Bycie ojcem, to najlepsza rzecz pod słońcem!

(fot. Mish Mish / flickr.com)
Sylwia Sułkowska / slo

"Oprócz pracy zawodowej pomagałem żonie w wychowywaniu dzieci, bo wiedziałem, że to jest wspólna odpowiedzialność za rodzinę. Na początku niewiele wiedziałem o ojcostwie, ale z każdym rokiem dojrzewałem, nabierałem doświadczenia, stawałem się bardziej odpowiedzialny i ponosiłem konsekwencje podejmowanych decyzji."

Przeżywam ogromną radość bycia ojcem, a także dziadkiem, kiedy patrzę na nasze dzieci i wnuki. Patrząc wstecz, do momentu, kiedy zakładaliśmy naszą rodzinę, to nie planowałem dokładnie, jak ona będzie wyglądała, szedłem na żywioł miłości i ludzkiego pożycia, natomiast żona chciała mieć, jak ja to żartowałem, dwunastkę dzieci - grubych i pyskatych. Zatrzymaliśmy się na piątce, tak prawdopodobnie miało być. Niektórzy się dziwili, że mamy tyle dzieci, a teraz nam zazdroszczą, że dzieci wykształcone i że jesteśmy taką kochającą się rodziną. A momentami nie było łatwo. Pracowałem jako spawacz, ślusarz i czasami zarobki były niewystarczające w stosunku do potrzeb, ale przy Bożej pomocy dawaliśmy sobie radę. Oprócz pracy zawodowej pomagałem żonie w wychowywaniu dzieci, bo wiedziałem, że to jest wspólna odpowiedzialność za rodzinę. Dojrzewanie do ojcostwa jest procesem. Na początku niewiele wiedziałem o ojcostwie, ale z każdym rokiem dojrzewałem, nabierałem doświadczenia, stawałem się bardziej odpowiedzialny i ponosiłem konsekwencje podejmowanych decyzji.

Dzieci nie rodzą się z instrukcją obsługi, a więc obserwowałem, jak córki dorastały, i starałem się odczytywać ich potrzeby na danym etapie rozwoju. Sięgałem po literaturę, środki społecznego przekazu czy szukałem w Internecie wskazówek, jak być dobrym ojcem. Największą radością jest dla mnie, gdy córki przytulają się do mnie i mówią mi, że mnie kochają, że cieszą się, że jestem ich tatą. Jest to dla mnie potwierdzenie tego, że moje starania są zauważone przez dzieci - i to motywuje mnie do jeszcze większego wysiłku, żeby być dojrzałym ojcem.

DEON.PL POLECA

To dzięki mojej kochanej żonie mogę być ojcem i mogę w pełni przeżywać prawdziwe ojcostwo. Od początku chcieliśmy mieć dużą rodzinę. Uważaliśmy, że ilość dzieci nie jest uzależniona od tego, co mamy w kieszeni, ale od tego, co mamy w sercu i ile możemy dać z tego serca. Rodzina jest dla mnie wartością pierwszorzędną. W rodzinie sprawdzamy się jako chrześcijanie, uczymy się odpowiedzialności za dzieci. Staraliśmy się wychować dzieci jak najlepiej i cieszy nas, kiedy widzimy, że dzieci w swoim dorosłym życiu realizują to, czego nawet im nie mówiliśmy, ale co zaobserwowały w naszej rodzinie. Chciałbym, żeby kiedyś moje dzieci powiedziały o mnie tak, jak błogosławiony Jan Paweł II powiedział o swoim ojcu: "Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem jak klękał do modlitwy. To było najważniejsze w tych latach, które tak wiele znaczą w okresie dojrzewania młodego człowieka. Ojciec, który umiał od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełnienia własnych obowiązków".

Ojców wysłuchała Sylwia Sułkowska z Naczelnej Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia. Całe wypowiedzi są zamieszczone na płycie dołączonej do "Sygnałów Troski".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bycie ojcem, to najlepsza rzecz pod słońcem!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.