Przewodnik po metafizyce

Przewodnik po metafizyce
Red. Sebastian Tomasz Kołodziejczyk / Wyd. WAM

Książka, którą łaskawy Czytelnik obecnie otrzymuje, jest świadectwem zainteresowań metafizycznych młodszego pokolenia filozofów polskich. Ich inspiracje są różne, łączy ich jednak fascynacja problematyką metafizyczną i rzetelność w jej podejmowaniu. Dzięki różnorodności propozycji książka stanowi dobry przegląd tego, co dziś w filozofii, także polskiej, się dzieje.
(Władysław Stróżewski)

Przewodnik po metafizyce to zbiór artykułów prezentujących najnowsze stany badań nad bogatą problematyką metafizyczną we współczesnej filozofii. Niewątpliwą zaletą Przewodnika jest to, że jego Autorzy przekonująco pokazują, iż wiele problemów tradycyjnej filozofii zostało w wieku XX i XXI podjętych i opracowanych na nowo, głównie dzięki temu, że filozofia analityczna potrafiła przezwyciężyć swoje antymetafizyczne nastawienie. Dodatkowo Autorzy umiejętnie łączą tradycję kontynentalną z analityczną, by w ten sposób zaznaczyć unikalną wartość metafizyki jako dyscypliny uniwersalnej.

Redaktor tomu: Sebastian Tomasz Kołodziejczyk

DEON.PL POLECA

Tytułowe pytanie przynależy do porządku metateoretycznego, a dotyczy natury metafizyki jako dyscypliny w pierwszej kolejności filozoficznej, a w ostatecznym obrachunku także naukowej . Wprawdzie poniższy tekst jest zdaniem sprawy z tego, w jaki sposób pojmowano metafizykę w dziejach filozofii i jak pojmuje się ją dzisiaj, niemniej w pierwszej kolejności jest próbą uporządkowania definicji, znalezienia głównych wyznaczników decydujących o tym, że dany dyskurs jest metafizyką, oraz wskazania zależności między metafizyką a dyscyplinami pokrewnymi (przede wszystkim ontologią i teologią). Założonym celem jest odkrycie takich własności dyskursu metafizycznego (DM), które decydują o tym, iż w opinii wielu jest to dyscyplina unikalna i zasadnicza, a jej uchylenie czy odrzucenie równa się zanegowaniu filozofii w ogóle.

Tekst jest podzielony w następujący sposób. W części wstępnej przedstawione zostanie kilka współczesnych definicji metafizyki, a następnie wyodrębnione zostaną główne własności DM. Następna część poświęcona jest omówieniu istoty DM w jego klasycznej postaci, czyli tak, jak został on zdefiniowana przez Arystotelesa. W kolejnej części referowany jest problem zależności między filozofią pierwszą (FP), metafizyką i ontologią (a także teologią). W ostatniej części następuje powrót do centralnego pytania tego artykułu i próba zestawienia współczesnych wizji DM z tradycyjnym poglądem na jego temat.

