to sobie czytać. W młodości Augustyn modlił do Boga: "Daj mi, Boże, czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie teraz". Jest jednym z największych świętych Kościoła, choć całe lata mu zajęło, żeby wreszcie chcieć.

Zamów książkę biskupa Grzegorza Rysia "WIARA Z LEWEJ PRAWEJ I BOŻEJ STRONY".

Skoro wiara jest osobistym spotkaniem z Bogiem, to po co nam Kościół? Ten Kościół, który jest pełen takich samych grzeszników jak ja sam? Nieważne, czy jesteś w samym środku Kościoła, czy też nie znajdujesz dla siebie miejsca nawet na jego obrzeżach. Dzięki tej książce spotkasz Jezusa i dotkniesz Kościoła.

W tekstach biskupa Grzegorza Rysia rozpoznasz Kościół, który Cię boli, ale też Boga, który na każdy nasz ból ma lekarstwo.

To nie jest hurraoptymizm, to obietnica: zrozum Chrystusa, by zrozumieć Jego Kościół. A wtedy znajdziesz w tej konkretnej wspólnocie miejsce dla siebie.

Tylko teraz ZERO ZŁOTYCH ZA WYSYŁKĘ i 10% RABAT

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowa książka biskupa Grzegorza Rysia
Komentarze (21)
N
nie
22 października 2014, 19:26
Jezuici deonowi są dysydentami ale podpinają się pod bp Rysia reklamami i udają że to deon jest potrzebny znanemu biskupowi z Krakowa. Co za obłuda i kolejne manipulowanie faktami. Najczęściej podpina się ks. Kramer lub najemnik deonowych jezuitów Żyłka
S
Stefan
17 października 2014, 05:33
Biskup Ryś nie zdaje sobie sprawy, że ponad 80% katechetów daży do czegoś całkiem odwrotnego. Uważają, że innym trzeba wyciskać łzy, poniżać a samemu "naśladować Chrystusa" tak, żeby panoszyć się nad innymi i mieć ich pod butem. Nie wiem jak gdzie, ale dyrektor wydziału katechetycznego w Gdańsku jest STEKIEM KŁAMSTWA.
V
Vega
17 października 2014, 04:47
DLACZEGO USUNIĘTO MÓJ KOMENTARZ? Co ja takiego złego napisałam? Był nie wygopdny, pod pod tekstem dążenia do świętości zostało napisane, że KATECHECI I KSIĘŻA MORDUJĄ wszelkie dobro i nadzieję w człowieku. Ale tu ma być słodko i dla ludzi szukających JEDNEGO dobrego słowa miejsca nie ma. Za to misjami kanonicznymi odbdarowuje się PSYCHOPATÓW i MAM NA TO DOWODY, napisłam, jak się to ma z postawą dążenia do świętości. WIęc pytamn jeszcze raz: DLACZEGO USUNIĘTO MÓJ KOMENTARZ? JESTEM PRZEŚLADIOWANA PRZEZ KOŚCIÓŁ WYPACZONE I WYKOLEJONA KATECHETKI I KSIĘŻY. Jakoś Deon nie potrafił uzunąć obraźliwego komentarza napisanego przez O. Żmudzińskiego pod moim adresem, za który na dobrą sprawę powinien op=dpowiadać KARNIE.
M
Marika
13 września 2014, 22:11
Prosto, zwyczajnie, bez złości i krytykanctwa przeczytałam o tej książce tu: [url]http://autopamflet.blogspot.com/2014/09/o-bogu-wierze-i-wiernych.html[/url] Dlatego ją kupiłam, czytam i nie żałuję.
P
piw
9 września 2014, 22:23
Biskup Ryś takim miłośnikiem Św. Aujystyna? To może niech poczyta trochę więcej to zmądrzeje i zacznie nawracać heretyków głosząc naukę Kościoła zamiast ich utwierdzać w błędzie. "Poza Kościołem można wszystko uczynić, poza zbawieniem duszy. Można doznawać czci, można przyjmować sakramenty, można śpiewać Alleluja, można odpowiadać Amen, można głosić Ewangelię, można wyznawać i głosić wiarę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, ale wyłącznie w Kościele katolickim można odnaleźć zbawienie". Św. Augustyn, Sermo ad Caesareensis ecclesiae, Patrologia Latina, t. 43, kol. 695
11 września 2014, 20:23
Jeżeli przeczytasz książkę, to zrozumiesz, że taka właśnie jej myśl przyświeca.
