TOBIT. Powieść z czasów Jezusa

TOBIT. Powieść z czasów Jezusa - Arnulf Zitelmann, Wydawnictwo WAM
Wydawnictwo WAM

Czasami jedna chwila potrafi odmienić całe życie...

Tobit postanawia odbyć pielgrzymkę z rodzinnej Aleksandrii do Jerozolimy. Podczas długiej podróży do Świętego Miasta poznaje zwyczaje panujące w różnych zakątkach Galilei, Samarii i Judei. Poszukując sensu życia i swojej tożsamości, młodzieniec pragnie przestrzegać Tory, tak jak jego przodkowie. Czuje jednak, że wydarzy się coś niezwykłego, co zaważy na losach świata. Spotyka bowiem pewnego młodego człowieka, którego na razie zna tylko niewielu. Na imię mu Jezus.

Do izby, w której zwykłem pisać, wchodzi Melchior. Wchodzi na palcach, żeby nie przeszkadzać. Ze składziku przynosi wszystko, czego mi potrzeba do pracy - atrament i naostrzone trzcinowe pióra. Dziękuję mu bez słów, skinieniem głowy. W ostatnich tygodniach wypracowaliśmy taki właśnie zwyczaj: słyszę skrzypienie drzwi, wchodzi Melchior, kładzie na stole przy wejściu świeży stos papirusowych kart, drzwi się zamykają.

Melchior znika, nie śmie mi przerywać. Dziś jednak zastygł bez ruchu i czeka. Nieśmiało chrząka. Odwracam głowę w jego stronę. Postarzał się nasz dobry sługa - przeszło mi przez myśl - wciąż jednak trzyma się prosto. Odziany jest zawsze w nieskazitelnie białe szaty i roztacza wokół siebie subtelny zapach olejku cedrowego, którym, odkąd sięgam pamięcią, pielęgnuje krótko ostrzyżone bokobrody.

Melchior chrząka po raz drugi. Jego okolone siatką zmarszczek jasne oczy patrzą na mnie z troską.- Młody panie - mówi - twoje soki cielesne długo tego nie wytrzymają. Idź do łaźni parowej. Wypoć z siebie do szczętu zapach atramentu i kurz papirusu. Albo zabaw się na świeżym powietrzu z przyjaciółmi, pójdź na wyścigi rydwanów. Inaczej zrujnujesz sobie zdrowie!

Nagle urwał, jakby za dużo powiedział lub zabrał mi zbyt wiele czasu. Tak, starzec ma rację. Muszę mu odpowiedzieć uprzejmie, nie mogę go szorstko odprawić. Po wielu tygodniach pracy nad księgą moje siły się wyczerpały.

Pochłonięty wspomnieniami, walczę z natłokiem obrazów, które cisną się przed oczy, i trudno mi wrócić do rzeczywistości. Ale muszę. "Przed siwą głową wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca, w ten sposób okażesz bojaźń Bożą" - mówi Tora. To nakaz, który nie zna wyjątków.

Kłaniam się zatem przed starcem i odpowiadam: - Dzięki za papirus i atrament, dobry sługo! Jutro nie będziesz się musiał fatygować - wystarczy mi wszystkiego. Dzięki ci za troskę! Moje pisanie ma się ku końcowi. Właśnie stawiam ostatnie słowa. Co dalej - zobaczymy.

Twarz Melchiora rozjaśnił uśmiech. - Twoje dzieło przysporzy chwały naszemu domowi, młody panie. Zanim zdążyłem się ruszyć, ujął moje ręce, złożył na nich pocałunek i spiesznie wyszedł z izby, cicho zamykając za sobą drzwi. Wziąłem głęboki oddech, rozprostowałem ręce i na nowo przystąpiłem do pracy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

TOBIT. Powieść z czasów Jezusa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.