Istnieją szpitale, do których trzeba wykupić wejściówkę. Gdy już wejdziesz, przyjmuje cię nie-lekarz, któremu musisz jednak zapłacić. Zapłacisz też za leki. Pościel i jedzenie przyniesiesz sobie z domu.
Taki szpital w Togo (Afryka Zachodnia) to mimo wszystko wciąż luksus dostępny dla najbogatszych. W wioskach ludzie skazani są na przychodnie, w których nie ma lekarzy, bieżącej wody, a stół porodowy to drewniany lub betonowy mebel wyłożony płytkami z dużym otworem pośrodku. Cholera, febra, tężec i malaria są bezlitosne. Choroby skutecznie leczone w Polsce, w Togo są dużo groźniejsze, ponieważ często leczą je znachorzy lub szarlatani.
Pomoc za miskę kukurydzy
W wiosce Saoudé na północy Togo ludzie pracują głównie na roli. Pracują ciężko, bo tereny są górzyste, a jedynym dostępnym narzędziem jest motyka, najczęściej przekuta z kawałka blachy samochodowej. Od 1953 r. działa tu placówka Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Misjonarze prowadzą m.in. aptekę, wydającą bezpłatnie leki ludziom, których nie stać na zakupy w mieście (tylko dwa antybiotyki wydawane są za pieniądze).
Są dni, w których do apteki przychodzi nawet kilkudziesięciu pacjentów. Wykonuje się tu proste zabiegi medyczne, a także udziela porad matkom, jak karmić malutkie dzieci. Najbardziej potrzebne są środki przeciwmalaryczne. Pacjenci płacą za leki kukurydzą, sorgo lub innymi płodami rolnymi. Jedzenie misjonarze rozdają następnie wśród głodujących.
Pytacie: Skąd misjonarze mają leki do rozdania? To pytanie do nas! Uzbierajmy pieniądze na roczny zapas lekarstw dla tej niezwykłej apteki. Wystarczy tylko 20 złotych, by dziecko wyzdrowiało z malarii! Szczepionka na odrę kosztuje 3 zł, a jedna porcja soli wstrzymującej biegunkę i ratującej życie dziecka 1 zł. Potrzeba 12 000 PLN, aby na rok wyposażyć w leki aptekę w Saoudé w Togo (Afryka Zachodnia).
Jeżeli chcesz uratować czyjeś życie, wpłać dar serca na zakup leków.
Marcel Abalo.
Ma 14 lat, jest uczniem gimnazjum. Jego marzeniem jest zostać strażakiem lub policjantem.
Bardzo lubi pracować w ogrodzie i grać w piłkę.
Cierpi jednak na niedokrwistość sierpowatokrwinkową, chorobę która ujawnia się zwykle w okresach, gdy jest zimniej.
Marcel nie może wtedy chodzić, ogarnia go częściowy paraliż.
Musi natychmiast dostać zastrzyk i zażyć odpowiednie leki.
Za każdym razem Marcel korzysta z pomocy apteki.
Amelie Bátaki.
Ma 69 lat i cierpi na epilepsję.
Czasami zapomina, jak się nazywa albo gdzie mieszka.
Od dnia, kiedy spadła z drzewa,
gdy szukała na nim owoców do zjedzenia, jej życie zmieniło się na zawsze.
To właśnie przez upadek Amelie musi codziennie przyjmować leki.
Jest pacjentką apteki od bardzo dawna.
Możesz im pomóc!
Polska Fundacja dla Afryki, ul. Krowoderska 24/3, 31-142 Kraków,
Rachunek bankowy: Bank Pekao SA 52 1240 4533 1111 0010 4502 9775
Skomentuj artykuł