V
Vera
2 września 2014, 16:01
Nigdy nic nie miałam do św. Moniki, ale po tym co o niej przeczytałam powyżej...... Mam bardzo mieszane uczucia. Święta? Naprawdę?
A
Ania
2 września 2014, 16:46
Mozna pójść dalejl: pozbywając sie konkubiny św. Monika pozbyła sie tez wnuczka. Niezle.
I
iZA
2 września 2014, 23:26
Ale judzisz, Ania, nakręcasz Vere....Nie, nie można pójść dalej- św. Monika nie pozbyła sie wnuka- umarl on w wieku kilkunastu lat.
I
iZA
2 września 2014, 23:50
Ksiądz biskup wyraził się w dość dużym uproszczeniu. W rzeczywistości, kiedy Augustyn odesłał swoją konkubinę do Afryki nie był jeszcze Chrześcijaninem. Rozstał sie z nią najprawdopodobniej dlatego, że zażadała tego rodzina młodziutkiej dziewczyny, z którą miał sie ożenic. Po rozstaniu z konkubiną znalazł sobie kochankę, która miała mu umilać czas oczekiwania na ślub. Matka Augustyna pewnie popierała żadania tej rodziny i  moim zdaniem miała racje.  Tym bardziej, że sam  Augustyn pisal o konkubinie jako osobie, na ktorą "natrafiła jego nie kierująca się roztropnością namiętność". Polecam "Wyznania" sw.Augustyna. Pozdrawiam.
A
Ania
3 września 2014, 00:21
Oj judze, judze, bo kobieta jestem i do tego młoda i postepowanie Moniki mi sie nie podoba, za miłością jestem i przeciwko takim starszym Monikom, które wiedza lepiej ;) Dzięki za wyjaśnienia. Jesteś super miły (a). Dziękuje.
V
Vera"
3 września 2014, 01:29
"Nie kierująca sie roztropnoscia namiętność". Prawdę powiedziawszy nie znam nikogo w wieku, w jakim był wówczas Augustyn, kto kierował by sie w miłości roztropnoscia. No i to jest wg mnie piękne I usprawiedliwien nie potrzebuje :).  Tak jak Ania bronię młodej miłości. Stad ten "surowy" osąd Moniki, wladczej i matronowatej. Podziwiam twoja wiedzę w tej dziedzinie , dziękuje za info i serdecznie pozdrawiam.
I
iZA
3 września 2014, 21:48
Dziękuje Vero i wzajemnie- pozdrawiam. Rozumiem,że bronisz miłości, ale sam Augustyn swojej relacji tak nie nazywal, pisał o niej: " w tym związku mogłem przez własne doświadczenie poznać, jak jest różnica między prawdziwym małżeństwem zawieranym w celu wydania na świat potomstwa a związkiem skojarzonym tylko dla zaspokojenia namiętności". W czasach Augustyna, Kosciól w przeciwieństwie do prawa państwowego uznawał ważność małżeństwa osoby wolnej z niewolnikiem więc nie było przeszkód, aby Augustyn poślubił swoja konkubinę. Problem byl w tym, że myśl o jej poślubieniu nawet nie przeszła mu przez głowe. Po prostu nie chciał. Wolał ożenić sie z panna z "dobrego domu" tylko po to aby poprawić swój status społeczny. To były czasy jego silnego uzależnienia od seksu a z taką osobą nie jest łatwo żyć w zwiazku...Swięta Monika znała to z własnego doświadczenia, ponieważ sama byla zdradzana notorycznie przez swojego męża poganina. Jednak w ona znosiła to w cierpliwości i łagodności w stosunku do swojego męża a jedyną osobą przed którą sie wypłakiwała był Bog.  Nie odebrałam jej nigdy jako osoby władczej czy matronowatej...gdyby tak było Augustyn napewno by o tym wspomniał choć jednym zdaniem...a znając jego upartość w robieniu tego co chce, napewno nie pozwoliłby nikomu sie wtrącać w swoje życie. Pozdrawiam
I
iZA
3 września 2014, 22:11