1. Ustalenia wstępne

Louxa definicja W jednym z najbardziej rozpowszechnionych w krajach anglojęzycz-metafizyki nych podręczników do metafizyki możemy przeczytać, że metafizyka jest dyscypliną o długiej historii, a jednocześnie pojmowaną na wiele sposobów. Autor podręcznika, Michael J. Loux, skłania się ku wizji Arystotelesowskiej, którą definiuje jako poszukiwanie natury i struktury tego, co istnieje. Bardziej precyzyjnie dodaje, że chodzi o to, że metafizyka jest dziedziną, w ramach której następuje wyodrębnienie kategorii bytu (tego, co istnieje), albowiem kategorie są najogólniejszymi i najwyższymi rodzajami (ang. pod które podpada wszystko, co istnieje. W rezultacie robota metafizyczna polega na zidentyfikowaniu odpowiednich rodzajów, a następnie ich opisaniu - zarówno każdego z osobna, jak i we wzajemnych powiązaniach. Narzucające się pytanie dotyczy tego, co właściwie oznaczają takie przedmiotu vs. słowa jak „rodzaj" czy „kategoria". Ich znaczenie determinuje właściwy przedmiot namysłu. Stajemy tu bowiem przed alternatywą: albo metafizyka zajmuje się tym, co należy integralnie do świata, takiego jakim jest on nam dany w doświadczeniu zmysłowym, a więc przedmiotami, zdarzeniami, zjawiskami etc., albo jej aktywność dotyczy sfery pojęciowej, logiczno-językowej. To pytanie należy umieścić w centrum, jeśli w ogóle myśli się o metafizyce jako dyscyplinie naukowej . Jak się wydaje, współczesna filozofia skłania się ku opcji metafizyki jako nauki o własnościach i strukturze pojęć. Z drugiej strony jest to przesądzenie dalece przedwczesne, gdyż przyjmując założenie, że każda kategoria, którą analizuje metafizyka, jest ściśle powiązana z tym, co ma miejsce w świecie, uzyskamy wizję dyscypliny w sposób zasadny roszczącej sobie pretensje do zajmowania się światem, mimo że jej metodologia każe jej operować zasadniczo (i prawie wyłącznie) na aparacie pojęciowo-językowym.

Podejście kategorialne do DM nie jest oczywiście jedynym. Gdy wczytamy się w esej Martina Heideggera, napotkamy wizją skrajnie odmienną. Jej istotą jest stwierdzenie, że obszarem badawczym dla DM jest doświadczenie i jego treść, nie zaś aparat pojęciowy i jego własności. Opis doświadczenia, a właściwie doświadczeń o charakterze granicznym (Heidegger odnosi się do takich zjawisk jak trwoga, strach etc.), powinien pozwolić na zaznajomienie się nie z tym, w jaki sposób myślimy o bycie, lecz raczej z tym, jak istniejemy.

Nieco inną koncepcję można spotkać u Henriego Bergsona, który konfrontuje ze sobą dwa alternatywne podejścia do dziedziny przedmio-towej. Pierwsze dokonuje rozkładu i - poprzez rozkład - opisu przedmiotu, a właściwym jego narzędziem jest analiza. Drugie podejście - charakterystyczne dla metafizyki - cechuje się integralnym przywiązaniem do przedmiotu poprzez intelektualne wniknięcie w jego naturę i strukturę. Na tym polu użyteczna jest intuicja. Analiza i intuicja to dwie różne metody dotarcia do przedmiotu. W opinii Bergsona jedna pozwala jedynie oglądać przedmiot z zewnątrz, podczas gdy druga umożliwia zapoznanie się z tym, czym jest przedmiot (czy świat w ogólności).

Musimy wszelako zdawać sobie sprawę, że stanowiska Bergsona i Heideggera stawiają nas w niezwykle trudnym położeniu teoretycznym. Najogólniej rzecz ujmując mamy do wyboru: opis indywidualnego doświadczenia, które ostatecznie jest niekomunikowalne, albo sprzeniewierzenie się istocie zarysowanego przez obu myślicieli dyskursu. Nadzwyczaj trafnym, ale też paradoksalnym podsumowaniem obu tych podejść jest stanowisko Ludwiga Wittgensteina wyrażone w : w chwili gdy okazuje się, że reguły obowiązujące w sferze języka ulegają załamaniu, a mimo to dotykamy tego, co istotnie najbardziej fundamentalne i zasadnicze, jedyną uprawnioną postawą jest milczenie: „Jest zaiste coś niewyrażalnego. To się uwidacznia, jest tym, co mistyczne". W tym kontekście łatwo zrozumieć perspektywę przyjmowaną przez Wittgensteina:

Wróćmy do centralnego pytania o istotę metafizyki. Poniżej zaprezentowanych jest sześć definicji, spośród których większość pozostaje w bezpośrednim lub luźnym związku z tym, jak pojmuje metafizykę przywoływany na wstępie Loux. Przedstawione definicje sformułowane zostały w różnych paradygmatach metodologicznych filozofii. Otóż według tych definicji metafizyka to dyscyplina, która bada:

