Papież Franciszek i nasze marzenia o Kościele

Zdzisław Józef Kijas OFMConv, "Papież Franciszek i nasze marzenia o Kościele" / Wydawnictwo WAM
Zdzisław Józef Kijas OFMConv / Wydawnictwo WAM

13 marca 2013 r. kardynał Jorge Mario Bergoglio, jezuita i dotychczasowy arcybiskup Buenos Aires, został wybrany na papieża. Przybrał imię świętego z Asyżu. Nieprzypadkowo. Franciszek, skromny, rozumiejący biednych i doświadczonych przez los, stał blisko ludzi. Podobnie czynił i czynić nadal chce obecny papież.

Ze Wstępu

Rezygnacja papieża Benedykta XVI, ogłoszona 11 lutego 2013 i zrealizowana 28 lutego, była niczym grom z jasnego nieba. Zaskoczyła wszystkich, od wiernych poczynając, a na kardynałach kończąc. I chociaż niektórzy o czymś takim spekulowali, jednak nie spodziewali się, że nastąpi. Nie brakowało więc wierzących, którzy decyzję papieża porównywali z 11 września 2001, z zamachem terrorystycznym na Word Trade Center i Pentagon, dodając, że po tym, co nastąpiło, Kościół nie będzie już dłużej tym samym Kościołem, jakim był przed tą datą. Mnożyły się pytania dotyczące papieża-emeryta i nowego, który przyjdzie, a jeżeli już, to skąd i kiedy to nastąpi? Co wniesie nowego i jakie podejmie kroki, aby uczynić Kościół ciągle młodym, nadal wiarygodnym i przyciągającym? Pytań stawiano wiele, zarówno z czystej ciekawości, co ze szczerej troski o Kościół. Były też ciemne scenariusze na temat przyszłości wiary i Kościoła. Czy mieli rację ich autorzy? Trudno po ludzku wyrokować, lecz dla wierzących pewne było, że Bóg nie zapomni o swoim Kościele, że da mu ludzi na miarę potrzeb i współczesnych wyzwań.

DEON.PL POLECA

Od chwili wyboru, w środę, 13 marca 2013, około godz. 19-ej , godz. 20.07, kard. Jorge Mario Bergoglio, jezuity i dotychczasowego arcybiskupa Buenos Aires, który wziął sobie imię Franciszek, o Kościele znów stało się głośno. Pozytywnie pisze o nim prasa, również ta, która dotychczas go krytykowała lub przemilczała dobro, które Kościół pełnił i nadal czyni. Środki przekazu wręcz z zachwytem komentowały pierwsze pozdrowienie nowego Papieża, jego pokorne pochylenie się przed wiernymi, bardzo tłumnie zebranymi na Placu św. Piotra, i skierowaną do nich prośbę o modlitwę za nim do Boga o błogosławieństwo. Z przyjemnością przyjmują jego uśmiech, którym wita ludzi, proste słowa, które kieruje do zebranych i liczne gesty, którymi komunikuje swoje pragnienia bycia blisko biednych, pokornych, poszkodowanych przez życie, chorych czy wątpiących.

Franciszek jest pierwszym papieżem, który obrał imię świętego z drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa. Mieliśmy przed nim długą serię papieży, którzy przyjęli imię Jana (23), Benedykta (16), Leona (13) czy Piusa (12), lecz żaden nie wybrał Franciszka. Uczynił to po raz pierwszy kard. Jorge Mario Bergoglio. Przyjął imię Świętego z Asyżu, pochodzącego z okresu, kiedy chrześcijaństwo utraciło już widzialną jedność. Nie przeszkodziło to jednak, aby wszyscy chrześcijanie, nie tylko katolicy, widzieli w nim duszę bratnią, wrażliwą na potrzebę odbudowania widzialnej jedności, gotową podjąć w tym kierunku trudne wyzwania i w nich wyrwać. W nowym Papieżu dostrzegają osobę sobie bliską również ludzie biedni i doświadczani przez los, których asyski Poverello, żyjący w XIII wieku, był tak bardzo bliski, że sam obrał ubóstwo, aby być z nimi. Papież Franciszek naśladował go, kiedy był jeszcze arcybiskupem argentyńskiej stolicy i chce czynić to również w Rzymie, jako Biskup tego miasta, dlatego wybrał imię Franciszka. Być może chciał to zaznaczyć, rezygnując (przynajmniej czasowo, ponieważ nie wiadomo, co postanowi w okresie późniejszym) z przeniesienia się do apartamentów papieskich w Pałacu Apostolskim.

