Marcin

Jest to łacińskie imię teoforyczne, utworzone od imienia boga wojny Marsa (Mars, Martis). Martinus (dla kobiety Martina) to pierwotnie 'należący do Marsa, poświęcony Marsowi'.

W Polsce imię to znane jest od XII wieku. Występowało w formach: Marcin, Morcin, Mercin, Martyn, a także w skróceniach i spieszczeniach: Marcinek, Marcisz, Marsz, Mach, Masz, Mercisz, Martynko, Martynek. Od imienia tego pochodzą nazwiska: Marciniec, Morciniec, Marcinowicz, Martynowicz, Marcinkowski, Marciszewski, Martynkowski, Marcinek, Morcinek, Martyszewski itp.

Odpowiedniki obcojęz.: łac. Martinus, ang. Martin, Marten, Merten, fr. Martin, hiszp., wł. Martino.

W literaturze hagiograficznej doliczyć się można ponad dwudziestu pięciu Marcinów. Nie o wszystkich musimy tu mówić. Kult jednych tak był rozpowszechniony, że zupełnie przysłonił innych, którzy w jego dziejach nie odegrali już poważniejszej roli, a jeśli jakąkolwiek, to wyłącznie lokalną, bez reperkusji w literaturze i sztuce.

Marcin z Tours. Urodził się w r. 316 lub 317 w Panonii, gdzie jego ojciec był trybunem wojskowym. Miejsce jego urodzenia nie jest dokładnie znane. W rachubę wchodzi tu kilka węgierskich miejscowości: Szombathely, Salvar, Szent Marten (na zboczach Świętej Góry Panońskiej, Pannonhalma). Większość historyków opowiada się jednak za miastem Szombathely, które zajmuje miejsce starożytnej Sabarii (albo Savarii, u nas polonizowanej na Sabarz lub Sabacz); ta lokalizacja odpowiada lepiej najstarszej tradycji pisemnej. Natomiast nauki pobierał Marcin w Ticinum, czyli w dzisiejszej Pawii (Lombardia). Mając piętnaście lat, wstąpił w szeregi armii i służył w gwardii cesarskiej. Wtedy to w Amiens rozegrała się słynna scena z biedakiem, któremu dał połowę swego płaszcza żołnierskiego. Mając lat osiemnaście, przyjął chrzest. W 356 r. opuścił w okolicach Wormacji armię, udał się do Poitiers i został uczniem św. Hilarego. Następnie wrócił do Panonii, gdzie skłonił do wiary swą matkę. Może udał się tam także z zaleceniem Hilarego, aby apostołować w Illyricum. Stosunki religijne, jakie tam zastał, były szczególnie zawikłane. Prym dzierżyli arianie. Doznawszy od nich niemałych przykrości, Marcin wrócił na Zachód. Na krótko zatrzymał się w Mediolanie, potem osiadł jako pustelnik na wysepce Gallinaria niedaleko Genui. W 360 r. udał się znów do Hilarego, który wrócił już z wygnania. Wkrótce potem (361) w Ligugé założył klasztor, który dał początek życiu zakonnemu w Galii. W dziesięć lat później mimo sprzeciwu niektórych biskupów lud wybrał go na biskupa Tours. W r. 375 w Marmoutier założył następny klasztor, który długo promieniował w okolicy duchową kulturą i wychował wielu znakomitych biskupów. Trwałą okaże się również zaszczepiona przez Marcina koncepcja łączenia życia mniszego z apostołowaniem i pracą misyjną, którą Marcin sam nieustannie podejmował, wyprawiając się nad środkową Loarę, a nawet do Senonów i Eduów. Jeździł również do Paryża i Vienne, gdzie spotkał się z Wiktrycjuszem i Paulinem z Noli. Był także u cesarza Walentyniana I oraz dwukrotnie u uzurpatora Maksyma, co wiązało się ściśle z dyskutowaną wówczas gorąco sprawą pryscylianizmu, gnostyckich błędów, które pojawiły się na terenie Hiszpanii i którym patronował tamtejszy kapłan, Pryscylian. W tej niezupełnie dla historyków jasnej sprawie Marcin postępował łagodnie, choć sam był surowym ascetą. Mimo to naraził się zwolennikom Pryscyliana, a nawet kapłanom spośród własnego kleru. Zmarł w Candes, wracając z wyprawy duszpasterskiej, 8 listopada 397 r. W Tours pochowano go jednak w trzy dni później i ten właśnie termin - 11 listopada - przyjął się powszechnie na całym Zachodzie jako dzień św. Marcina. Dopiero w r. 1559 Kasper Goldwurm (Athesinus) wpisał do swego kalendarza na to miejsce... Marcina Lutra. Po części (obok dat 10 i 12 listopada) przyjął ten termin również Wschód, bo i tam Marcin był sławny. W Galii cieszył się sławą zaraz po śmierci. Wkrótce potem Tours stało się jednym z najbardziej odwiedzanych miast Galii. Do grobu świętego pielgrzymowali już Chlodwig, Klotylda, Chlotar, niemal wszyscy zresztą Merowingowie. Już w ich czasach Marcin stał się świętością narodową. W szerokim świecie chrześcijańskim cześć Marcina ugruntowały też wcześnie jego sławne życiorysy. Pierwszym była Vita napisana przez Sulpicjusza Sewera, dziełko, do którego nie należy przykładać miary stosowanej we współczesnej biografistyce: zawiera sporo nieścisłości chronologicznych (któż o to dbał w tych czasach-) oraz literackich naleciałości (w dużej mierze z Vita S. Antonii św. Atanazego); nie znaczy to wszakże, aby z punktu widzenia krytyki historycznej zasługiwało ono na odrzucenie. Sulpicjusz Sewer dodał jeszcze do Vita trzy listy oraz trzy księgi Dialogów o Marcinie. Później pisali o nim Paulin z Périgueux, Fortunat, Grzegorz z Tours i inni. Nie sposób tu nawet powierzchownie przejść całej tej bogatej twórczości wiążącej się z Marcinem. Równie niemożliwą rzeczą jest w tym krótkim ujęciu wyliczyć wszystkie inne przejawy kultu. Powiedzmy tylko przykładowo, że w samej Francji naliczono 700 nazw miejscowych wziętych z imienia naszego świętego oraz 3672 parafie dedykowane Marcinowi. Tych nie brak i u nas. Grażyna Karolewicz, która pracowicie zestawiła objawy kultu świętego w Polsce, obliczyła, że u schyłku średniowiecza było u nas 220 kościołów parafialnych pod jego wezwaniem. Przeniknęły także do nas zwyczaje ludowe związane z dniem św. Marcina, który zresztą długo był świętem obowiązującym. Formularz mszy o św. Marcinie stał się z czasem także wzorcowym formularzem mszy wspólnej dla wyznawców (commune confessorum). Marcin uchodził zawsze za najprzedniejszy wzór tego właśnie typu świętości.