Sześć definicji metafizyki:

  • 1. ogólne idee niezbędne do analizy tego, co zachodzi w świecie metafizyki (A.N. Whitehead);
  • 2. najogólniejszy schemat pojęciowy (P.F. Strawson);
  • 3. ostateczną rzeczywistość (P. van Inwagen);
  • 4. najogólniejszą strukturę rzeczywistości (K. Campbell);
  • 5. najogólniejsze problemy, takie jak to, że coś jest, że jest jakieś, etc. (I. Leclerc);
  • 6. to, co zawarte w ludzkiej wiedzy, a co domaga się wyjaśnienia i wypowiedzenia (E. Coreth).

Na podstawie powyższych sformułowań można wyodrębnić trzy zasadnicze wyznaczniki DM:

  • (I) DM zajmuje się tym, co najogólniejsze;
  • (II) DM zajmuje się tym, co najbardziej ostateczne;
  • (III) DM zajmuje się tym, co zasadniczo determinuje sposób postrzegania świata.

Do punktów (I)-(III) można dołączyć jeszcze punkt opcjonalny (dyskusyjny):

  • (IV) metodą DM jest analiza aparatu pojęciowego.

Newralgicznymi określeniami DM są ogólność i ostateczność. Ogólność rozumiana jest tutaj jako własność schematów pojęciowych, w ramach których myślimy o świecie. Wszelako DM nie interesuje się pojęciami (terminami) po prostu ogólnymi, lecz W zdaniu „Proszę podać mi ten przedmiot, który leży na regale", wyrażenie „przedmiot" nie pełni funkcji określającej, czyli nie prowadzi naszej myśli ku jakiemuś szczególnemu rodzajowi rzeczy. Właściwie każda rzecz może być nazwana „przedmiotem", a więc zastosowanie tej kategorii wykracza daleko poza ramy, w obrębie których używa się takich kategorii jak „stół", „drzewo", „książka" etc. W wymienionych właśnie przypadkach mówimy o ścisłej determinacji i w miarę jasno wyznaczonym zakresie, podczas gdy trudno coś takiego twierdzić w przypadku kategorii „przedmiot", „cecha", „relacja", „własność", „rzecz".

Podobnie jest z ostatecznością. Przyjęcie, że ostateczność jest kategorią ontyczną, nie zaś metodologiczną, oznacza, że nie chodzi o to, by redukcyjnie sprowadzać wszystko do jednego, lecz raczej by odkryć to, co Metafizyka jest jedyną dziedziną, która jest predystynowana do tego, by odsłonić realność taką, jaką ona jest, nie zaś jedynie jaką się jawi. Równocześnie ostateczność można rozumieć jako ugruntowanie pojęciowe. Peter Strawson będzie w takiej sytuacji mówił o nieuchylalnym, koniecznym schemacie pojęciowym, na którym nadbudowuje się nasze myślenie i praktyka językowa. Pojęcia pełnią wyróżnioną funkcję w procesach poznawczych, gdyż za ich pomocą dokonujemy identyfikacji i reidentyfikacji obiektów, a nade wszystko budujemy złożone struktury propozycjonalne, które następnie poddajemy wartościowaniu ze względu na prawdę i fałsz.

Zarówno największa ogólność, jak i ostateczność w świetle punktów I-III w pełni determinują nasz sposób widzenia świata, w tym także sposób widzenia rozlicznych aktywności, łącznie z aktywnością naukową. Dlatego warto zastanowić się, w jakiej relacji pozostaje powyżej zarysowana wizja do wizji tradycyjnej (nazywanej „dyskursem klasycznym").

