Marlena
Imię powstałe z połączenia imion MARIA i MAGDALENA. Najprawdopodobniej odnosi się do nowotestamentowej postaci Marii Magdaleny. Imię zostało spopularyzowane przez niemiecką aktorkę i piosenkarkę Marlenę Dietrich (1901-1992), której prawdziwe imię było Maria Magdalena von Losh.
Odpowiedniki obcojęz.: niem. Marlene, ang. Marlene
Maria Magdalena (z Magdali) to postać ewangeliczna, utożsamiana poprzez wieki - przynajmniej na Zachodzie - z bezimienną grzesznicą z uczty u faryzeusza Szymona (Łk 7, 36-50) oraz z Marią z Betanii, siostrą Łazarza i Marty (Łk 10, 38-42). Za tą tożsamością zdawała się do niedawna przemawiać liturgia rzymska, póki po jej ostatniej reformie z tekstów na dzień 22 lipca nie zniknęły przytoczenia ze wspomnianych perykop ewangelicznych. Przeważyło niewątpliwie zdanie biblistów i patrologów, którzy od dawna wypowiadali swe wątpliwości lub sprzeciwy. Żeby nie rozpatrywać długiej historii zagadnienia i nie wchodzić w jego szczegóły, dość powiedzieć, że uczeni nie znajdują żadnych egzegetycznych podstaw dla rzeczonej tożsamości i nie wydaje się ona psychologicznie prawdopodobna; ponadto nie opowiada się za nią jakakolwiek historyczna czy patrystyczna tradycja. Taka tradycja wprost nie istnieje, owszem, wypowiedzi wielu pisarzy chrześcijańskiego Wschodu owej tożsamości zaprzeczają. Tak więc Maria Magdalena pozostaje dla nas jedną z tych ewangelicznych niewiast, które wspomina przede wszystkim św. Łukasz (8, 1-3). Chrystus wyswobodził je z więzów szatańskich, przy czym opętanie Magdaleny było szczególnie duże: żeby je uwypuklić, ewangelista mówi, iż Chrystus wypędził z niej siedmiu czartów. Bynajmniej nie chce przez to powiedzieć, że była niewiastą złych obyczajów. Wyrażenie to stanowi raczej podstawę do zrozumienia, dlaczego to ona wyróżniła się spośród uzdrowionych niewiast, które towarzyszyły odtąd Chrystusowi w Jego wędrówkach. Doznała łaski szczególnej. Szczególne było także jej przywiązanie do Chrystusa, prawdziwa miłość wdzięczności (a nie tyle, jak u jawnogrzesznicy, miłość skruszona lub, jak u Marii z Betanii, miłość ekstatycznej kontemplacji). Ta miłość sprawiła, że poszła za Chrystusem z Galilei do Judei. Zawiodła ją potem na Golgotę (Łk 23, 49 i 24, 10). Wreszcie w niedzielny poranek (J 20, 1-18) kazała jej bardzo wcześnie pobiec do grobu z wonnościami. Grób był już wtedy pusty, ale tuż obok spotkała nieznajomego, którego wzięła za ogrodnika. Jakby przekonana o tym, że wszyscy żyją takimi samymi uczuciami co ona, pyta nieznajomego o Pana, i wtedy dopiero rozpoznaje w nim swego ukochanego Mistrza. Wyrywa się jej wówczas z serca słowo, które mieści w sobie wszystko: Rabbuni... Ale zmartwychwstały Pan nie pozwala jej zatopić się w ekstatycznym upojeniu. Powierza jej posłanie do apostołów. Nazwą ją dlatego ich apostołką: apostola apostolorum, a Kościół dla uczczenia tego faktu przez długie stulecia recytował w jej święto uroczyste wyznanie wiary. Niezapomniana scena weszła wreszcie do odnowionej liturgii mszalnej, zdolna zastąpić wszystko, także naszą niewiedzę co do dalszych losów Magdaleny. Późne wzmianki pisarzy chrześcijańskiego Wschodu zdają się sugerować, że ze św. Janem udała się do Efezu i tam zmarła. Natomiast średniowieczny Zachód zrobił z niej w XI w. - a częściowo już w w. X - jedną z bohaterek cyklu nazwanego legendami prowansalskimi i kazał jej wraz z Łazarzem i Martą z Betanii lądować na Lazurowym Wybrzeżu. Okolice Aix-en-Provence, Saint-Maximin, Vézelay i Sainte-Baume chlubią się po dziś dzień miejscami upamiętniającymi jej rzekomy pobyt i ściągają ogromne rzesze pielgrzymów lub turystów. Wschód i Zachód, oddając hołd Magdalenie, w jednym był i jest zgodny: jej pamiątkę obchodzi tego samego dnia, tj. 22 lipca.