Marcin z Brive-la-Gaillarde. Wspominają go dwa stosunkowo wczesne świadectwa: Grzegorz z Tours oraz Martyrologium Hieronimiańskie. Miał pochodzić z Hiszpanii. Przybywszy do Galii, został tam uczniem Marcina z Tours. Gdy mistrz zmarł, udał się do Périgord, potem do Brive. Kiedy chciał zniszczyć posąg bożka Priapa, został przez pogan ukamienowany. Miało się to stać 9 sierpnia 407 r.

Marcin, biskup Bragi. Urodził się około 510 r. w Panonii. Po odbyciu pielgrzymki na Wschód i do Ziemi Świętej osiadł na północno-zachodnim krańcu Półwyspu Iberyjskiego. Przebywali tam wówczas Swewowie. Po nieoczekiwanym uzdrowieniu syna króla Teodoryka, dokonanym za wstawiennictwem św. Marcina z Tours, władca i jego poddani porzucili arianizm. Marcin założył wówczas opactwo w Dumio. Wkrótce potem udzielono mu sakry biskupiej. Uczestniczył w r. 561 w synodzie w Bradze; później został biskupem tego miasta. Zmarł 20 marca 579 r. Pozostawił po sobie tłumaczenia De ira Seneki, Sententiae Patrum aegyptiorum oraz kilka traktacików. Baroniusz go do swego martyrologium nie wprowadził.

Marcin z Monte Massico. Był eremitą, słynnym dla cudów, których dokonywał za życia i po śmierci. Zmarł około r. 580 w swej pustelni, położonej w okolicy Caserty. Wspominał o nim św. Grzegorz, a legenda głosiła, że na Monte Cassino wyprzedził św. Benedykta. W martyrologium wymieniony jest pod dniem 24 października.

Marcin z Vertou. Żył tam najpierw jako pustelnik, potem przeniósł się do Durin. Zmarł pod koniec VI stulecia. Wedle legendy miał być także diakonem, którego św. Feliks z Nantes wysłał na ewangelizowanie okolic na południe od Loary. Wspomnienie obchodzono, tak jak poprzedniego, w dniu 24 października.