Pierwsze dzieło, które przychodzi na myśl, gdy mówimy o metafizyce w jej klasycznej postaci, to obszerny, nieco chaotyczny traktat Arystotelesa o tym właśnie tytule. Zgodnie uważa się, że to właśnie w tejksiążce zostają położone podwaliny pod taki rodzaj dyskursu, w którym Pytania zasadniczą rolą odgrywają dwa pytania „dlaczego" i „co", przy czym oba zadawane są z intencją uzyskania ostatecznej odpowiedzi, nie zaś jedynie odpowiedzi cząstkowej czy tymczasowej. Warto zatem rozpocząć od rozważenia, w jaki sposób Arystoteles definiuje metafizykę, by następnie móc przejść do omówienia różnic między metafizyką, ontologią, teologią a pozostałymi dyscyplinami filozoficznymi.

W spotykamy kilka definicji filozofii pierwszej (FP):

W innym miejscu Arystoteles precyzuje:

Wreszcie w jeszcze innym miejscu Arystoteles dodaje:

Jasne więc, że do jednej nauki należy badanie bytu jako takiego i atrybutów, które mu przysługują, i do tej samej nauki należy badanie nie tylko substancji, lecz także ich atrybutów, zarówno tych wymienionych, jak również wyrazów i pojęć, takich jak: „wcześniejszy", „późniejszy", „rodzaj", „gatunek", „całość" i „część", i innych tego rodzaju.

Proponuję wyszczególnić pięć różnych definicji filozofii pierwszej:

(D1)FP to nauka zajmująca się bytem jako bytem i jego istotnymi atrybutami,

(D2) FP to nauka zajmująca się substancją i jej atrybutami, (D3)FP to nauka zajmująca się pierwszymi przyczynami, (D4)FP to nauka zajmująca się najwyższymi zasadami, (D5)FP to nauka zajmująca się badaniem najogólniejszych wyrażeń i pojęć.

Nauka według To, co łączy te definicje, to fakt, iż mówi się o nauce. Jest to fakt o dużym znaczeniu w kontekście argumentacji antymetafizycznej. Dla Arystotelesa „x jest nauką", gdy „x bada to, co konieczne i wieczne, to, co najbardziej rzeczywiste i istotne oraz ma charakter ogólny". Dodatkowo, nauka wspiera się na dwóch fundamentach logiczno-metodologicznych: defincji oraz sylogizmie. Połączenie tych określeń daje nam metodologiczne pojęcie nauki jako aktywności abstrakcyjnej, polegającej na określaniu relacji logicznych między treściami pojęć ogólnych, tak by odkryć relacje konieczne, które będą jednocześnie wskazywały na to, jaka jest ostateczna natura rzeczy.

Język techniczny W tamtych czasach, o czym warto pamiętać, język nauki nie był jeszcze na tyle wyabstrahowany z języka naturalnego, by można było mówić o języku specjalistycznym (technicznym). Arystoteles był jednym z pierwszych, który używał języka naturalnego w sposób techniczny, by w ten sposób doprecyzować znaczenia wykorzystywanych w rozważaniach wyrażeń. Również metodologia, w nowoczesnym rozumieniu tego słowa, była co najwyżej w zalążku. Arystoteles na terenie przyrodoznawstwa jako głównym narzędziem posługiwał się opisem, a jego rozumowania mają charakter spekulatywny, to znaczy, że są powiązane z regułami inferencji w ramach przyjętych rozstrzygnięć definicyjnych (wspominane wyżej dwa fundamenty: definicja (realna) oraz sylogizm). W tym kontekście widać dokładnie, jakie są źródła fundamentalnej roli definicji, które to Uprzywilejowana zjawisko bardzo dobrze znamy z dialogów Platona, a potem rozważańArystotelesa. Istotą podejścia definicyjnego jest uprzywilejowanie relacji logicznych i wynikających z tego faktu konsekwencji. Powiązanie definicji z rzeczywistością gwarantowane jest natomiast jej realnym, nie zaś nominalnym charakterem (definiuje się rzeczy, nie zaś słowa), a zdolność do brania udziału w relacjach logicznych jej esencjalnością (w definicji kluczową rolę odgrywają terminy odnoszące się do tego, co dla danej rzeczy konstytutywne, a nie przypadkowe). Ściśle ze sobą sprzężone definicyjny realizm z esencjalizmem są kamieniem węgielnym nauki w rozumieniu Arystotelesa, a więc także FP.