Ale Franciszek, pierwszy jezuita-papież, przyjmujący za przewodnika św. Patrona franciszkanów, chce również ukazać Kościołowi i światu, że jedynym prawdziwym sensem życia jest służba i ubóstwo, jezuicki duch służby i franciszkańska tęsknota za ubóstwem. Kościół tego potrzebuje i świat tego potrzebuje. O jedno i drugie zabiega również mocno współczesny człowiek, który wpadł w sidła egoizmu i pychy, które dławią postawę służby i ubóstwa, niszczonego dodatkowego przez ślepy materializm i kulturę konsumpcji. Wielu mówiło, że imię Franciszek jest już programem jego pontyfikatu. Czy się mylili? Niekoniecznie. Jako osoby wierzące wiemy, że autentycznym programem każdego pontyfikatu jest zawsze Jezus Chrystus, którego również św. Franciszek pragnął naśladować.

Swoim życiem Święty z Asyżu wskazał, że jest możliwe, aby człowiek żył na miarę pragnień Bożego Syna, aby praktykował miłość do wszystkiego stworzenia, rozumnych i nierozumnych, słabych i mocnych, tych z pierwszych stron gazet i kolorowych reklam, oraz tych, którzy są w więzieniach, często niesłusznie oskarżonych, których może nie stać na adwokata lub nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby wpłacić kaucję i wyjść na wolność. Franciszek uczy, że miłość jest żywa, że solidarność i współczucie, nawet w naszym świecie, są możliwe. Przypomina, że człowieka stać wyzwolić się z niewoli grzechu, odrzucić pokusę wiary, że wyłącznie pieniądz lub dobra materialne są w stanie zapewnić szczęśliwą przyszłość. Św. Franciszek przypomina to w równym stopniu wierzącym, co niewierzącym. Tym pierwszym jednak w sposób szczególny i ze zdwoją siłą.

Lecz nie te kwestie interesują mnie w pierwszym rzędzie w niniejszej pozycji. Jeżeli nie te, to zatem jakie? Kościół! - właśnie temat Kościoła interesuje mnie przede wszystkim i jego reformie dedykować chcę kolejne strony. Dlaczego waśnie moje zainteresowania idą w stronę Kościoła? Z tego prostego faktu, że papież Franciszek nie jest osobą prywatną, zwierzchnikiem jakiejś diecezji, ale - jak uczy Kodeks Prawa Kanonicznego - jako Biskup Rzymu, "w którym trwa urząd udzielony przez Pana samemu Piotrowi, pierwszemu z Apostołów" (KPK, kan. 331), jest on Pasterzem całego Kościoła. Oznacza, że jego wybory stają się wskazaniem dla całego Kościoła. Odtąd jego słowa uczą, a przykłady pociągają.

Jak każdego, który był przed nim, również papieża Franciszka interesuje reforma, czyli odnowa Kościoła. Chce, aby jaśniał on jeszcze bardziej światłem Chrystusa, czystością Jego nauki, blaskiem świętości. I nawet, jeżeli tego jeszcze nie powiedział, chce z pewnością reformować go wzorem swoich dwóch świętych patronów, duchowych ojców: Franciszka (1181-1226) i Ignacego (1491-1556). Ja też pragnę iść jego śladem i przyjrzeć się sposobom, narzędziom i środkom reformy Kościoła, jakie zastosowali owi dwaj wielcy Święci, którzy żyli w różnych czasach i miejscach, pochodzili z dwóch odmiennych sfer społecznych, cieszyli się innym wykształceniem, ale ożywiały ich identyczne pragnienia - miłości Boga i człowieka, przywrócenia do głosu Boga i troski o dobro Kościoła, jako głosu sumienia.