Marcin I, papież. Pochodził z Todi (Umbria). Zanim wstąpił na tron Piotrowy, był w Konstantynopolu apokryzjariuszem (jakby nuncjuszem przy dworze cesarskim). Rządy nad Kościołem objął w lipcu 649 r., nie uzyskawszy cesarskiej aprobaty. Kościelnej polityce Konstansa II naraził się jeszcze bardziej, gdy przygotowywany przez poprzednika, ale przezeń przeprowadzony synod laterański (w październiku tegoż roku) zdecydowanie odrzucił monoteletyzm, a także Ekthesis i Typos - dekrety cesarskie zakazujące dyskusji o nim (zob. pod hasłem Maksym Wyznawca). Na tym zresztą papież nie poprzestał, ale zabiegał gorliwie, aby także cały chrześcijański Wschód przyjął synodalne uchwały. Sytuacja stała się wkrótce jeszcze bardziej zawikłana i groźna. Oto tolerujący dotąd Marcina cesarski namiestnik (egzarcha) z Rawenny wypowiedział cesarzowi posłuszeństwo. Gdy jednak Olympios - bo tak się zwał - zmarł na Sycylii, egzarchą został oddany cesarzowi Teodor Kalliopas; było jasne, że dla papieża nadeszły dni ciężkie. Wobec groźby aresztowania schronił się on wtedy do swego kościoła na Lateranie, mimo to Kalliopas wywlókł stamtąd schorowanego starca i w ciężkich warunkach wywiózł go na Wschód. Jakiś czas trzymano Marcina na wyspie Naksos, potem przywieziono do Konstantynopola i tam znęcano się nad nim w najhaniebniejszy sposób. W końcu urządzono parodię procesu o zdradę stanu, zamierzając skazać go na śmierć. Tymczasem jego wróg, patriarcha konstantynopolitański Paweł II, czując zbliżającą się śmierć, zląkł się sądów Bożych i wstawił się za papieżem. Dzięki temu nieoczekiwanemu wstawiennictwu Marcina skazano jedynie na wygnanie i zesłano do Chersonezu. Zmarł tam, znękany udrękami, w kwietniu 656 r. Kościoły uznały go za męczennika i rychło wpisały do katalogów świętych. Na Wschodzie na wspomnienie jego wyznaczono dzień 13 kwietnia. Na Zachodzie tymczasem wspominano go w rozmaitych terminach, w końcu zaś umieszczono w dniu 12 listopada, na co niewątpliwie wpływ wywarło sąsiedztwo jego sławnego imiennika z Tours. W ostatniej reformie kalendarza liturgicznego przywrócono znów termin najwłaściwszy, tj. 13 kwietnia. Wyświetlenie wielu szczegółów spośród tragicznych losów Marcina I czeka jeszcze na badaczy.

Marcin z Korbei. Był mnichem w tym sławnym opactwie. Karol Młot obrał go sobie na kapelana i spowiednika. Odtąd przebywał na dworze i towarzyszył władcy w jego podróżach. Zmarł w r. 726 w Saint-Priest-sous-Aixe, w pobliżu Limoges. Roczniki Franków odnotowały jego zgon słowami: Martinus mortuus est. Wolno stąd wnosić, że dla współczesnych był kimś dobrze znanym. Wspomnienie obchodzono 26 listopada.

Marcin z Leónu. Urodził się około r. 1130. Po śmierci matki Eugenii ojciec zabrał go ze sobą do klasztoru kanoników regularnych. Gdy z kolei zmarł tam ojciec, wyruszył szlakiem pielgrzymim do Rzymu, Konstantynopola i Jerozolimy. Wróciwszy do Europy, miał jeszcze odwiedzić sanktuaria francuskie, a także groby św. Patryka w Irlandii oraz św. Tomasza Becketa w Cambridge. W Paryżu zapoznał się z pismami Piotra Lombarda. Po powrocie otrzymał święcenia kapłańskie. Potem przeniósł się do klasztoru pod wezwaniem św. Izydora. Żył tam pośród wielkich surowości, oddany pracy pisarskiej. Zredagował Veteris ac novi Testamenti concordia oraz kilka innych traktacików egzegetyczno-duchownych. Obficie czerpał przy tym z takich pisarzy, jak: Izydor z Sewilli, Grzegorz Wielki, Augustyn, Piotr Lombard, Beda. Zmarł 12 stycznia 1203 r. O urzędowe potwierdzenie jego kultu nie zabiegano, ale w Portugalii zawsze czczono go jako świętego.

Marcin Cyd. Wywodził się z rodziny sławnego Cyda Campeadora, a pochodził z diecezji Zamora. Tęskniąc za życiem doskonalszym, zamieszkał w grocie. Ufundował też hospicjum dla pielgrzymów. Potem zwrócił się do św. Bernarda o czterech z jego uczniów i razem z nimi założył opactwo cysterskie, którego był pierwszym przełożonym. Zmarł 7 października 1152 r. Klemens XI zaaprobował w r. 1701 obchód jego wspomnienia.