Wróćmy do D1-D5, by wyjaśnić, czym właściwie zajmuje się FP. Na D1 można spojrzeć z dwóch perspektyw, mianowicie: (a) z perspektywy zakresu frazy „byt jako byt (byt jako taki)" oraz (b) z perspektywy znaczenia tejże frazy. W obu przypadkach FP jawi się jako dyscyplina unikalna. Z uwagi na zakres - gdyż zajmuje się badaniem tego, co właściwie decyduje o tym, że ów zakres jest ujmowany najszerzej jak to możliwe. Arystoteles w kolejnym kroku doprecyzuje, iż chodzi mu o takie znaczenie wyrażenia „byt", które jest centralne dla naszej praktyki wiedzotwórczej i językowej (chodzi o to, by było ono jak najbardziej intuicyjne). Tym znaczeniem będzie substancja (gr. czyli to, do czego odnosimy się za pomocą nazw własnych i wyrażeń ogólnych . Z uwagi na znaczenie - gdyż FP jest dziedziną, w ramach której jedno z zasadniczych pytań brzmi: w jaki sposób ukonstytuować własności semantyczne wyrażeń, czyli co odpowiada za to, że dane terminy posiadają odniesienie i znaczenie ?

Szczególnego charakteru nabiera problem konstytucji znaczenia w kontekście takiej frazy jak „byt jako byt". Mając na względzie fakt, iż proces ten jest integralnie sprzężony z czynnościami poznawczymi i wiedzotwórczymi, a FP posługuje się spekulacją na dziedzinie definicji, konstytucja nabiera znaczenia fundamentalnego. Pytanie o znaczenie frazy jest właściwie centralnym pytaniem FP i, jak się wydaje, niezwykle trudno udzielić ostatecznej i satysfakcjonującej odpowiedzi. Stąd pojawiają się kolejne przybliżenia definicyjne przedmiotu FP. Trzy określenia wysuwają się jednak na plan pierwszy: substancja, pozostałe kategorie (ilość, jakość, etc.) oraz prawda. Ustalanie własności istotnych bytu jako bytu to przede wszystkim wskazywanie, iż wymienione znaczenia w sposób trafny i istotny dookreślają nam to, co rozumiemy przez frazę „byt jako byt".

W D2 Arystoteles wskazuje na to, że badając byt pod kątem bycia bytem (podpadania przedmiotu pod kategorię „byt"), powinniśmy zainteresować się w pierwszej kolejności substancją i jej atrybutami. To ważne stwierdzenie, gdyż na FP - jak zaraz zobaczymy - można patrzeć także jako na metanaukę, czyli dyscyplinę, która stanowi punkt odniesienia dla pozostałych dziedzin. Jakkolwiek w przypadku D2 nie chodzi w pierwszej kolejności o metateoretyczny sens FP, niemniej doskonale widać, że wskazanie na substancję i jej własności to jednocześnie określenie celów poszukiwań, które mają przyświecać FP i każdej innej dyscyplinie, bez względu na to, jaki posiada status metodologiczny i przedmiot swej aktywności.

