Ma na imię Agnes, ale w rodzinie nazywają ją Gonxha, co po albańsku znaczy "pąk kwiatu". To nie tylko przejaw czułości, ale też w jakimś sensie proroctwo.
Każdy pąk kwiatu stanowi przecież zapowiedź piękna, z czasem otworzy się i rozkwitnie, ukazując kolory skrywane w środku. Ta drobna koścista dziewczynka będzie kwiatem o nadzwyczajnej mocy, słońcem miłości bliźniego, przykładem tak jasnym, że napisze od nowa historię.
Agnes przychodzi na świat w 1910 roku w albańskim Skopje, rozdartym pomiędzy światem muzułmańskim i słowiańskim.
To bałkańskie miasteczko jest wówczas tyglem wielu narodowości i religii, w którym wciąż słychać ludowe pieśni macedońskie śpiewane przy dźwięku ęifteli. Ale napięcia polityczne budzą w ludziach demony.
Jej ojcem jest kupiec Nikola Bojaxhiu. Mama ma na imię Drane i kiedy wieczorem cała rodzina zbiera się w domu, uczy córkę odmawiać różaniec. Agnes ma jeszcze siostrę Agatę i brata o imieniu Lazar.
Ojciec gromadzi dzieci wokół siebie, delikatnie całuje każde z nich w czoło, a potem kieruje do nich słowa dające nie mniej ciepła niż ich stary piecyk w środku zimy.
- Bóg jest dla nas bardzo szczodry -mówi. - Mamy piękny dom, ubrania i jedzenie na stole. Dlatego nie wolno nam zapominać o tych, którym wiedzie się dużo gorzej. O głodujących, których zdradza puste spojrzenie, o dzieciach, które nie mają się w co ubrać, a kiedy chorują, nie mogą dostać lekarstwa.
- Wasz ojciec ma rację - dodaje mama. Gdy spogląda na dzieci, jej oczy błyszczą niczym słońce o poranku. - Starajcie się nie przyjmować niczego, czym nie możecie się podzielić z innymi. Pamiętajcie, że egoizm to niewolnictwo, to więzienie dla serca.
- To dlatego odwiedzamy tę starszą panią, mamo? - pyta Agnes swoim krystalicznym głosikiem.
- Tak - odpowiada kobieta. - Mamy obowiązek pomagać tym, którzy są w gorszej sytuacji niż my.
Starsza pani, o której mówi Agnes, to siedemdziesięcioletnia pani Gazuri. Mieszka w ubogim baraku i nie ma co włożyć do ust, odkąd syn ją porzucił. Żyje wspomnieniami i wciąż się modli, na próżno wyczekując, że syn, który zapomniał o jej macierzyńskiej miłości, któregoś dnia stanie w drzwiach. Ale czeka także na Drane i jej dzieci, którzy przychodzą do niej co tydzień i przynoszą ze sobą zapas jedzenia i serca pełne miłości.
W czasie tych odwiedzin Agnes obserwuje matkę. Uczy się od niej współczucia dla innych, zapamiętuje, jak matka zamiata chatę, ścieli łóżko i delikatnie czesze długie włosy starej pani Gazuri.
Dziewczyna chodzi z matką również do File, alkoholiczki, która nie jest nawet w stanie sama się umyć. I do wdowy, która mieszka z siedmiorgiem dzieci w szałasie.
Choć Agnes jeszcze o tym nie wie, tak przygotowuje się do swojej przyszłej roli. Dziewczynka, która w przyszłości będzie znana jako Matka Teresa z Kalkuty, podpatruje milczące oddanie, dostrzega różnice między ludźmi, wie, które potrzeby należy zaspokoić w pierwszej kolejności, uczy się szukania oparcia w wierze.
Pąk Kwiatu żywi się altruistycznym poświęceniem matki, rośnie i nabiera siły. Powoli rozwija płatki ku światłu słońca.
***
Powyższy fragment pochodzi z książki "Matka Teresa z Kalkuty. Droga do świętości" wydanej przez Wydawnictwo WAM. W całości można ją znaleźć tutaj »
Skomentuj artykuł