Marcin z Sigüenzy. Urodził się między r. 1138 a 1140 w Sorii, niedaleko Almazán, jako syn Michała Mu-oza de Finojosa i Sanchii Gomez. Około r. 1158 wstąpił do pobliskiego klasztoru cystersów, który niebawem przenieść się miał do Huerta de Ariza. Dość wcześnie obrano go opatem. Jako taki wywierał wielki wpływ na rządy w Kastylii i Aragonii. W r. 1179 król Kastylii ufundował dlań nowe opactwo. W sześć lat później powołano go na stolicę biskupią do Sigüenzy. Dzięki donacji Alfonsa VIII Kastylijskiego mógł wówczas założyć jeszcze nowy klasztor dla cysterek. W r. 1192 zrezygnował z biskupstwa i osiadł jako pustelnik w Huercie. Zmarł 16 września 1213 r. U cystersów wspominają go 5 maja.

Marcin od św. Mikołaja i Melchior od św. Augustyna. Marcin urodził się w r. 1598 w Saragossie, w rodzinie szlacheckiej. Do zreformowanych augustianów wstąpił w Borja. W r. 1619 złożył śluby zakonne. W trzy lata później odpłynął z Kadyksu na Filipiny. Przez osiem lat był tam mistrzem nowicjuszów. Potem uprosił sobie wyprawę do Japonii, gdzie chciał wspomagać prześladowanych chrześcijan. W połowie sierpnia 1632 r. dotarł do Nagasaki. - Razem z nim przybył tam Melchior od św. Augustyna. Pochodził z Grenady, a urodził się w r. 1599. Gdy miał dziesięć lat, stracił rodziców. W dziewięć lat później wstąpił do zakonu. Wcześnie wyjechał do Meksyku i zapewne tam też został wyświęcony na kapłana. W r. 1622 przybył do Manili. Pracował tam jako misjonarz oraz duszpasterzował wśród przybywających na Filipiny Hiszpanów. Gdy razem z o. Marcinem zjawił się w Nagasaki, chrześcijanie japońscy przyjęli ich z otwartymi ramionami. Ukryli ich jednak w górach, gdzie już przebywał Dominik Ibá-ez de Erquicia, dominikanin. Kiedy już nauczyli się japońskiego, rozpoczęli działalność misjonarską. Pochwycono ich 3 listopada 1632 r., potem zawleczono do Nagasaki. W dniu 10 grudnia przywiązano ich na publicznym placu do kolumn i jeszcze raz wezwano do wyrzeczenia się wiary. Potem spalono ich jako żywe pochodnie. Byli ostatnimi ofiarami krwawego prześladowania, rozpętanego przez okrutnego władcę Nagasaki. Chrześcijanie japońscy będą odtąd trwać w ukryciu aż po r. 1865. Jan Paweł II beatyfikował ich w r. 1989.

Marcin de Porr-s. Urodził się 9 grudnia 1569 r. w Limie (dzisiejszej stolicy Peru). Był nieślubnym dzieckiem hiszpańskiego szlachcica Juana de Porr-s i mulatki Anny Valasquez (Vasquez-). Zrazu zapisano go w księdze chrztów jako dziecko nieznanego ojca, potem Juan uznał go za naturalnego syna, ale nie przeszkadzało mu to porzucić jego matki. By zdobyć środki do życia, Marcin był przez jakiś czas balwierzem-chirurgiem, potem wstąpił do dominikanów i złożył u nich profesję jako brat zakonny. Do końca życia był infirmarzem. Zajęcie to stało się dla niego doskonałą okazją do rozsiewania wokół bogactw swego przedobrego serca. Szczególnie troskliwie nachylał się ku biedakom, wyrzutkom, chorym. Wkrótce też stał się postacią szeroko znaną i niemal legendarną. Przypisywano mu dar czynienia cudów. Ale gdyby nawet wyrażenie to wziąć w ścisłym znaczeniu i próbować podważyć je w odniesieniu do niektórych poczynań i uzdrowień, to jednak za cuda jego dobroci uznać trzeba cierpliwe posługiwanie i łagodność. Jakby mu nie dosyć było okazji do świadczenia dobroci wobec ludzi, rozsiewał ją także na zwierzęta, nawet szczury, które potrafił uciszyć, godzić, pielęgnować. Zmarł 3 listopada 1639 r. Beatyfikował go Grzegorz XVI w r. 1837, a kanonizował Jan XXIII w r. 1962. Do odnowionego kalendarza liturgicznego wszedł jako przedstawiciel Kościołów południowoamerykańskich.