Możemy śmiało powiedzieć, że D2 stwierdza, iż konstytucja znaczenia wyrażenia „byt jako byt" ma odbyć się poprzez odkrycie, ujęcie i stwierdzenie pewnego typu przedmiotu oraz jego cech. Fakt, że jest to substancja i jej własności, decyduje o tym, że powstająca definicja (jeśli w ogóle będzie możliwa) stanowić będzie znakomite kryterium rozpoznawania, czy mamy do czynienia z bytem (czymś istniejącym). Jak już zostało wspomniane, Arystoteles wymienia trzy główne znaczenia frazy „byt jako byt", a raczej - by być precyzyjnym - podaje trzy stałe, które można podstawić za zmienną Pierwszą stałą jest wspominana już „substancja", czyli po prostu to, na co można wskazać, a także do czego można się odnosić za pomocą nazwy własnej lub nazwy ogólnej. Następną stałą są pozostałe kategorie (ilość, jakość, relacja etc.), czyli to, do czego można się odnosić za pomocą predykatów. Wreszcie ostatnią stałą jest prawda (i fałsz), czyli to, co jest własnością sądów (zdań) orzekających o substancjach i ich własnościach. Wszystkie trzy znaczenia są ze sobą głęboko powiązane: bez substancji nie ma pozostałych kategorii (w stylizacji semantycznej moglibyśmy powiedzieć, że bez zaimków wskazujących, nazw własnych lub/i ogólnych nie byłoby możliwe orzekanie, a bez obu tych typów wyrażeń pytanie o prawdę nie miałoby najmniejszego sensu). Innymi słowy, fraza „byt jako byt" - jawiąca się często jako bardzo tajemnicza -może być uznana za formułę metodologiczną, dzięki której Arystoteles funduje heterogeniczne znaczenie wyrażenia „byt": substancjalność (desygnatywność/denotatywność), kategorialność (predykatywność) i propozycjonalność (prawdziwość/fałszywość). Każde z tych trzech określeń jest znaczeniem wyrażenia „byt jako byt", gdyż albo odnosi się do tego, co jest, albo orzeka o tym, co jest, albo jest stwierdzeniem tego, co jest.

D1 i D2 definiują przedmiot metafizyki wprost, podczas gdy D3, D4 i D5 wskazują na status metodologiczny i teleologiczny metafizyki. W D3 stwierdza się, że FP docieka pierwszych przyczyn. Jest to definicja o niebagatelnym wprost znaczeniu heurystycznym. Dotyka bowiem zarówno kwestii metodologicznych, jak i hierarchicznej organizacji dociekań (kwestii teleologicznej). Jeśli istnieją pierwsze przyczyny, to oznacza, że muszą także istnieć przyczyny wtóre. Załóżmy, że przyczynowość jest tu rozumiana jako relacja między dwoma zdarzeniami rozumiemy na dwa sposoby: (a) w ogóle nie byłobyy oraz (b) nie byłoby takim-a-nie-innym y. Pierwszy przypadek kwalifikuje się do kategorii przyczyny, która po odpowiednim uogólnieniu (modelem zależności przyczynowej dla Arystotelesa jest ruch) może być uznana za przyczynę pierwszą. W drugim przypadku mowa jest zawsze o przyczynach wtórnych.

Ponieważ - jak powiedzieliśmy - modelem, na którym pracuje Sta-giryta, jest ruch, to będziemy mieli do czynienia z dwoma skrajnymi punktami: powstaniem i ginięciem, oraz z uniwersum tego, co dzieje się między nimi. Pierwsza przyczyna zdarzenia już powstanie.

Wizja świata, jaką posiada Arystoteles, pozwala zbudować model wiedzy, w ramach którego powiada się, że każda przyczyna wtóra domaga się istnienia jakieś przyczyny pierwszej, a więc wyjaśnić zjawisko . Nawet jeśli uznamy, że przyczyna pierwsza jest jedynie konstrukcją teoretyczną, nie ulega wątpliwości, że właśnie w kontekście powyższego rozwiązania ma ona niebagatelną rolę do odegrania. Określa mianowicie cel postępowania poznawczego i wiedzotwórczego (teoretycznego), którego domknięciem ma być prawda. W tej koncepcji wyjaśnienia cząstkowe mają zawsze charakter tymczasowy i muszą być rozpatrywane w horyzoncie wyjaśnienia całkowitego (czy też ostatecznego), które - nawet gdyby nie mogło być urzeczywistnione - ma rację bytu jako zasadnicza siła napędowa wiedzy.