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza, nieco bardziej obszerna, zatrzymuje się właśnie na postaci Franciszka i Ignacego. Poprzez analizę ich życia chcę pokazać w niej stałe początki każdej autentycznej reformy Kościoła, która jedynie przynieść może pozytywne owoce, ponieważ nie dzieli, lecz wzmacnia dodatkowo istniejące już więzy jedności, nie ogranicza się do krytyki innych, lecz stawia niewygodne pytania o osobistą gorliwość, osobistą gotowość do miłości Boga i służby bliźniemu. Franciszek i Ignacy zaczynali reformę Kościoła od siebie. W pierwszym rzędzie nawracali samych siebie, zapraszając następnie, lecz nie zmuszając, do czynienia tego samego innych. Ich Kościół był wspólnotą otwartą osób sobie bliskich, gotowych do wzajemnej troski o siebie, chętnych do udzielania pomocy będącym w potrzebie, gotowym nieść radość, pokój i dobro, wskazywać drogę do szczęścia i dając do ręki narzędzia, aby go osiągnąć. Dla obydwu świętych Kościół nie był bezduszną instytucja, ile bardziej Matką, która z wielką miłością troszczy się o prawdziwe i nieprzemijające dobro swoich dzieci. Jakże potrzeba, aby wierzący i świat odkrył dzisiaj takie właśnie oblicze Kościoła! Oblicze macierzyńskie, a nie instytucyjne, życzeniowe czy pretensjonalne. Franciszek i Ignacy chcą nam w tym pomóc.

Druga część książki, z kolei, dotyczy samej osoby papieża Franciszka. W oparciu o jego teksty, publikowane przed 13 marca 2013, ale również korzystając z jego pierwszych wypowiedzi, już jako Papieża, będę chciał kreślić drogi odnowy Kościoła, jakie sugeruje on sam. Przyznam, że jego wskazań nie jest zbyt wiele, raczej bardzo mało, ale te, które proponuje, w sposób pośredni lub bezpośredni, są ważne. Szczególnie wiele mówi jednak jego życie, styl duszpasterzowania. Jego gesty są czytelne i zrozumiałe, jak gesty jego świętego Patrona - Franciszka i Ignacego. Nie chcę ich tutaj zdradzać, lecz zaprosić czytelnika do przygody, lektury. W końcowych partiach tej części próbuję wskazać te tematy Kościoła, które przekraczają wyłącznie reformę wewnętrzną, duchową, wymagając zastosowania narzędzi bardziej prawnych. Należą do nich m. in. reforma Kurii rzymskiej, rozwiązanie pytań odnoszących się do prymatu Piotra, kwestia kolegialności, konferencje biskupie czy ważna, aczkolwiek ciągle kulejąca, współodpowiedzialność wszystkich wierzących za rozwój Bożego orędzia i duchowy stan Kościoła. Kiedy mówię o szerokiej współodpowiedzialności, myślę o świeckich i duchownych, mężczyznach i kobietach, słowem o wszystkich ochrzczonych, którym ostatni Sobór zlecił troskę o Kościół i jego rozwój dla dobra świata.

Książka układa się w opowieść nie tylko o człowieku, ale także o Kościele i jego reformie. A to przecież najważniejsze zadanie, przed którym stoi biskup Rzymu. Ojciec Zdzisław Kijas rozważa możliwe scenariusze tej reformy, odnosząc się do charyzmy świętego Franciszka i świętego Ignacego Loyoli.

Zdzisław Józef Kijas (ur. 1960) - franciszkanin, profesor nauk teologicznych, filozof, wykładowca uczelni polskich i zagranicznych, m.in. Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek PAN. Jest relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, autorem książek, artykułów naukowych i popularnonaukowych, recenzji oraz tłumaczeń.

Zdzisław Józef Kijas OFMConv, "Papież Franciszek i nasze marzenia o Kościele" >> zdobądź swój egzemplarz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież Franciszek i nasze marzenia o Kościele
Komentarze (4)
K
krecha
22 września 2013, 17:39
Przecież OFMConv oznacza Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych! Papież Franciszek nie jest jezuitą, jak się pisze i pod fotografią, i w tekście.
I
Ivvvv
13 września 2013, 14:43
Minęło zaledwie kilka miesięcy, a papieża kochają już na zabój wszyscy, dzięki gloszonym przez niego populistycznym hasłom. Zanim postawicie go na piedestałek, pomyślcie, że na swiecie rządzonym przez Szatana, prawdziwych naśladowców Chrystusa się odrzuca, a nie chwali. Co to oznacza? Poczytajcie sobie tu: ostrzezenie.wordpress.com
N
nie!@
11 września 2013, 11:51
artykuł zawiera błędy. sam papież wytłumaczył, dlaczego przyjął imię franciszka. bynajmniej nie ze względu na franciszka z Asyżu, a na - franciszka ksawerego! 
R
ramona
23 sierpnia 2013, 21:35
ludzie uspokójcie się, nie minął nawet jeszcze rok pontyfiktay, a o Franciszku już powstało więcej książek niż np o 32 letnim pontyfikacie bł. Piusa IX. Dajcie papieżowi trochę czasu, nie wynoście go pd razu na piedestał, dla dobra jego i Kościoła.