Co "mówią" rysunki sześciolatków?

Nie ma recepty na dobrą "komunikację rysunkową" (fot. tabrandt)
Ludwika Tomala / slo

Do odkrywania wielości znaczeń rysunku dziecka i traktowania jego wytworu jako swoistej sztuki zachęca dr Małgorzata Karczmarzyk z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego.

Jej dysertacja doktorska dostała się, jako jedna z 14 w kategorii nauk humanistycznych, do drugiego etapu konkursu na wybitne osiągnięcia naukowe "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Promotorem pracy oraz kierownikiem grantu promotorskiego Komisji Badań Naukowych, dzięki któremu powstała praca, była prof. dr hab. Maria Mendel z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego.

- Nie ma recepty na dobrą "komunikację rysunkową" - tłumaczy Małgorzata Karczmarzyk. - Rysunki dziecka nie są jednoznaczne - to "dzieła otwarte". Dlatego powinno się je interpretować wieloznacznie. Przy "odczytywaniu" rysunków przydatny jest komentarz werbalny autora i nie należy go ignorować.

W swoich badaniach, w ramach dysertacji doktorskiej pt. "Znaczenie i potencjał komunikacyjny rysunku dziecka 6-letniego", dr Karczmarzyk poprosiła sześcioletnie dzieci o narysowanie pracy na temat swojej rodziny, a następnie z każdym z młodych autorów rozmawiała o tym, co powstało. O komentarz i interpretację rysunku prosiła też rodziców, psychologów, pedagogów oraz artystów. Głównym przedmiotem badania był więc opis wielości różnych znaczeń nadawanych pojedynczemu rysunkowi na temat rodziny i przedstawianie go jako specyficznego komunikatu wizualnego.

DEON.PL POLECA

W analizach dla badaczki ważny jest fakt spychania dzieci do "kultury milczenia". - Dorosłych nie interesuje "głos rysunkowy" dziecka, lecz to, co sami mogą opowiedzieć lub może nawet "dopasować" do danego schematu rysunkowego - zauważa.

W czasie doświadczenia, dorośli mieli możliwość dowiedzieć się, co o swoim rysunku mówiło dziecko, zwykle jednak nie korzystali z wywiadu dziecięcego. Większość z nich nie patrzy bowiem na pracę dziecka jak na "dzieło otwarte", ale wtłacza go w ramy swoich interpretacji. - W ten sposób dzieci nie mówią, tylko "są mówione" przez dorosłych - ocenia dr Karczmarzyk.

Jej zdaniem, dorośli często odczytują rysunki dziecka schematycznie, interpretują je zbyt jednoznacznie i marginalizują ich znaczenie. Nierzadko narzuca się odgórnie sposób rozumienia rysunku i przyporządkowuje się go do ustalonych reguł, czy to pedagogicznych, czy psychologicznych, czy estetycznych. W ten sposób rysunek przestaje być traktowany jako działanie twórcze dziecka, czy jako "dzieło otwarte", które można interpretować na wiele sposobów.

Jak przekonuje naukowiec, jeśli stosuje się pewne stałe wzorce interpretowania rysunku, łatwo się pomylić. - Pewna dziewczynka narysowała siebie z bardzo dużymi rękami - opowiada dr Karczmarzyk. - Psycholog odczytał z tego oddzielenie fizyczne dziecka od rodziców. Tymczasem mała autorka wyjaśniła, że nie umie rysować rąk i dlatego jej takie wyszły.

- Z kolei chłopcy, którzy wykonali swoje prace bardzo esencjonalnie, stosując uproszczenia, zostali ocenieni słowami: "brak normy rozwojowej" czy: "słaby manualnie". Takie opinie mogą być niebezpieczne i krzywdzące - komentuje Karczmarzyk.

Według niej, analizowany materiał pokazuje, że pojedynczy dziecięcy rysunek prowokuje dorosłych do tworzenia znaczeń skupionych wokół pewnych, ukształtowanych kulturowo, "ram". Rzadko kiedy dorośli potrafią je przekroczyć, traktując komunikat rysunkowy raczej jako realistyczny wycinek rzeczywistości, który należy interpretować według ustalonych kulturowo wzorców i schematów.

- Jak się okazuje te ramy jednak nie sprzyjają obopólnej komunikacji. Komunikacja rysunkowa, niestety, nie jest wspólnym językiem dorosłych i dzieci. Wydaje się być przestrzenią zamkniętą na interpretanta w wyniku zbytniej racjonalności świata dorosłych opanowanego przez uniwersalne dyskursy - zaznacza badaczka.

Przyszłe badania nad komunikacją rysunkową - zdaniem dr Karczmarzyk - powinny rozpatrywać rysunek jako wytwór plastyczny i twórczy, a nie stawiać mu granice i zamykać w schematach (na przykład metody projekcyjne, kanony estetyczne), wygenerowanych przez kulturę dominującą w danym społeczeństwie.

PAP - Nauka w Polsce

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co "mówią" rysunki sześciolatków?
Komentarze (2)
A
agnieszka
10 kwietnia 2014, 05:37
studiowałam jakiś czas temu pedagogikę na UW i miałam tam jedna panią doktor zafascynowana możliwością interpretacji rysunków dzieci. po serii wykładów teoretyczny - "Co maluch ma na myśli" wpuścili nas do przedszkolaków. chłopiec, którego rysunek miałam interpretować narysował tatę (o zgrozo) nie uśmiechniętego, potarganego z sześcioma rękami i chyba jeszcze czarną kredką-normalnie pająk. Moja pani profesor zaleciła wysłanie Małego Człowieka do psychologa, a ja głupia studentka zamiast skupic się na teorii wykładów zapytała Malucha "co to za ciekawy tata". okazało się, że chłopiec oglądał bajkę-chyba Pana Gadżeta- gdzie główny bohater ma jakieś nadprogramowe ręce i dzięki nim może więcej zrobić-"tak jak tata, który porafi wszystko". a czarny kolor="bo taki mi się wziął".  ale pani profesor wie lepiej i chociaz jako student broniłam mojego artystę i jego interpretację pracy, zalecenie pani prfesor, zeby ciągać go po poradnich było nieodwoalne-nie wiem co zrobili rodzice. 
E
eliszeba
9 kwietnia 2014, 22:51
Bardzo fajny artykuł, który potwierdza moje własne doświadczenie z moimi dziećmi. Wielokrotnie łapałam się na tym, że moja interpretacja rysunku dziecka często mijała się z tym, co samo dziecko mówiło o swoim rysunku. Np.tata narysowany przy brzegu kartki, bez rąk, czy ust wcale nie musi oznaczać "dramatu psychologicznego" (joke). Wg mojej córki nie starczyło jej miejsca, by go zmieścić i upiększyć! 8-)