Jestem ona :-) Też jestem młoda i tak sie stało,że byłam kiedyś w relacji z osobą uzależnioną od seksu. Szczerze mówiąc wtedy byłabym wdzięczna każdemu nawet za sugestię,że to nie jest dobre... ja myślałam,że to normalne (!) Przez moje bolesne doświadczenie mam inne zrozumienie w kwestii wchodzenia w tego typu relacje z osoba nie leczącą się. Rozumiem, że chodzi Ci o osoby wtrącające sie do związków tylko po to by egoistycznie postawić na swoim, ale sw. Monika taka nie była. Wręcz przeciwnie ona jest patronką kobiet będących ofiarami cudzołostwa, kobiet wykorzystywanych. Myślę, że ks. Biskup Ryś zgodziłby sie tutaj ze mna (mimo, że tak niefortunnie dla św.Moniki sie wyraził w powyższym artykule :-)).  Ja ją lubię i czuję,że ona taka właśnie jest- dobra.
E
ela
2 września 2014, 07:47
Wiara daje radość. To widać na okładce:) Dzięki
M
M
1 września 2014, 23:29
Co zrobić, żeby chcieć przestać grzeszyć?
J
jako
1 września 2014, 23:43
Jezus był bardzo wyrozumiały dla grzeszników. Jadł z nimi, pozwalał jawnogrzesznicom myć sobie nogi i miał między swoimi naśladowcami ludzi o zlej reputacji. Nigdy nie odpychał, nie osądzał i nie skazywał grzesznika. Jedyni, z którymi nie zdołał się porozumieć i powiedzieć o życiu w obfitości, byli ci, którzy uważali się za dobrych i wspaniałych. Najgorsza rzecz, jaka może się nam zdarzyć, to nie bycie grzesznikiem, ale nierozpoznanie swojego grzechu. Jedyny grzech, jaki nie może być wybaczony, to ten, którego nic chcemy rozpoznać. Jezus pragnie być Królem twego życia, ale nie robi tego przeciw Tobie, pozostawiając Ci wolność wyboru. Jedyne, czego od Ciebie żąda to ten właśnie wybór. Opowiedzenie się. Uczciwe stanięcie w prawdzie. Ap. 3. 15-16 „Znam twoje czyny”. Jezus woli nawet Twój bunt, ale szczery bunt, aniżeli Twoją obłudę. Bo On chce panować nad absolutnie całym Twoim życiem. Jezus nie chce wiele – On chce od Ciebie WSZYSTKO. 100%
?
?
2 września 2014, 08:12
Jezus nie dogadał się z rabinami. A przecież to nasi starsi bracia w wierze. Dlaczego mu się nie udało?
J
jako
2 września 2014, 09:41
Myślę, że rabini byli niewolnikami prawa. Wypełniali prawo, nakazy, ale nie było w nich Miłości Bożej. Być może nie potrafili dostrzec swojego grzechu. A najgorsza rzecz, jaka może się nam zdarzyć, to nierozpoznanie swojego grzechu. Pewnie widzieli zło u wszystkich, tylko nie u siebie. Nie potrafili się otworzyć na Boże działanie. Dlatego Jezus nie zmienić ich, „dogadać się”. A gdy Duch Chrystusa mieszka w nas chcemy przecież czynić dobrze nie dlatego, że jest taki nakaz, czy takie prawo ale dlatego, że nie potrafimy inaczej. Ten, kto żyje ożywiony Duchem Chrystusa, ma te same uczucia, zasady i wartości co Chrystus, ponieważ ma tego samego Ducha Chrystusowego: Ducha Świętego.  Prawdziwych uczniów Chrystusa obrazuje bardzo dobrze ten cytat z Listu do Rzymian: „Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha. Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli. Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale".
T
tdk
2 września 2014, 11:31
Na mnie podziałało to co kiedyś powiedział ks. Pawlukiewicz, że walka z grzechem to wojna i trzeba stanowczo, jak wrogowi, się mu przeciwstawiać i twardo mówić "nie" gdy się chce zgrzeszyć (jak się upadnie to bez załamywania się - małymi krokami też się dojdzie do celu) - trzeba próbować, próbować, próbować i jeszcze raz próbować aż się uda (co, o rety, nie jest łatwe). Pomaga mi też częstrze niż w niedzielę chodzenia do kościoła.
T
tomi
1 września 2014, 15:16
Wielkie dzieki za te słowa. Augustyn i Monika sa mi bliscy.