Nie ma wątpliwości, że dla Arystotelesa FP jest konstrukcją teoretyczną, która ma wiążącą moc metodologiczną, głównie by dokonywać ważnych i obowiązujących ustaleń w zakresie przedmiotu, ale też w zakresie celu dociekań naukowych. Jeśli przyjąć, że substancjalność, kategorialność i propozycjonalność są zasadniczymi znaczeniami wieloznacznego terminu „byt", pytanie o pierwsze przyczyny jest pytaniem o pierwsze przyczyny bytu rozumianego w taki właśnie sposób.

Dyskurs metafizyczny musi zatem zawierać strategie, które będą prowadzić do udzielenia odpowiedzi na sformułowane pytanie. Jest to newralgiczny moment, gdyż zdaniem Arystotelesa dochodzi tu do spotkania roszczeń rozumu do wyjaśnienia tego, co istnieje, z odkryciem, że jeśli istnieje wyjaśnienie ostateczne, ma ono charakter ponadświatowy; czyli po prostu świat, taki jaki jest nam dany w doświadczeniu zmysłowym, sam się nie tłumaczy. W ten oto sposób na scenę wkracza umiejętność rozważań rzeczy boskich (gr. jako synonim FP. Trzeba pamiętać, że nie każde rozważania z zakresu FP są jednocześnie rozważaniami z zakresu teologii, tak jak rozumie ją Stagiryta. Za chwilę, gdy wprowadzony zostanie termin „ontologia", będzie widać, jak FP rozpada się na różnie metodologicznie i teleologicznie uwarunkowane subdyscypliny. Nim przejdę do wyjaśnienia zależności między metafizyką a ontologią, konieczne jest omówienie D4, w której FP nabiera charakteru dziedziny dociekającej nie tylko tego, co znaczy być bytem w jego najbardziej istotnych określeniach, i nawet nie tylko tego, co ostatecznie i całkowicie sprawia, że przedmioty są, są jakieś i można o nich prawdziwie coś twierdzić, ale dociekającej problemu zasad, które określają czy determinują nasze myślenie o bycie.

D4 stwierdza, że FP jest dziedziną, która bada najwyższe zasady. W dalszej części księgi czwartej Arystoteles precyzuje, o jakie najwyższe zasady chodzi, mianowicie o zasadę niesprzeczności i zasadę wyłączonego środka:

Natomiast w odniesieniu do zasady wyłączonego środka dodaje:

Obie wymienione przez Arystotelesa zasady mają charakter konstytutywny i normatywny. Konstytutywny, gdyż każde twierdzenie, które odnosi się do tego, co jest (bytu), jest wynikiem implementacji obu tych zasad: zasada niesprzeczności mówiąc, że nie jest tak, iż jest F), ustanawia rozkład logiczny dla zdań twierdzących (rozkład dwóch wartości: prawdy i fałszu). Jednocześnie najwyższe zasady pełnią rolę normatywną, gdyż wprowadzają w dziedzinę myślenia strukturalny ład, dzięki któremu wyeliminowana jest przypadkowość, i w konsekwencji absurd. Słynna krytyka poglądów wybitnych sofistów dotyczy, między innymi, tego aspektu obowiązywania najwyższych zasad. Wprawdzie nie ma żadnej konieczności, by się stosować do norm, lecz nie ulega kwestii, że pozbywszy się ich (przynajmniej w warstwie praktycznej), dziedzina myśli staje się chaotyczna i pozbawiona związku z tym, co jest (bytem).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przewodnik po metafizyce
Komentarze (2)
W
wanda
16 września 2011, 19:00
Bełkot.Wystarczy Słowacki,Mickiewicz,Krasiński i,Norwid,Bł.Jan Paweł II.
D
Debil
16 września 2011, 18:14
Jak ktoś słusznie zauważył metafizyka w odniesieniu do Boga bez objawienia to czyste bajki. To tak jakby np. uznać ciało osoby, z którą się wymienia listy, za byt i na tej podstawie ustalić jak wygląda lub jak wygląda dokładnie jej ciało wewnątrz (sama nie wie i nie może napisać, chyba że zrobi harakiri i jakoś przeżyje).